Podejrzani – sędziowie Sądu Najwyższego

Wczoraj, 18.12.2015, bloger Obserwator zamieścił w portalu Niepoprawni.pl notkę zatytułowaną “Czy pojedynczy protest wyborczy “wniesiony po terminie” wywali rząd w powietrze?” {TUTAJ}. Chodzi w niej o to, że wcześniej w tym samym dniu na stronie Sądu Najwyższego ukazał się komunikat:

“Sąd Najwyższy na 19 stycznia 2016 r. wyznaczył termin posiedzenia, na którym na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii wydanych po rozpoznaniu protestów rozstrzygnie o ważności wyborów parlamentarnych przeprowadzonych 25 października 2015 r. Do dnia 18 grudnia br. do sądu wpłynęło 77 protestów wyborczych.

Sąd Najwyższy rozpoznał 76 protestów, w tym 43 postanowił pozostawić bez dalszego biegu. (…) uznał sześć protestów za niezasadne. W przypadku 27 protestów SN postanowił wyrazić opinię o zasadności zarzutów w nich podniesionych i ocenił, że nieprawidłowości wskazane w tych protestach nie miały wpływu na wynik wyborów. (…) Do rozpoznania pozostał jeden protest wyborczy wniesiony po terminie.” {TUTAJ}.

To właśnie ten jeden protest zaniepokoił Obserwatora. Podejrzewa on, iż może on posłużyć SN do zmiany wyniku wyborów na niekorzyść PiS i unieważnienia wszystkich ustaw i uchwał nowego Sejmu. Przytacza przy okazji krytykę nowelizacji ustawy o TK ze strony SN. Bloger Obserwator kończy swą notkę stwierdzeniem:

“No i tak to wygląda… Żaden KOD, żaden Petru, żaden Rzepliński. Po prostu jeden, co prawda spóźniony protest, ale pewnie z wnioskiem o przywrócenie terminu, nad którym z troską o naszą młodą demokrację przez najbliższy miesiąc będzie się SN pochylał…
Jeden protest…”.

Na dziewięciu komentatorów tego wpisu – siedmiu podzielało obawy autora. Tylko Mikołaj napisał:

“Cóż takiego strasznego się stało, ze już widzimy scenariusz upadku rządu spowodowany jakimś protestem wyborczym – na dodatek wniesionym po terminie.
Idę o zakład, ze protest ten ze względów proceduralnych będzie odrzucony (wniesienie po terminie) – i właśnie to jest główna przyczyna niezakwalifikowania go do wniosków nie mających wpływu na wyniki wyborów…
Padają tu oskarżenia Sadu Najwyższego – w domyśle: ze także jest zdecydowanie upolityczniony i stoi po stronie PO… dajmy szanse demokracji i Sędziom Sadu Najwyższego”.

Problem leży w tym, czy rzeczywiście można mieć zaufanie do sędziów Sądu Najwyższego? Przypomnę tu prezesa TK, Rzeplińskiego, który w czerwcu 2015 roku przepychał przez ówczesny Sejm ustawę o TK, którą później sam TK uznał za częściowo niezgodną z konstytucją. Nie wychodził potem z mediów, kompromitując skutecznie siebie i TK. Wczoraj oświadczył zaś stanowczo, że nie poda się do dymisji. Przypomina on więc szatniarza z filmu Barei: “Nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?”. Czy sędziowie SN na pewno są od niego lepsi?

Dziś [19.12.2015] w portalu Wpolityce.pl {TUTAJ} ukazał się tekst Jerzego Jachowicza “Tuleya, Łączewski, Milewski, Rysiński, Jabłoński… Sędziowie to nasza broń partyjna”. Oprócz wielu innych niegodnych sędziów autor wymienia Jacka Sobczaka. Pisze:

“Jacek Sobczak – w stanie wojennym skazał w Poznaniu na wielomiesięczne więzienie 20 letniego studenta za rozpowszechnianie ulotek antykomunistycznych. Ma też na sumieniu mężczyznę, któremu dał karę 3 lat więzienia za to, że ten miał opowiadać kilku osobom na terenie szpitala w Koninie, iż internowani w stanie wojennym przebywają w zimnych, nieogrzewanych celach, a niektórzy z nich zostali poddani brutalnemu śledztwu.

Dziś Sobczak, profesor i sędzia Sądu Najwyższego jest przedstawiany jako wybitny znawca prawa, ulubieniec studentów. Na Facebooku jego wychowankowie współtworzą stronę pod nazwą „Stowarzyszenie miłośników prof. Jacka Mieczysława Sobczaka”. Sobczak ma też na swoim koncie wyrok uniewinniający Nergala za podarcie Biblii i jej deptanie na scenie podczas koncertu jego zespołu. “.

Czy Sąd Najwyższy, w którym orzeka ktoś taki, może zasługiwać na zaufanie?

_____________________________________________________

Grafika:  Stowarzyszenie Miłośników prof. Sobczaka/fb

O autorze: elig