Współczesny sarmatyzm

Każdemu kogo niepokoi stan świadomości europejskiej musi przyjść do głowy słynny wiersz „Niemoc” , którego autorem jest Paul Verlaine.

Je suis l’Empire à la fin de la décadence,
Qui regarde passer les grands Barbares blancs
En composant des acrostiches indolents
D’un style d’or où la langueur du soleil danse.

Co w tłumaczeniu Zenona Przesmyckiego- Miriama brzmi

Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
Które, patrząc, jak idą barbarzyńce białe,
Układa akrostychy wytworne, niedbałe,
Stylem złotym, gdzie niemoc sennych słońc się słania

(——)
Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się z mych żali!
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! – Cóż dalej?

Wprawdzie Verlaine pisał w tym wierszu o sobie, a „barbarzyńce białe” były to raczej prześladujące go białe myszki niż barbarzyńcy pobijający starożytny Rzym, jednak zapominając przez chwilę o tragicznej biografii tego skandalizującego poety możemy potraktować ten wiersz jako wspaniałą metaforę współczesnej nam świadomości europejskiej.

Europa to cesarstwo u schyłku wielkiego konania, pozbawione idei, pozbawione wartości, o które warto byłoby walczyć , pozbawione élan vital (siły życiowej). Wszystko, wszystko wypite zjedzone!- Cóż dalej?”

Cesarstwo to ufundowało sobie obecnie ożywczy pochód barbarzyńców. Wprawdzie czarnych nie białych ale jeżeli zgodnie z obowiązująca schyłkową ideologią nawet płeć człowieka jest kwestią wyboru( jest kwestią kulturową a nie biologiczną) kolor skóry nie ma tu najmniejszego znaczenia.

Polska różni się bardzo od swoich unijnych kompanów. Przede wszystkim nie wszystko w Polsce zostało już „wypite i zjedzone”. Bezspornym faktem , wbrew nachalnej propagandzie sukcesu uprawianej przez PO, jest zapaść cywilizacyjna Polski , którą mierzy się liczbą ludzi nie mających dostępu do cywilizacyjnych zdobyczy, do leczenia, a czasami po prostu głodujących i bezdomnych.

W Polsce liczba ludzi wykluczonych, zbędnych, którzy do niczego nie byli potrzebni rządzącemu establishmentowi i jego przybudówkom jest porażająca. „ Zagospodarowanie” tych ludzi , czyli sprawienie aby znaleźli właściwe miejsce w społeczeństwie jest ogromnym wyzwaniem ale jednocześnie i wielką szansą dla nowej ekipy rządzącej.

Jednym z istotnych elementów programu sprzątania tej stajni Augiasza, jaką zostawiło nam PO jest ustalenie naszego stosunku do świata zewnętrznego a przede wszystkim do Europy. Europa to nasza zawiedziona miłość. Nieustanne odnoszenie się do wartości i rozwiązań europejskich było siłą napędową wieloletniej walki o wyzwolenie naszego kraju spod dominacji wschodniego hegemona narzucającego nam nie tylko swoje rządy lecz i sowiecki styl życia. Fakt, że to właśnie z Zachodu przyszły do Polski wszelkie przejawy (nazwijmy to delikatnie) dekadencji, to znaczy rozpasanie obyczajowe połączone z totalitarnym wtrącaniem się w osobiste życie jednostki i sprawy rodziny (odbieranie dzieci niezamożnym rodzicom, przymus edukacyjny czy przymus szczepień) wielu z nas traktuje jako kolejną zdradę Zachodu albo przejaw jego agonii, niezdolności do opierania się lewactwu i jego wzorcom. Sprzyja to przypisywaniu Polsce jakiejś szczególnej w Europie roli, oczekiwaniu od niej wyzwolenia Europy spod lewackiej dominacji.

To nic nowego pod słońcem. Polska zawsze oscylowała pomiędzy rolą „pawia i papugi” i rolą „mesjasza narodów”. Takie schizofreniczne rozdwojenie świadomości narodowej nie jest zbyt korzystne. Również niekorzystne jest stałe stawianie w opozycji Zachodu i Wschodu, zaniedbywanie relacji z najbliższymi sąsiadami i pogarda okazywana ich kulturze. Tym zagadnieniom poświęcone było seminarium zorganizowane przez profesora Krasnodębskiego we Lwowie i Przemyślu w październiku bieżącego roku. Najciekawszy był dla mnie referat profesora Jana Kieniewicza, który wystąpił z obroną sarmatyzmu. Profesor Kieniewicz definiuje sarmatyzm jako synkretyczną kulturę społeczeństwa przekonanego o swej wartości i pewnego swego miejsca w świecie, które bez żadnych uprzedzeń i kompleksów potrafi czerpać z innych kultur wszystko to to co mu się po prostu podoba. Fascynacja Orientem stanowiła tylko jeden ze składników kultury sarmackiej, łączącej w sobie pierwiastki Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Zainteresowanie Wschodem miało jednak w Rzeczypospolitej inny charakter niż na zachodzie Europy, gdzie kultura Orientu była traktowana raczej jako źródło egzotycznych ciekawostek niż faktyczna inspiracja kulturowa. Wpływy sarmatyzmu rozciągały się na Mołdawię, Wołoszczyznę, częściowo Siedmiogród, Moskwę w XVII wieku, Inflanty i Kurlandię, Prusy Wschodnie, a także na Śląsk i Pomorze Środkowe. Tak szerokie rozpowszechnienie sarmackiego stylu życia oznacza, że akceptowali go ludzie dalecy od przypisywanego sarmatyzmowi stereotypowego wizerunku zadufanego w sobie szlagona. Gustom sarmackim hołdowało mieszczaństwo, wojsko, oficjaliści dworscy a nawet bogaci Żydzi. Wszyscy którzy aspirowali do warstw wyższych społecznie.

Sarmacki stosunek do rzeczywistości nie oznaczałby w naszych czasach postulowania powrotu do jakkolwiek rozumianych podziałów klasowych ani kultywowania mitu arystokracji jako warstwy słusznie uprzywilejowanej ze względu na jej wyjątkową rolę w życiu społecznym. Nieprawdą jest również, że sarmatyzm oznacza zaściankowość. Wręcz przeciwnie sarmacka Rzeczpospolita była wyjątkowo otwarta na wpływy innych kultur, z których czerpała pełnymi garściami. Brała z tych kultur jednak tylko to co uważała za stosowne. Sarmatyzm to samostanowienie, niezależność, pewność siebie i swoich racji.

Nasze społeczeństwo od lat poddawane pedagogice wstydu, przyzwyczajane do myśli, że polskość to nienormalność potrzebuje sarmackiego oddechu jak zwiędnięty kwiat wody. Musimy przestać wstydzić się naszego patriotyzmu i nie pozwolić się szantażować moralnie, szczególnie Niemcom, którzy nie rozliczyli się jeszcze ze swej totalitarnej przeszłości, a teraz chcą odgrywać rolę sumienia Europy. To my i tylko my mamy decydować o wszystkim co nas dotyczy.

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie

O autorze: izabela brodacka falzmann