Czy przyjmujesz Słowo w swoim życiu i widzisz Jego działanie? – Niedziela, 03 stycznia 2016 r.

Myśl dnia

Tobie zaufają ci, którzy znają Twe imię, bo nie opuszczasz, Panie, tych, co się do Ciebie zwracają!

Psalm 9, 11

Cytat dnia

12295392_413137692228241_4167983190124372864_n

 

 

__________________________________________________________________________________

Słowo Boże

__________________________________________________________________________________

II NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM

PIERWSZE CZYTANIE (Syr 24,1-2.8-12)

Mądrość Boża mieszka w Jego ludzie

Czytanie z Księgi Syracydesa.

Mądrość wychwala sama siebie,
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą:
Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie
i rzekł: „W Jakubie rozbij namiot
i w Izraelu obejmij dziedzictwo”.
Przed wiekami, na samym początku mię stworzył
i już nigdy istnieć nie przestanę.
W świętym przybytku, w Jego obecności,
zaczęłam pełnić świętą służbę
i przez to na Syjonie mocno stanęłam.
Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,
w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,
w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 147,12-13,14-15,19-20)

Refren:Słowo Wcielone wśród nas zamieszkało.

Chwal, Jerozolimo, Pana, *
wysławiaj twego Boga, Syjonie.
Umacnia bowiem zawory bram twoich *
i błogosławi synom twoim w tobie.

Zapewnia pokój twoim granicom *
i wyborną pszenicą hojnie ciebie darzy.
Śle swe polecenia na krańce ziemi *
i szybko mknie Jego słowo.

Oznajmił swoje słowo Jakubowi, *
Izraelowi ustawy swe i wyroki.
Nie uczynił tego dla innych narodów. *
Nie oznajmił im swoich wyroków.

DRUGIE CZYTANIE (Ef 1,3-6.15-18)

Bóg przeznaczył nas na przybrane dzieci

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan.

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas
wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Przeto i ja usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (1 Tm 3,16)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Chrystus został ogłoszony narodom,
znalazł wiarę w świecie, Jemu chwała na wieki.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA DŁUŻSZA (J 1,1-18)

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga,
Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o Światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

Oto słowo Pańskie.

EWANGELIA KRÓTSZA (J 1,1-5.9-14)

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

 

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/961/part/1

Wprowadzenie do liturgii

 SŁOWO DAJĄCE ŻYCIE

Jesteśmy wyznawcami religii opartej na Słowie, które stało się Ciałem. Ale Słowo to nie jest jedynie zapisem utrwalonym na kartach księgi. Ono jest życiodajną światłością, która, przenikając mroki ciemności, daje ludziom prawdziwe życie.
Kiedy czytamy Pismo Święte, poznajemy utrwaloną tam historię. Nie możemy jednak zatrzymywać się jedynie na niej, bo wówczas jesteśmy tylko historykami badającymi przeszłość. Jeśli natomiast otwieramy serca na łaskę Bożą płynącą z zapisanego na kartach Pisma Świętego słowa, to zostajemy przez nią dotknięci. Słowo to przenika naszą doczesność i wskazuje drogę prowadzącą ku Bogu, a nasze życie nabiera innego, bardziej duchowego wymiaru. Święty Jan Ewangelista podkreśla to bardzo dobitnie: „Wszystkim, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (Ewangelia). Słowo jest najcenniejszym darem, jaki może otrzymać człowiek. W nim jest Jezus Chrystus, który odtąd staje się dla nas drogą, prawdą i życiem (J 14,6), wkraczając tym samym w naszą osobistą historię.
Początek roku otwiera nas na nowość. Wyznacza ją rozciągający się przed nami horyzont, na którym niczym błyszczące na niebie gwiazdy, jawi się 366 dni. Jednocześnie św. Jan przestrzega nas, abyśmy nie byli takimi ludźmi, którzy Słowa wcielonego, gdy przyszło na świat, nie rozpoznali (Ewangelia).
Otwórzmy zatem u progu nowego roku nasze serca i umysły na dary Ducha Świętego, prosząc Go szczególnie o zdolność do wykorzystania w pełni tych wszystkich łask, jakie płyną przez Słowo Boże, które słyszymy i które widzą nasze oczy.

ks. Mariusz Krawiec – paulista

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/961/part/1

******************

Liturgia słowa

Przeżywamy radość Bożego Narodzenia. Bóg, za pośrednictwem Niewiasty Maryi, stał się Człowiekiem i zamieszkał pośród nas. Postawmy sobie jednak pytania: Czy zamieszkał w nas, w naszej rodzinie, w miejscu pracy? Czy radość Bożego Narodzenia nie ogranicza się w naszym życiu jedynie do zewnętrznych znaków? Czy świadomość, że Chrystus stał się Człowiekiem i jest obecny pośród nas, pomaga nam przeżywać każdy dzień jako dar otrzymany od Boga i wpływa na przemianę naszego życia duchowego, rodzinnego i społecznego?

PIERWSZE CZYTANIE (Syr 24,1-2.8-12)

Dzisiejsze pierwsze czytanie przywołuje wspaniały hymn na cześć mądrości Bożej. Wierzący mędrzec dostrzega ją w pięknie świata i Prawie Mojżesza. Nowy Testament utożsamia mądrość Bożą z Chrystusem – Synem Bożym i Słowem Bożym. W Chrystusie mądrość Boża najpełniej zamieszkała wśród ludzi.

Czytanie z Księgi Syracydesa
Mądrość wychwala sama siebie,
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą:
Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie
i rzekł: «W Jakubie rozbij namiot
i w Izraelu obejmij dziedzictwo».
Przed wiekami, na samym początku mię stworzył
i już nigdy istnieć nie przestanę.
W świętym przybytku, w Jego obecności,
zaczęłam pełnić świętą służbę
i przez to na Syjonie mocno stanęłam.
Podobnie w mieście umiłowanym
dał mi odpoczynek,
w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,
w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

PSALM (Ps 147,12-13.14-15.19-20)

Pan Bóg przez wiele wieków karmił naród wybrany swoim słowem jak wyborną pszenicą. Dziś Jego słowo, które nazywamy Dobrą Nowiną, karmi nasze serca i kształtuje w nich wiarę, nadzieję i miłość.

Refren: Słowo Wcielone wśród nas zamieszkało.
Chwal, Jerozolimo, Pana,
wysławiaj twego Boga, Syjonie.
Umacnia bowiem zawory bram twoich
i błogosławi synom twoim w tobie. Ref.

Zapewnia pokój twoim granicom,
i wyborną pszenicą hojnie ciebie darzy.
Śle swe polecenia na krańce ziemi
i szybko mknie Jego słowo. Ref.

Oznajmił swoje słowo Jakubowi,
Izraelowi ustawy swe i wyroki.
Nie uczynił tego dla innych narodów.
Nie oznajmił im swoich wyroków. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (Ef 1,3-6.15-18)

Wielokrotnie człowiek słabnie, zapominając o celu swojego życia, tracąc sprzed oczu obietnicę życia wiecznego. Otwórzmy serca na łaski, o które modli się dla nas św. Paweł, i pamiętajmy o naszym powołaniu do zbawienia.

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas
wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas
przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani
przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.
Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. 1Tm 3,16)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Chrystus został ogłoszony narodom,
znalazł wiarę w świecie, Jemu chwała na wieki.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (dłuższa, J 1,1-18)

Pan Bóg pragnie naszego szczęścia nie tylko w wieczności, ale już tu, na ziemi. Janowy „Hymn o Słowie” przypomina Stwórcę, który powołał świat do istnienia, a także bliskość Boga, który przez Chrystusa pragnie nas wszystkich przygarnąć jako dzieci.

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga,
Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o Światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/961/part/2

**************

Katecheza

Spotkanie, które napełnia radością – Evangelii Gaudium (2)

Dziś człowiek ma o wiele więcej możliwości rozwojowych niż choćby 50 lat temu. Większy dostęp do edukacji, informacji, podróży. Czuje się w pewien sposób obywatelem świata. A jednak, pomimo wielu usprawnień technicznych, ekonomicznych, medialnych czy kulturowych, coraz rzadziej widać uśmiech na jego twarzy i błysk szczęścia w oczach. Skąd więc można czerpać prawdziwą radość?
„Radość Ewangelii napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem” (EG 1). Tym zdaniem Papież Franciszek rozpoczyna swoją adhortację o głoszeniu Ewangelii we współczesnym świecie. I możemy bez cienia wątpliwości powiedzieć, że to zdanie jest kluczem do odczytania całości przesłania. Poza Chrystusem i osobistym spotkaniem z Nim wyrażonym w zbawieniu, które wyzwala od grzechu, smutku i wewnętrznej pustki, nie jest możliwa prawdziwa radość! (por. EG 1).
Pan Jezus jest pierwszym i największym głosicielem Ewangelii, dobrej nowiny o mocnej i czułej miłości Boga do każdego człowieka. Papież pragnie, aby „świat współczesny, poszukujący czy to w trwodze, czy w nadziei, przyjmował Ewangelię nie od jej głosicieli smutnych i zniechęconych, nie od niecierpliwych i bojaźliwych, ale od sług Ewangelii, których życie jaśnieje zapałem, od tych, [którzy] pierwsi zaczerpnęli swą radość od Chrystusa” (EG 10). Jako ochrzczeni wszyscy jesteśmy zaproszeni do bycia świadkami Ewangelii i już teraz możemy się pytać: Jakie jest moje świadectwo? Czy czerpię moją radość od Chrystusa, czy jestem świadkiem smutnym, zniechęconym, niecierpliwym, a może bojaźliwym?
Na samym początku adhortacji Papież Franciszek przypomina nam naszą chrześcijańską tożsamość. Lud Boży, Kościół Chrystusowy to przede wszystkim Kościół „wyruszający w drogę”, gdyż „Radość Ewangelii […] jest radością misyjną” (EG 20). Dzięki temu „wspólnota ewangelizacyjna staje się gotowa, by «towarzyszyć» ludzkości we wszystkich jej doświadczeniach, także tych dotkliwych, nierzadko długotrwałych” (EG 24). Nie ewangelizujemy więc każdy sam, odosobnieni i oddzielnie, ale działamy razem jako „Boża drużyna”, jako wspólnota wierzących! Stąd płynie nasza siła, odwaga i nadzieja.
Aby być Kościołem nieustającym w drodze ku współczesnemu człowiekowi, wszystkie wspólnoty winny podążać „drogą duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia”, być „w permanentnym stanie misji” (EG 25). I dalej zwierza się nam Ojciec Święty: „Marzę o wyborze misyjnym, zdolnym przemienić wszystko, aby zwyczaje, style, rozkład zajęć, język i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednim kanałem do ewangelizowania dzisiejszego świata” (EG 27). Czy już jesteśmy na to gotowi?

s. Anna Maria Pudełko – apostolinka 

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/961/part/3

________________________________

Najświętszego Imienia Jezus

0,56 / 12,53

Dzisiejszy fragment mówi o Słowie, czyli o Jezusie, który przychodzi do swoich. Dla Boga każdy jest swój, każdy pochodzi od Niego. Jezus także chce przychodzić do ciebie. Wycisz się i wsłuchaj w słowa Pisma Świętego.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana
J 1, 1-5.9-14

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Słowo stało się ciałem i zamieszkało miedzy nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.Bóg jest Słowem, tak usłyszeliśmy przed chwilą. Obcować ze Słowem to obcować z Bogiem. Czy masz świadomość, że czytając Pismo Święte, przebywasz z Bogiem? Czy chcesz poświęcać swój czas na przebywanie z Nim? W Słowie jest życie, czy chcesz poznawać to życie, które Bóg przez Biblię chce ci ukazać?

Wizja życia zawarta w Piśmie Świętym niesie ze sobą światłość i nadzieję, a ciemność i beznadzieja nie mogą jej przezwyciężyć. Czy doświadczasz, że Słowo przynosi światło do twojego życia, nadaje mu sens i kierunek? Gdy jakieś życiowe ciemności próbują przesłonić światło w twoim życiu, czy wierzysz, że relacja z Jezusem pomoże ci je przezwyciężyć?

Fragment Pisma Świętego twierdzi, że kto przyjmuje Słowo, ten otrzymuje moc i wiarę, by doświadczać obecności Boga, widzieć Jego działanie, a przez to nie ulegać pokusom czy poczuciu beznadziei. Możesz się zapytać, czy przyjmujesz Słowo w swoim życiu i widzisz Jego działanie, czy tylko słuchasz i nic poza tym się nie zmienia.

Ewangelia zaprasza cię do przyjmowania Słowa Proś o gotowość do przyjmowania i wypełniania tego, co Bóg przygotował w twoim życiu.

http://modlitwawdrodze.pl/home/

____________________________________

 

#Ewangelia: Przyszedł czas nowego stworzenia

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

 

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.

 

Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.

 

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: “Ten był, o którym powiedziałem: «Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Bóg stwarzając świat “oddzielił światłość od ciemności”. Gdy na skutek grzechu konieczne okazało się nowe stworzenie, Bóg posłał na świat Światłość, której ciemność nie ogarnęła. Aby dać nam nowe życie, Bóg dał nam punkt odniesienia dla oddzielenia światła od ciemności, czyli dobra od zła. Tym punktem odniesienia jest Chrystus.

 

Kto nie oddziela umiejętnie światła od ciemności, czyli dobra od zła, ten traci życie, bo działa wbrew Bogu-Stwórcy, który zaczął stworzenie od oddzielenia tych dwu rzeczy. Jeśli chcemy żyć pełnią życia, powinniśmy mieć jasność co do dobra i zła. Nie możemy w nieskończoność eksperymentować ze złem i uczyć się na własnych błędach. Warto zaufać Stwórcy, który stał się człowiekiem i zamieszkał wśród nas, by stworzyć nas do nowego, pełnego życia.

 http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2709,ewangelia-przyszedl-czas-nowego-stworzenia.html
_________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

_________________________________________________________________________________

3 stycznia

 

Jezus Chrystus Najświętsze Imię Jezus

Istnieje wiele imion, którymi określano Syna Bożego. Już prorok Izajasz wymienia ich cały szereg: Emmanuel (Iz 7, 14), Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju (Iz 9, 6). Prorocy: Daniel i Ezechiel nazywają Mesjasza “Synem człowieczym” (Dn 7, 13), a Zachariasz powie o Nim: “a imię Jego Odrośl” (Za 6, 12). W Nowym Testamencie św. Jan Apostoł nazwie Syna Bożego “Słowem” (J 1, 1). Sam Jezus Chrystus da sobie nazwy: Syn człowieczy (Mt 24, 27. 30. 37. 39. 44), Światłość świata (J 8, 12), Droga, Prawda i Życie, Dobry Pasterz (J 10, 11; 14, 6) itp. Jednak imieniem własnym Wcielonego Słowa jest Imię Jezus. Ono bowiem zostało nadane Mu przez samego niebieskiego Ojca jako imię własne:

W szóstym miesiącu (od zwiastowania Zachariaszowi narodzenia św. Jana Chrzciciela) posłał Bóg anioła Gabriela do miasta zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef (…). Anioł rzekł do Niej: “Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna i nadasz Mu imię Jezus” (Łk 1, 26-31).

Św. Mateusz przypomina, że to samo polecenie otrzymał również św. Józef:

Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: “Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 20-21).

Pod tym też imieniem Słowo Wcielone odbiera największą cześć. Etymologicznie hebrajskie imię Jezus znaczy tyle, co “Jahwe zbawia”. Tak więc imię było synonimem posłannictwa, celu, dla którego Syn Boży przyszedł na ziemię. Imię to nadano Synowi Bożemu w ósmym dniu po narodzeniu, który liturgicznie przypada dnia 1 stycznia. Św. Łukasz tak nam krótko opisuje to wydarzenie:

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie (Matki) (Łk 2, 21).

Sam Jezus powiedział o swoim Imieniu:

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16, 23-24).

Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego pili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16, 17-18).

Apostołowie zawierzyli Chrystusowej obietnicy i spełniła się ona na nich w całej pełni. W imię Chrystusa czynili cuda. Św. Piotr do napotkanego kaleki od urodzenia mówi:

Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3, 6).

Do zdumionego tym cudem tłumu Apostoł mówi:

Przez wiarę w Jego Imię temu człowiekowi, którego widzicie i którego znacie, Imię to przywróciło siły (Dz 3, 16).

To samo wyznanie powtórzy także przed najwyższą Radą żydowską:

Jeżeli przesłuchujecie nas w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że przez Niego ten człowiek stanął zdrowy… I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 10-12).

Św. Paweł Imieniu Jezusa oddaje najwyższe pochwały:

Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (Flp 1, 8-10).

Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko (czyńcie) w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego (Kol 3, 17).

Jako cel swojej całej niezmordowanej działalności apostolskiej św. Paweł wskazuje:

Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa (Dz 16, 18).

Także św. Paweł w imię Jezusa czynił cuda. Do szatana, który opętał pewną dziewczynę, woła:

Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł! (Dz 3, 6-7).

Kult Imienia Jezus ma więc głębokie uzasadnienie w Piśmie Świętym. Tekstów to potwierdzających można by przytoczyć znacznie więcej (J 14, 13-14; Dz 5, 40-41; 9, 15-16; Hbr 1, 4; Rz 10, 13; 2 Kor 5, 20; Ap 7, 1-11). Św. Paweł tak się rozmiłował w tym Najświętszym Imieniu, że w swoich pismach wymienia je aż 254 razy.

Kult Imienia Jezus jest żywy także w tradycji Kościoła. Św. Efrem, ilekroć napotkał to imię wypisane czy wyryte, całował je ze czcią. Orygenes o tym Imieniu pisze: “Imię Jezus – to imię Wszechmocnego… To imię Pańskie niech będzie błogosławione na wieki”. Św. Jan Złotousty mówi: “Imię Jezusa Chrystusa, gdy je uważnie rozważymy, oznajmia nam całe jego dobrodziejstwo. Nie bez przyczyny bowiem zostało nam dane. Jest ono skarbcem tysiąca dóbr”.
Przepiękny hymn ku czci Imienia Jezus ułożył św. Bernard z Clairvaux: “Wszystkie Boże przymioty dają się słyszeć uszom moim na dźwięk Imienia Jezus. Czczym jest wszelki pokarm, gdy tym olejem nie jest namaszczony… Gdy piszesz, nie rozumiem, gdy tam nie czytam Jezusa. Gdy dyskusję wiedziesz i rozmawiasz, nie pojmuję, gdy nie dźwięczy w niej Imię Jezus… Jezus jest miodem w ustach moich, słodką melodią w uszach, radosną uciechą w sercu… Smuci się kto z was? Niech tylko Jezus przyjdzie do jego serca, niech wypłynie na jego usta – a oto wobec światłości Jego Imienia pierzchnie każda chmura i powróci wesele” (Sermo 15 super Cantica).
Św. Bernardyn ze Sieny nosił ze sobą tablicę, na której złotymi głoskami był wypisany monogram Pana Jezusa; w każdym kazaniu Bernardyn adorował to Imię: “O Imię Jezusa, wyniesione ponad wszelkie imię! O Imię zwycięskie! Radości aniołów, szczęście sprawiedliwych, przerażenie potępionych… Umysł się miesza, język drętwieje, wargi niezdolne są wyrzec słowo, gdy się ma sławić Najświętsze Imię Jezusa”.
Syn duchowy św. Bernardyna, bł. Władysław z Gielniowa, każde swoje kazanie rozpoczynał od Imienia Jezusa. W znanym wierszu o Męce Pańskiej każdą nową strofę rozpoczyna tym Najświętszym Imieniem. Kiedy w Wielki Piątek 1505 r. wymawiał Imię Jezus, wpadł w zachwyt i został porwany na oczach słuchaczy nad ambonę.
Św. Wawrzyniec Justynian pisze: “W przeciwnościach, w niebezpieczeństwach, w lęku – w domu, na drodze, na pustkowiu, na falach – gdziekolwiek się znajdziesz, wszędzie wzywaj Imienia Zbawiciela”.
Św. Redegunda, bł. Henryk Suzo i św. Joanna de Chantal na swoich piersiach wyryli Imię Jezusa. Św. Ignacy Loyola umieścił w herbie założonego przez siebie zakonu jezuitów monogram imienia Jezus.
W wieku XV powstała litania do Imienia Jezus, co dowodzi powszechności kultu tegoż Imienia. Zwyczajem powszechnym we wszystkich niemal językach świata stało się pozdrowienie chrześcijańskie: “Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

Pan Jezus ma jeszcze imię drugie, nadane Mu przez proroków i Jego wiernych wyznawców. Jest nim greckie imię Chrystus (hebrajskie – Mesjasz). Oznacza ono tyle, co “namaszczony” lub “Pomazaniec Pański”. Namaszczano w Starym Testamencie królów i arcykapłanów, a Duchem Świętym byli namaszczeni prorocy. Chrystus Pan jest Królem; jest Kapłanem (por. Hbr 4, 14 – 12, 2); jest także Prorokiem – On bowiem był celem wszystkich proroctw. On również wiele rzeczy przepowiedział: o sobie, jak też odnośnie losów ludzkości i świata. Od imienia Chrystusa otrzymali także imię Jego wyznawcy, najpierw w Antiochii, potem niedługo w całym świecie:

W Antiochii po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami (Dz 11, 26).

Ojcowie Kościoła i święci wiele razy podkreślali wagę tego Imienia. Tertulian pisze: “Chrześcijanin – to drugi Chrystus”. Św. Pacjanowi przypisuje się piękne wyznanie: “Imię moje – chrześcijanin, nazwisko – katolik”. Św. Grzegorz z Nyssy napomina: “Jesteś chrześcijaninem, naśladuj Chrystusa… Nie noś tego Imienia na próżno”. Podobnie pisze św. Leon I Wielki: “Poznaj, chrześcijaninie, godność twoją… Pamiętaj, jakiego Ciała jesteś członkiem”. A św. Bernard przypomina: “Od Chrystusa nazywamy się chrześcijanami… Czyż przeto nie tą drogą, którą podążał Chrystus, i my powinniśmy podążać? Chrześcijanie otrzymali imię od Chrystusa. To zaś zobowiązuje do czynu chrześcijańskiego – byśmy, będąc spadkobiercami imienia, byli również spadkobiercami Jego cnót”.

Do pierwszych i najpowszechniej spotykanych jeszcze dzisiaj symboli Jezusa Chrystusa należą Jego monogramy. W sztuce starożytnej były one wyrazem osoby. Najdawniejsze pochodzą już z wieku III. Do najdawniejszych należą: I X, co oznacza Jezus Chrystus; X P, co znaczy Chrystus; wreszcie najczęściej spotykane monogramy IHS lub literę P z nałożoną na nią literą X. Ostatni symbol ma o tyle jeszcze wymowę, że wyraźnie określa, iż Chrystus stał się naszym Zbawicielem przez ofiarę krzyża. Symbol przedostatni natomiast wywodzi się od czasów cesarza Konstantyna I Wielkiego, kiedy to ów władca kazał na sztandarach swoich wojsk umieścić ten symbol (po roku 313). Najwięcej rozpowszechnił się też on w świecie. Często do tego symbolu dodawano inne, wieniec laurowy jako znak zwycięstwa, litery alfa i omega, co oznacza wieczność i bóstwo Jezusa Chrystusa itp.
Od wieku XV bardzo popularny stał się monogram Pana Jezusa, złożony z trzech liter: IHS. Jest to “zlatynizowany” skrót grecki imion: Iesus Christus. Wreszcie symbolem Pana Jezusa najdawniejszym, bo sięgającym wieku II, jest słowo greckie Ichthys (“ryba”). Był to umowny znak rozpoznawczy dla chrześcijan w czasie prześladowań. W literach tego słowa chrześcijanie odczytywali skrót greckich słów: Jesous Christos Theou Yios Soter, co znaczy: Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel.

W Starym Testamencie tak wielką czcią otaczano imię Boga, że nie wolno go było wymawiać nawet kapłanom. Przy czytaniu publicznym zamieniano imię Jahwe na określenia zastępcze: Pan, Władca itp. Cześć Imienia Bożego wymaga, aby i dziś nie wymawiać go bez potrzeby. Drugie przykazanie Dekalogu mówi wyraźnie: “Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremnie”.

Papież Klemens XII (+ 1534) pozwolił na osobne oficjum i Mszę świętą o Imieniu Jezus. Papież Innocenty XIII rozciągnął to święto na cały Kościół (1721), a papież św. Pius X wyznaczył je na niedzielę po Nowym Roku lub – gdy tej zabraknie – na 2 stycznia. Najnowsze, trzecie wydanie Mszału Rzymskiego, przypisało je jako wspomnienie dowolne na dzień 3 stycznia.

Warto dodać, że chrześcijanie Wschodu praktykują Modlitwę Jezusową, polegającą na wielokrotnym powtarzaniu imienia Jezus, znaną od pierwszych wieków.

Święta Genowefa Święta Genowefa, dziewica

Genowefa urodziła się w 422 r. w Nanterre pod Paryżem. Pochodziła z rycerskiego rodu. Gdy miała siedem lat, przybył do jej rodzinnej wioski św. German, biskup Auxerre, w celu zwalczania herezji Pelagiusza (który kwestionował dziedziczenie grzechu pierworodnego i potrzebę łaski uświęcającej). Dziewczynka stała wśród tłumu, który zgromadził się wokół świątobliwego przybysza. Św. German dostrzegł ją i przepowiedział, że zostanie świętą. Ofiarował jej także krzyż, z którym Genowefa nie rozstawała się nigdy. Za zezwoleniem rodziców oddała się uczynkom pokutnym i dziełom miłosierdzia. Po śmierci rodziców udała się do Paryża, gdzie zamieszkała ze swoją matką chrzestną. Tam z rąk miejscowego biskupa otrzymała welon dziewicy poślubionej Panu Bogu. Niedługo zaczęła gromadzić wokół siebie inne kobiety i zaprawiać je do podobnego trybu życia. Utrzymywały się one z pracy swoich rąk, a wolny czas poświęcały odwiedzaniu chorych i niesieniu pomocy opuszczonym.
Prowadząc życie ascetyczne, pełne gorliwości i wyrzeczeń, Genowefa oddziaływała szeroko poprzez swoją duchowość. Kilkakrotnie stawała się wybawicielką Paryża. W roku 451 w mieście powstał popłoch na wieść o nadciągających Hunach pod wodzą Attyli – obawiano się najazdu hordy. Genowefa zachęcała do zachowania spokoju, przepowiadając, że Bóg ochroni miasto, jeśli jego mieszkańcy podejmą modlitwę i post. Rzeczywiście, Attyla skierował swoje wojsko w inną stronę. Ominął Francję i udał się do Italii. Gdy mieszkańcom Paryża groził głód, zorganizowała flotyllę rzeczną, która zaopatrzyła miasto w żywność.

Święta Genowefa Do ubogiego domku Genowefy przychodzili nie tylko ludzie prości, ale także i możni, by prosić ją o modlitwę i radę. Wśród nich znaleźli się również królowie Francji – Childeryk i Chlodwig. Pan Bóg nie szczędził Genowefie trudnych prób. Dręczyły ją liczne dolegliwości fizyczne, które znosiła z heroiczną cierpliwością. Spotykały ją niemniej przykre prześladowania ze strony przewrotnych ludzi. Okrzyczano ją nawet czarownicą i usiłowano spalić.
Zmarła w sędziwym wieku 3 stycznia 500 lub 502 r. Pochowano ją na podmiejskim cmentarzu Lucotius, nazwanym później jej imieniem. Król Chlodwig I wzniósł tam kościół pod jej wezwaniem. Od XII w. opiekę nad jej kultem sprawowali kanonicy zwani genowefianami. W 1757 r. rozpoczęto budowę klasycystycznego kościoła św. Genowefy, który w czasie rewolucji francuskiej zmieniony został na Panteon. W 1793 r. spalono jej relikwiarz. Obecnie miejscem jej kultu jest paryski kościół św. Stefana ze Wzgórza (St. Etienne-du-Mond), gdzie znajdują się resztki zniszczonego sarkofagu. Corocznie od 3 do 12 stycznia trwa w nim uroczysta nowenna ku czci głównej patronki miasta. Wspominane jest niezwykłe wydarzenie z 1129 r., kiedy to procesja z relikwiami św. Genowefy powstrzymała epidemię zatruć sporyszem (pasożytniczym grzybem atakującym zboża), dziesiątkującą ludność Paryża.
Genowefa jest patronką dziewic, pasterzy, producentów świec woskowych, rybaków, rzemieślników, właścicieli składów win i żołnierzy.

W ikonografii św. Genowefa przedstawiana jest jako młoda mniszka lub pasterka pasąca owce. Malowana także z dwoma kluczami Paryża, zawieszonymi u pasa; ukazywana, gdy przywraca wzrok, a także ze świecą, którą – według legendy – zdmuchiwał diabeł podczas modlitwy, a anioł zapalał z powrotem. Jej atrybutami są: anioł i księga, czasza, kądziel, kij pasterski, dwa klucze, medalik, naczynie; niewidomy, którego uzdrawia; owca.

Święty Cyriak Eliasz Chavara Święty Cyriak Eliasz Chavara, prezbiter
Błogosławiony Alan de Solminihac Błogosławiony Alan de Solminihac, biskup
Święty Józef Maria Tomasi Święty Józef Maria Tomasi, kardynał

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Rzymie – św. Antera, papieża. Nawą Piotrową kierował on w latach 235-236. W roku 1854 słynny archeolog De Rossi odnalazł w katakumbach św. Kaliksta nagrobną inskrypcję, poświęconą temu mało znanemu papieżowi.

oraz:

świętych męczenników Cyryna, Pryma i Teogenesa (+ 320); św. Florencjusza, biskupa (+ ok. 378); św. Gordiusza z Cezarei Kapadockiej, setnika, męczennika (+ ok. 304); św. Piotra, męczennika (+ ok. 310); świętych męczenników Teopempta i Teonasa (+ 300)

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-03.php3

 

__________________________________________________________________________________

Masz wszystko, czego trzeba Ci do szczęścia

Rozważanie na II. niedzielę po Narodzeniu Pańskim

 

  • (Ef 1,3-6.15-18) – W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani.
  • (J 1,1-18) Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

My w swoim życiu nic innego nie robimy, tylko powtarzamy drogę mieszkańców Jerozolimy. Jak to rozumiem i jako to rozumie Ewangelia św. Jana? Mianowicie tak, że najpierw wszyscy są zafascynowani Chrystusem – trochę tak jak dzieci, które mają naturalny dar teologiczny – później, gdy ten świat zaczyna się wdzierać w nasze życie, niejako przeżywamy coraz większe rozczarowanie konfrontując Pana Boga z tym światem i siłami działającymi w tym świecie, aż w końcu, być może tak jak mieszkańcy Jerozolimy, zabijamy Go. Ale On zmartwychwstaje. I tutaj pozostają nam dwie możliwości: albo ja pójdę za Nim i uwierzę, że On naprawdę pokonał śmierć, a co za tym idzie przyznam się, że błędy są po mojej stronie, albo uparcie będę trwał w tym, że to wszystko nie ma sensu. Te dwie drogi. Wszyscy powtarzamy ten dramat, który jest opisany w dzisiejszej Ewangelii św. Jana.

Ewangelia św. Jana jest symboliczna, słowo greckie symbalein to znaczy: złączyć to, co było rozłączone, zharmonizować, doprowadzić do całości, do syntezy. Zwróćmy uwagę, że nasze życie też tego pragnie. Pragnie syntezy, całości, a jednocześnie czujemy, że jesteśmy w różnych sytuacjach i w różnych okresach naszego życia wewnętrznie rozbici, że jest w nas dysharmonia. Być może jest ona tak wielka, że wypromieniowujemy ją na zewnątrz i cały świat traci dla nas sens i harmonię.

Początek tej Ewangelii, Prolog, mówi o Logosie. Logos to jest słowo, sens. Mówi, że sensem naszego życia jest Pan Bóg. Jak to fantastycznie napisał w dzisiejszym liście św. Paweł: Chrystus już od początku, zanim zaczęliśmy istnieć, przeznaczył nas dla siebie – to znaczy, że w pewnym sensie to wszystko, co ma nas uszczęśliwić, to znaczy zbawić, jest na wyciągnięcie ręki. Jeżeli tego nie widzimy, to widocznie w nas jest przeszkoda. Ewangelia św. Jana mówi, że w nas jest trucizna, ale w nas jest też lekarstwo. Jeżeli tego lekarstwa nie widzę, to znaczy, że ślepnę. Jednym ze słów przewodnich tej Ewangelii jest “światło” – światło, które przeciwstawia się ciemności. Inne słowo przewodnie to życie, które przeciwstawia się martwocie. Droga, która przeciwstawia się błądzeniu.

Kryzysy współczesnego człowieka można ograniczyć do trzech rzeczy:

  1. Martwota, takie wewnętrzne wypalenie. Nic mnie już tak naprawdę nie cieszy, wszystko już było, starzeję się wewnętrznie. A Bóg, który przychodzi, który chce się narodzić w moim wnętrzu, On jest światłem i zmusza mnie niejako do powtórnych narodzin, ale nie z ciała, jak mówi prolog Ewangelii, tylko z Ducha Świętego.
  2. Zaburzenie więzi. Pomimo, że komunikację mamy tak rozbudowaną, to coraz mniej mamy więzi z drugim człowiekiem, coraz bardziej zamykamy się w sobie, coraz bardziej odczuwamy świat jako coś wrogiego. Ale u podstaw tego zamknięcia na drugiego człowieka leży zamknięcie na samego siebie. I Jezus przynosi nam miłość, czyli prawdziwe otwarcie na drugiego człowieka, które niezmiennie wiąże się z tym, że ja zaczynam drogę duchową od przyjęcia przebaczenia w stosunku do samego siebie i wtedy będę obfitował w przebaczenie w stosunku do innych ludzi.
  3. Dezorientacja. Żyjemy, jak mówimy, w szybkich czasach. Nikt z nas nie ma czasu. Biegniemy, ale nie wiemy dokąd. Jesteśmy totalnie zdezorientowani. Im więcej rzeczy bierzemy na siebie i obowiązków, tym większa dezorientacja i chaos w nas. I znowu, Chrystus, który przychodzi, mówi o sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Mówi: poznaj prawdę o Mnie i poznasz prawdę o sobie. On jest jedynie lekarstwem na ten cały chaos, który jest w naszym wnętrzu.

Kościół uporczywie wraca przez te dni do Bożego Narodzenia, że Chrystus chce się narodzić w moim sercu. Ale to nie jest kwestia wypowiedzenia paru słów, że wierzę. To jest kwestia przekucia tego wszystkiego na moje życie i wtedy następuje w nim harmonia. To jest przedziwne, że jeżeli ktoś nosi harmonię nie z tego świata w sobie, jeżeli ktoś rzeczywiście powtórnie się narodził i narodził się w nim Pan Bóg, to będzie tę harmonię wypromieniowywał, coraz więcej będzie widział spójności i harmonii w świecie wokół siebie. A im więcej chaosu jest we mnie, tym więcej chaosu na zewnątrz.

Żyjemy w dramacie, jak ten dramat rozwiążemy, to jest też nasz wybór. Pan Bóg chce nas zbawić, to znaczy uczynić ludźmi szczęśliwymi już tu na ziemi, nie po śmierci. Jeżeli nieustannie będziemy się przed Nim zamykali, to niestety ciągle będziemy się sycili tą trucizną, która w postaci grzechu, tego pęknięcia wewnątrz nas jest. To wezwanie nieustannie płynie z kart Ewangelii, a szczególnie intensywnie w tym okresie Bożego Narodzenia. Czas rozpocząć drogę duchową, ale ona wymaga ode mnie przystanięcia. Prawdziwa mądrość rodzi się z milczenia, nigdy nie narodzi się z popłochu, ani z chaosu. Prawdziwe zjednoczenie, zharmonizowanie, jest już we mnie na wyciągniecie ręki … ale ja go ciągle szukam gdzie indziej! I to Boże Narodzenie mówi mi: Człowieku, jesteś obdarowany wszystkim, co ci potrzeba do szczęścia, tylko musisz przejrzeć… I to przejrzenie, otwarcie oczu zależy ode mnie. Ja wszystko mam, co jest mi potrzebne, ale to jest kwestią wiary.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/slowo-boze/art,73,masz-wszystko-czego-trzeba-ci-do-szczescia.html

**********************

Sakrament pełen tajemnic

(fot. shutterstock.com)

W okresie świątecznym większość z nas dba o to, żeby przystępować do Komunii świętej. Jednak przyjmowanie Komunii tylko w dwóch świątecznych okresach w roku to zdecydowanie za rzadko. Dlaczego?

 

Kościół katolicki w trzecim Przykazaniu Kościelnym nakazuje: “Przynajmniej raz w roku w okresie wielkanocnym przyjmować Komunię świętą”. Zdajmy sobie jednak sprawę, że jest to absolutne minimum, którego niespełnienie jest obarczone grzechem ciężkim.

Tymczasem de facto Komunię możemy przyjmować codziennie, jeśli tylko znajdujemy się w stanie łaski uświęcającej. Oczywiście, często w natłoku obowiązków z powodu przeciążenia i zmęczenia, nie jesteśmy w stanie codziennie uczestniczyć w Eucharystii. Dlaczego by jednak nie przyjmować Komunii co niedzielę? Nieustanne trwanie w stanie łaski uświęcającej oznacza również niestanny kontakt z Bogiem, “podłączenie” do Boga, gdzie staje się on Źródłem i Celem wszystkich naszych prac, radości, smutków, spotkań, powodzeń i porażek. Nasza rzeczywistość staje się niejako przebóstwiona i możemy cieszyć się dobrymi owocami naszych działań dostrzegalnymi na każdej płaszczyźnie życia.

 

Cały pakiet wątpliwości

 

Nierzadko zbyt łatwo odpuszczamy, jeśli chodzi o nasze życie duchowe, które wyraża się także w częstym przyjmowaniu Komunii świętej. Wielu świętych Kościoła mówi o niewyobrażalnej ilości łask, które spływają na duszę przystępującą do Stołu Pańskiego. Być może rezygnowanie z przyjmowania Komunii bierze się z narosłych wokół niej pytań i wątpliwości. Postaramy się odpowiedzieć, na te, które również nam samym wydały się najbardziej znaczące. Na nasze pytania opowiada zakonnik, ojciec Jarosław Naliwajko SJ.

 

Czym tak naprawdę jest Komunia święta?

 

Podczas Komunii przyjmujemy Ciało Chrystusa, które pozostawił w Sakramencie Eucharystii w czasie Ostatniej Wieczerzy. Jest to więc zjednczenie z Jezusem, ale i całym Kościołem, tym w niebie i tym na ziemi. Chrystus sam staje się dla nas w Komunii największą łaską.

Nie wiemy natomiast, na czym to zjednoczenie dokładnie polega, jedynie tyle, że jest to prawdziwa obecność Chrystusa w przyjmującym Go: w jego ciele, ale i rozumie, duchu czy duszy.

 

Jak się modlić po przyjęciu Komunii świętej, zwłaszcza gdy najczęściej nic specjalnego się nie czuje? Czego Bóg wtedy od nas oczekuje?

 

Samo przyjmowanie Ciała Jezusa jest już dziękowaniem, ponieważ Chrystus chce być obecny w naszym życiu, chce być przyjmowany, chce się jednoczyć. Nie warto skupiać się na uczuciach, gdyż te są bardzo labilne i zależne od wielu okoliczności, które mogą nie mieć nic wspólnego z faktem przyjmowania Komunii świętej.

Można również dziękować i uwielbiać Boga słowami, bo są to nasze naturalne odruchy, gdy otrzymujemy coś ważnego, a tak się przecież dzieje. Jednak ktoś może uważać, ża nawet taka modlitwa jest wtedy niejako “dolewaniem wody do studni”, skoro jednoczę się z Tym, który jest źródłem wszelkiego dobrego działania na świecie. Najmniej kłopotliwe staje się wtedy milczenie.

 

Czy obrażamy w jakiś sposób Boga, gdy przyjmujemy Komunię “nieumiejętnie”?

 

Na pewno nie, ponieważ Komunia święta, jak i szerzej, cała Eucharystia, czyli Msza święta to spotkanie przyjaciół. Przypuszczam, że Bóg nie chce, żebyśmy jak niewolnicy po każdej Komunii wyrażali swoją wdzięczność. Mamy się przyjaźnić. Gdy spotykamy się z przyjacielem, radością jest już samo spotkanie, nie ma znaczenia, czy słuchamy bardzo uważnie czy mamy głowę zajętą innymi myślami. My znamy przyjaciela i w przypadku Boga On doskonale zna nas i chce nas samych, naszej prawdziwej obecności, nie oczekuje, że będziemy “jacyś”.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2229,sakrament-pelen-tajemnic.html

*******************

Tajemnica, którą odkrył Jan Paweł II

Po przemówieniu swojego gościa, Jeana Vaniera, wstrząśnięty Jan Paweł II krzyknął: “Nic nie zrozumiałem z tego, co on opowiada!”. Stopniowo jednak Papież sam wejdzie w tę tajemnicę. Zobacz, co wtedy usłyszał.

 

Osoba z upośledzeniem budzi w nas lęk, ponieważ ma w sobie bardzo widoczne znamię śmierci. Przekroczyła, bez własnej woli, niewypowiedzianą, ukrytą linię, zakazaną granicę. Jest już częściowo martwa.

 

Atroficzne ramię, wykrzywiona twarz, zabłąkany umysł paraliżują nas, wprawiają w przerażenie, w takie samo przerażenie, jakie ogarnia nas wobec sacrum. To jest “tabu” powiedziano by w Polinezji. Oglądanie śmierci z bliska, twarzą w twarz – jest tabu. Od najdawniejszych czasów, we wszystkich naszych społeczeństwach wszystko, co dotyka śmierci, jest oddzielone od przestrzeni żyjących.

 

Osoba z upośledzeniem miesza w sobie te wymiary w sposób niemożliwy do zniesienia. W mniejszym stopniu czynią to także ci, którzy ponieśli porażkę, którzy nie radzą sobie w świecie takim, jaki jest.

 

Przegrani w społecznej grze rywalizacji i siły. Naznaczeni stygmatem porażki. Chorzy, słabi, bezrobotni, bezdomni, biedni… Zatem najprościej, oczywiście, jest odsunąć ich na bok.
Ale to, o czym mówi Ewangelia, co powtarza Jean Vanier, czego doświadcza się we wspólnotach Arki, podobnie jak w innych wspólnotach, to to, że zbliżając się do ubogiego, zranionego, wykluczonego, upokorzonego, zaprzestając ucieczki przed nim, podobnie jak zaprzestając ucieczki przed naszymi własnymi ograniczeniami i zranieniami, patrząc w twarz swojej własnej, właściwej nam istocie, kruchości, wejdziemy na drogę zmierzającą ku nadziei i szczęściu. To jest tajemnicze. To jest niezrozumiałe. To jest obietnica: “dolinę Akor, mówi Bóg ustami proroka Ozeasza, uczynię bramą nadziei” (Oz 2, 17).
Dolina Akor, komentuje Jean Vanier, znajdowała się blisko Jerycha, oznaczała dolinę nieszczęścia, dolinę okrytych złą sławą wąwozów rojących się od demonów i dzikich bestii, oznaczała miejsce, którego należało unikać, które należało obchodzić z daleka. Jest bramą, do której przekroczenia zaprasza nas Bóg, aby stała się bramą nadziei. Jest to doświadczenie, które dla chrześcijan wyraża się w pojęciach krzyża i zmartwychwstania, Wielkiej Nocy – “przejście” – jest wystarczająco silne, aby inni, wierzący czy też nie, potrafiący wyrazić tę tajemnicę słowami lub niepotrafiący tego uczynić – doświadczyli tej głębokiej prawdy: “coś, co ma związek ze śmiercią, z ograniczeniami, przemienia się w życie i w pełnię”, mówi młody wolontariusz z Arki.
Tej płodności kruchości i słabości trzeba wpierw doświadczyć, aby mieć nadzieję na jej zrozumienie. Jean Vanier przypomina sobie śniadanie z Janem Pawłem II w 1987 roku. Papież jest jeszcze wtedy tym podziwianym przez media “Bożym atletą”. Jean mówi mu o Éricu. O tym głęboko upośledzonym Éricu, który go przemienia. Papież słucha.

 

Kiedy zbity z tropu wychodzi z sali, wymykają mu się słowa: “Nic nie zrozumiałem z tego, co [on] opowiada!”. Stopniowo Jan Paweł II sam wejdzie w tę tajemnicę, którą zapowiedział mu ten gość swoimi niestosownymi wypowiedziami.

 

Aż do tekstu z 2004 roku, który mówi o osobach z upośledzeniem umysłowym jako o “uprzywilejowanych świadkach człowieczeństwa”, “żywych ikonach ukrzyżowanego Syna”, bohaterach i “zwiastunach nowego świata, którym nie rządzi już siła, przemoc, agresja, ale miłość, solidarność, otwartość na drugiego”.

 

Papież, który od 1997 roku mnożył okazje, by głos Arki był słyszany w oficjalnym Kościele albo raczej przez przedstawicieli władz Kościoła, poprosi jej założyciela, żeby w sierpniu 2004 roku w Lourdes wygłosił medytacje na temat pięciu różańcowych tajemnic światła. Jean idzie kilka kroków przed papamobile. Mówi: “Nasz Ojciec święty jest biedny. Jest kruchy, ale jest chwałą Boga. Bóg objawia się przez niego”.

 

Papież jest skrajnie chory. Od 1996 roku choroba Parkinsona nie przestaje się rozwijać. Jest wciśnięty w swój fotel, ma trudności z mówieniem. Cierpi. Na końcu Jean Vanier dyskretnie znika. Jan Paweł II przywołuje go, gładzi go po policzku, daje mu swój różaniec. “Wiedział, że kocham go w jego słabości, tak jak wiedziałem, że on kocha Arkę i także kocha mnie w naszej słabości” – wspomina Jean.

 

Zainteresowała cię ta historia? Poznaj biografię Jeana Vaniera, legendarnego założyciela wspólnoty “Arka”.

http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,1153,tajemnica-ktora-odkryl-jan-pawel-ii.html

**********************

Abp. Dzięga: Módlmy się za Polskę

Modlitwa, a więc wołanie do Pana Boga o szczególne moce Boże, o Ducha Bożego jest nam ciągle potrzebna – zachęca wszystkich w wywiadzie dla “Religii na fali” w Radiu Szczecin abp Andrzej Dzięga.

– Zachęcam wszystkich, by do swoich codziennych pacierzy, aktów strzelistych, westchnień, prywatnych form modlitwy, żebyście dołączyli też modlitwę za Polskę – kontynuował metropolita szczecińsko-kamieński.

Pytany o przebieg obchodów rocznicy Chrztu Polski w kontekście tego, że mówi się iż państwo powinno być świeckie arcybiskup odpowiedział: “Uśmiecham się, gdy słyszę słowo państwo świeckie, bo tak naprawdę nie ma ani jednego argumentu rozumnego, który wskazywałby, że państwo świeckie jest w czymkolwiek lepsze od państwa tzw. wyznaniowego. Nie chciałbym ani państwa świeckiego, ani wyznaniowego” – zaznaczył.

Bardzo bym się cieszył, gdybyśmy dalej mogli być państwem normalnym, takim, jaką Rzeczpospolita Polska była od wieków. Kto chce być katolikiem, może być katolikiem, i nie spotykają go za to żadne szykany ani komentarze, ani uśmiechy. Kto chce być protestantem, jest protestantem, chce być prawosławny, jest prawosławny. Chce wyznawać judaizm, wyznaje judaizm. Byli też wyznawcy islamu i byli też ludzie niewierzący. Chodzi o to, by państwo było normalne, czyli by każdy, kto ze swojej religii wyprowadza dobro i kto w tej religii widzi źródło sensu swojego życia, mógł to czynić tak, by się dobro pomnażało przez jego życie.

Tak naprawdę Polska stara się być państwem normalnym. W Polsce nie ma przymusu wyznaniowego. Gdy mówimy o rocznicy chrztu w Polsce, to wcale nie mówimy o tym, że wszyscy musieli być ochrzeczni, bo nigdy w Polsce wszyscy nie byli chrześcijanami i katolikami. Chodzi o to, że do myślenia społecznego i politycznego na polskiej ziemi dotarła prawda miłości, a więc nie tylko prawo, rozkaz, dycyzja polityczna czy gospodarcza – tłumaczył abp Dzięga.

Metropolita szczecińsko-kamieński podkreślił też rolę Mieszka I. – Trzeba dziękować Bogu za odważną polityczną decyzję podjętą w duchowym wymiarze przez tego władcę. Osobiście nie mam wątpliwości, że to był najbardziej przenikliwy polityk całego tysiąclecia. To on rozstrzygnął o pewnym kierunku duchowego rozwoju państwa i narodu, także w kwestiach społecznych, gospodarczych, politycznych i międzynarodowych(…)Powracając do źródła Chrztu Świętego pomyślmy o tym, jak w naszym pokoleniu i w naszych uwarunkowaniach tego samego ducha możemy przywołać. Ufam, że uda się to naszemu pokoleniu – dodał hierarcha.

Abp Dzięga mówił też o nadchodzących Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. – Nawet nie będziemy tego zauważali, ale będziemy trochę inni po ŚDM tylko dlatego, że się otworzymy na wszystkich gości, że się z nimi czymś podzielimy, przyjmiemy ich do swojego mieszkania, damy im trochę naszego czasu – uważa arcybiskup.

Na pytanie czego arcybiskup życzyłby naszej ojczyźnie, odpowiedział, “żeby się nie bać i podejmować na nowo tematy, które wydawały się już rozstrzygnięte, rozwiązane i uporządkowane”.

– Niech te debaty trwają. Wszyscy, którzy mogą zrobić coś dobrego według swojego charyzmatu, środowiska niech robią nie po to, by prowokować, by coś burzyć, ale niech robią po to, by było więcej dobra pośród nas. By dobro się odkładało w ludzkich sercach, w ludzkich myślach, by działało poprzez ludzkie czyny i wolę, by łączyło ludzi – wskazał metropolita szczecińsko-kamieński.

– Kiedyś powiedziałem, że kilka tygodni modlitwy doprowadziło nas do jednych wyborów, kilka miesięcy modlitwy i w niektórych przypadkach pokuty doprowadziło do kolejnych wyborów. Żeby jednak w Polsce ustabilizował się normalny porządek i ład i żebyśmy byli bardziej normalni i patrzyli na siebie normalnie potrzebujemy co najmniej kilku lat, ale również, a może przede wszystkim, modlitwy – podkreślił abp Dzięga i dodał, że modli się za Polskę i polityków.

– Niech oni robią swoje, ale my ich prowadźmy od strony duchowej. Wtedy to, co czynią w porządku ziemskim, zwyczajnym, politycznym, gospodarczym, społecznym też będzie bardziej Boże. A jeśli coś będzie bardziej Boże, to będzie bardziej ludzkie. Niech Polsce i wszystkim nam Bóg błogosławi – zakończył hierarcha.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24575,abp-dziega-modlmy-sie-za-polske.html

________________________

Dawaj wedle serca

Niedziela

Chcesz czy nie, to właśnie tak działa: ile dasz, tyle otrzymasz, czasem z najbardziej niespodziewanej strony – napisał ktoś mądry.

Prawda jest odrobinę bardziej skomplikowana – dostajesz zazwyczaj dużo mniej, niż dajesz. Ale i tak warto, bo niewiele jest w życiu rzeczy, które sprawiają większą frajdę niż obdarowywanie kogoś, kogo lubisz, kochasz, albo masz nadzieję, że coś z tego będzie.
Prezenty, te najcenniejsze, nie mają ceny. Dotykają bowiem emocji, marzeń, pragnień, albo osób…
Lata temu, pamiętam tamte święta, marzyłam o łyżwach. I mówiłam o tym wszystkim wokoło, w nadziei, że ktoś napisze do taty, bo tylko on, pracujący wtedy za granicą, mógł mi kupić te wymarzone. Śnieg padał na wiele dni przed Wigilią i w domu mówiło się głośno, że nie wiadomo komu uda się przebić przez zaspy. Na dzień przed przyjechał listonosz. Siny od mrozu, ale uradowany, bo targał dla mnie wielką pakę. W środku – jak łatwo zgadnąć – łyżwy i kartka z życzeniami… Siedziałam w kuchni nad otwartą przesyłką i łykałam łzy. Coś nie pasowało. Rodzina zerkała zdziwiona, bo przecież mam, co chciałam, a do mnie docierała właśnie prawda podstawowa, jedna z tych kilku najważniejszych w życiu – istotną częścią prezentu miał być tata, potem dopiero łyżwy – a już pełnia szczęścia to my oboje na ślizgawce. Łyżwy poszły w kąt. Miałam je na nogach raptem kilka razy, co wystarczyło, by zabłysnąć przed koleżankami. Dziś mówię: Nie patrzcie, co wam dają, patrzcie, kto przynosi dar…
Magda Uchańska, studentka z Warszawy, uważa, że chęć obdarowywania bierze swój początek z tęsknoty – młodszej siostry przyjaźni i miłości. – Ofiarowujemy komuś coś, gdy nie jest nam obojętny. Prezent wymaga od nas myślenia o tym kimś. Dlatego wolę kartkę na święta od SMS-a. Dlatego wolę coś kupić w sklepie, niż zamówić przez Internet. Bo ile trwa wystukanie SMS-a, albo zakup w e-sklepie? Kilka sekund? Parę kliknięć? A jak ktoś szuka w sklepie czegoś dla mnie, to myśli o mnie. Wtedy obdarowywanie rozciąga się w czasie, nie sądzicie? Uważam jednak, że darów nie wolno marnować. To musi być akcja i reakcja. Dając, nie czekajmy na dosłowną wzajemność, ale też nie dawajmy w nadziei, że nam się to opłaci. Wręczanie prezentów z wyrachowania jest czymś smutnym i odpychającym. W pracy u znajomej składają się co roku na prezent dla szefa, którego nie szanują, bo ich poniża. Boją się, że jeśli nie zaniosą tyranowi daru, to im obetnie premie świąteczne. Taki dar jest zaprzeczeniem sensu obdarowywania.
Znajomy muzyk, Kazik Stępniewski, opowiada, że jako zbuntowany nastolatek napisał kiedyś list do ojca, po tym jak ten znowu nie pojawił się na święta. – Ojciec nie odpowiedział od razu, co mnie – wspomina Kazik – solidnie zabolało. Spotkaliśmy się kilka tygodni później i pamiętam, że długo rozmawialiśmy. Chyba po raz pierwszy w ten sposób. Powiedział, że dałem mu jeden z najcenniejszych prezentów – drugą szansę. Niedawno wraz z rzeczami ojca, bo tata już odszedł, wrócił do mnie i ten list. Okazało się, że przechował go tyle lat i musiał często czytać, bo zabrudził rogi kartki.

 

Przyznaję, że to mnie wzruszyło. Ale nie tylko. Sam jestem teraz ojcem, któremu sen z oczu spędza zapewnienie bytu swojej rodzinie. Pracuję dużo i żyję szybko. Ciągle mam poczucie, że ucieka mi najważniejszy wątek życia, ale nie potrafię tego zatrzymać. Jak tak dalej pójdzie, to któreś z moich dzieci wysmaruje kiedyś podobny list, a ja spalę się ze wstydu. Dlatego pozwalam sobie zacytować jego fragment – ku przestrodze innych ojców: “Czekałem na grudzień, wierząc, że w święty czas Bożego Narodzenia dzieją się prawdziwe cuda. Że wtedy nie tylko psy gadają jak ludzie, ale ludzie zachowują się jak ludzie. Przyjedź w tym roku, proszę. Niech choć raz praca nie będzie ważniejsza. Nie zapraszaj mnie w te wszystkie zbyt drogie miejsca. Chcę pójść z tobą po choinkę, tak żeby zobaczyło nas całe miasteczko, zagrać w marynarza, kto zabije karpia. I nie chcę żadnych prezentów – jeśli uda nam się być rodziną, to będzie prezent najlepszy”.

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/lifestyle/art,379,dawaj-wedle-serca.html

O autorze: Słowo Boże na dziś