Tylko osoba prawdziwie duchowa, jest w stanie widzieć więcej i szerzej – Wtorek, 05 stycznia 2016 r.

Myśl dnia

W książkach szukamy Boga, w modlitwie Go znajdujemy.

św. Ojciec Pio

Dla osiągnięcia własnych celów nigdy nie można wykorzystywać zaufania drugiej osoby.

Jason F. Wright

Ketino Mchedlishvili
Ketino Mchedlishvili
Panie, naucz nas roztropnie przyjmować słowa, w których jedni wypowiadają się o drugich i z pokorą przyjmować sądy, gdy bliźni oskarżają bliźnich. Jezu Chryste, daj nam światłe oczy serca, abyśmy nie ulegali pokusie małoduszności i krytykanctwa.
__________________________________________________________________________________

Słowo Boże

__________________________________________________________________________________

5 STYCZNIA – dzień powszedni przed Objawieniem Pańskim

PIERWSZE CZYTANIE  (1 J 3,11-21)

Przeszliśmy ze śmierci do życia, ponieważ miłujemy braci

Czytanie z Pierwszego listu świętego Jana Apostoła.

Najmilsi:
Taka jest wola Boża,
którą objawiono nam od początku,
abyśmy się wzajemnie miłowali.
Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego
i zabił swego brata.
A dlaczego go zabił?
Ponieważ czyny jego były złe,
brata zaś sprawiedliwe.
Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi.
My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia,
bo miłujemy braci,
kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci.
Każdy, kto nienawidzi swego brata,
jest zabójcą,
a wiecie, że żaden zabójca
nie nosi w sobie życia wiecznego.
Po tym poznaliśmy miłość,
że On oddał za nas życie swoje.
My także winniśmy oddać życie za braci.
Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata
i widział, że brat jego cierpi niedostatek,
a zamknął przed nim swe serce,
jak może trwać w nim miłość Boga?
Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem,
ale czynem i prawdą.
Po tym poznamy,
że jesteśmy z prawdy,
i uspokoimy przed Nim nasze serce.
A jeśli nasze serce oskarża nas,
to Bóg jest większy od naszego serca
i zna wszystko.
Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża,
mamy ufność wobec Boga.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 100,1-2,3,4,5)

Refren: Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu.

Wykrzykujcie na cześć Pana, wszystkie ziemie, +
służcie Panu z weselem, stawajcie przed obliczem Pana *
z okrzykami radości.

Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, +
On sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością, *
Jego ludem, owcami Jego pastwiska.

W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, +
z hymnami w Jego przedsionki, *
chwalcie i błogosławcie Jego imię.

Albowiem Pan jest dobry, +
Jego łaska trwa na wieki, *
a Jego wierność przez pokolenia.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Zajaśniał nam dzień święty,
pójdźcie, narody, oddajcie pokłon Panu,
bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (J 1,43-51)

Chrystus jest Synem Bożym

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”.
Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”
Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”.
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”
Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”.
Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!”
Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.
Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

On powiedział

To bardzo istotna kwestia: Co kto powiedział? Okazuje się, że w ten sposób powstają opinie, następuje odwołanie się do autorytetów i wypowiedzi znanych ludzi.
W kontekście spotkania Jezusa, Filipa i Natanaela też możemy postawić pytanie: Co kto powiedział? Okazuje się, że Filip usłyszał od Jezusa tylko jedno zaproszenie: „Pójdź za Mną!”. Gdy podzielił się z Natanaelem radością spotkania Jezusa, usłyszał sceptyczne pytanie: „Czyż może być coś dobrego z Nazaretu?”. Po tych słowach Filip zaprowadził Natanaela do Jezusa, aby Go zobaczył, a sam Jezus skierował do niego wiele słów, aby go przekonać, że naprawdę jest Synem Bożym.

Panie, naucz nas roztropnie przyjmować słowa, w których jedni wypowiadają się o drugich i z pokorą przyjmować sądy, gdy bliźni oskarżają bliźnich. Jezu Chryste, daj nam światłe oczy serca, abyśmy nie ulegali pokusie małoduszności i krytykanctwa.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
**************************

5 stycznia – 
dzień powszedni przed Objawieniem Pańskim

Komentarz do I czytania (1 J 3, 11-21)

Święty Jan Apostoł w swoim liście jest bardzo praktyczny. Pokazuje, na czym opiera się nasza wiara i co jest jej wyznacznikiem. Wolą Bożą jest to, abyśmy się wzajemnie miłowali. Poprzez gesty miłości wobec ludzi oddajemy także cześć Bogu. Miłość bliźniego staje się fundamentem naszej wiary. Przykład takiej miłości dał sam Jezus Chrystus, oddając za nas życie na krzyżu. Jego miłość była bezinteresowna. Do takiej też miłości jesteśmy zaproszeni. Oczywiście jako ludzie grzeszni popełniamy także błędy. Nie wszystko nam wychodzi dobrze. To jednak nie powinno nas nigdy załamywać ani zniechęcać, gdyż Bóg jest większy od naszego serca i umacnia nas w drodze ku dobremu.

Komentarz do Ewangelii (J 1, 43-51)

Celem naszego życia powinno być odkrywanie Boga. Dokonuje się ono pośród różnych życiowych wydarzeń. Dla jednego momentem przełomowym w relacji do Boga są narodziny własnego syna, dla innego wyjście z choroby, jeszcze dla innego – śmierć kogoś bliskiego. Bóg dociera do nas poprzez osoby. Tak stało się z Natanaelem, który Jezusa spotkał dzięki Filipowi. Osoba, która swoją wiarę pragnie przeżywać „na serio”, będzie starała się być wrażliwa na znaki Bożej obecności. Będzie dążyła do wyciszenia i oddzielenia tego, co duchowe, od rzeczy mniejszej wagi. Jezus obiecuje Natanaelowi, że ujrzy jeszcze więcej niż to, co widzi obecnie. Jest to wyraźna zachęta do zaufania Jezusowi i do pójścia za Nim. Bo tylko osoba prawdziwie duchowa, jest w stanie widzieć więcej i szerzej.

Pomyśl:

  • W jaki sposób staram się pielęgnować moją relację z Bogiem?
  • Czy potrafię dzielić się z innymi doświadczeniem wiary i w jaki sposób to czynię?
  • Jak realizuję przykazanie miłości bliźniego w swojej codzienności?
http://www.odslowadozycia.pl/pl/n/483
*************************

#Ewangelia: Wiara to nie domysły

 http://modlitwawdrodze.pl/home/
__________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

__________________________________________________________________________________

5 stycznia

 

Błogosławiona Marcelina Darowska Błogosławiona Marcelina Darowska, zakonnica
Błogosławiony Dydak Józef Błogosławiony Dydak Józef z Kadyksu, prezbiter
Święty Edward Wyznawca Święty Edward Wyznawca, król
Święty Szymon Słupnik Święty Szymon Słupnik
Święty Jan Nepomucen Neumann Święty Jan Nepomucen Neumann, biskup

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Todi – bł. Rogera, jednego z pierwszych towarzyszy Franciszka Serafickiego. Roger odznaczał się zwłaszcza czynną miłością bliźniego. Zmarł w roku 1237.

oraz:

św. Emiliany, dziewicy (+ VI w.); bł. Piotra Bonilli, prezbitera i zakonnika (+ 1935); św. Telesfora, papieża i męczennika (+ 136)

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-05.php3

__________________________________________________________________________________

10 ważnych cytatów J. R. R. Tolkiena

Gdyby żył, w ubiegłą niedzielę obchodziłby swoje 124 urodziny. Autor epickiej sagi “Władca Pierścieni” oraz “Hobbita”, badacz starożytnych języków, myśliciel. Przygotowaliśmy dla was 10 ważnych myśli z jego dorobku.

 

1. “Fantazjowanie jest naturalną czynnością człowieka. Rozumowi ani nie zagraża, ani nie obraża go bynajmniej, ani nie przytępia apetytu nań, pod żadnym pozorem nie zakłóca też percepcji racjonalizmu naukowego. Przeciwnie, im rozum bardziej przenikliwy i otwarty, tym bogatsze fantazje zdolne wytwarzać”.

 

2. “Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie”.

 

3. “Wielu spośród żyjących zasługu­je na śmierć. A nieje­den z tych, którzy umierają, zasługu­je na życie. Czy możesz ich im ob­darzyć? Nie bądź tak pochop­ny w fe­rowa­niu wy­roków śmier­ci. Na­wet bo­wiem najmędrszy nie wszys­tko wie”.

 

4. “Nie zamartwiaj się jednak przyszłością. Dzień dzisiejszy wystarczy ci aż nadto”.

 

5. “Lecz tak właśnie naj­częściej by­wa z czy­nami, które ob­ra­cają koła świata: do­konują ich małe ręce, na małych spa­da ten obo­wiązek, gdy oczy wiel­kich zwróco­ne są w inną stronę”.

 

6. “To nie ko­niec podróży. Śmierć to tyl­ko ko­lej­na ścieżka, którą wszys­cy mu­simy podążyć”.

 

7. “Ten, kto nie umie roz­stać się z cen­ny­mi rzecza­mi w pot­rze­bie, sam nakłada so­bie kajdany”.

 

8. “Nie na zaw­sze przy­kuci jes­teśmy do kręgów świata, po­za ni­mi zaś is­tnieje coś więcej niż wspomnienie”.

 

9. “Lecz piąć się wzwyż jest trud­no, a z wy­soka bar­dzo łat­wo spaść na sam dół”.

 

10. “Nie sztu­ka pięknie mówić, trze­ba pięknie postępować”.

http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,1134,10-waznych-cytatow-j-r-r-tolkiena.html

***********************

Palę papierosy. Muszę iść do spowiedzi?

Przystanek Jezus

Mam od wielu lat problem z paleniem. Idę do spowiedzi, wyznaję grzech, że paliłam i po kilku godzinach znów palę. Czy wtedy znowu mam grzech i czy mogę iść do Komunii? – na pytanie odpowiada bp Grzegorz Ryś.

 

To najprościej najpierw odpowiem, że możesz iść do Komunii. Do Komunii nie można przystąpić z grzechem, który jest ciężki. Komunia nie jest nagrodą za świętość, tylko jest pomocą w walce z grzechem. Rozumiem, że jak się z niego spowiadasz to znaczy, że z nim walczysz, nie akceptujesz w sobie tego nałogu, chcesz go przemóc.

 

Moja wiara mi mówi, że możesz to zrobić z pomocą Pana Boga, a nie bez Niego. I nie chodzi o to, żeby czekać aż się przełamie nałóg, po to, żeby wreszcie móc iść do Komunii świętej. Jest dokładnie na odwrót. Jeśli chcesz przełamać nałóg to trzymaj się Chrystusa bardzo blisko.

 

Jest taki tekst, bardzo do mnie kiedyś trafił. Św. Augustyn miał wielki kłopot, myślę z poważniejszą kwestią niż palenie, bo Augustyn nie był w stanie poradzić sobie z nieczystością i swoje doświadczenie kiedyś opisał w taki sposób: “Ponieważ co dzień jestem chory, co dzień potrzebuję lekarza”.

 

Dla niego Eucharystia była przede wszystkim taką zbawczą medycyną. Potrzebował Chrystusa w Eucharystii jako Tego, Który go leczy, a nie jako Tego, Który go nagradza za zdrowie uzyskane własnymi siłami. To dotyczy każdego.

 

Jeszcze taka rada dobra: jeśli ktoś się zmaga z nałogiem, to radziłbym znaleźć sobie stałego spowiednika. Stałego spowiednika, któremu ufam i któremu poddam się także w kierownictwie duchowym. Wtedy te sprawy idą trochę łatwiej.

 

Chciałem jeszcze powiedzieć a propos palenia. Św. Brat Albert miał u siebie w zakonie brata, który nie był w stanie poradzić sobie z paleniem. I jak św. Brat Albert umierał, ten jego brat stał obok łoża śmierci. Był bardzo smutny. Brat Albert widząc jego smutek, kazał sobie podać papierosa i zapalił, żeby chłopa trochę puściło.

 

Brat Albert palił też, kiedy mu ucinano nogę podczas bitwy w czasie powstania styczniowego. Został ranny w nogę i trzeba było uciąć nogę na polu bitwy. Nie było żadnych środków znieczulających, to dano mu do palenia cygaro. Ból był taki, że św. Brat Albert w czasie operacji połknął to cygaro.

 

Ale jest też taki moment – to też jest ważna lekcja – jeśli chodzi o ludzi którzy się zmagają z nałogiem. Albert w pewnym momencie postanowił, że nie będzie palił. To było wtedy, kiedy poszedł do jezuitów do nowicjatu i bardzo się pilnował. Aż któregoś dnia na ścieżce znalazł niedopałek. Rzucił się na ten niedopałek i wypalił go tak łapczywie, jak nigdy nie palił żadnego papierosa. To był początek załamania psychicznego.

 

Pytanie było poważne i sprawa jest poważna. Nie należy podchodzić do tych rzeczy zbyt łatwo i dziecinnie, bo to są rzeczy trudne.

 

Jest to zapis fragmentu spotkania “100 pytań do…” z biskupem Grzegorzem Rysiem na Przystanku Jezus 2015.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2148,pale-papierosy-musze-isc-do-spowiedzi.html

***********************

Ks. Pawlukiewicz: Jak opisać Boga?

2ryby

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1281,ks-pawlukiewicz-jak-opisac-boga.html

******************************

4 minuty, które zmienią twoje życie [WIDEO]

Od wczesnego dzieciństwa każdego dobrze wychowywanego człowieka wysiłki wychowujących zmierzały do wytłumiania uczuć niepożądanych. A niepożądane (były i są) wszystkie uczucia obronne i nazbyt żywiołowo manifestowane uczucia więzi. Z wiekiem sami dochodzimy do przekonania, że bezpieczniej jest nie ujawniać takich uczuć.

 

W niektórych kręgach społecznych ideałem jest nie ujawnianie żadnych uczuć. Na pewno udaje się to w warstwie komunikacji słownej, o wiele trudniejsze jest to natomiast w manifestacjach niewerbalnych (bezsłownych). Stan uczuciowy rozmówcy odczytujemy przeważnie z jego mimiki, postawy ciała, tonu głosu. Bardzo różne bywają motywy nie ujawniania uczuć, niekiedy we własnym interesie. Ukrywamy je także z motywów altruistycznych, by nie udzielały się bliskim nam osobom. Wbrew naszym życzeniom ujawniamy je jednak także w warstwie słownej komunikacji i to w sposób pośredni.

Bezpośrednie wyrażenie uczuć polega na ich nazwaniu i zakomunikowaniu: “cieszę się”, Jestem zmartwiona”, “obawiam się”, “złości mnie”, Jest mi przykro”, “wstydzę się”. Proste nazwanie tego, co się rzeczywiście przeżywa, jest jedynym bezpośrednim sposobem wyrażania uczuć. Wypowiadamy je w naszym ,ja” realnym, zgodnie z rzeczywistym przeżywaniem. Niekiedy wymaga to odwagi, a czasem, z różnych zresztą względów, nie jest to potrzebne. Warto natomiast podkreślić, że wypowiadanie uczuć, jakich się naprawdę nie doznaje (a idealne ,ja” podpowiada, że “powinno się” w danej sytuacji ich doznawać) jest nazywane obłudą, wcale nie trudną do rozszyfrowania.

Co ważne: bezpośrednio wyrażamy uczucia zawsze w pierwszej osobie, zawsze poprzez ,ja”!

W codziennej komunikacji o wiele częściej stosujemy pośrednie wyrażanie uczuć. Weszło nam ono tak dalece w krew, że wcale sobie tego nie uświadamiamy. Ujawniamy swoje uczucia aż na siedem sposobów, najczęściej zwracając się do rozmówcy. Ich treść uczuciowa jest przeważnie ukryta (zaszyfrowana) i niejasna zarówno dla odbiorcy jak i samego mówiącego. Wydaje mi się, że warto sobie te pośrednie sposoby uświadomić:

  • Pytania: “Czy uważasz, że byłeś dostatecznie uprzejmy wobec X’a? – wyraża niezadowolenie.
  • Polecenia, rozkazy: “Uspokój się”, “przestań natychmiast…” – wyraża gniew, niezadowolenie.
  • Sądy, oceny: “Nie wykazałeś się taktem w tej sytuacji”, “to był fatalny błąd” – to zawód, rozczarowanie, niezadowolenie.
  • Epitety, wyzwiska: “Co za mazgaj z ciebie”, “wiem jak to nazwać: fuszer i fajtłapa” – oburzenie, zniecierpliwienie.
  • Ironia: “No, jak już ty się za to zabierzesz, to…”, “pewnie jesteś jeszcze z tego dumny?” – niezadowolenie, poczucie wyższości.
  • Oskarżenia: “Jesteście niesprawiedliwi”, “nigdy nie doceniasz moich starań”, “myślisz tylko o sobie” – poczucie krzywdy, niedocenienia, rozżalenie.
  • Zasady ogólne: “Uczciwy człowiek dotrzymuje terminów zwrotu pożyczonych rzeczy”, “w naszym zawodzie tak się nie postępuje” – niezadowolenie, oburzenie.
  • Zdania z “powinieneś”: “Powinieneś był przewidzieć tę trudność”, powinnaś liczyć tylko na własne siły…” -słowo “powinieneś, powinnaś” zawsze zawiera uczucia negatywne wobec rozmówcy – tak jest odbierane.

W pośrednim wyrażaniu uczuć przeważnie zawarte jest ukryte “ty” i wskazywanie na osobę rozmówcy jako źródło doznawanych uczuć. Samo uczucie bywa i pozostaje ukryte zarówno przed samym przeżywającym jak i obwinianym przez niego rozmówcą, który najczęściej ulega impulsowi obrony przed ukrytymi czy jawnymi zarzutami, czy kwestionowaniem jego wartości albo dobrej woli. W ten sposób rozmowa przestaje dotyczyć tego, co jest jej głównym przedmiotem, tzn. przeżywanego uczucia, a staje się atakiem wobec domniemanego winowajcy. Pośrednie wyrażanie uczuć okazuje się być zabójczą dla więzi trucizną w relacjach międzyludzkich.

Wybór i wyuczenie bezpośredniego wyrażania uczuć pozwala zmienić atmosferę wielu rozmów; mówiąc o swoich uczuciach nie ranimy bliźnich, nie wyzwalamy w nich reakcji obronnych, np. zbędnego usprawiedliwiania się, czy obronnego ataku.

Więcej w książce: ABC psychologii komunikacji – Elżbieta Sujak

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,83,wyrazamy-swoje-uczucia-na-7-sposobow.html

****************************

Nie drażnij lwa…

Jedną z emocji, których prawdopodobnie nigdy nie nauczono nas rozumieć, jak również nie przygotowano nas do właściwego ich traktowania, jest gniew. Gniew może władać nami, napełniać nas lękiem i wysoce niezdrowym poczuciem winy. Dlatego jesteśmy skłonni postrzegać go w negatywny sposób, a zatem, za wszelką cenę, próbujemy od niego uciec lub go pohamować.

 

Dopóki tak postępujemy, pozostajemy niedojrzali uczuciowo, hamujemy nasz rozwój i stwarzamy sobie niepotrzebne problemy. Nie będziemy w pełni ludźmi, dopóki nie potrafimy radzić sobie z gniewem.

Gniew jest absolutnie konieczny w dojrzałych i zdrowych związkach międzyludzkich. Jest to z gruntu dobra emocja i niekoniecznie grzeszna. Może i powinna być postrzegana jako cnota, jeśli wyrażamy ją i radzimy sobie z nią w odpowiedni sposób.

Gniew jest  bardzo ukrytą przyczyną wielu psychoemocjonalnych, somatycznych i międzyludzkich problemów, ponieważ nie jest właściwie rozumiany i okazywany. Często nie rozpoznajemy go i dlatego przechodzi, nie zbadany i nie  potraktowany  odpowiednio.  Jest  to  kwestia,  która  się pojawia w każdym małżeństwie i w każdej rodzinie z tzw. problemami. Pojawia się ona również w naszych relacjach z Bogiem.

Istotne jest rozwijanie pozytywnej postawy wobec gniewu, który możemy odczuwać, a przede wszystkim dostrzeganie go i przyznawanie się do niego. Jeśli rozpoznamy go w sobie, będziemy mogli prawdopodobnie rozpoznać gniew, który tkwi w innych. Jeśli zaakceptujemy gniew na równi z innymi naszymi emocjami, ujrzymy go jako jeden z aspektów naszego człowieczeństwa.

Powinniśmy wczuwać się w nasz gniew, zajmować się nim i uzewnętrzniać go. Powinniśmy mieć świadomość własnego gniewu, nie powinniśmy cierpieć z jego powodu i powinniśmy zgodzić się na jego obecność. Powinniśmy pytać siebie: „Dlaczego jestem zły? Na kogo jestem zły?” Powinniśmy umieć odróżnić gniew „logiczny” od „nielogicznego”, uzasadniony od nieuzasadnionego. Wreszcie  powinniśmy go w  odpowiedni sposób ujawniać: wyrażać we właściwym czasie i miejscu, zachowując dobre obyczaje.

Musimy ponosić odpowiedzialność za fakt, że to my jesteśmy zagniewani, i za wynikające z tego konsekwencje. Oznacza to, że przyznajemy się do swojego gniewu! Nie powinniśmy się wstydzić tego, że jesteśmy lub czujemy się rozgniewani. W ten sposób możemy nad gniewem zapanować.

 

Kiedy gniew staje się destrukcyjny, niedojrzały lub grzeszny?

 

Gniew staje się problemem wtedy, gdy wyzwala gwałtowne reakcje i gdy jest tłumiony. Gdy nie reagujemy na własny gniew, tłumimy go lub powstrzymujemy się przed nim, całkowicie nieświadomie – nie zdajemy sobie sprawy z tego, co robimy. Tłumienie gniewu jest jedną z najbardziej niebezpiecznych rzeczy dla nas. Istotna jest świadomość, że dopóki tłumimy gniew, dopóty zachowujemy się nieszczerze. Zarówno wobec samych siebie, jak innych. Powstrzymując gniew, zachowujemy się nieco bardziej świadomie, ale wolimy go ostudzić, wyprzeć się go, nie zezwalając na jego uzewnętrznienie. Znów jesteśmy nieszczerzy. „Och, nie jestem zły” – mówię śmiejąc się i zgrzytając zębami. Możemy też „przeintelektualizować” nasz gniew lub usprawiedliwiać go, gdy tymczasem on ciągle istnieje, obecny w naszym wnętrzu. Tłumienie i zatajanie naszych gniewnych uczuć przewija się przez wiele emocjonalnych, psychicznych, duchowych i międzyludzkich problemów.

Kiedy reagujemy zbyt mocno, nie panujemy nad gniewem. Wyrażony w napadzie złości, wściekłości, furii, może prowadzić do przemocy. Takie gwałtowne reakcje można obserwować u osób, które są ciągle złe lub podekscytowane. Postępują brzydko i w odpychający sposób. Gniew wyrażany w sposób gwałtowny i gniew tłumiony to dwie skrajności, których chcemy unikać, obydwie destrukcyjne.
Boimy się gniewu. Dlatego poskramiamy go. Boimy się wybuchowości, ponieważ wtedy gniew panuje nad nami. Czujemy się winni z powodu każdej formy niewłaściwego gniewu. Dopóki nie będziemy kierować własnym życiem, dopóty nie uświadomimy sobie, czym jest nasz gniew. Możemy doświadczać gwałtownych uczuć, graniczących niemal z morderczymi, ale to nie jest nie w porządku. Nie w porządku są nasze zachowania, nie nasze uczucia. Jeśli ukryty gniew nie zostanie ujawniony na zewnątrz i nie znajdzie ujścia, odnowi się w jakiejś innej formie. Często pojawia się jako psychiczny, fizyczny lub psychosomatyczny problem. Ludzie często uskarżają się na swoje dolegliwości, takie jak zapalenie okrężnicy, bóle w klatce piersiowej, wypadanie włosów, bóle głowy, wrzody żołądka, a rzeczywistym ich powodem może być nie uzewnętrzniony gniew. Gniew zahamowany, stłumiony, zlekceważony zjawi się ponownie. Podobnie jak w fizyce: jeśli coś gdzieś naciśniemy, to odskoczy ono w innym miejscu. Zwykła depresja to w większości przypadków gniew zinterioryzowany. Jedną z głównych przyczyn niektórych zaburzeń psychicznych wytrącających z życia jest nie rozpoznany lub zlekceważony gniew.

Zignorowany gniew wpływa również na naszą duchowość. Przeżywamy duchową pustkę lub uginamy się pod ciężarem bezcelowości i bezsensowności życia.

Gniew, z którym się nie uporaliśmy, może prowadzić do przemocy i wybuchów szaleństwa

 

O kimś, skądinąd na pozór opanowanym, kto zachowuje się w dziwny sposób, często mówimy: „Oszalał”. Niektórzy ludzie są bardzo opanowani, nigdy nie okazują gniewu i uważani są za wzór zachowania. „Nigdy się nie złoszczą”. Zazwyczaj odnajdujemy w nich nagromadzone pokłady gniewu i innych nie uporządkowanych emocji, „zagrzebanych” we wnętrzu, które wybuchają w dziwnym zachowaniu.

Często możesz zauważyć u nich oznaki bezradności wobec gniewu: gwałtowne reakcje z błahych powodów, wybuchy wściekłości, porozbijane i rozrzucone rzeczy, walenie pięściami w ścianę. Tłumiąc i powściągając gniew, ostatecznie zmierzamy do nie kontrolowanego zachowania i wybuchu z mało istotnych powodów, na przykład wtedy, gdy dziecko znów spóźnia się na kolację. Tymczasem, zanim doszło do incydentu, należało powiedzieć dziecku, że jesteśmy w złym nastroju i wyjaśnić jego powód. Wtedy nasz uzasadniony gniew byłby wyrażony w odpowiedni sposób.

Cykl gniewu może przebiegać następująco: mówisz do siebie po ataku złości: „Zrobiłem z siebie głupka! Nie będę więcej się złościć”. Po czym powracasz do gromadzenia gniewu w sobie. A potem znów do gwałtownej reakcji. To destrukcyjny model zachowania. Po wybuchu złości przychodzi lęk, spowodowany poczuciem utraty własnej godności, własnej wartości oraz wyrzutami sumienia.

 

 

Wielu kryminalistów i charakteropatów to w rzeczywistości ludzie, którzy są źli. Źli o to, co im się przydarzyło, być może głównie w dzieciństwie. Teraz wyrzucają to z siebie na innych. Nie zanalizowali nigdy gniewu dzieciństwa i nawet nie przyznają się do tego, że są rozgniewani, ale bez wątpienia działają w gniewie. Istotne jest rozpoznanie różnicy pomiędzy byciem w „stanie” gniewu a byciem „gniewną osobą”. Odreagowanie gniewu jest czymś normalnym. Ale nie powinniśmy pozostawać w tym stanie, który sprawia, że jesteśmy identyfikowani jako permanentnie złe osoby. Ciągle rozgniewana osoba jest opanowana przez nie rozstrzygnięte konflikty z przeszłości, lub nawet obecne, jest ciągle zła z powodu wielu nie przeanalizowanych aspektów swego życia.
Jeśli nie radzimy sobie z gniewem, który odczuwamy, nasze kontakty wiodą do urazów, zgorzknienia i nienawiści. Możesz to dostrzec w problemach rodzinnych i małżeńskich. Wiele przygód pozamałżeńskich często wynika z tłumionego gniewu. Osoby, które poddają się terapii, początkowo mogą ukrywać każdy gniew, ale w końcu zostaje on rozpoznany.

 

Gniew może być wyrażony także milczeniem i chłodem

 

Jest to jeden z najokrutniej szych sposobów „zrewanżowania się” współmałżonkowi lub komuś bliskiemu. Takie emocjonalne znęcanie się jest znacznie częstsze niż fizyczne. I znowu, ponieważ ludzie nie manifestują gniewu w zdrowy i odpowiedni sposób, następuje błędna interpretacja. Na przykład, jeśli zrobię coś, co cię złości, a ty nie powiesz mi o tym, będzie to dla mnie oznaczać, że zgadzasz się ze mną. Nic mi o tym nie wiadomo, że gdzieś na dnie żywisz do mnie gniew, że w rzeczywistości nie zgadzasz się ze mną. Nie wiem o tym, że jesteś nieszczery wobec mnie. Jest to destrukcyjne.

 

Gniew jest absolutnie konieczny w dojrzałych ludzkich związkach! Im większa intymność między nami, tym większa konieczność wzajemnej otwartości. Oznacza to, iż czasami trzeba okazać sobie nawzajem gniew. Lecz my lękamy się tego. Dlaczego? Ponieważ czujemy, że zranimy się nawzajem. Ale jeśli zamierzamy być ze sobą szczerzy, będziemy się także ranić. Taka jest prawda o zdrowych związkach międzyludzkich.

Niemniej jednak istnieje różnica pomiędzy szczerością „niepoprawną” i szczerością „poprawną”. „Ty pusty łbie!? Dlaczego przyszedłeś tak późno? Nie masz mózgu w tej swojej głowie!” To niepoprawna szczerość! To jest złość, która się ujawnia w sposób niewłaściwy i obraźliwy. Możemy przecież powiedzieć: „Jestem zły na ciebie, ponieważ trzeci raz w tym tygodniu każesz mi czekać”. Być może ta osoba poczuje się zraniona, ale taki sposób wyrażania gniewu jest do przyjęcia, jako zdrowy i nieobraźliwy. W zdrowych, bliskich związkach nie możemy uniknąć ran zadawanych szczerze.

 

Często nie okazujemy gniewu, ponieważ lękamy się, że ktoś „nie będzie nas lubił” lub „nie będzie nas kochał”

 

Tak daje o sobie znać brak poczucia bezpieczeństwa. Możemy też obawiać się zerwania przyjaźni. Lecz jakaż to przyjaźń? Jeśli nie możemy otwarcie okazać naszemu przyjacielowi gniewu, prawdopodobnie obmawiamy tę osobę za plecami albo jesteśmy dla niej oziębli. Związek, który zniża się do tego, nie jest dobry od początku.

Prawdopodobnie nie okazujemy gniewu, ponieważ boimy się, że zostanie on skierowany z powrotem na nas. Jeśli boimy się czyjegoś gniewu, możemy być zastraszeni i opanowani przez tę osobę.  Nie jest to  zdrowe  dla związku.  Rodzice mogą się obawiać gniewu dzieci. Jeden z partnerów, obawiając się gniewnej reakcji drugiego, milknie i „poddaje się”. Jest to charakterystyczne raczej dla relacji typu rodzice – dziecko niż mąż – żona. Jeśli nie czuję się dobrze z własnym gniewem, nie będę się czuł dobrze wobec cudzego.

Niepokój z powodu własnego gniewu może się uzewnętrznić w sposób niepoprawny jako śmiech. Widziałeś kiedyś ludzi, którzy powinni byli być źli, a śmiali się? Czują się niepewnie w danej sytuacji, nie wiedzą, jak sobie z nią poradzić. Śmieją się więc nerwowo i odchodzą. Zastanów się nad tym: czy śmiejemy się, gdy jesteśmy źli, ponieważ nie wiemy, jak się z tym uporać? Jeśli czujemy się nieswojo z naszym gniewem, oznacza to również, że nie dowierzamy sobie, co sprowadza się do tego, że nie możemy zaufać sobie w stosunkach z innymi ludźmi. Ponadto nie jesteśmy wolni tak dalece, że włada nami strach przed gniewem w naszym wnętrzu.

Często ludzie nie okazują gniewu, ponieważ jego rezultatem mógłby być konflikt, a wiadomo, że konfliktu nie chcemy. A mimo to konflikt jest koniecznym przejawem każdego zdrowego związku międzyludzkiego.

 

Więcej rodzin i małżeństw przestaje dzisiaj istnieć z powodu milczenia, niż przemocy. Taka sytuacja istnieje w dziewięciu małżeństwach lub rodzinach na dziesięć, z którymi mam do czynienia. Cisza. Stłumiony gniew. Nie ujawniona wrogość. Chłód. W taki oto sposób, niewłaściwy i niezdrowy, ludzie odpłacają sobie nawzajem. Jednak od czasu do czasu członkowie rodziny zaczynają podnosić głos i krzyczą na siebie. To pożądana zmiana. Przynajmniej wiadomo, co inni myślą i czują.

 

Gniew bywa często mylony z konfliktem i przemocą, a jednak nie są to synonimy

 

Gniew nie jest przemocą. Przemoc jest gniewem nie opanowanym. Taka koncentracja może się obrócić przeciwko temu, co próbują przekazać terapeuci: że wyrażanie gniewu jest ważne i zdrowe i że musimy się uczyć odpowiedniego traktowania tej emocji. Lecz media nie spieszą z odpowiednimi wyjaśnieniami i dlatego utwierdzają ludzi w przekonaniu, że gniew należy ukryć. Uważam, że podejmując temat ludzkich zachowań, media powinny analizować go wnikliwie, nie powiększając problemu przez mieszanie pojęć gniewu i przemocy. Chcąc ostrzegać przed przemocą, nieświadomie doprowadzają do lęku przed gniewem. Czasami „poprawny” gniew spowoduje konflikt. Jednak uzasadniony konflikt jest nieunikniony w zdrowych kontaktach międzyludzkich.

Ujawnienie gniewu przed drugą osobą często prowadzi do rozwiązania problemu czy zażegnania konfliktu. Ludzie mogą mówić: „Cóż to za korzyść z oznajmiania komuś, że jestem rozgniewany? To nie pomaga”. A jednak pomaga. Rozwiązanie nie musi się pojawić natychmiast, ale bardzo często jest ono rezultatem ujawnienia gniewu. Następuje wyjaśnienie stanowisk; każdy wie, na czym stoi drugi; informacja zostaje przekazana; ludzie są bardziej czuli dla siebie. Czasami musimy się upewnić w tym, że nasza wypowiedź oddaje również emocje, że zawiera gniew. Rezultat nastąpi!

Okazując sobie nawzajem gniew, szczególnie w naszych bliskich związkach, uwrażliwiamy się na siebie
. Rozpoznajemy, co druga osoba lubi, czego nie lubi, co ją rani. Gdy wyrażasz swój gniew, wiem, że jesteś zraniony. Traktujesz to serio, nie możesz być zlekceważony. Dlatego muszę przemyśleć swoje zachowanie, słowa i odruchy. Wiem również, że kiedy jesteś zły na mnie, nie jesteś obojętny. Chcesz poświęcić swój czas i energię, by powiedzieć mi, że jesteś zły za to, co powiedziałem lub zrobiłem. Jest to akt zaangażowania, akt miłości.

I na odwrót: jeśli nie chcę okazać gniewu, jestem, być może, obojętny: „Nie obchodzisz mnie”. Trzeba, abyśmy mówili sobie nawzajem: „Jestem zły za to, co mówisz (lub powiedziałeś)”. Prawienie kazań nie jest konieczne. Zwykłe, proste przedstawienie naszych uczuć to wszystko, co jest potrzebne. Tak postępując, poznajemy różnice między nami. Rozpoznając je, zdobywamy się na kompromis albo uczymy się z nimi żyć. I w takich okolicznościach rozwijamy nasze związki. Nieudolność w rozstrzyganiu spraw wynikających z odmienności powoduje, że rodziny rozpadają się.

Czasami, gdy jesteśmy zagniewani, musimy dać czas innym i sobie, aby ochłonąć. Każdy z nas ma inny system „chłodzenia”. Niektórzy ludzie wracają do równowagi szybciej niż inni. Potrafimy przebaczyć komuś, kto nas zranił lub rozgniewał, ale musimy pamiętać o tym, by pozostawić sobie czas na zapomnienie, okrzepnięcie, ochłonięcie, ponieważ emocje mogą utrzymywać się długo. Chociaż uzewnętrznianie gniewu przed kimś może umocnić związek, to jednak czasami może być także dla niego zgubne, dotyczy to również małżeństwa. Musimy czasami uświadomić sobie, że być może nasz związek nie był taki, jak myśleliśmy, a może nawet w ogóle nie istniał. Gniew jest naprawdę konieczny dla zdrowego porozumiewania się. Bez niego nie jest możliwa komunikacja.

 

Umiejętność radzenia sobie z gniewem i konfliktem wynosimy z domu rodzinnego

 

Czy nasi rodzice wpadali w gniew? Czy reagowali w sposób gwałtowny? Prawdopodobnie w taki sam sposób i my będziemy traktować swój gniew. A więc dobrze by było zatrzymać się nad tym, dokładnie zbadać naszą rodzinną przeszłość i spojrzeć na nią realistycznie. Musimy zobaczyć, jakie postawy wobec gniewu odziedziczyliśmy. Może niekiedy reagujemy zbyt gwałtownie lub zachowujemy się zupełnie odwrotnie, niechętnie się ścierając. Dlatego właśnie powinniśmy dokonać przeglądu naszej rodzinnej przeszłości. Nie powinniśmy ślepo naśladować swoich rodziców, albo popadać w inną skrajność. Powinniśmy próbować znaleźć równowagę.

Rodzice powinni uczyć dzieci odróżniania gniewu „poprawnego” od „niepoprawnego” i pozwalać im okazywać swój gniew. „Nie atakuje się drugiego, nie używa się takich słów”. W ten sposób dzieci zaczynają się uczyć rozpoznawać różnice pomiędzy zdrowym i niezdrowym gniewem. Zgoda na czyjąś złość niekoniecznie oznacza zgadzanie się z tą osobą. Dzieci powinny mieć prawo być rozgniewane, powinny wsłuchiwać się w ten gniew, aby traktować go w odpowiedni sposób.

Gniew jest siłą dobrą lub złą. Jego ekspresja może być korzystna nie tylko dla naszego psychicznego, fizycznego, emocjonalnego i duchowego zdrowia oraz dla naszego procesu dojrzewania, ale również może wpływać na polepszenie naszych osobistych kontaktów. Większość zaburzeń seksualnych w związkach małżeńskich wynika z tłumionego gniewu.

To wszystko oznacza, że powinniśmy być świadomi gniewu, mieć z nim kontakt, przyjmować go spokojnie, bez lęku i poczucia winy. Nawet jeśli ogarnia nas wściekłość, nawet jeśli chcielibyśmy kogoś rozszarpać, to musimy o tym pamiętać, że to tylko uczucia. Musimy pozwolić sobie na ich doświadczenie. Musimy się uczyć, jak zachować spokój w niepokoju. Musimy sobie zezwolić na gniew w stosunku do Boga, Kościoła, naszych partnerów, naszych dzieci, naszych rodziców – zmarłych lub żyjących. Musimy zgodzić się na to, by on był.

Radząc sobie z naszym gniewem, powinniśmy pozyskać do tego naszą inteligencję.
Musimy dać sobie czas na przemyślenie przyczyn gniewu i na refleksję nad nimi; rozumiejąc go, musimy badać wszystkie jego składniki: logiczne i nielogiczne, racjonalne i nieracjonalne. Uczymy się wtedy odróżniania reakcji prawidłowej od gwałtownej. Natychmiastowa reakcja na nasz gniew powinna być naszym celem, w miarę możliwości. Ze względu na okoliczności musimy czasami opóźnić naszą gniewną reakcję; potrzebujemy czasu, by ochłonąć. Jeśli jesteśmy krewkiego usposobienia, musimy się uczyć, jak powracać do równowagi, by dopiero wtedy wyrażać gniew w odpowiedni sposób. Musimy spojrzeć na nasz gniew z perspektywy czasu, miejsca i tonu. Jeśli jesteśmy wybuchowi, dobrze jest wyrazić swój gniew słowami. Możemy wykrzyczeć się w czasie samotnej jazdy samochodem albo podczas spaceru. Możemy porozmawiać o tym z przyjacielem i ewentualnie wyładować się w jego obecności. Możemy też przeczekać do następnego dnia, kiedy nasz gniew będzie znośniejszy. Wtedy dopiero możemy rozmawiać z osobą, która nas rozgniewała.

Ważne jest niełączenie uczucia gniewu z poczuciem winy, gdyż poczucie winy powstrzymuje gniew i pogarsza całą sytuację. Możemy bez wyrzutów sumienia gniewać się na ludzi, których kochamy. Wszyscy musimy radzić sobie z taką ambiwalencją. Próbujemy uczyć się tego jako dzieci, ale owa ambiwalencja uczuć pozostaje często nie rozwiązana. Możemy kochać swoich rodziców i jednocześnie gniewać się na nich mówiąc: „Nienawidzę cię”. Jednakże, jeśli pragniemy, aby nasze związki oparte na przyjaźni czy miłości były dojrzałe, musimy się uczyć właściwego postępowania. Możemy rozmawiać o naszym wzburzeniu z kimś, kto nas wysłucha, komu ufamy, kto nas rozumie, ponieważ rozmowa pomaga nam osiągnąć dystans w stosunku do własnego gniewu; dzięki niej ekspresja gniewu będzie odpowiedniejsza, uporządkujemy nasze sprawy.

Kiedy panuję nad gniewem, jestem w stanie ujawnić go i wyrazić w odpowiedniej formie, odpowiednim językiem. Osoba, na którą jesteśmy źli, nie zawsze musi akceptować nasze podejście. Przecież okazując swój gniew, nie zamierzamy jej zmieniać. Informujemy ją jedynie o tym, w jakim stanie się znajdujemy i co czujemy wobec niej. Nie jest naszą sprawą, co ona z naszym gniewem zrobi. W ten sposób związek może się umacniać. Postępując tak, pogłębiamy nasze kontakty.

Czasami powód do gniewu nie jest aż tak olbrzymi. Jeśli ktoś przebiegnie nam drogę na czerwonych światłach, nie będziemy za nim gonić, by wyrazić swoje oburzenie. Być może powiemy kilka niewybrednych słów do siebie lub do drugiej osoby siedzącej w samochodzie. Jeśli chodzi o osoby znaczące w naszym życiu, osoby, z którymi się rzeczywiście liczymy, to nie powinniśmy ukrywać swojego gniewu na nie i tłumić go, ponieważ to mogłoby zburzyć nasz związek z nimi. W ten sposób moglibyśmy rozwinąć w sobie postawy destrukcyjne, a niechęć i zgorzknienie mogłyby je pogłębić. Bliskie związki wymagają, byśmy uzewnętrzniali swój gniew.

Zgoda na swój gniew, przeżycie go, poradzenie sobie z nim i ujawnienie go – to wzięcie odpowiedzialności za swoje życie. I to jest mniej więcej wszystko, co się składa na dojrzałość emocjonalną. Oto dlaczego gniew jest cnotą! Gniew jest naprawdę ważnym aspektem naszego życia. Sposób, w jaki go potraktujemy, jest znaczący dla naszej przyszłości. Gniew pomaga być szczerym i prawdziwym, wieść zdrowe i aktywne życie, ufać, kochać i być oddanym przyjacielem.

 

Więcej w książce: Uleczyć zranione uczucia. Jak przezwyciężyć trudności życiowe – Martin H. Padovani

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,53,nie-draznij-lwa-,strona,3.html

**********************

 

O autorze: Słowo Boże na dziś