Bez Jezusa nie zdołamy wyjść z własnego egoizmu – Niedziela, 07 lutego 2016r.

Myśl dnia

Każda radość, którą niesiemy innym, zawsze do nas powróci.

Zenta Maurina Raudive

d568108501
Jezu, Drogo, Ty wzywasz mnie, abym szedł za Tobą i pomagał innym w odnalezieniu Ciebie.
Daj mi siłę zostawić wszystko, co mnie zatrzymuje przy brzegu i nie daje wypłynąć na głębię.
_________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

_________________________________________________________________________________________________

V NIEDZIELA ZWYKŁA, ROK C

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 6, 1-2a.3-8)

Powołanie Proroka

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł.
I wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.
I powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów”.
Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: „Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech”.
I usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”. Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 138,1-2a.2bc-3.4-5.7c-8)

Refren: Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu.

Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.

I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność, *
bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś pomoc mojej duszy.

Wszyscy królowie ziemi będą dziękować Tobie, Panie, *
gdy usłyszą słowa ust Twoich,
i będą opiewać drogi Pana: *
„Zaprawdę, chwała Pana jest wielka”.

Wybawia mnie Twoja prawica. *
Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, Twa łaska trwa na wieki, *
nie porzucaj dzieła rąk Twoich.

DRUGIE CZYTANIE (1 Kor 15,1-11)

Świadectwo Pawła o zmartwychwstaniu Chrystusa

Czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian.

Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno.
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.
Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.
Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 4,19)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Pójdźcie za Mną,
a uczynię was rybakami ludzi.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 5,1-11)

Zostawili wszystko i poszli za Jezusem

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Wypłyń na głębię

Lęk przed spotkaniem z Bogiem z powodu grzechów był właściwy dla ludzi Starego Testamentu. Mojżesz, Izajasz, Ezechiel lękali się spotkania i rozmowy z Bogiem. Ich reakcją było zasłonięcie twarzy lub słowa: Biada mi! Jestem zgubiony! Swoją grzeszność wyznaje również Piotr. Nie czuje się on godny, aby stać i rozmawiać z Jezusem. Chrystus uspokaja jego lęki i powołuje na rybaka ludzi. Stanowi to zapowiedź sakramentu kapłaństwa. Piotr zostawia wszystko i idzie za swoim Panem, dając przykład tym, którzy będą powołani.

Jezu, Drogo, Ty wzywasz mnie, abym szedł za Tobą i pomagał innym w odnalezieniu Ciebie. Daj mi siłę zostawić wszystko, co mnie zatrzymuje przy brzegu i nie daje wypłynąć na głębię.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”

  1. Mariusz Szmajdziński
    Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

_________________________

Piąta Niedziela Zwykła

0,13 / 11,46

Usłyszysz za chwilę, jak tłumy ludzi cisnęły się do Jezusa, by usłyszeć Jego słowa. Spróbuj i ty odkryć w sobie pragnienie słuchania Jego nauki.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 5, 1-11

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów». A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny». I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

„Wypłyń na głębię”. Tym wezwaniem Jezus odmienił całe życie Szymona, który wbrew logice i doświadczeniu posłuchał Nauczyciela. Słowa te dotyczą obszaru kluczowego również w twoim życiu. Mogą przemienić związaną z nim pustkę i brak, symbolizowany przez całonocny i bezowocny połów, w nadzwyczajną obfitość. Co to za obszar? Czy w słowach Chrystusa jest coś, co skłania do zaryzykowania?

Doświadczenie obfitego połowu było dla Szymona poruszające. Spójrz na niego, jak pada do nóg Jezusa i jednocześnie prosi, by Ten odszedł od niego. Skąd tyle lęku w przyszłym apostole?

Jezus rzekł do Szymona ”Nie bój się”. On nie chce, byś w relacji z Nim drżał ze strachu. Chce mieć swoich uczniów blisko siebie. Daje im wolność, która pozwala na zostawienie wszystkiego innego. Nazywa nas przyjaciółmi. Gdy po raz kolejny usłyszysz słowa Ewangelii, spróbuj wsłuchać się w głębię swojego serca. Do czego czujesz się zapraszany?

Porozmawiaj z Jezusem o głębinach twojego serca, o tym, co wiadome jest tylko Jemu.

http://modlitwawdrodze.pl/home/
___________________________

#Ewangelia: Jezus i Piotr – piękna wymiana

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.

 

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: “Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: “Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

 

Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: “Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.

 

Lecz Jezus rzekł do Szymona: “Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

 

Rozważanie do Ewangelii

 

Piękna wymiana: najpierw Piotr wpuścił Jezusa do swego życia, pozwalając Mu wejść do jego łodzi i zarzucając sieci na Jego słowo; potem Jezus wpuścił Piotra do swego życia, bo to właśnie oznaczają słowa: “Odtąd ludzi będziesz łowił”. Taka jest kolejność w życiu każdego człowieka: najpierw wpuszczamy Jezusa do siebie, a potem On wpuszcza nas do siebie. Ta kolejność musi być zachowana, bo bez obecności Jezusa nie zdołamy “zostawić wszystkiego”, czyli nie wyrwiemy się z “grajdołka” własnego egoizmu. A wejście w życie Jezusa oznacza decyzję, że będziemy Go naśladować ze wszystkich swoich sił.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2757,ewangelia-jezus-i-piotr-piekna-wymiana.html

_______________________________________________

Wprowadzenie do liturgii

IZAJASZ, PAWEŁ, PIOTR I JA

Słowo Boże uczy nas dzisiaj, że Pan Bóg nie tyle szuka doskonałych posłańców, ile uzdalnia niedoskonałych, aby zanieśli nieskażone orędzie Jego ludowi.
Izajasz, przerażony chwałą Jahwe i sparaliżowany strachem, jaki zrodziła w nim świadomość własnej niegodności, zrozumiał, że Bóg wybiera do swoich zadań tych, których chce, a nie tych, którym wydaje się, że na to zasługują (I czytanie). Święty Paweł podobnie, czuje się niegodny zadania, do którego przeznaczył go Chrystus. Szczerze wyznał: „Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży”. Ciążyła mu przeszłość prześladowcy Pana Jezusa. Nie sięgnąłby po godność apostoła. Tymczasem Pan Bóg mówi do ludzi grzesznych przez grzeszników, do słabych przez słabych (II czytanie). Święty Piotr, świadek cudownego połowu ryb, padłszy do nóg Jezusa, poprosił: „Odejdź ode Mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Ewangelia). Każdy z nas również otrzymał od Chrystusa jakieś szczególne życiowe powołanie. Powierzył je nam, chociaż doskonale zna nasze ograniczenia, słabości i grzechy. Nie cofa jednak swego zaproszenia.
Pan Bóg przygotował nam łowisko. Czeka, byśmy zarzucali sieci. Nie szuka lepszych od nas, choć z pewnością by ich łatwo znalazł. Dlatego potrzeba odwagi i zaufania Bogu, oparcia się na Nim. Jeśli Pan powołuje, to również wspiera łaską i pomaga w wypełnieniu powierzonego powołania. Trzeba iść za głosem Tego, który wspaniałomyślnie wznosi się ponad naszą przeszłością. Tym, który rzeczywiście działa, jest zawsze Bóg.

ks. Zbigniew Sobolewski

Liturgia słowa

 Gdy poznajemy wspaniałość, majestat i miłość Boga, ogarnia nas poczucie własnej małości, własnej niegodności. To prawda, człowieka nie da się w żadnej płaszczyźnie porównać ze Stwórcą. Ale sam Bóg, który jest źródłem wszelkiego życia, pragnie w nas zamieszkać. Poddajmy się Jego łasce i prowadzeniu.

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 6,1-2a.3-8)
Ludzie Starego Przymierza mieli przekonanie, że każdy, kto zobaczy Pana Boga, zginie porażony Jego potęgą. Wspaniałomyślny Pan zezwala jednak Izajaszowi doświadczyć swojej obecności i pragnie, aby stał się on narzędziem Jego łaski.

Czytanie z Księgi proroka Izajasza
W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł.
I wołał jeden do drugiego: «Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały». Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.
I powiedziałem: «Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!».
Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: «Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech».
I usłyszałem głos Pana mówiącego: «Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?». Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!».

PSALM (Ps 138,1-2a.2bc-3.4-5.7c-8)
Modląc się słowami psalmu, prośmy Pana o nieustanną świadomość, że wszystko, co myślimy i robimy dobrego, ma swoje źródło w dobroci Boga i jest obrazem Jego miłości.

Refren: Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu.
lub: Alleluja.

Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku. Ref.

I będę sławił Twe imię za łaskę i wierność, *
bo ponad wszystko wywyższyłeś Twe imię i obietnicę.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś moc mojej duszy. Ref.

Wszyscy królowie ziemi będą dziękować Tobie, Panie, *
gdy usłyszą słowa ust Twoich,
i będą opiewać drogi Pana: *
«Zaprawdę, chwała Pana jest wielka». Ref.

Wybawia mnie Twoja prawica. *
Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, Twa łaska trwa na wieki, *
nie porzucaj dzieła rąk Twoich. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (dłuższe, 1 Kor 15,1-11)
Święty Paweł pokornie zauważa, że każdy dar Boga jest niezasłużony, że każde zadanie powierzone człowiekowi jest dowodem Bożej miłości. Takie spojrzenie pozwala dostrzec hojność Boga, pomaga też owocniej działać na Jego chwałę.

Czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno.
Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.
Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.
Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 4,19)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 5,1-11)
Jak Szymon Piotr – doświadczony rybak – wiemy, że najlepiej nawet rozwinięte ludzkie umiejętności mają swój kres. Gdy jednak z ufnością zaprosimy Jezusa Chrystusa do naszego życia, będziemy zaskoczeni Jego łaską, która przekracza nasze własne możliwości. Pan Bóg jednak pomaga nam nie po to, abyśmy bili rekordy. On chce, abyśmy Mu bardziej zaufali w drodze do zbawienia.

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów». A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i nic żeśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny». I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Katecheza

Les Foyers de Charité (Ogniska Miłości) – Boża rodzina na ziemi

„Do tego dnia nie wiedziałam, czym jest komunia duchowa, lecz tego błogosławionego dnia poznałam tę olbrzymią, tę nieskończoną słodycz: Serce Jezusa biło w moim sercu” (Marta Robin).
Ogniska Miłości powstały we Francji jako wspólne dzieło świeckiej kobiety – Marty Robin – i księdza – Jerzego Fineta. Najpierw Bóg objawił Marcie swoje pragnienie powstania „Domu Jezusowego Serca otwartego dla wszystkich”, potem ona przekazała to kapłanowi. Pierwszy raz spotkali się 10 lutego 1936 r. w Châteauneuf-de-Galaure (70 km na południe od Lyonu). Jak wspomina o. Finet: „Powiedziała mi, że Kościół całkowicie się odnowi przez apostolat świeckich: «Świeccy będą mieli bardzo ważną rolę do odegrania w Kościele». Zapewniała, że wierni świecy będą formować się na wiele sposobów, między innymi dzięki Ogniskom światła, dobroci i miłości. «To będzie coś nowego w Kościele, tego jeszcze nigdy nie było… Nie chodzi o zakon. Ogniskami Miłości pokieruje kapłan, ojciec, a w ich skład wejdą zaangażowani świeccy. Ogniska Miłości będą promieniować na cały świat! Staną się odpowiedzią Serca Jezusowego udzieloną światu…»”.
Na zakończenie spotkania Marta oznajmiła: „Ma ksiądz tutaj przyjechać, aby założyć pierwsze Ognisko Miłości i głosić rekolekcje”. Posłuszny Bożemu wezwaniu, za zgodą biskupa i swoich przełożonych, ksiądz Jerzy Finet poprowadził we wrześniu 1936 r. pierwsze rekolekcje w Châteauneuf. Spośród uczestników rekolekcji Pan Bóg powołał pierwszych członków – osoby świeckie gotowe zaangażować się w życie wspólne i posługę ewangelizacji.
We Francji i na całym świecie szybko powstały nowe domy Ognisk, w których świeccy gromadzą się wokół kapłana będącego Ojcem wspólnoty, żyją Ewangelią, tworząc „Bożą rodzinę na ziemi”. Za przykładem pierwszych chrześcijan oddają do wspólnego użytku swoje dobra materialne, intelektualne i duchowe. Według Statutów Ognisk zatwierdzonych przez Stolicę Apostolską w 1999 r.: „Przybywają z różnymi charakterami, temperamentami i w różnym wieku, wiodą życie wspólne bez żadnego nowicjatu”. Przez wspólne zamieszkanie, miłość braterską, pracę i modlitwę dają świadectwo jedności: „Po tym zażyłym obcowaniu z sobą świeckich i pasterzy spodziewać się należy rozlicznych dóbr dla Kościoła” (Lumen gentium, nr 37). Podstawową misją i środkiem, jakim dysponują Ogniska dla odnowienia świata, są rekolekcje nazwane podstawowymi. Trwają one pięć dni w milczeniu, zawierają syntezę wiary katolickiej i życia chrześcijańskiego.
Ogniska są Dziełem Misyjnym Kościoła. Obecnie istnieje 75 wspólnot w 44 krajach świata. Posługuje w nich niemal 100 kapłanów i ok. 1000 osób świeckich. W Polsce istnieją dwie wspólnoty: w Starych Kaliszanach na terenie archidiecezji lubelskiej (www.ognisko-milosci.pl), którą widzimy na zdjęciu oraz w Olszy na terenie archidiecezji łódzkiej (www.archidiecezja.lodz.pl/ognisko).

Anna Kropornicka, członek Ogniska Miłości w Kaliszanach 

Rozważanie

Wypłyń na głębię.
Zarzućcie wasze sieci na połów.
(Łk 5, 4)

W obliczu radykalizmu Ewangelii wielokrotnie można usłyszeć opinię o woli bycia „zwyczajnym” chrześcijaninem. Piotr podobnie, nie czuje się predysponowany do czegoś wielkiego, on wręcz boi się Nauczyciela, który ma tak wielką moc nad rzeczywistością. Lecz z drugiej strony lęk Piotra jest także znakiem rzeczywistego powołania. Każdy z proroków w momencie swego powołania słyszy to samo: „Nie bój się!”. Blisko sto trzydzieści razy w całej Biblii Bóg mówi do człowieka: „Nie bój się!”. Powołując każdego z nas, Bóg pragnie obudzić w nas zaufanie, że On wie, czego nam potrzeba i jak nas prowadzić najlepszą z możliwych dróg.

Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
Wydawanego przez Edycję Świętego Pawła
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/967/part/4

_________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

_________________________________________________________________________________________________

 

7 lutego

 

Święty Ryszard Święty Ryszard, król
Święty Teodor Święty Teodor, żołnierz, męczennik
Święta Koleta z Corbie Święta Koleta z Corbie, dziewica
Święty Gwaryn Święty Gwaryn, biskup
Święty Jan z Triory Święty Jan z Triory, prezbiter i męczennik
Błogosławiony Pius IX Błogosławiony Pius IX, papież

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Asyżu – bł. Antoniego ze Stroncone, gorliwego franciszkańskiego mistrza nowicjuszy, jałmużnika i mistyka. Zmarł w roku 1461. Jego kult zaaprobował w roku 1687 Innocenty XI.

W Lille – bł. Eugenii Smet, założycielki Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych. Zmarła na raka w roku 1871. Proces kanonizacyjny w toku.

oraz:

św. Augula, biskupa i męczennika (+ ok. 305); św. Mojżesza, biskupa (+ 599); bł. Rizeriusza, zakonnika (+ 1236)

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/02-07.php3

_________________________________________________________________________________________________

Odniosłeś porażkę? To dobrze. Próbuj dalej

Czasami trzeba wielokrotnie ponawiać próby, które za każdym razem przybliżają do upragnionego celu, a jednocześnie ułatwiają realizację innych zamierzeń.

 

Wyobraźcie sobie, że cel, który pragniecie osiągnąć, znajduje się na szczycie stromej, trudno dostępnej góry. Wyobraźcie sobie też, że w chwili, kiedy właśnie ruszacie w drogę, ktoś umieszcza wam na plecach ciężki kamień. Co czujecie, kiedy wspinacie się pod górę? Ekscytację? Zmęczenie? Frustrację? Jeżeli nie uda wam się dotrzeć do celu za pierwszym lub choćby za drugim razem, skąd weźmiecie siły, by iść dalej?

 

Odpowiadając na powyższe pytanie, zapewne wymienicie wiele różnych cech charakteru. Z pewnością jednak jedną z nich będzie wytrwałość. Wytrwałość to zdolność nieustępliwego dążenia do celu, niestrudzonego wyznawania określonych poglądów lub konsekwentnego realizowania zadania mimo napotykanych przeszkód i mimo zniechęcenia. Trudności i frustracje związane z usuwaniem przeszkód z drogi prowadzącej do wyznaczonych celów wywołują chęć porzucenia zadania, którego się podjęliśmy. Wytrwałość to wewnętrzny głos, który nieustannie przypomina: “Nie udało się za pierwszym razem? Spróbuj jeszcze raz. I jeszcze raz”.

 

Czasami trzeba wielokrotnie ponawiać próby, które za każdym razem przybliżają do upragnionego celu, a jednocześnie ułatwiają realizację innych zamierzeń. Może się na przykład okazać, że zmieniamy kierunek obranej drogi lub osiągamy większe dobro, którego początkowo nie planowaliśmy.

 

George Washington Carver, który urodził się około 1864 roku, miał marzenie – chciał użyźnić wyjałowione ziemie południowej części Stanów Zjednoczonych. Wytrwale zdobywał wykształcenie, co w tamtych czasach było niezwykle trudne – szczególnie dla Afroamerykanina. Nie poddawał się jednak i w 1896 roku uzyskał tytuł magistra na uniwersytecie w stanie Iowa. Po pewnym czasie udało mu się nakłonić rolników z południa USA, aby zrezygnowali z hodowli bawełny i zaczęli uprawiać użyźniające glebę orzechy i słodkie ziemniaki. Wkrótce odkrył ponad 300 nowych sposobów zastosowania orzecha ziemnego, przyczyniając się do powstania stabilnego rynku tej rośliny.

 

Kiedy Thomas Edison miał dwanaście lat, sprzedawał gazety w pociągach. Jako piętnastolatek zarabiał na życie, obsługując telegraf. Wolny czas przeznaczał na naukę i przeprowadzanie eksperymentów. W 1879 roku wynalazł żarówkę. Wcześniej musiał jednak przeprowadzić szereg nieudanych prób, które kosztowały go 40 tysięcy dolarów – a przecież był już wtedy doświadczonym wynalazcą. Edison przez pięćdziesiąt lat razy ubiegał się o przyznanie patentu. Nieustannie podejmował kolejne próby.

 

Usilne starania, które były udziałem Carvera i Edisona, nie tylko przybliżają do realizacji celów, lecz są źródłem wiedzy o sobie. Wytrwałość pozwala dostrzec cnoty, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Możemy też odkryć te obszary naszej osobowości, które wymagają rozwoju, zanim osiągnięcie celu stanie się możliwe. Wykonywanie zadań prowadzących do sukcesu daje poczucie satysfakcji. Ćwicząc wytrwałość, zwiększamy swą wewnętrzną siłę. Rozwijamy duchowe muskuły, kiedy wytrwale dążymy do tego, co uważamy za sukces. Sukces zawsze jest poprzedzony pracą.

 

Abraham Lincoln nie ustawał w dążeniu do realizacji marzeń, chociaż porażki towarzyszyły mu nieustannie. Krytycy nie potrafili doszukać się w jego karierze niczego, co mogłoby wskazywać, że jako prezydent zakończy wojnę secesyjną w Ameryce. Lincolna naprawdę trudno było nazwać człowiekiem sukcesu. W dzieciństwie stracił matkę i siostrę, przeżył śmierć wybranki serca, przeszedł załamanie nerwowe, w 1832 roku przegrał wybory do legislatury stanowej w Illinois, fiaskiem zakończył się udział w prowadzeniu sklepu wielobranżowego, po śmierci partnera został mu do spłacenia ogromny dług, w latach 1843 i 1844 przegrał wybory do Kongresu, w 1855 przegrał wybory do senatu, w 1856 poniósł porażkę jako kandydat na wiceprezydenta, a w 1858 roku Stephen Douglas pokonał go w wyborach na senatora.

 

Kiedy został zapytany, jak udało mu się znieść tyle osobistych niepowodzeń, przypisał swój sukces niesłabnącej wierze. Powiedział: “Bez Boga nie mogę zwyciężyć. Z Nim nie mogę przegrać”. Lincoln znalazł pocieszenie w wierze w Boga i w lekturze Pisma Świętego.

 

Thomas Edison nie był religijny, ale wierzył w “wyższą inteligencję”. Lincoln bardzo szybko zakończył oficjalną edukację. Nazywano go niewykształconym, “błąkającym się, ciężko harującym chłopakiem”. Edison tylko przez trzy miesiące chodził do państwowej szkoły. Jeden z nauczycieli nazwał go “zepsutym” dzieciakiem, matka zabrała go więc z państwowej placówki i uczyła w domu. Później Edison stwierdził, że formalna edukacja jest nudna.

 

Poświęcenie to kolejny atrybut sukcesu. Edison miał powiedzieć: “Geniusz to 1 procent natchnienia i 99 procent pocenia”. Nie zniechęciły go nawet niezliczone fiaska jego eksperymentów. Pewnego razu, kiedy przyjaciel pocieszał go po serii porażek w pracy nad akumulatorem, powiedział: “Ale ja wcale nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem sto nieskutecznych sposobów”. Pod koniec swoich dni, kiedy pytano go, jaki wpływ na jakość życia ma postępująca głuchota, odpowiadał: “Łatwiej jest mi skupić myśli”.

 

Na drodze do realizacji celu czasami doświadczamy niepowodzeń. W historii ludzkości wielu było ludzi, którzy osiągnęli niewiarygodny sukces, kiedy podjęli próbę, a po niej jeszcze jedną, a później kolejną. Powinniśmy brać z nich przykład.

 

Tekst pochodzi z książki Sir Johna Templetona “Uniwersalne prawa życia”. 

UNIWERSALNE PRAWA ŻYCIA

UNIWERSALNE PRAWA ŻYCIA
Sir John Templeton

Sir John Templeton, słynny inwestor z Wall Street i filantrop. Poświęcił życie na promowanie otwartości umysłu. Ufundował najwyższą na świecie nagrodę przyznawaną za wybitne osiągnięcia w badaniach duchowości człowieka. W 2008 roku po raz pierwszy nagrodą został uhonorowany Polak, ks. prof. Michał Heller, który całą nagrodę przeznaczył na Centrum Kopernika.

Ludzki umysł działa w zdumiewający sposób. Za pomocą swoich myśli człowiek może kształtować rzeczywistość. Zafascynowany tym faktem John Templeton poznawał myśl filozoficzną, wypowiedzi naukowców, artystów i historyków, oraz literaturę różnych kręgów kulturowych w poszukiwaniu mądrości, która będzie stanowiła zbiór praw życia. Wybrał najlepsze z nich i ułożył w prosty, a jakże inspirujący podręcznik pozytywnego myślenia.

Książka Uniwersalne prawa życia skierowana jest do czytelników, którzy szukają sposobów wykorzystania swoich zdolności. Opisane w niej prawa są sprawdzone i niezwykle skuteczne.

Jak amerykańską strategię sukcesu (“od gazeciarza do milionera”) przenieść do sfery życia duchowego? Sir John Templeton wie, jak się to robi. Własnym wysiłkiem pokonał odległość prawie od zera do wielkiej fortuny. I przypisywał to, w dużej mierze, swojej duchowej energii. Myśli są jak rzeczy. “Powstają w umyśle, po czym przemieszczają się w czasie i przestrzeni jak fale na jeziorze, oddziałując na wszystko, z czym się zetkną”. Panowanie nad myślami jest pierwszym warunkiem duchowego rozwoju.
W tej książce Czytelnik znajdzie solidną motywację do tego, by podjąć autentyczna pracę nad sobą i mnóstwo praktycznych rad, jak się do tego zabrać.

ks. prof. Michał Heller
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,802,odniosles-porazke-to-dobrze-probuj-dalej.html
___________________________

Przyjęcie słowa Jezusa jest ryzykiem

Dzisiejsza Ewangelia zawiera trzy obrazy i jeden temat: moc słowa Bożego (A. Pronzato). W pierwszym obrazie widzimy Jezusa głoszącego słowo do tłumu zgromadzonego nad jeziorem. W drugim Jezus zaprasza Piotra, by podjął się ponownie połowu, mimo wcześniejszego fiaska. W trzecim Jezus czyni Piotra głosicielem słowa – “rybakiem ludzi”.

 

W każdej z tych odsłon uderza moc słowa Jezusa. Słowo gromadzi tłumy cisnących się do Jezusa ludzi, dokonuje cudu połowu oraz cudu przemiany Piotra.

 

Po nieudanej próbie połowu, Jezus każe Piotrowi wypłynąć ponownie na głębię. Piotr musi podjąć decyzję, której stawką jest jego poważanie i prestiż. Jest przecież fachowcem i wie, gdzie i kiedy najlepiej łowić. Ponadto jest rozczarowany, sfrustrowany. Przez całą noc nic nie złowili.

 

Wypłyń na głębię – zaprasza nas również Jezus. Jeżeli chcemy wydać owoce, musimy przekraczać siebie, swoje przyzwyczajenia, schematy. Wychodzić ze swego małego “grajdołka” i podejmować wyzwania. Inaczej wcześniej czy później ugrzęźniemy na mieliźnie, urządzimy się w przeciętności. Przystosujemy do schematów, reklamy, poddamy manipulacji tych, którzy najgłośniej krzyczą.

 

Piotr jest w stanie przekroczyć siebie i swój ludzki sposób myślenia. Przyjęcie słowa Jezusa jest ryzykiem. Słowa Jezusa są dalekie od ekonomii i kalkulacji. Piotr podejmuje ryzyko, przełamuje zmęczenie i obawę przed ośmieszeniem. Ma odwagę, by wyjść poza granice kalkulacji, pewności.

 

Na Twoje słowo zarzucę sieci. Ważna jest nasza praca, duchowy wysiłek, asceza, modlitwa, Eucharystia niedzielna, kierownictwo duchowe, dobre uczynki… Ale to wszystko bez zaufania stanie się woluntaryzmem i dążeniem do perfekcjonizmu, a nie świętości. Świętość wymaga pokory i odwagi porzucenia własnych kalkulacji, by zaufać Jezusowi, Jego słowu.

 

Gdy Piotr zawierza słowu Jezusa, staje się świadkiem podwójnego cudu. Pierwszy, zewnętrzny dotyczy połowu, który przerasta wszelkie kalkulacje i oczekiwania. A drugi – wewnętrzny, ważniejszy dotyczy przemiany serca Piotra. Pada przed Jezusem na kolana i uznaje swoją grzeszność. Nie lęka się już ani Jezusa, ani ludzkich opinii.

 

Jezus przemienia serce Piotra. Z człowieka wyrachowanego, zadufanego w sobie, czyni go pokornym, świadomym swego ubóstwa, ufającym i wolnym. Odtąd Piotr przekroczy Jezioro Galilejskie, ludzkie powiązania, opinie, lęki i wypłynie na ocean – głębię, którą jest Bóg.

 

Nie bój się – te słowa kieruje Jezus również do nas. Gdy Mu zaufamy, zawierzymy, pozwolimy zapanować nad naszymi lękami, obawami, wtedy On poprowadzi nas na prawdziwą głębię. Będziemy łowić ludzi. Będziemy odważnie dawać świadectwo Jezusowi i Ewangelii.

 

Czy odkrywam w codzienności własną głębię? Czy nie pozwalam, by “zamarła” albo została “pokryta kurzem”? Czy otwieram się na głębię samego Boga?

 

Jakie są moje największe lęki? Jakie są granice mojego zaufania?  Czy potrafię dziś powiedzieć Jezusowi: Na Twoje słowo?

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2756,przyjecie-slowa-jezusa-jest-ryzykiem.html

________________________

Papież do grup o. Pio: Kościół potrzebuje sług miłosierdzia

O św. Pio z Pietrelciny jako słudze miłosierdzia a także o znaczeniu modlitwy oraz konkretnych dzieł miłosierdzia – mówił dziś Franciszek do ponad 50 tys. członków grup modlitewnych Ojca Pio zgromadzonych na placu św. Piotra. Przybyli oni do Rzymu w związku z Jubileuszem Miłosierdzia. Już wczoraj przybyły do Watykanu relikwie świętych spowiedników Ojca Pio i Leopolda Mandića.

W swoim słowie Ojciec Święty zwrócił uwagę, że Ojciec Pio był sługą miłosierdzia, wypełniając czasem aż do wyczerpania “posługę słuchania”. Przez posługę spowiedzi był on jakby “żywą pieszczotą Ojca, która leczy rany grzechu i pokrzepia serce pokojem” – stwierdził papież. Dodał, że św. Pio niestrudzenie przyjmował ludzi i słuchał ich, nie szczędził czasu i sił, by obdarzać Bożym przebaczeniem. Mógł to czynić, ponieważ nieustannie czerpał ze źródła – Jezusa Ukrzyżowanego, stając się pośrednikiem miłosierdzia. Niósł w sercu wiele osób i cierpień, łącząc wszystko z miłością Chrystusa. Sam przeżywał wielką tajemnicę cierpienia ofiarowanego z miłości.
“W ten sposób jego mała kropla stała się wielką rzeką miłosierdzia, która zrosiła wiele serc i stworzył oazy życia w wielu częściach świata” – powiedział Franciszek.
Następnie Ojciec Święty zaznaczył, że grupy modlitwy Ojca Pio nie są miejscem, w którym ich członkowie mieliby poprawić swoje samopoczucie, ale żywymi ogniskami miłości. Modlitwa jest bowiem prawdziwą misją, niosącą całej ludzkości ogień miłości.
Papież zacytował słowa ojca Pio, że “modlitwa jest siłą, która porusza świat, rozlewając uśmiech i błogosławieństwo Boga na każdą ludzką słabość”. Podkreślił, że modlitwa nie może być jakąś formą subtelnego egoizmu, ale dziełem miłosierdzia co do duszy, pragnącym zanieść wszystko do serca Bożego.
“Jest to dar wiary i miłości, wstawiennictwa, którego potrzeba jak chleba. Jednym słowem oznacza powierzenie: powierzenie Ojcu Kościoła ludzi, sytuacji, aby objął je swoją troską. Stąd modlitwa to, jak lubił mówić Ojciec Pio, «najlepsza broń, jaką dysponujemy, klucz, który otwiera serce Boga». To największa siła Kościoła, której nigdy nie możemy zagubić, aby Kościół przynosił owoce” – stwierdził papież.
Franciszek zaznaczył, że bez modlitwy zanika ewangelizacja i gaśnie radość. Zachęcił członków grup modlitewnych Ojca Pio by były “centralami miłosierdzia”, zapewniając światu moc miłości do Kościoła, a każdy z nich był radosnym apostołem modlitwy.
Ojciec Święty zwrócił się do obecnych pracowników “Domu Ulgi w Cierpieniu” z San Giovanni Rotondo, który działa od sześćdziesięciu lat i jest wyrazem miłosierdzia co do ciała. Zaznaczył, że św. Pio chciał, aby był to nie tylko doskonały szpital, ale także “świątynia nauki i modlitwy”. Wskazał, że chorzy oprócz leczenia potrzebują też otoczenia troską. Może się bowiem zdarzyć, że gdy leczone są rany ciała pogarszają się rany duszy, które goją się wolniej i często trudno je wyleczyć.
“Tylko bliskość i modlitwa może pomóc je zagoić” – zauważył Franciszek. Dodał, że także umierający, czasami pozornie nieprzytomni uczestniczą w modlitwie przepełnionej wiarą w ich pobliżu i powierzają się Bogu, Jego miłosierdziu. Zachęcił pracowników “Domu Ulgi w Cierpieniu”, aby umieli rozpoznać w chorych obecność Jezusa.
Na zakończenie papież przypomniał słowa św. Jana Pawła II wygłoszone 2 maja 1999 roku podczas beatyfikacji Ojca Pio: “Ci, którzy udawali się do San Giovanni Rotondo, aby uczestniczyć w sprawowanej przez niego Mszy św., by prosić go o radę lub wyspowiadać się, dostrzegali w nim żywy obraz Chrystusa cierpiącego i zmartwychwstałego. Na twarzy Ojca Pio jaśniał blask zmartwychwstania”.
Franciszek życzył wiernym przybyłym z archidiecezji ManfredoniaVieste-San Giovanni Rotondo, aby i w nich można było odnaleźć odblask światła Bożego.
http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,3909,papiez-do-grup-o-pio-kosciol-potrzebuje-slug-milosierdzia.html
___________________________

Raz siódme niebo, raz czarna rozpacz

Tę formę depresji nazywano niegdyś “depresją maniakalną” i jest to termin stosowany zarówno dawniej, jak i dziś. Poprawniej jednak mówi się dzisiaj o tak zwanych “zaburzeniach dwubiegunowych”, zaburzeniach bipolarnych albo “chorobie dwubiegunowej”. “Dwubiegunowej” z tego powodu, że w przebiegu choroby występują dwie fazy, dwa bieguny: depresyjny i maniakalny, a więc owo “siódme niebo” i “czarna rozpacz”.

W przeciwieństwie do tak przejawiającej się choroby, o przebiegu jednobiegunowym mówi się wtedy, gdy występuje tylko jedna z faz: albo tylko depresyjna, albo tylko maniakalna. Objawy fazy depresyjnej odpowiadają tym, które występują w depresji “czystej”. O orzeczeniu “zaburzenia dwubiegunowego” decyduje to, czy pacjent w przeszłości “cierpiał” już na objawy manii, trwającej co najmniej przez tydzień.

Słowo “cierpiał” bierzemy tu w cudzysłów, ponieważ pacjent wcale nie musi negatywnie odczuwać objawów manii (słowo “mania” pochodzi z języka greckiego i oznacza szaleństwo). Człowiek w tej fazie ma przede wszystkim wybujałe przekonanie o własnej wartości, zmniejszoną potrzebę snu, niesłychane bogactwo pomysłów i przymus działania. Jest we własnych oczach kimś, kto może wiele osiągnąć i jest nie do pokonania. Brzmi to w pierwszej chwili pozytywnie i często tak jest też odbierane. A mimo to mania może być w konsekwencjach bardzo niebezpieczna zarówno dla chorego, jak i jego otoczenia. Dlaczego?

Pacjenci z zaburzeniami dwubiegunowymi często nie potrafią ocenić skutków swego postępowania i wpędzają przez to siebie i swoje otoczenie w poważny kryzys emocjonalny albo w ruinę finansową. Mogą na przykład, powodowani euforią (w poczuciu, że “wszystko się uda”), przeceniać swoje możliwości i zacząć szukać mocniejszych wrażeń w bujnych przygodach erotycznych, co prowadzi do rozbicia dotychczasowego związku czy rodziny. Innym potencjalnym niebezpieczeństwem jest możliwość wejścia w ryzykowne posunięcia handlowe, jak nieprzemyślane nabywanie nieruchomości, akcji czy luksusowych aut. Może to doprowadzić w przeciągu jednego lub paru dni fazy maniakalnej do zupełnego bankructwa zarówno danej osoby, jak i całej jej rodziny. Kiedy faza maniakalna minie, chory wpada w rozpacz; zaczyna się faza depresyjna i człowiek uzmysławia sobie z tym większą ostrością swoje nieszczęście. Doprowadził do niego, będąc w euforii. W schorzeniach dwubiegunowych istnieje więc znaczne ryzyko samobójstwa. Jeśli pacjent nie zostanie objęty leczeniem, do samobójstwa dochodzi w 10-15% przypadków.

Specyfika zaburzeń dwubiegunowych

Zaburzenia dwubiegunowe występują w dwu formach – dwubiegunowej I i dwubiegunowej II. Różnią się one od siebie stopniem intensywności fazy maniakalnej. Termin “zaburzenia dwubiegunowe I” obejmuje pełny obraz fazy maniakalnej, w której, oprócz opisanych powyżej cech, dochodzą też elementy psychozy. Chodzi tu o zaburzenia myślenia, które mogą się objawiać urojeniami prześladowczymi (“Mój telefon jest na podsłuchu”), urojeniami wielkościowymi (“W każdej chwili mogę wywołać wojnę atomową”) czy urojeniami na tle religijnym (“Jestem ponownie narodzonym Jezusem Chrystusem”).

Możliwe są też zaburzenia spostrzegania w rodzaju halucynacji. Zauważenie tych komponentów psychozy i poinformowanie o nich lekarza ma olbrzymie znaczenie, ponieważ sytuacja ta wymaga zmiany w sposobie leczenia. Zaburzenia dwubiegunowe II – oprócz istnienia fazy depresyjnej, właściwej również zaburzeniom dwubiegunowym I – składają się także z fazy maniakalnej, której objawy są jednak lżejsze od tych, jakie cechują wcześniej opisany rodzaj zaburzeń. Jest to tak zwana hipomania, oznaczająca podwyższoną aktywność i większe pobudzenie emocjonalne przy jednoczesnym mniej ukierunkowanym, zmienionym sposobie myślenia. Objawy te są wyraźnie łagodniejsze niż w zaburzeniach dwubiegunowych II, a ich cechą szczególną jest to, że trudno wyjaśnić ich przyczyny. W sumie prowadzą one do nieznacznego pogorszenia funkcjonowania na polu zawodowym i społecznym.

Słowo “mania” pochodzi z indogermańskiego “wen”, co znaczy: szukać czegoś, zabiegać o coś, życzyć sobie, żądać, spodziewać się, podziwiać, oczekiwać (w sensie: spodziewać się, przyjmować). Należy do tego germańskie średnio-i staroniemieckie słowo “wan”: oczekiwanie, przypuszczanie, przekonanie, podejrzenie.

*Allgemeine Psychopathologie (Psychopatologia ogólna), Scharfetter, Thieme 1976.

Więcej w książce: Depresja nie jest przeznaczeniem  – Bernd Neumann, Detlef Dietrich

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/depresja/art,31,raz-siodme-niebo-raz-czarna-rozpacz.html

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/depresja/art,31,raz-siodme-niebo-raz-czarna-rozpacz.html

Jak żyć z chorymi na depresję?

Jednak dla mnie depresja i doświadczenie „ciemnej nocy” mają jedną wspólną cechę. Oba doświadczenia są zawsze wyrazem określonego przeżywania społecznego i duchowego otoczenia. Elisabeth Ott pokazała na przykładzie Marcina Lutra i Reinholda Schneidera, że doświadczenie depresji i „ciemnej nocy” nigdy nie jest problemem czysto osobistym, lecz zawsze również pracowaniem nad pewną sytuacją, która dotyczy całej ery. Marcin Luter nie mówi w swoim przypadku o „ciemnej nocy”, lecz o zakwestionowaniu. Ale jego doświadczenia podobne są do tych świętego Jana od Krzyża. Luter w swoim zakwestionowaniu najwyraźniej próbował pracować nad trudną relacją z ojcem. Surowy ojciec utrudniał mu wiarę w miłosiernego Boga. Dlatego znał w sobie nienawiść do Boga i postrzegał Chrystusa wciąż jako karzącego sędziego. Poprzez zakwestionowanie swojej rozpaczy dotarł do doświadczenia miłosiernego Boga i Jezusa jako Zbawcy wszelkich win. Jego osobiste doświadczenia charakteryzowały się wciąż depresyjnymi fazami. Ale nigdy nie było to wyłącznie czysto prywatne doświadczenie. Trwając w depresji, wykonywał raczej — jak wyraża to amerykański psycholog, Erik H. Erikson — brudną robotę swojej ery.
Ciemna noc Lutra była wprawdzie jego osobistym doświadczeniem, ale jednocześnie „umoszczona na kolektywnej rzeczywistości — cierpieniu na świecie, przez świat, a prawdopodobnie również dla świata”, jak pisze Ott. Cierpienie Lutra było zawsze również cierpieniem reprezentatywnym. W czasach, kiedy strach przed Bogiem próbowano przezwyciężyć przy pomocy rygorystycznych nakazów kościelnych, cierpiał w sposób, który był dla współczesnych zbawienny i wyzwalający. Ale on sam musiał na tej drodze przejść przez odcinki wewnętrznych tarapatów i biedy, pustki i rozpaczy.
W podobny sposób Elisabeth Ott opisuje doświadczenia Reihnolda Schneidera. To, co opisał on w swoim ostatnim dzienniku „Zima w Wiedniu”, było jego osobistym doświadczeniem, które zdobył w wyniku choroby i depresyjnych skłonności. Ale Reinhold Schneider cierpiał równocześnie na chorobę swoich czasów: ból braku historii człowieka, niemającego już wyczucia dla drogi, którą ludzie przewędrowali. I jako reprezentant mu współczesnych wziął na siebie to cierpienie z powodu okrucieństwa stworzenia, absurdalności historii i powierzchowności czysto zewnętrznej wiary. Reinhold Schneider cierpiał na problemy z wiarą typowe dla jego czasów. Dla niego możliwa była już tylko jedna wiara, która idzie przez grób: „jego życie jest tajemniczą, podziemną agonią, jego miejscem kaplica śmiertelnego strachu Chrystusa” , pisze Ott. Reinhold Schneider w swojej „ciemnej nocy” wycierpiał noc świata, noc utraty wiary, noc bezsensowności, okrucieństwa, otwartych przepaści. Dla swoich czasów wykonał smutną, bolesną pracę. Ale pośrodku „ciemnej nocy” mógł jednocześnie napisać o sobie: „Czuję się bezgranicznie wolny. Ale nie wiem już, co przeżywam i czym jestem, zawsze szczęśliwy i zawsze zagubiony, w błogiej zgodności z moim przeznaczeniem”. Tam, gdzie wszystko zostaje mu odebrane, nawet jego wiara, którą podczas wojny wyraził w swoich wspaniałych sonetach, czuje się jednocześnie wolny. Nie jest już narażony na presję, że musi coś udowodnić ludziom. Jednocześnie czuje jednak, że pytania, które sobie zadaje, „izolują go i rozczarowują albo ranią ludzi”. Mimo to wie, że ta droga jest jego drogą, którą musi iść przed Bogiem i przed ludźmi. Dlatego pośrodku ciemnej nocy, pośrodku swojej beznadziejności, w swojej depresji czuje się mimo wszystko wolny i szczęśliwy, choć jednocześnie zagubiony. Jest to osobna forma wolności i szczęścia – nie to szczęście, które obiecują nam dzisiaj prorocy szczęścia. Poprzez swoje doświadczenie Reinhold Schneider uwolnił się od wszystkiego, do czego usilnie dążył. Oddanie się w ręce Boga uwolniło go, i pośrodku depresji dało mu pewnego rodzaju szczęście.
Kiedy odniesiemy doświadczenia Marcina Lutra i Reihnholda Schneidera do naszego radzenia sobie z depresją, to dla mnie wynika z tego następujące żądanie: Każdy człowiek cierpiący na depresję musi wycierpieć nie tylko swoje osobiste przeznaczenie, ale ma szczególne wyczucie dla swoich czasów. To zrozumienie mogłoby być dla wielu ludzi w depresji pocieszeniem. Cierpiący na depresję czują się przecież często wykluczeni ze wspólnoty zdrowych. Mają wrażenie, że zrobili coś nie tak jak trzeba, albo że sami są winni swojej sytuacji. Skarżą się, że choroba izoluje ich od ludzi i przeszkadza w sensownym życiu. Jeśli teraz rozpoznają, że to, co muszą wycierpieć, jest cierpieniem świata, reprezentatywnym dla wielu, którzy to tylko przeczuwają, ale w głębi do tego nie dopuszczają, wtedy zobaczą w swojej depresji sens i zadanie. Cierpią na tę depresję, ponieważ często są bardziej wrażliwi na problemy swoich czasów niż wielu innych współczesnych im ludzi. Ich wrażliwość jest wyróżnieniem, a nie klątwą. Może stać się błogosławieństwem dla świata. Ludzie cierpiący na depresję wielokrotnie wyprzedzają swoje czasy. Boleśnie czują, czego ich czasom potrzeba. Dlatego też wielu nam współczesnych ludzi pogrążonych w depresji może nazwać to, co dobrze zrobi naszym czasom.
To wewnętrzne powiązanie choroby z otaczającym światem ludzie cierpiący na depresję mogą sobie uświadomić również wtedy, gdy próbują przezwyciężyć swoją depresję. W próbie pokonania choroby w pewnym sensie działają na rzecz otaczającego świata. Wielu z nich opowiada mi, że nie mogą niczego zrobić dla świata. Nie wiedzą, jaki ślad mogliby pozostawić na tym świecie. Są wystarczająco zajęci sobą. Zawsze im odpowiadam: „Nie musisz wyryć w tym świecie śladu radości. Ale jeśli pojednasz się ze swoją depresją i Świadomie ją przecierpisz, wtedy będzie od ciebie wychodzić nadzieja dla świata. W miejscu, w którym stoisz, będziesz oczyszczać zmętnienie ludzkich myśli, aby również oni mogli znowu spojrzeć na ten świat z nadzieją. W swoim procesie leczenia przezwyciężasz chorobę naszych czasów i wnosisz nadzieję w beznadziejność świata. Ze swoją depresją me jesteś poza społeczeństwem, lecz pośrodku niego. Czujesz, że reprezentujesz za wszystkich ludzi coś, co inni woleliby wyrugować”.
Myśli te nie uleczą depresji. Ale pośrodku choroby dają nadzieję i zaufanie. Cierpiący na depresję czują, że ich życie, a także ich choroba mają jakiś sens, że oni są ważni dla tego świata i wcale nie są bezwartościowi i nieprzydatni, jak określa siebie wielu z nich. Ludzie, którzy pojednali się ze swoją depresją, roztaczają często aurę tajemniczości i głębi. Dają swojemu otoczeniu odczuć, że świat jest czymś więcej niż tylko tym, co na zewnątrz, że życie człowieka jest przepastną tajemnicą, której nikt nie jest w stanie zbadać dla siebie samego.
Formułując te myśli na psychologicznej płaszczyźnie, można by powiedzieć: Ludzie w depresji cierpią na coś, co dotyczy naszych czasów. Daniel Heli uważa, że depresja jest często wołaniem duszy o pomoc w obliczu zbyt wygórowanych wymagań odnośnie mobilności człowieka. Dlatego też wzrost zachorowań na depresję jest pytaniem skierowanym w stronę społeczeństwa, jakie struktury ono oferuje i czy tym samym nie wymaga zbyt wiele od ludzi, wywołując u nich choroby, a także czy opracowuje struktury, które pomagają ludziom żyć w sposób odpowiadający ich istocie.
Depresja to również krzyk protestu w obliczu postawy „wszystko da się zrobić”. W Stanach Zjednoczonych ta metoda pozytywnego myślenia jest szeroko rozpowszechniona. Technika ta ma z pewnością swoje dobre strony. Ale jeśli sugeruje, że każdy problem można rozwiązać, jeśli tylko będziemy pozytywnie myśleć, wtedy coraz więcej ludzi, którym to nie pomaga, będzie reagowało depresją. Ich choroba jest krzykiem protestu, na który musimy reagować. Również tam, gdzie nasze społeczeństwo nadmiernie koncentruje się na dobrym samopoczuciu, podnosząc sprawność i zdrowie do rangi swego rodzaju dobra religijnego, wzrost depresji można zrozumieć jako protest przeciwko temu jednostronnemu skupianiu się na fizycznej i psychicznej formie. Czasem depresja jest również zdrową reakcją w obliczu nieodpowiedniego skupienia się na sukcesach. Depresja zaprasza tych, którzy cierpią z powodu dzisiejszych czasów i ich ukształtowania, do tego, by uwolnić się od władzy chorobotwórczych postaw w naszym społeczeństwie. Jest dla całego społeczeństwa wyzwaniem, by przemyśleć swoje miary i sprawdzić, co wpędza ludzi w chorobę.
Depresja stawia przed ludźmi jeszcze jedno wyzwanie: Wskazuje ona psychologiczne i medyczne drogi, które nauka dzisiaj już zna. Ale zwraca uwagę również na drogę duchową. Ostatecznie depresja – niezależnie od tego, czy jest „ciemną nocą” wiary, depresyjnym epizodem czy też powracającą ciężką depresją – prowadzi zawsze do podstawowych pytań życia: Z czego chcę czerpać w moim życiu? Jakie są miary mojego życia? Jak interpretuję moje życie? Jaki jest cel mojego życia? Można by powiedzieć, że depresja stawia nas przed trzema pytaniami, które gnoza sformułowała jako centralne pytania ludzkiej egzystencji: Kim jesteśmy? Skąd pochodzimy? Dokąd zdążamy?
Depresja jest zaproszeniem, bym pożegnał się ze wszystkimi miarami, które są sprzeczne z moją istotą, bym oderwał się od wszystkich złudzeń, w oparciu o które buduję imponujący obraz własnej osoby. Jest też dla mnie wyzwaniem, bym się uwolnił od obarczania winą i skupiania się na negatywnych interpretacjach, abym stawał się coraz bardziej tym, kim jestem w swojej naturze, coraz bardziej zbliżał się do tego jedynego w swoim rodzaju i pierwotnego obrazu, jaki Bóg uczynił dla mojej osoby.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/lyk-teologii/art,75,w-drodze-przez-ciemna-noc-duszy,strona,2.html
____________________________

O autorze: Słowo Boże na dziś