A w Ameryce Murzynów biją

 

W dyskusji na temat pewnych podstawowych pojęć, miedzy innymi pojęcia prawicy i lewicy ludzie zarażeni lewactwem bronią się wypominaniem pozostałym, że kiedyś tam w historii podobne do lewackich idee i praktyki już się pojawiały. Na przykład gdy dyskutujemy o eutanazji przypomina się nam Skałę Tarpejską, a gdy protestujemy przeciwko odbieraniu dzieci przez rozpanoszone w Polsce sądy rodzinne ubolewa się nad losem dzieci  Aborygenów w Australii. Dyskutantom nie przeszkadza na ogół fakt, że zrzucanie chorych dzieci ze Skały Tarpejskiej jest zwykłym mitem, a gdyby nawet coś takiego miało miejsce nie możemy przecież  odpowiadać za wszelkie błędy i wynaturzenia w dziejach ludzkości. Fakt, że w historii zdarzali się truciciele nie oznacza, że Kowalski ma prawo otruć żonę, a palenie ludzi na stosach w najmniejszym stopniu  nie usprawiedliwia ani nie tłumaczy zbrodni hitleryzmu czy stalinizmu. Powiem więcej- nie ma z hitleryzmem najmniejszego związku. Nie jest natomiast prawdą, że atmosfera intelektualna i społeczna naszego kraju nie ma nic wspólnego z niedawnym przecież okresem stalinizmu, a przed wszystkim z tak zwanym realnym socjalizmem.  Inaczej mówiąc- jeżeli nawet wątpimy, że historia jest dobrą nauczycielką warto odwoływać się do takich wydarzeń czy idei z historii, które konstruowały współczesną nam siatkę pojęciową i mają bezpośredni wpływ na pojmowanie przez nas dziejów i społeczeństwa. Reszta to  tylko muzeum osobliwości albo historia szaleństwa ludzkiego.

Co moim zdaniem różni lewicę od lewactwa? Lewica- przynajmniej teoretycznie- powinna zajmować się losem biednych, skrzywdzonych i poniżonych, których nigdy w historii nie brakowało i nie brakuje również obecnie. Natomiast istotą lewactwa jest organizowanie innym życia według wydumanych przez siebie utopijnych zasad.

Powiada się często, że dla lewactwa ostateczną instancją, ostateczną miarą wszechrzeczy jest człowiek. Nic bardziej mylnego. Człowiek, jednostka to jak pisał Majakowski zero i bzdura( единица ноль, единица вздор). Człowiek to nawóz pod palmy Pol Pota. Można go zabijać, można torturować, można wysiedlać i przesiedlać. Można jak Hitler ze wspólnoty ludzkiej wykluczyć cały naród czy nawet kilka narodów i można karać śmiercią za pomoc tym wykluczonym. Można jak Stalin skazywać na śmierć swoich wiernych towarzyszy dla rozrywki, dla żartu. Ostateczną miarą wszechrzeczy są dla lewactwa ich utopijne rojenia sprzeczne z prawami przyrody, socjologii i psychologii, które będą wcielać w życie nie licząc się z losem ludzi , którzy są dla nich tylko mierzwą historii. Nie ma sensu  wrzucać do jednego worka wszelkich zbrodniarzy i szaleńców, których wydała dotąd historia. Ważniejsze jest uchwycenie przejawów szaleństwa intelektualnego i moralnego prowadzącego wprost  do ludobójstwa. A jak nazwiemy szaleńców i utopistów to naprawdę wszystko jedno. Odchylają się oni wszyscy najczęściej ( tak jak trockiści czy prawicowe odchylenie) od lewactwa, a istotą lewactwa jest przekonanie, że znalazło się niezawodną receptę na szczęście ludzkości i należy tę receptę wcielić w życie siłą niezależnie od jej konsekwencji i kosztów. Lewactwo wyradza się najczęściej z lewicy, która zwodzi swą rzekomą troską o prześladowanych i wykluczonych. Nawet nazizm startował przecież  jako socjalizm tyle, że narodowy, a Hitler obiecywał rozwiązanie problemów nękanego kryzysem i  bezrobociem społeczeństwa niemieckiego. Najbardziej charakterystyczną cechą lewactwa jest przeświadczenie, że ich doskonała recepta na wszystko zaowocuje końcem historii. Koniec historii miał nastąpić po ostatecznym zwycięstwie komunizmu. Koniec historii głosił również Francis Fukuyama przeświadczony o niezawodności demokracji i społeczeństwa otwartego w kwestii ostatecznego rozwiązania wszelkich problemów ludzkości. Wiara w wolny rynek jako uniwersalny regulator życia społecznego jest jednak równie naiwna jak wiara w postęp czy walkę klas.  Natomiast rojenia na temat powszechnego szczęścia ludzkości kończą się  niestety najczęściej tak jak skończyły się za panowania Hitlera.  Endlösung zamiast końca historii – to znaczące i wręcz symboliczne.

Nie ma nic dziwnego  w pokusie odkrycia ogólnej teorii wszystkiego. Takiej pokusie ulegają naukowcy, ulegają ideolodzy i fideiści. Ludzie odrzucający odwołanie się do transcendencji wyjaśniającej wszystko w sposób przekraczający ich rozumienie skazani są jednak często, jak się okazuje, na zastąpienie wiary kultem jednostki i na traktowanie jak objawienia różnych obłąkanych bredni wyprodukowanych przez Stalina, Lenina  Hitlera i Pol Pota.

Kościół katolicki szanuje autonomię jednostki ludzkiej i jej wolną wolę. Choć za nie przestrzeganie zasad katechizmu  grożą kary, ale zgodnie z nauką kościoła rozliczenia nastąpią w innym świecie, w który lewacy przecież i tak nie wierzą. Natomiast lewactwo w imię utopijnego przyszłego raju na ziemi żąda ścisłego przestrzegania zasad wymyślonego przez siebie katechizmu, za naruszenie których grożą surowe kary tu i teraz. Na szczęście skończyły się już czasy gdy występowanie przeciwko reżimowi Stalina było karane śmiercią , gdy patrioci polscy ginęli z kulą w potylicy. Obecnie można zostać ukaranym za nie akceptowanie zboczeń płciowych albo za nazwanie aborcji morderstwem. Rolę współczesnego świeckiego katechizmu odgrywa polityczna poprawność. Polityczna poprawność nie ogranicza się wbrew pozorom do kwestii rasizmu, ksenofobii czy tak zwanej mowy nienawiści, czyli do chronienia nowego proletariatu lewicy. Polityczna poprawność to zestaw dogmatów współczesnego lewactwa, a to, że w ich ideologii wolny rynek zastępuje walkę klas nie powinno nas zwodzić. Ważne jest przeświadczenie, że odkryli uniwersalny mechanizm zapewniający naturalną homeostazę, panaceum na wszystkie bolączki życia społecznego i że ten mechanizm będą wcielać w życie siłą. Tak jak siłą odbierają rodzinom dzieci, albo w Holandii poddają eutanazji ludzi starych i chorych.

Wymowy tego nie zmieni fakt, że w Ameryce Murzynów biją.

 

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie

 

O autorze: izabela brodacka falzmann