Dajemy wiarę niewiarygodnym informacjom. Dlaczego?

Zwykle dlatego, iż jest to dla nas z jakichś względów wygodne lub przydatne. Podam dwa przykłady z wczorajszego dnia [27.02.2016]. W Warszawie odbył się marsz KOD-u w obronie Lecha Wałęsy. Po jego zakończeniu podano, że wzięło w nim udział 80 tysięcy osób. Stwierdził tak wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. Wiadomość ta była jednak nieprawdziwa. Według opinii policji w marszu brało udział 15 tys. uczestników. Co więcej, zdjęcie z góry wiecu na pl. Piłsudskiego {TUTAJ} pokazuje, że w istocie było tam tylko kilka tysięcy ludzi, na pewno mniej niż 10. To już nawet dzisiejsza manifestacja KOD w Gdańsku była liczniejsza [choć też liczba demonstrantów nie przekraczała 10 tys. – policja znowu szacowała ją na 15 tys.]. Można porównać zdjęcie z pl. Piłsudskiego z tym z Gdańska {TUTAJ}.

Mimo oczywistego nieprawdopodobieństwa liczby 80 tys., wielu prawicowych dziennikarzy i blogerów uparcie pisało o kilkudziesieciu tysiącach demonstrujacych KOD-owców, a niektórzy nawet martwili się, że ich liczba stale rośnie [też nieprawda – 12 grudnia bylo ich wiecej – może nawet kilkanaście tysięcy]. Drugą “podejrzaną” informacją była wrzutka “Gazety Wyborczej” o tym, iż dotarła do raportu Komisji Weneckiej, który był jakoby skrajnie krytyczny wobec postępowania rządu PiS {TUTAJ}. Mimo tego, że “GW” nie podała żadnych źródeł. a z wiarygodności to ona nie słynie, na temat tej rewelacji wypowiedzieli się pani premier i prezydent Duda.

Uważam, że ten raport wcale jeszcze nie istnieje, a “wrzutka GW” wskazuje tylko, czego sobie życzą od Komisji Weneckiej środowiska związane z owym pismem. Inna sprawa, iż ów raport na pewno będzie krytyczny, bo rząd PiS naruszył status quo oraz interesy wielu europejskich instytucji i lobby. Dlaczego więc minister Waszczykowski zwrócił się do Komisji Weneckiej? Aby to zrozumieć, trzeba przypomnieć sobie powiedzenie “Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg”. Wróg ten powinien robić wrażenie bardzo potężnego, ale w istocie być na tyle słaby, by nie zrobić komuś większej krzywdy. Proszę zauważyć, że KOD oraz “totalna opozycja” w duchu Schetyny doskonale ten warunek spełniają, pdobnie zresztą, jak [na arenie międzynarodowej] Komisja Wenecka.

Co tak naprawdę może w tej chwili zagrozić rządom PiS? Na pewno nie rewolucja wywołana przez KOD, gdyż nawet przy poparciu PO, Nowoczesnej i części lewicy, jest on w stanie zmobilizować tylko 20-30 tys. osób w skali całej Polski. Nie grozi interwencja obcych państw, choć może pojawić się groźba jakichś sankcji ekonomicznych. Wydaje się, że minister Macierewicz nieźle radzi sobie z wojskiem, więc pucz jest mało prawdopodobny. Całkiem realne jest jednak niebezpieczeństwo podziałów w łonie rządu i rozpadu obozu PiS. Warto przeczytać artykuł Andrzeja Stankiewicza w Wp.pl {TUTAJ}, mówiący o licznych podziałach w nim.

Do rozłamu nie dojdzie, jeśli politycy rządzącej prawicy będą mieli wrażenie, iż znajdują się w twierdzy oblężonej przez przeważające siły wroga, a każdy bunt grozi totalną zagładą ich wszystkich. Dlatego też hałaśliwe naciski ze strony “totalnej opozycji”, KOD-u oraz zagranicy paradoksalnie wzmacniają rząd PiS.

O autorze: elig