Wtorek, 01 marca 2016 r._Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Myśl dnia

Jeśli czujesz do kogoś urazę, módl się za niego, a przeszkodzisz jej się rozwijać.

św. Maksym Wyznawca

Srebrne talenty – talenty naszego zła; ciężar długu – ciężar naszej nieprawości.
Bóg, jeżeli pokornie prosimy o miłosierdzie, daruje nam karę i przebaczy wszystko.
A czy my przebaczamy sobie nawzajem? Czy przebaczamy z miłością?
ks. Mariusz Szmajdziński
44
Panie, tyle razy proszę Cię, abyś miał litość nade mną i darował obciążający mnie dług wywołany przez moje grzechy. Daj mi zrozumieć, że i ja mam przebaczać winy swoim bliźnim.
_________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

_________________________________________________________________________________________________

WTOREK III TYGODNIA WIELKIEGO POSTU


PIERWSZE CZYTANIE  (Dn 3,25.34-43)

Modlitwa skruszonego

Czytanie z Księgi proroka Daniela.

Powstawszy Azariasz tak się modlił, a otwarłszy swe usta, mówił w środku ognia:
„Nie opuszczaj nas na zawsze, przez wzgląd na święte Twe imię nie zrywaj Twego przymierza. Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia, przez wzgląd na Twego przyjaciela, Abrahama, sługę Twego, Izaaka i Twego świętego Izraela. Im to przyrzekłeś rozmnożyć potomstwo jak gwiazdy na niebie i jak piasek nad brzegiem morza.
Panie, oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów. Nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Tak jak całopalenia z baranów i cielców i jak z tysięcy tłustych owiec, niech się stanie dziś nasza ofiara wobec Ciebie i podoba się Tobie. Bo ci, co pokładają ufność w Tobie, nie zaznają wstydu. Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk przed Tobą i szukamy Twego oblicza. Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławne, Panie”.
Oto słowo Boże.


PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 25,4-5.6-7bc.8-9)

Refren: Pamiętaj o nas, miłosierny Panie.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, *
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Pamiętaj o mnie w swoim miłosierdziu, *
ze względu na dobroć Twą, Panie.

Dobry jest Pan i prawy, *
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze, *
uczy pokornych dróg swoich.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Jl 2,13)

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Nawróćcie się do Boga waszego,
On bowiem jest łaskawy i miłosierny.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.


EWANGELIA  (Mt 18,21-35)

Przypowieść o niemiłosiernym słudze

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać.
Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługa, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ
Dług

Groźba sprzedaży w niewolę została w jednym momencie szczodrobliwie oddalona, do czego została dodana kasata długu. Stało się to jedynie na prośbę sługi i obietnicę spłaty uczynioną bez pokrycia. Ten miłosierny gest podpowiada nam, kto jest panem z przypowieści. Żaden władca tego świata nie jest aż tak hojny, aby zrezygnować z sumy idącej w miliardy, przeliczając na dzisiejsze pieniądze. Taki dług może darować jedynie Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie. Tu nie chodzi o srebrne talenty, ale o talenty naszego zła i nie o ciężar długu, ale o ciężar naszej nieprawości. Bóg, jeżeli pokornie prosimy o miłosierdzie, daruje nam karę i przebaczy wszystko. A czy my przebaczamy sobie nawzajem? Czy przebaczamy z miłością?

Panie, tyle razy proszę Cię, abyś miał litość nade mną i darował obciążający mnie dług wywołany przez moje grzechy. Daj mi zrozumieć, że i ja mam przebaczać winy swoim bliźnim.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”

  1. Mariusz Szmajdziński
    Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

______________________________

<a href=”http://www.modlitwawdrodze.pl”><img src=”http://pl.modlitwawdrodze.pl/fileadmin/banner/Modlitwa_baner_275x75.png”/></a>

<iframe src=”http://modlitwawdrodze.pl/assets/embed/embed-auto.php” allowfullscreen=”” frameborder=”0″ height=”75″ width=”265″></iframe>

____________________________

#Ewangelia: to jest moc przebaczenia

(fot. shutterstock.com)

Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: “Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”

 

Jezus mu odrzekł: “Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.

 

Mt 18, 21-35

 

Komentarz do Ewangelii:

 

Młodzieniec siedział sam w autobusie. Wzrok miał nieprzerwanie skierowany za okno. Wyglądał na niewiele ponad 20 lat. Piękny, z twarzą o delikatnych rysach.

 

Pewna kobieta usiadła obok niego. Po zamienieniu kilku słów o pogodzie, ciepłej, wiosennej, młodzieniec niespodziewanie rzekł:
– Byłem w więzieniu przez 2 lata. Wyszedłem dzisiejszego ranka i wracam do domu.
Słowa wypływały z niego jak rwąca rzeka, kiedy opowiadał jak dorastał w biednej, uczciwej rodzinie i jak jego przestępcza działalność przysporzyła rodzinie bólu i wstydu. Przez te dwa lata nie miał od nich wieści. Wiedział, że rodzice byli zbyt biedni, aby pozwolić sobie na podróż do więzienia i zbyt prości, aby pisać listy. On sam przestał do nich pisywać, ponieważ nie odpowiadali.
Trzy tygodnie przed zakończeniem kary uczynił ostatni, desperacki krok, który miał mu pozwolić na powrót do ojca i matki. Przeprosił ich za zawód, jaki im sprawił i poprosił o wybaczenie. Po wyjściu na wolność wsiadł do autobusu, który miał go zawieść do jego miasta i którego trasa wiodła obok domu i ogrodu, gdzie dorastał i gdzie nadal mieszkali jego rodzice.

 

W liście napisał, że rozumie ich zachowanie. Dla ułatwienia sprawy poprosił, aby dali mu znak, który mógłby zobaczyć z przejeżdżającego autobusu. Jeśliby mu przebaczyli i chcieli go przyjąć, mieli przyczepić białą wstęgę do starej jabłoni w ogrodzie. Gdyby znaku nie było, młodzieniec nie wysiadłby z autobusu i opuściłby miasto, odchodząc na zawsze z życia rodziny.
W miarę jak autobus przybliżał się do celu, młodzieniec stawał się coraz bardziej nerwowy, do tego stopnia, że bał się spoglądać przez okno, pewien, że nie zobaczy żadnej wstęgi.
Po wysłuchaniu jego opowiadania kobieta ograniczyła się tylko do prośby: “Zamień się ze mną. Ja będę wyglądać przez okno”.
Autobus jechał dalej, mijając jeszcze kilka domów i w pewnej chwili kobieta zobaczyła drzewo. Dotknęła delikatnie ramienia młodzieńca i powstrzymując łzy wyszeptała:
– Spójrz, spójrz! Obwiesili całe drzewo białymi wstążkami!

 

Jesteśmy bardzo podobni do bestii, gdy zabijamy.
Jesteśmy bardzo podobni do ludzi, gdy osądzamy.
Jesteśmy bardzo podobni do Boga, gdy przebaczamy.

(zaczerpnięte z: Bruno Ferrero, “Podobni do Boga”)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2788,ewangelia-to-jest-moc-przebaczenia.html
_____________________________
_________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

_________________________________________________________________________________________________

 

1 marca

 

Święty Feliks III Święty Feliks III, papież
Święty Albin Święty Albin, biskup

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Walii – św. Dawida, biskupa, patrona tego kraju. Był pustelnikiem. Zmarł około roku 801. Jego stolicę biskupią przemianowano potem na St. David. Kult zaaprobował w roku 1120 Kalikst II.

W Kaiserwerth, niedaleko Düsseldorfu – św. Suitberta, który był jednym z towarzyszy św. Wilibrorda, apostoła Fryzów. Jak jego przełożony, pochodził z Anglii, do której w czasie swej misji wracał. Otrzymał wówczas sakrę biskupią bez naznaczenia mu konkretnej diecezji. Ewangelizował następnie w okręgu, na którym powstało później westfalskie hrabstwo Bergu. Pod koniec życia osiadł na małej wysepce na Renie, zakładając tam ośrodek życia zakonnego, w przyszłości sławne opactwo. Zmarł w roku 713. W pismach hagiograficznych mylono go często z innymi duchownymi tego samego imienia. Życiorys sporządzony w XV stuleciu nie zasługuje na jakąkolwiek wiarę.

oraz:

św. Antoniny, męczennicy (+ ok. 306); św. Eudocji, męczennicy (+ ok. 152); św. Herkulana, biskupa i męczennika (+ ok. 552); św. Sywiarda, opata (+ ok. 680)

 

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-01.php3

_________________________________________________________________________________________________

Warszawa: otwarto najnowocześniejsze w Europie Centrum Neuroterapii

Pierwsze w Europie i drugie na świecie Interwencyjne Centrum Neuroterapii (INC) otwarto w poniedziałek w klinice Neurochirurgii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. Będą w nim prowadzone wyjątkowo precyzyjne operacje mózgu z obrazowaniem “na żywo”.

 

Podobny ośrodek powstał jedynie na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, gdzie pracuje polski neurochirurg prof. Krzysztof Bankiewicz. To dzięki jego pomocy oraz dotacji głównie Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego powstała siostrzana placówka INC.

 

Wiceprezes zarządu Szpitala Bródnowskiego Wiesław Malicki powiedział, że Interwencyjne Centrum Neuroterapii wyposażono w najnowocześniejszą salę hybrydową jakiej nie ma jeszcze w całej Europie. Będzie można w niej wykonywać różnego typu zabiegi oraz badania diagnostyczne. Przyjmowani będą pacjenci z całego naszego kontynentu. Operować i leczyć będą specjaliści z całego świata.

 

– To ważne wydarzenie zarówno dla naszego szpitala jak i światowej neurochirurgii – podkreśliła prezes zarządu Szpitala Bródnowskiego Teresa Maria Bogiel. Koszt realizacji tego przedsięwzięcia innowacyjnego przekroczył 24 mln zł. Aż 20,5 mln zł stanowiły środki unijne przyznane w ramach Regionalnego Program Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007-2013.

 

Kierownik kliniki neurochirurgii Szpitala Bródnowskiego prof. Mirosław Ząbek wyjaśnił, że najważniejszym elementem wyposażenia sali hybrydowej jest najnowszej generacji rezonans magnetyczny 3,0 Tesla umożliwiający wykonywanie operacji w tzw. czasie rzeczywistym. Dzięki temu z jeszcze większą precyzją można wykonywać operacje neurochirurgiczne.

 

– Dotychczas w neurochirurgii była wykorzystywana tradycyjna neuronawigacja – powiedział prof. Ząbek. Polega ona na tym, że najwcześniej kilka godzin przez zabiegiem za pomocą rezonansu magnetycznego i tomografu komputerów wykonywane jest obrazowanie mózgu chorego. Potem wgrywa się je w system neuronawigacji, który naprowadza neurochirurgów na miejsce w mózgu, które ma być operowane.

 

Najnowsza metoda to neuronawigacja śródopercyjna umożliwiająca wykonywanie zabiegów w czasie rzeczywistym. Prof. Ząbek wyjaśniał, że są one wykonywane w polu magnetycznych uzyskanemu dzięki rezonansowi magnetycznemu 3,0 Tesla. Są bardziej precyzyjne, pozwalają ustalić pole operacji z dokładnością do 1 mm.

 

– Wykorzystywany w tych operacjach rezonans magnetyczny jest jednocześnie salą operacyjną. Pacjent jest tam sam, wsunięty do wnętrza aparatu w znieczuleniu. Chirurdzy i cały zespół zabiegowy są poza nim, z tyłu, i obserwują operowane miejsce jedynie na monitorze – podkreśla prof. Ząbek.

 

Narzędzia chirurgiczne są zdalnie sterowane podobnie jak na salach operacyjnych, w których wykorzystuje się roboty chirurgiczne. Ponieważ instrumenty znajdują się w silnym polu magnetycznym, zarówno wiertarki szybkoobrotowe, trepany, jak i ssaki, pompy infuzyjne i skalpele, nie mogą być wykonane z metalu, lecz z materiałów niemagnetycznych.

 

Prof. Ząbek chce wykorzystać neuronawigację śródoperacyjną do terapii genowej, która może być pomocna w leczeniu choroby Parkinsona. Niezbędna jest do tego operacja wykonywana w czasie rzeczywistym, ponieważ wymaga ogromnej precyzji.

 

– Aby uzyskać efekt terapeutyczny trzeba bardzo dokładnie wprowadzić do określonego rejonu mózgu wirusy zawierające odpowiedni fragment DNA – powiedział prof. Ząbek. Wbudowują się one w komórki mózgu i wytwarzają neuroprzekaźnik, którego niedobór wywołuje chorobę Parkinsona. Musi być on jednak wytwarzany dokładnie tam gdzie jest potrzebny.

 

Pierwsze takie operacje przeprowadził w San Francisco prof. Krzysztof Bankiewicz, absolwent Akademii Medycznej w Krakowie. Specjalista od ponad 20 lat współpracuje z jednym z najbardziej znanych w naszym kraju neurochirurgów, do jakich należy prof. Ząbek.

 

Prof. Ząbek uważa, że terapią genową będzie można leczyć wszystkie schorzenia mózgu, które wywołuje niedobór jakieś substancji. Jedną z nich może być choroba Huntingtona, którą wywołuje mutacja genu IT15. Jej skutkiem jest zbyt duża obecność glutamin w białku o nazwie huntingtyna, co powoduje spustoszenie w centralnym układzie nerwowym człowieka.

 

Specjalista uważa, że operacje w czasie rzeczywistym będzie można wykorzystywać również do precyzyjnych operacji usuwania guzów mózgu. Bezpośrednio do mózgu będzie można wprowadzać również nanocząsteczki o działaniu przeciwnowotworowych.

 

– Postęp we współczesnej medycynie jest tak duży, że dziś można skutecznie na leczyć ludzi, którzy jeszcze niedawno umierali – powiedział podczas uroczystości otwarcia marszałek Senatu Witold Karczewski.

http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,26502,warszawa-otwarto-najnowoczesniejsze-w-europie-centrum-neuroterapii.html

_____________________________

Warszawa: w środę spotkanie wschodniej flanki NATO

Doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydentów dziewięciu państw wschodniej flanki NATO będą w środę rozmawiali w Warszawie o stanowisku na lipcowy szczyt Sojuszu. Spotkanie w Belwederze otworzy prezydent Andrzej Duda.

 

Jak powiedział PAP szef BBN Paweł Soloch, w rozmowach będą uczestniczyli doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego oraz sekretarze rad bezpieczeństwa narodowego z czterech państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier), trzech państw bałtyckich (Litwy, Łotwy, Estonii) oraz z Bułgarii i Rumunii.

 

Pierwsze spotkanie przedstawicieli tych krajów – na szczeblu prezydentów – odbyło się w listopadzie 2015 r. w Bukareszcie z inicjatywy przywódców Polski i Rumunii – Andrzeja Dudy i Klausa Iohannisa.

 

– Konferencja w Bukareszcie w ubiegłym roku pozwoliła nam wyartykułować na forum NATO znaczenie flanki wschodniej jako takiej i kwestii jej wzmocnienia jako wspólnego zadania dla Sojuszu. Należy bardzo silnie podkreślić, że zrobiono to w sposób nietworzący podziałów, w duchu jedności, współdziałania z NATO – powiedział Soloch.

 

Jak dodał, środowe spotkanie to jedno z działań, jakie Polska i prezydent Andrzej Duda podejmują w ramach przygotowań do szczytu NATO w Warszawie. – Naszym głównym celem jest utrzymanie jedności dziewiątki w przygotowaniach do szczytu NATO w Warszawie tak, aby państwa naszego regionu prezentowały solidarne stanowisko w kwestii wzmocnienia wschodniej flanki – powiedział Soloch. Zaznaczył, że jedność państw regionu powinna współgrać z jednością całego Sojuszu, która jest priorytetem szczytu warszawskiego.

 

– Jest to jedno z tych działań, które mają służyć prezentowaniu jednolitego stanowiska dziewiątki, nieosłabiającego całego Sojuszu – wyjaśnił Soloch.

 

Spotkanie prezydenckich doradców i szefów rad bezpieczeństwa narodowego jest uzupełnieniem dialogu na szczeblu prezydentów. Podobnie jest z roboczymi rozmowami dyrektorów departamentów ds. polityki bezpieczeństwa w ministerstwach spraw zagranicznych z dziewięciu państw wschodniej flanki – takie spotkanie jest zaplanowane na koniec kwietnia w Pradze.

 

– Chcemy, żeby to była stała formuła, chociaż niesformalizowana – powiedział Soloch. – Polska nie chce formalizować tej struktury w żaden sposób. W tym duchu będzie przemawiał pan prezydent, który otworzy to spotkanie – zapowiedział szef BBN.

 

– Jesteśmy zainteresowani podtrzymywaniem tego formatu dziewięciu państw, bo on od Bukaresztu się dobrze sprawdza, nawet jeżeli oczywiście poszczególne państwa mają troszeczkę odmienne perspektywy, to sukcesem jest to, że udaje się utrzymywać jedność wewnątrz dziewiątki, nienaruszającą jednocześnie jedności całego Sojuszu – uważa Soloch.

 

Na początku listopada 2015 r. przywódcy dziewięciu krajów wschodniej flanki NATO we wspólnej deklaracji podpisanej w Bukareszcie wyrazili głębokie zaniepokojenie “trwającą agresywną postawą” Rosji i poparli zrównoważoną obecność NATO w regionie.

http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,26504,warszawa-w-srode-spotkanie-wschodniej-flanki-nato.html

_______________________________

KE zaniepokojona budżetem Polski na 2017 r.

KE jest zaniepokojona możliwością przekroczenia przez Polskę 3-procentowego progu deficytu budżetowego w przyszłym roku. Wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki rozmawiał w poniedziałek m.in. o tej sprawie z wiceszefem KE Valdisem Dombrovskisem.

 

Jak relacjonował dziennikarzom w Brukseli Morawiecki, Dombrovskis wyrażał zaniepokojenie wczesnymi prognozami dotyczącymi deficytu budżetowego w 2017 r. – Były pytania dotyczące tego, jak ewentualne kolejne wydatki wpłyną na deficyt budżetowy – powiedział wicepremier.

 

Dodał, że przekazał wiceszefowi KE, że polski rząd “wszystko będzie utrzymywał pod kontrolą” i nie będzie wydatków, które w istotny sposób zakłócą nasze kryteria konwergencji.

 

– Będziemy starali się utrzymać to (deficyt-PAP) w okolicach 3 proc. Uważam, że na 2017 r. mamy szansę, mamy intencję być poniżej 3 proc. deficytu budżetowego – podkreślił Morawiecki.

 

Według opublikowanych na początku lutego prognoz ekonomicznych KE w 2017 r. deficyt sektora finansów publicznych ma wynieść w Polsce 3,4 proc. PKB. Jeśli taka prognoza by się sprawdziła, Polska ponownie mogłaby się znaleźć w procedurze nadmiernego deficytu. Oznacza ona, że kraj musi się stosować do zaleceń Rady UE, czyli grona unijnych ministrów finansów.

 

Morawiecki zapewniał, że jest za wcześnie, by móc powiedzieć, że w przyszłym roku Polska przekroczy dozwolony prawem UE trzyprocentowy próg.

 

– Dziś jesteśmy jeszcze w okresie zbierania danych przez Eurostat od państw członkowskich, na początku kwietnia te dane spłyną, potem Eurostat będzie miał kilka tygodni na przeanalizowanie i następnie w maju przedstawiona zostanie opinia KE na temat deficytu budżetowego – oświadczył.

 

Przypomniał, że minister finansów ma plany w sprawie uszczelnienia systemu podatkowego, by do budżetu trafiało więcej pieniędzy.

 

Rozmowa Morawieckiego i Dombrovskisa dotyczyła też Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, który mówi m.in. o impulsach mających zapewnić rozwój polskiej gospodarce.

 

– Z ogromną radością i zadowoleniem mogę powiedzieć, że KE z dużą satysfakcją podchodzi do Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, który niedawno ogłosiliśmy, uważając, że jest to bardzo dobry plan, zarówno w diagnozie, jak i narzędziach, które chcemy zastosować – zaznaczył wicepremier będący autorem tej koncepcji.

 

Zapowiedział, że w ramach tego planu będzie bardzo dużo modyfikacji dotyczących wydawania funduszy unijnych w Polsce. – Nie da się zapisać w kamieniu wydatków na pięć czy dziesięć lat do przodu – podkreślił wicepremier.

 

Dodał przy tym, że zmiany będą wprowadzane w konsensusie ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, w tym również urzędami marszałkowskimi, które odpowiadają za zarządzanie regionalnymi programami operacyjnymi. Zapewnił, że nie będzie zmiany zasad zarządzania tymi funduszami, czyli przenoszenia ich od urzędów marszałkowskich do podległych rządowi wojewodów.

 

Fundusze unijne mają odgrywać ważną rolę w planie Morawieckiego. Według ministerstwa rozwoju środki z kasy UE wraz z wkładem krajowym, które trafią na realizację tego planu, to w sumie 760 mld zł.

 

W ubiegłym roku KE zawarła “umowę partnerstwa” z Polską, dotyczącą wykorzystania funduszy strukturalnych i inwestycyjnych UE w latach 2014-2020. KE przyjęła też wszystkie programy operacyjne, w których określa się, jakie konkretne działania zostaną podjęte w ramach priorytetów inwestycyjnych i celów określonych w umowach partnerstwa.

http://www.deon.pl/wiadomosci/swiat/art,24328,ke-zaniepokojona-budzetem-polski-na-2017-r-.html

______________________________

Po co nam Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych?

Akademia Ignatianum

Od pięciu lat, 1 marca, obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Stał się on prawdziwym fenomenem, a – zwłaszcza lokalne – uroczystości przyciągają tłumy. Co ciekawe przede wszystkim ludzi młodych.

Po co nam jednak takie święto? A po co nam w ogóle święta narodowe? Takie pytania można czasem usłyszeć.

 

Znaczenie symbolu

 

Każda wspólnota stara się budować symbolikę będącą dla niej punktami odniesienia. Elementami, które przypominają jej o wspólnej tradycji, o wspólnych doświadczeniach, które mają ją spajać, mają być jej zwornikiem. Mogą to być doświadczenia pozytywne – które zdają się mówić – potrafimy dokonać czegoś wyjątkowego, jesteśmy w czymś dobrzy. Mogą to być także wydarzenia tragiczne – które z kolei przypominają o ofiarach poniesionych przez wspólnotę. Wreszcie mogą odwoływać się do postaw – przede wszystkim tych, które uważamy za pożądane. Symbolika państwowa, czy narodowa ma być bowiem zestawem drogowskazów, ma mówić skąd przyszliśmy, czego dokonaliśmy, i jacy powinniśmy być. W tym sensie te święta – które, co ciekawe nie są formalnie zdefiniowane w polskim prawie – wpisują się w politykę historyczną. Z jednej strony poszerzając świadomość historyczną Polaków, z drugiej zaś strony będąc sygnałem dla aktorów sceny międzynarodowej o tym, co dla nas ważne.
Historia Polski XX w. była szczególnie dramatyczna, nie może więc dziwić, że w katalogu obowiązujących dziś świąt państwowych i narodowych przeważają te, które odnoszą się do najnowszej historii. Najpowszechniej znanymi są święto niepodległości z 11 listopada – odwołujące się do odzyskania niepodległości w 1918 r. po 123 latach zaborów, 3 maja – odwołujące się do uchwalonej w 1791 r. konstytucji (przypomnijmy drugiej na świecie i pierwszej w Europie), czy tak zwane Święto Pracy – 1 Maja.

 

Przeciw historycznej schizofrenii

 

Polska – podobnie jak inne kraje byłego bloku sowieckiego – znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji. Bowiem pamięć historyczna naszej wspólnoty została zaburzona przez półwiecze oddziaływania totalitarnej propagandy. Każde społeczeństwo wychodzące z systemu totalitarnego musi zmierzyć się z trudnym, czasem bardzo bolesnym, procesem odzyskiwania pamięci historycznej i oddzielania historycznej prawdy od propagandowych naleciałości. Społeczne wyobrażenia o własnej przeszłości ulegają wówczas przewartościowaniu, a nie wszyscy są skłonni uwierzyć, że to co dotąd uważali za historię prawdziwą jest w istocie projekcją – w naszym wypadku komunistycznej – propagandy. Sytuację komplikuje jeszcze faktyczne rozłupanie społeczeństwa na kilka grup, przede wszystkim: ofiary systemu, biernych mieszkańców totalitarnego kraju oraz beneficjentów reżimu. Każda z nich inaczej zapamiętała i inaczej interpretuje przeszłość Polski i swoją. Replikowanie się poglądów rodziców w młodszym pokoleniu, które samodzielnie nie doświadczyło rzeczywistości systemu totalitarnego spowalnia i utrudnia proces odzyskiwania historycznej pamięci.
Polacy dzisiaj znajdują się na drodze odchodzenia od totalitarnej spuścizny i odzyskiwania pamięci historycznej. Proces trwa, wydaje się, że jego najgwałtowniejszy etap mamy już za sobą, ale czy tak jest rzeczywiście pokaże przyszłość. Bowiem wydarzenia takie, jak choćby tzw. “szafa Kiszczaka” podnoszą temperaturę sporu, zbliżając ją do wrzenia.

 

Nowa symbolika

 

Niepodległa Polska musiała odrzucić sztafaż Polski “ludowej” i budować nową symbolikę. Święta komunistyczne zniknęły z kalendarza. Święta przywrócone – jak ustanowione jeszcze przed wojną, a w PRL zakazane – 11 listopada i 3 maja, a także nowe – jak 1 sierpnia Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego czy 31 sierpnia – Dzień Solidarności i Wolności, ale także właśnie 1 marca – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych miały przypominać o heroicznej postawie Polaków z czasów wojny i lat powojennych, a jednocześnie o niezłomnym dążeniu do odzyskania przez Polskę niepodległości, do wyrwania jej z sowieckiego imperium.
Dlatego święto 1 marca ma olbrzymie znaczenie dla wyrywania Polaków z historycznej schizofrenii. Bowiem przez 25 lat od 1989 r. część intelektualnej i politycznej elity zrobiła sporo, byśmy uwierzyli, że PRL nie była państwem idealnym, ale jednak była “nasza”. Tymczasem Polska “ludowa” nie jest elementem narodowej tradycji Polskiej, ale emanacją sowieckich dążeń imperialnych. Potrzeba więc niezwykle mocnego akcentowania, że Wolna Polska docenia tych, którzy się systemowi komunistycznemu sprzeciwiali, w nich widzi depozytariuszy idei niepodległości, działających w interesie narodowym. Reprezentantów władz PRL uważa natomiast za namiestników obcego imperium działających w interesie sowieckim. W związku z trwającymi niemal pół wieku zabiegami, które historycy nazywają “kryminalizacją podziemia”, czyli budowaniem jego propagandowej czarnej legendy odkłamanie jego dziejów miało olbrzymie znaczenie. Ważnym elementem tego procesu stało się budowanie pozytywnego obrazu podziemia zbrojnego na poziomie symbolicznym. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest wyraźnym sygnałem, że Rzeczpospolita pamięta o ludziach, którzy za nią ponieśli ofiarę – także tę najwyższą.

 

Filip Musiał – historyk, politolog, profesor nadzwyczajny w Instytucie Politologii Akademii Ignatianum w Krakowie, pracownik Oddziału IPN w Krakowie.

http://www.deon.pl/po-godzinach/historia-i-spoleczenstwo/art,288,po-co-nam-narodowy-dzien-pamieci-zolnierzy-wykletych.html

_____________________________

Ostatni Żołnierz Niezłomny

Przewodnik Katolicki

W mrocznych czasach stalinowskich siostry ze Zgromadzenia Maryi Niepokalanej dały świadectwo niezłomnej wiary.

 

Antykościelna polityka komunistów
Po 1945 r. narody środkowej Europy zostały zniewolone przez system komunistyczny, który na te tereny dotarł wraz z Armią Czerwoną. Komuniści nienawidzili wszystkiego, co wiąże się z Bogiem. Religia jako przejaw wolności i niezawisłości była solą w oku aparatczyków imperium zła. Ogłoszono “śmierć Boga” i ateistyczne wyzwolenie ludzi z oków zabobonów religijnych. Kościół jako instytucja miał zostać wykorzeniony. Rozpoczęto prześladowania na niebywałą skalę, m.in. osób poświęconych Bogu w życiu kapłańskim i zakonnym. Już w 1948 r. na terenach wcielonych do ZSRR doszło do rozpędzenia niewielkich, trwających nadal mimo trudnych czasów (zwłaszcza na Litwie, Łotwie i Białorusi) zgromadzeń zakonnych. Duchowni oraz zakonnicy byli aresztowani, a ich klasztory konfiskowane, także w Jugosławii, Bułgarii, Rumunii i Albanii. Szykany dotknęły zakony w NRD. Na polecenie z Moskwy doszło w kwietniu 1950 r. do aresztowania i rozproszenia wszystkich zakonników w Czechosłowacji. Niebawem także wszystkie wspólnoty żeńskie zostały wysiedlone ze swoich klasztorów i umieszczone w obozach pracy, w tzw. koncentrakach. W czerwcu 1950 r. historia się powtórzyła w stosunku do zakonów na Węgrzech; wielu zakonników i sióstr aresztowano, inni udali się na emigrację albo podjęli życie w głębokiej konspiracji. Ogłoszono wtedy, że Czechosłowacja i Węgry są wolne od zakonów.
Rozprawa z Kościołem w Polsce
Po sukcesach, jakimi się mogli pochwalić komuniści w Czechosłowacji i na Węgrzech, decydenci z Moskwy chcieli w podobny sposób rozprawić się z zakonami w Polsce. Stalinowcy znad Wisły walczyli z Kościołem i Narodem. Zaroiły się więzienia i katownie najlepszymi córkami i synami Rzeczpospolitej. Prymas Wyszyński i liczni duchowni byli uwięzieni. W 1954 r. przyszedł czas na zakonnice. Polem doświadczalnym akcji likwidowania klasztorów żeńskich był Górny i Dolny Śląsk. Powodem miała być “rewizjonistyczna działalność sióstr”, którym władze zarzucały nielojalność wobec państwa polskiego. Władze komunistyczne, chcąc, aby ich akcja spotkała się z akceptacją społeczeństwa, głosiły, że chodzi o wysiedlenie zakonnic będących szowinistycznymi Niemkami. Akcja likwidacji żeńskich klasztorów na Śląsku pod kryptonimem X-2 została przeprowadzona przez Urząd Bezpieczeństwa na mocy decyzji Prezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza z 30 lipca 1954 r. Zakonnicom nie przysługiwało żadne odwołanie.

 

W lipcu i sierpniu 1954 r. przesiedlono siostry do ośmiu tzw. klasztorów scentralizowanych (będących faktycznie obozami pracy przymusowej) w Stadnikach, Wieliczce, Kobylinie, Gostyniu, Dębowej Łące, Staniątkach I, Staniątkach II i Otorowie. Bezprawnie pozbawiono wolności 1400 zakonnic z sześciu kongregacji. Z czterech zgromadzeń zwieziono wszystkie siostry do domów prowincjalnych, gdzie uwięziono je we własnych klasztorach. Zlikwidowano 400 domów, a majątek skonfiskowano na rzecz państwa.
Dramat sióstr marianek
Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej, zwanych popularnie na Śląsku mariankami, miało w Polsce trzy prowincje: wrocławską, branicką (górnośląską) i katowicką. Do obozu pracy skierowane zostały zakonnice z prawie wszystkich domów prowincji wrocławskiej i branickiej. Zarekwirowano ponad 50 klasztorów, w tym dom macierzysty we Wrocławiu. Wywieziono 152 marianki wraz z matką prowincjalną wrocławską. Likwidacja poszczególnych domów przebiegała według jednolitego scenariusza. 3 sierpnia 1954 r. przełożona prowincjalna we Wrocławiu, m. Ancilla Wycisk, i przełożona prowincjalna z Branic, m. Agata Witaszek, otrzymały pismo informujące o państwowej likwidacji domów zakonnych, które uzyskało kontrasygnaty wikariuszy kapitulnych – ks. Emila Kobierzyckiego (administratura opolska) i Kazimierza Lagosza (administratura wrocławska); obaj byli tzw. księżmi patriotami.

 

Rankiem 3 sierpnia 1954 r. trójki z urzędu powiatowego, milicja, Urząd Bezpieczeństwa oraz robotnicy (często więźniowie), wtargnęli, gwałtownie się dobijając, do klasztorów. Niespodziewające się niczego zakonnice miały jeden dzień na spakowanie rzeczy. Pozwolono zabrać tylko to, co najpotrzebniejsze. Niejednokrotnie dochodziło do bardzo brutalnych zachowań. Siostry nie mogły kontaktować się z sąsiadami. Były zastraszane, a ich dobytek rozkradany i niszczony. Zakonnice umieszczono w autobusach z zasłoniętymi oknami i napisem “Wycieczka”. Za nimi jechał załadowany na ciężarówki ich dobytek. Siostry ze zlikwidowanych klasztorów dowieziono w dwa miejsca we Wrocławiu: część z nich trafiła do domu macierzystego, a reszta do zabranego franciszkanom klasztoru na Karłowicach. 5 sierpnia z obu skomasowanych klasztorów siostry wywieziono do Otorowa koło Szamotuł. Niebawem za siostrami dotarły resztki ich dobytku (milicja wyprzedawała meble i rzeczy z domu macierzystego, które podczas eksmisji sióstr zostały wyniesione na ulicę).
Obóz w Otorowie
W Otorowie znajdował się klasztor urszulanek szarych. Nie był on przystosowany, aby przyjąć 152 marianki. Nowo przybyłe miały tam warunki więzienne: nie mogły opuszczać obozu, na początku brakowało energii elektrycznej, ogrzewania, ciepłej wody, panowała ciasnota (po kilkanaście osób mieszkało w jednym pomieszczeniu; niektóre siostry spały na strychach). Od 1 września 1954 r. zakonnicom nakazano pracę przymusową na rzecz państwa pod nadzorem urzędników, w ramach tzw. produktywizacji. Zorganizowano szwalnie i nakazano siostrom szycie w systemie akordowym, zmianowym i taśmowym (większość marianek to wykwalifikowane pielęgniarki, nauczycielki, katechetki). Siostry szyły bieliznę, piżamy, koszule, wsypy, haftowały patki do mundurów kolejarskich, darły pierze, produkowały rękawice ochronne. Pracowały od godziny 7.00 do 16.00 z godzinną przerwą. Płacono im od 25 do 125 zł miesięcznie. Młodsze pracowały w PGR-ze przy żniwach, wykopkach, rozrzucaniu obornika, oporządzały też krowy i świnie. Do tego musiały wysłuchiwać indoktrynujących wystąpień politruków oraz – co bolało szczególnie – pseudoduchowych wykładów księży patriotów.

 

W obozie byli świeccy zarządcy, którzy decydowali o życiu sióstr, zajmowali się też zaopatrzeniem i wydawali przepustki. Raz w miesiącu obóz pracy wizytowali funkcjonariusze UB, którzy przeprowadzali z siostrami uciążliwe dla nich rozmowy. Namawiali je do porzucenia zgromadzenia i “urządzenia się w świecie” z pomocą UB. Takie propozycje kierowano zwłaszcza do internowanych nowicjuszek. Chciano też nakłonić choćby część sióstr do współpracy, aby UB miało swoich informatorów i mogło inwigilować środowiska zakonne. W Otorowie nie udało się zwerbować sióstr podczas wydawania im dowodów osobistych, bo – jak komuniści zapisali w sprawozdaniu – pilnowały przełożone i nie pozwalały na pojedyncze odbieranie dowodów.

 

W tym tak trudnym czasie, 8 grudnia 1954 r., marianki w obozowych warunkach świętowały stulecie swego zgromadzenia. Przez cały czas młode siostry składały też śluby zakonne i w dostępny sposób świętowały swoje rocznice zakonne.

 

Wiosną 1956 r. rygor w obozach zaczął stopniowo maleć. Siostrom pozwolono na organizację imienin, uroczystości kościelnych, imprez artystycznych. Gdy 21 października 1956 r. władzę w Polsce przejął Władysław Gomułka, nakazał wypuszczenie internowanego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego. Ten jednak zażądał wpierw zwolnienia internowanych zakonnic. Gomułka zgodził się na to. Zdecydowana większość sióstr została wypuszczona natychmiast, inne zwolniono w styczniu i lutym 1957 r.

 

Jednak siostry nie miały dokąd wracać. W zagrabionych klasztorach władze urządziły m.in. hotele, schroniska, ośrodki zdrowia. Udało się odzyskać jedynie część placówek. Równocześnie grupa sióstr po tak traumatycznych przeżyciach zdecydowała się na emigrację do Niemiec.

 

W mrocznych czasach stalinowskich siostry ze Zgromadzenia Maryi Niepokalanej w Polsce dały świadectwo swej niezłomnej wiary i uczyniły to w stopniu heroicznym, uczestnicząc w cierpieniach i ofierze Chrystusa, ich jedynego Oblubieńca.

http://www.deon.pl/po-godzinach/historia-i-spoleczenstwo/art,173,dramat-siostr-zakonnych.html

______________________________

Harry z Wołynia

TakRodzinie
(fot. shutterstock.com)

Był rok 1943. Krwawy potop na Wołyniu zebrał swoje żniwo. Ale jeden człowiek, który był w stanie przebiec z Syberii do rodzinnej wsi Przebraże, pokonując przez 8 tygodni ponad trzy tysiące kilometrów, zatrzymał jego czerwone fale.

 

Szybko znikający w wiosennym słońcu śnieg odsłaniał połacie żyznej ziemi Wołynia. Pod lasami modrzyły się przylaszczki, a na mokradłach i błotach aż żółto było od kwitnących kaczeńców. W ciepłych promieniach słońca nawoływały się ptaki, ale ich śpiew przycichł, gdy od obeschniętej już trochę drogi dotarł coraz mocniejszy śpiew.
– Czorne more Dniprom propływe, / Ataman na Moskwu nas wede. / Ne strasznaja w boju smert / Sława Bohu, czest… / Smert Lacham, żydiwskoj komuni – złowieszczo mruczała ukraińska sotnia, która wyruszyła 3 marca 1943 roku. Szła mordować ku “całkowitej, powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej”. Ten krwawy “potop” rozpętały bojówki nazywające siebie Ukraińską Powstańczą Armią (UPA), wzmocnione przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, nacjonalistów i chłopską czerń. Można ich było powstrzymać tylko w jeden sposób – tworząc własną armię. I taka armia powstała…

 

Lacham smert
Czołowi przywódcy ukraińskiego nacjonalizmu – Stefan Bandera i Taras Bulba, późniejszy dowódca w Waffen-SS – śnili o “samostijnej” Ukrainie kroczącej przy boku zwycięskiej Rzeszy hitlerowskiej. Niemcy żądali od nich tylko jednego: wyniszczenia ludności żydowskiej, a następnie polskiej. Po ataku Niemiec na Sowiety 22 czerwca 1941 roku na Wołyniu pojawiły się podpisane przez Banderę obwieszczenia, głoszące “Smert lacham, żydam i moskowśkij komuni”. 13 listopada 1942 roku po “rozwiązaniu kwestii żydowskiej” nastąpił pierwszy masowy mord ludności polskiej. Jego ofiarami padli wszyscy bez wyjątku mieszkańcy wsi Obórki. Prawdziwa fala śmierci napłynęła jednak wiosną 1943 roku, gdy UPA ogłosiła tzw. powstanie narodowe spowodowane zmianą sytuacji na froncie. Zimą tego roku niezwyciężone zastępy Tysiącletniej Rzeszy wzięły bowiem cięgi pod Stalingradem. Połowa Ukraińskiej Policji Pomocniczej zdezerterowała i nie bez cichego przyzwolenia niemieckich sojuszników uciekła do lasu, przyłączając się do banderowców. O ile do tej pory Polacy mogli mówić o zadawnionych waśniach i lokalnych zamieszkach, teraz pozbyli się już złudzeń. Krwawy pochód zbrodni przetaczał się przez Wołyń. Należało pomyśleć o skutecznej obronie.

 

Bieg życia
W większych wsiach mieszkańcy zaczęli tworzyć posterunki i patrole uzbrojone w szable, widły, kosy i rosyjskie bagnety. Nieliczni szczęściarze mieli pochowane jakieś stare fuzje po przodkach lub sowieckie karabiny.
Dwadzieścia kilometrów od Łucka, między torfowiskami, bagnami i rzeką Konopielką, leżała spokojna wieś Przebraże. Wzorem innych osad zaczęła sposobić się do obrony. Odkąd jednak przybył tam Harry, zaczęła powstawać prawdziwa warownia, a ludzie ciągnęli do niej jak do Zbaraża. A kim był ów Harry vel Wołyniak, vel Henryk Wołyński, który ocalił od niechybnej śmierci około 20 tysięcy ludzi?
Urodził się w 1910 roku niedaleko Przebraża jako jedno z dziesięciorga dzieci w chłopskiej rodzinie Cybulskich. Jego zamiłowanie do sportu, a przede wszystkim doskonałe wyniki osiągane w strzelectwie oraz bieganiu, umożliwiły mu dostanie wymarzonej pracy w nadleśnictwie. W 1939 roku nie dostał powołania do wojska. “Do dziś nie wiem, dlaczego ominęła mnie mobilizacja” – napisał we wspomnieniach. “Nie należałem zresztą do wyjątków. Potem spotkałem jeszcze wielu takich młodych ludzi, którzy w tych tragicznych dniach zostali poza wojskiem. Tułaliśmy się z kąta w kąt, nie mogąc pojąć, dlaczego kraj nie wzywa nas do walki”.
Zimą został aresztowany i wywieziony na Syberię do wyrębu lasu. Wytrzymał tam pół roku. W lipcu, kiedy nagle wybuchło syberyjskie lato, pożegnał się z towarzyszami niedoli i ruszył do swojego najdłuższego w życiu biegu przełajowego. Orientował się według słońca, przebiegając dziennie dystans półtora maratonu (około 60 km). Po ośmiu tygodniach głodu i zmęczenia minął Wołgę i wiedział już, że wygrał. “Stanąłem o północy w rodzinnej wsi” – wspominał. “Bieg był zakończony. Potworny bieg, którego nie wytrzymałoby żadne zwierzę. Bieg bez widzów i oklasków. Na mecie witała mnie kojąca cisza”. W sierpniu 1942 roku wstąpił do Armii Krajowej.

 

Komendant
Pod koniec kwietnia 1943 roku Harry, bo taką tożsamość przyjął w podziemnej armii polskiej Henryk Cybulski, został oddelegowany do rodzinnego dwutysięcznego Przebraża, jako komendant tamtejszej obrony. Prace fortyfikacyjne ruszyły pełną parą. Stawiano drewniane bunkry, budowano okopy i ziemianki. Największy problem stanowiła broń, ale zdobyte podstępem i tupetem od Niemców zezwolenie na posiadanie tejże dla ochrony jakoby interesów Rzeszy przed leśnymi bandami umożliwiło im zalegalizowanie nawet karabinów maszynowych. Z czterech plutonów obrona Przebraża urosła do czterech kompanii po 120 ludzi i zwiadu konnego w sile 40 jeźdźców. A zewsząd z okolicy przychodziły straszliwe wieści o mordach i rzeziach. Kolejne miejscowości zalewała fala śmierci. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i wszystkiego, czym dało się odebrać życie.

 

Bandytom zwącym się szumnie powstańcami sekundowała, niestety, również prawosławna cerkiew i kościół greko-katolicki. “(…) za zabicie Lachów w tworzeniu wolnej Ukrainy grzechu nie będzie – upewniali swoich wiernych. – Nie trzeba zważać na nic i nie kierować się sumieniem (…)”.
Podczas pamiętnej “krwawej niedzieli” 11 lipca 1943 roku bandy UPA w sposób skoordynowany zaatakowały i wymordowały ludność polską w 99 miejscowościach. Ofiary sięgnęły 50 tysięcy zaszlachtowanych, zastrzelonych, zaduszonych. Nieliczni ocaleli kierowali się do przeludnionych, głodujących miast albo… do warownego Przebraża.

 

Wołyński Zbaraż
W nocy z 4 na 5 lipca 1943 roku zapłonęły osiedla wokół miejscowości. Szybka mobilizacja pozwoliła odeprzeć tysięczny oddział ukraińskich bandytów wsparty ogniem z moździerzy. Pod koniec lipca, gdy wysłane przez Cybulskiego patrole osłaniały żniwa, nastąpił drugi atak siłami 3,5 tys. bandytów. Tym razem ocaliły fort dwa działa 45 mm wymontowane z wraków sowieckich tanków. Ale największa bitwa rozgorzała w połowie sierpnia. Polski garnizon, wzmocniony przez partyzantów AK-owskich i sowieckich (w sumie ok. 1,5 tys. ludzi), stanął naprzeciw 6 tys. Ukraińców. Po krwawej bitwie banderowcy wystraszyli się wielokierunkowego kontrataku i rozpierzchli się śpiewać dumki po chutorach.
Po tym trzecim ataku samoobrona Przebraża zaczęła prowadzić działania zaczepne. Pod koniec września zniszczono bazę UPA w Hauczycach, na początku października szkołę podoficerską UPA w Omelnie, później Słowatycze i Żurawicze. Broniąc się i wzmacniając inne placówki, Polacy doczekali zakończenia tego konfliktu pod koniec stycznia 1944 roku. Dowództwo AK zarządziło koncentrację, tworząc największą jednostkę podziemnego państwa, jaka podczas wojny walczyła w okupowanej Europie – siedmiotysięczną 27 Wołyńską Dywizję Piechoty Armii Krajowej.

 

***
Nie da się dokładnie policzyć ofiar ludobójstwa ukraińskiego na Wołyniu, tak jak nie sposób ustalić liczby ocalonych w Przebrażu dzięki inicjatywom Henryka Cybulskiego. “Historia obrony Przebraża jest zarazem cząstką historii polskiego ruchu oporu przeciwko faszyzmowi” – jak sam pisał. “To, że faszyzm ten zdobił «tryzub», a nie swastyka, nie ma najmniejszego znaczenia. Szowinizm i nacjonalizm, bez względu na głoszone hasła, są zawsze ruchem wrogim ludzkości”.

A tak własnej żałoby wątła kruchą czarą
Trzeba serce rozdzierać – myślom kruszyć wieka –
I słowem niewybrednym – samotniczą gwarą
Czytać to co jest łzami spisane w powiekach.

Zygmunt Jan Rumel, “Urywek poematu”
http://www.deon.pl/po-godzinach/historia-i-spoleczenstwo/art,176,harry-z-wolynia.html
_______________________________

3 proste wskazówki, jak przygotować się do przedświątecznej spowiedzi

WAM

Spowiadasz się regularnie? A może przychodzisz do konfesjonału raz lub dwa razy w roku przy okazji świąt? Niezależnie od tego, do której z grup się zaliczasz, spróbuj nieco inaczej pomyśleć o tegorocznej spowiedzi przed Wielkanocą.

 

Warunki sakramentu pokuty i pojednania zawsze brzmią tak samo – nieistotne, czy spowiedź odbywa się przed świętami, czy w samym środku okresu zwykłego, czy jest po tygodniu, czy po pięciu latach od poprzedniej. Może jednak warto do wielkanocnej spowiedzi podejść wyjątkowo? Będzie nas przecież przygotowywać do największego świętowania w roku – Zmartwychwstania Chrystusa!

 

Choćby nasze grzechy były jak szkarłat – będą białe jak śnieg! Odważ się, zrób pierwszy krok i już za chwilę znajdziesz się w ramionach kochającego Ojca.

 

Zacznij DZISIAJ!

 

Wydaje się, że jest jeszcze sporo czasu. Wciąż bliżej do Środy popielcowej niż do Triduum Paschalnego. Tylko… co z tego? Im wcześniej pomyślisz o spowiedzi, tym lepiej. Zostawianie jej na ostatnią chwilę przysporzy stresu – i Tobie, gdy będziesz stać w niekończącej się kolejce, i spowiednikowi, który nie będzie w stanie poświęcić Ci zbyt wiele czasu. Rozgrzeszenie oczywiście jest ważne niezależnie od samopoczucia kapłana, ale skoro można przeżyć ten moment spokojnie? Nie martwiąc się o poirytowany tłum za plecami albo o zmęczenie spowiednika, w skupieniu przede wszystkim na nawróceniu do Pana i doświadczeniu miłości z Jego strony.

 

Może dobre przygotowanie i przeżycie tej konkretnej spowiedzi nie jest złym pomysłem na postanowienie wielkopostne?

 

Znajdź spowiednika

 

Spowiedź to operacja na otwartym sercu. Wyznawanie win zawsze jest trudne i krępujące, a jeśli na dodatek jesteś nieśmiały, masz nadmierne poczucie winy, oskarżasz się, męczą Cię skrupuły…? Spotkanie, które w istocie jest największym świętowaniem miłosierdzia Taty zaczyna przerastać i przerażać. A może męczą Cię wątpliwości odnośnie jakiegoś grzechu? Masz bardziej skomplikowaną sytuację życiową i wiesz, że potrzebujesz więcej niż kilka minut? Albo nie spowiadałeś się od bardzo dawna?

 

Lekarstwem na to wszystko jest dobry spowiednik. Wbrew pozorom nietrudno go znaleźć. Pójdź na inną mszę niż zwykle, posłuchaj różnych księży, a jeśli zauważysz, że któryś trafia do Ciebie ze słowem i jego wrażliwość Ci odpowiada – po prostu porozmawiaj z nim później i poproś o spowiedź. Popytaj też przyjaciół. Może znają kogoś, kogo mogliby Ci polecić. Nie pozwól, żeby strach przed zranieniem albo presja zniecierpliwionej kolejki zasłoniły to, co najistotniejsze. Zawalcz o spowiedź… i pamiętaj w modlitwie o spowiedniku!

 

Cierpliwie badaj swoje sumienie

 

Módl się do Ducha Świętego o światło i codziennie przyglądaj się sobie pod koniec dnia. Bądź szczery, ale nie bezlitosny. Próbuj patrzeć tak, jak patrzy sam Bóg – kochający, wybaczający i troskliwy. Czytaj przypowieść o marnotrawnym synu i miłosiernym Ojcu (Łk 15, 11-32), o dobrym Samarytaninie (Łk 10, 25-37) albo historię kobiety przyłapanej na cudzołóstwie, którą przyprowadzają do Jezusa faryzeusze (J 8, 1-11). Spróbuj wyobrazić sobie, że jesteś jednym z bohaterów.

 

Dobrym pomysłem jest założenie sobie zeszytu i robienie krótkich notatek z dnia. Zapisuj w punktach, za co dziś jesteś wdzięczny i co było Twoją słabością. Zajmie Ci to chwilę, a już po tygodniu codziennych zapisków będziesz mieć jasny obraz, nad czym warto popracować, a także – co może nawet ważniejsze – za co podziękować. Weź udział w rekolekcjach wielkopostnych. Trzy-cztery dni większego skupienia na modlitwie mogą zaowocować bardziej precyzyjnym określeniem swoich grzechów i większą chęcią nawrócenia. Sięgnij też po książki, które pomagają w rachunku sumienia. Nie muszą to być koniecznie pytania z modlitewników – znajdziesz wiele ciekawych, pogłębionych i napisanych zrozumiałym językiem propozycji.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2373,3-proste-wskazowki-jak-przygotowac-sie-do-przedswiatecznej-spowiedzi.html

___________________________________

O autorze: Słowo Boże na dziś