Jezus Chrystus – Prawdziwy Bóg i Prawdziwy Człowiek._Wtorek, 8 marca 2016r.

Myśl dnia

Człowiek jest mniej nieszczęśliwy, gdy nie jest nieszczęśliwy sam.

Honoriusz Balzak

__________________________

Ponieważ demony są podstępne, udają, że zostali zwyciężeni, w rzeczywistości zaś spowodują upadek przez próżność.

Gdy jednak będziesz wzywał Jezusa Chrystusa, nie przetrwają nawet chwili, aby się ostać i oszukiwać cię.

Hezychiusz z Synaju

 

d1668569629

 

Chryste, tyle razy byłem opuszczony przez swoich bliskich, gdy brakowało mi sił, aby dojść do celu.

Ty jesteś źródłem wody żywej, przyjdź i bądź obok mnie, abym nie odczuwał samotności.

_________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

_________________________________________________________________________________________________

WTOREK IV TYGODNIA WIELKIEGO POSTU


PIERWSZE CZYTANIE  (Ez 47,1-9.12)

Woda wypływająca ze świątyni niesie życie

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela.

Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie do bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść: sięgała aż do bioder; i znów odmierzył tysiąc łokci; był tam już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka. Potem rzekł on do mnie: „Czy widziałeś to, synu człowieczy?” I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki.
Gdy się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A on rzekł do mnie: „Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostaną przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo”.
Oto słowo Boże.


PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 46,2-3.5-6.8-9)

Refren: Pan Bóg Zastępów jest dla nas obroną.

Bóg jest dla nas ucieczką i mocą: *
najpewniejszą pomocą w trudnościach.
Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia *
i góry zapadały w otchłanie morza.

Nurty rzeki rozweselają miasto Boże, *
najświętszy przybytek Najwyższego.
Bóg jest w jego wnętrzu, więc się nie zachwieje, *
Bóg je wspomaga o świcie.

Pan Zastępów jest z nami, *
Bóg Jakuba jest naszą obroną.
Przyjdźcie, zobaczcie dzieła Pana, *
zdumiewające dzieła, których dokonał na ziemi.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 4,42.15)

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

Panie, Ty jesteś prawdziwie Zbawicielem świata,
daj nam wody żywej, byśmy nie pragnęli.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.


EWANGELIA  (J 5,1-3a.5-16)

Uzdrowienie paralityka w sadzawce Betesda

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.
W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: „Czy chcesz stać się zdrowym?”
Odpowiedział Mu chory: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną”.
Rzekł do niego Jezus: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”. Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził.
Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: „Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża”.
On im odpowiedział: „Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź”. Pytali go więc: „Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?” Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzeki do niego: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło”. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Źródło wody życia

Ile jesteśmy w stanie wytrzymać bez wody? Mówi się, że zaledwie kilka dni, góra tydzień. A ile jesteśmy w stanie wytrzymać bez Chrystusa, który jest źródłem wody życia. Wiele lat, a nawet całe życie. Czy nie jest to dziwne? Człowiek, który aż trzydzieści osiem lat wyczekiwał, wreszcie doczekał się czasu swojego nawiedzenia. Tylko Chrystus jest w stanie zaspokoić nasze pragnienie pełni życia, radości, szczęścia. Tę wodę, którą możemy się obmyć, stale czerpiemy w Kościele poprzez sakramenty, zwłaszcza chrzest, pojednanie oraz Eucharystię. Nie możemy się już wymówić, że nie mamy człowieka, który by nam dopomógł. Mamy Go stale obecnego! Jest nim Jezus Chrystus – Prawdziwy Bóg i Prawdziwy Człowiek.

Chryste, tyle razy byłem opuszczony przez swoich bliskich, gdy brakowało mi sił, aby dojść do celu. Ty jesteś źródłem wody żywej, przyjdź i bądź obok mnie, abym nie odczuwał samotności.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”

  1. Mariusz Szmajdziński
    Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2016-3-8

________________________________________

Modlitwa w drodze

Św. Jana Bożego

J 5, 1-3a. 5-16 Ściągnij plik MP3 (ikonka) ściągnij plik MP3
0,13 / 11,46

Wyobraź sobie, że jesteś przy sadzawce Betesda, w miejscu uzdrowień. Wokół ciebie jest mnóstwo ludzi chorych, cierpiących, a zarazem pełnych nadziei i czekających na cud. Czy jest w tobie pragnienie uzdrowienia?

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana
J 5, 1-3a. 5-16

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?» Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną». Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź». Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łożę i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża». On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.Dzisiejsza Ewangelia ukazuje Jezusa, który jest niezwykle wrażliwy na ludzką nędzę i cierpienie. Spostrzega człowieka, który zmaga się z chorobą wiele lat. Widzi jego ból, upokorzenie, ale również pragnienie uzdrowienia. Czy wierzysz, że Jezus pochyla się z miłością nad twoim cierpieniem, chorobą?

Jezus zwraca się do chorego z pytaniem, czy chce być uzdrowiony. Mężczyzna ma swój plan na wyzdrowienie. Czeka na człowieka, który zanurzy go w sadzawce. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że to Jezus ma moc przywrócić mu zdrowie. Zdarza się, że i my liczymy jedynie na ludzką pomoc. Szukamy człowieka, który się nami zajmie, zaopiekuje, pomoże uleczyć nasze rany, zapominając o tym, że to Bóg jest sprawcą każdego cudu uzdrowienia.

Rok Miłosierdzia to czas wielkiej łaski. Bóg pragnie wylewać na ciebie swoje miłosierdzie i udzielać ci łask z ogromną hojnością. W Wielkim Poście jesteś szczególnie wezwany do nawrócenia. Spróbuj oddać Bogu przede wszystkim swój grzech, który nierzadko jest źródłem cierpienia i chorób.

W modlitwie końcowej możesz wsłuchać się w słowa Jezusa, które zapisała święta Faustyna w swoim „Dzienniczku”: „Odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego” (Dz. 1487).

http://modlitwawdrodze.pl/home/
____________________________

Wtorek 4 tygodnia Wielkiego Postu

Spragnieni, przyjdźcie do wody, chociaż nie macie pieniędzy, przyjdźcie i pijcie z radością – poucza dzisiejsza antyfona na wejście. Woda, którą daje Jezus, jest źródłem życia, gasi wszelkie pragnienie.
Ten tak bardzo materialistyczny świat, jaki nas otacza, może pytać: „Za ile ta woda?”. Odpowiedź jest zadziwiająca: za darmo. Pan Bóg daje łaski za darmo, nie jesteśmy w stanie zasłużyć na cokolwiek. Błędnie pojmowana jest już nie tyle świętość, co sama religia chrześcijańska, utożsamiana z wyrzeczeniem, postami i wieloma zakazami. Jeśli by tak było, to naszym nieustannym towarzyszem powinien być smutek, a Jezus mówi przecież o radości. Oddaj siebie całego, ze wszystkim, czym jesteś, ze swoją nędzą, podłością, grzechem. To właśnie dzisiaj Jezus pyta: Czy chcesz stać się zdrowym?

Komentarz do I czytania (Ez 47, 1-9. 12)

Kiedy Jezus umarł na krzyżu, a setnik przebił włócznią Jego bok, wypłynęła krew i woda, które są symbolami dwóch najważniejszych sakramentów Kościoła – chrztu i Eucharystii. Apostoł Jan, umieszczając w Ewangelii słowa: Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie, prawdopodobnie odnosi się do proroctwa Ezechiela: dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
Przez chrzest zostaliśmy włączeni do wielkiej wspólnoty Kościoła, w sakramencie Eucharystii jednoczymy się z naszym Panem, stając się z Nim jedno. Wszystko to bez naszych zasług! Pan Bóg każdego dnia udziela nam potrzebnych łask, oczekując jednak z naszej strony otwarcia się na nie, aby mogły zostać przez nas przyjęte całym sercem. I niewiarygodne jest to, że ta „Boża promocja” nigdy się nie skończy.

Komentarz do Ewangelii (J 5, 1-16)

Któż z nas nie chce być zdrowy? Człowiek z dzisiejszej Ewangelii już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Nie wiemy, jaka to była choroba, wiadome jest to, że była to jego własna choroba. Być może w jakiś sposób przyczynił się do swojego stanu, skoro po uzdrowieniu Jezus mówił do niego: Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło.
Nasze wybory prowadzą czasem w ślepą uliczkę i potrzebujemy drugiego człowieka, który otworzy nam oczy na rzeczywistość. Może to być ktoś bliski, jak na przykład przyjaciel. Przyjaźń jest cennym darem, a o jej prawdziwości świadczy fakt, że w centrum znajduje się osoba Chrystusa. Nie bójmy się przyjaźni! Do Królestwa niebieskiego nie idzie się w pojedynkę.

Pomyśl:

  • Jak rozwijam w sobie dary otrzymane od Boga?
  • Czy wierzę, że Jezus może mnie uzdrowić? Co jest we mnie chore?
  • Komu ufam i w kim lub w czym pokładam nadzieję?
  • Czym jest dla mnie przyjaźń i co stanowi jej fundament?

Pełne teksty liturgiczne oraz komentarze znajdziesz w miesięczniku liturgicznym Od Słowa do Życia.

http://www.odslowadozycia.pl/pl/n/549

________________________________

Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła
Kazanie 124

„Czy chcesz stać się zdrowym?”
 

Cuda Chrystusa są symbolem różnych okoliczności naszego wiecznego zbawienia…; ta sadzawka jest symbolem cennego daru ze strony Słowa Pańskiego. W kilku słowach, ta woda, to lud żydowski; pięć krużganków to Prawo, spisane przez Mojżesza w pięciu księgach. Woda zatem była otoczona pięcioma krużgankami, jak lud przez Prawo, które je zawierało. Woda, która się poruszała, to Męka Zbawiciela pośród tego ludu. Kto wchodził do wody, doznawał uzdrowienia, ale tylko jeden, żeby uzmysłowić jedność. Ci, którzy nie znoszą słuchania o Męce Chrystusa, są pyszni; nie chcą wejść i nie zostają uzdrowienia. ” Co takiego? – powie ten wyniosły człowiek, wierzyć, że Bóg się wcielił, że Bóg narodził się z kobiety, że Bóg został ukrzyżowany, ubiczowany, okryty ranami, umarł i został pochowany? Nie, nigdy nie uwierzę w te upokorzenia Boga, one są Jego niegodne”.

Pozwólcie przemawiać raczej waszemu sercu niż głowie. Upokorzenia Boga wydają się niegodne zarozumiałym, dlatego też są daleko od uzdrowienia. Strzeżcie się zatem tej pychy; jeśli pragniecie uzdrowienia, musicie wejść. Można by się niepokoić, gdyby mówiono, że Chrystus doznał jakichś zmian w trakcie wcielenia. Ale nie… wasz Bóg pozostaje taki jakim był, nie obawiajcie się. On nie ginie i chroni was od zagłady. Tak, pozostaje takim, jakim jest; rodzi się z kobiety, ale jedynie według ciała… To ten człowiek został uwięziony, związany, biczowany, okryty obelgami i wreszcie ukrzyżowany i wydany na śmierć. Czemu mielibyście się trwożyć? Słowo Pana pozostaje wieczne. Kto odrzuca te upokorzenia Boga, nie chce być uzdrowiony ze śmiertelnego ukąszenia pychy.

Przez swoje wcielenie, nasz Pan, Jezus Chrystus, przyniósł nadzieję naszemu ciału. Wziął zbyt znane i powszechne owoce tej ziemi: narodziny i śmierć. Narodziny i śmierć, oto zatem dobra, które ziemia posiadała w obfitości; ale nie było tam ani zmartwychwstania, ani życia wiecznego. Znalazł tutaj nieszczęsne owoce tej niewdzięcznej ziemi i dał nam w zamian dobra swego niebieskiego królestwa.

___________________________

___________________________________

Cuda Jerozolimy (8 marca 2016)

cuda-jeruzalem-komentarz-liturgiczny

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.

W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków.

Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.

Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?»

Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną».

Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź». Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łożę i chodził.

Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża».

On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.

Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat (Z rozdz. 5 Ewangelii wg św. Jana)

Ciągle jesteśmy w orbicie liturgii ostatniej niedzieli i próbujemy zgłębić temat Jerozolimy. Tym razem prowadzi nas prorok Ezechiel, który opisuje owoce, mające być udzielone w odbudowanej świątyni. Wyraża to przez symbol wody, która wypływa spod ołtarza – miejsca składania ofiar. Ta woda ma płynąć na wschód od miasta, gdzie rozciąga się skalista Pustynia Judzka i dalej, aż do depresji, gdzie leży Morze Martwe. Całe to bezpłodne pustkowie ma przemienić się w ogród – bogaty jak ogród rajski. Bardzo mocny obraz, który pokazuje skuteczność Bożego działania w chwilach, w których wszelkie możliwości człowieka zawodzą. Ważny jest związek z ołtarzem, a zatem z ofiarą. Wkrótce będziemy celebrować ofiarę Jezusa. Patrzymy na Jego ołtarz, gdzie sprawowana jest Msza i wiemy już, że stamtąd wypłynie woda, która przemieni nasze życie.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Ez 47, 1-9. 12; J 5, 1-3a. 5-16

Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą

http://ps-po.pl/2016/03/07/cuda-jerozolimy-8-marca-2016/

_________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

_________________________________________________________________________________________________

8 marca

 

Święty Jan Boży Święty Jan Boży, zakonnik
Sarkofag św. Stefana z Obazine Święty Stefan z Obazine, opat
Wszyscy Święci Święta Beata, dziewica i męczennica
Bazylika katedralna w Pelplinie Bazylika katedralna w Pelplinie

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Dunwich, w Anglii – św. Feliksa, biskupa. Uchodzi on za apostoła Anglów wschodnich. Zmarł w roku 648.

W Korei – świętych Franciszka-Szymona Berneux i Antoniego Daveiny, biskupów, oraz 22 towarzyszy, chrześcijan koreańskich, którzy dostąpili męczeństwa w roku 1866.

oraz:

świętych męczenników Apoloniusza, diakona, i Filemona (+ 511); świętych męczenników Ariana i Teotyka (+ ok. 311); św. Juliana, biskupa (+ 690); św. Poncjusza z Kartaginy, diakona i męczennika (+ 260)

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-08.php3

 

 

_________________________________________________________________________________________________

Kustodia Ziemi Świętej

bazylika_grobu_panskiego_w_jerozolimie._fasada._foto._jozef_augustyn_sj_123fot. Józef Augustyn SJ

Z Jerzym Krajem OFM, obecnie wikariuszem patriarchalnym dla Cypru, byłym przeorem klasztoru Kustodii Ziemi Świętej w Jerozolimie, rozmawia Józef Augustyn SJ
Życie Duchowe • ZIMA 53/2008

Franciszkanie obecni są w Ziemi Świętej od XIII wieku. Czy św. Franciszek przybył tu jako pierwszy „franciszkanin”?

W roku 1217, na tak zwanej kapitule szałasów, św. Franciszek i jego pierwsza wspólnota podzielili na franciszkańskie prowincje Europę; utworzyli także prowincję zamorską. Ta ostatnia obejmowała przede wszystkim tereny obecnej Syrii i Palestyny – czyli Ziemię Świętą. Św. Franciszek nie przybył tu jednak jako pierwszy franciszkanin. Wcześniej wysłał do Ziemi Świętej dwóch braci, którzy dając przykład ubogiego i pokutniczego życia, mieli na tym terenie rozpocząć głoszenie Dobrej Nowiny. Franciszek przybył tu dwa lata później, w roku 1219. Musimy pamiętać, że w tym czasie ziemie te, wraz z Jerozolimą, znajdowały się pod panowaniem muzułmańskim. Po klęsce krzyżowców w bitwie na wzgórzach Hattim (1187 rok) łacinnicy zajmowali już tylko niektóre rejony, przede wszystkim Galileę i Akko. Św. Franciszek na pewno był w Akko – jego obecność w tym mieście jest potwierdzona dokumentem. Nie mamy natomiast historycznej pewności, czy przebywał w innych świętych miejscach, na przykład w Bazylice Grobu Bożego czy Bazylice Narodzenia Pańskiego.

Pierwszy klasztor franciszkański na tym terenie powstał jednak dopiero w wieku XIV, dzięki królewskiej parze z Neapolu – Robertowi Andegaweńskiemu i jego żonie Sancji z Majorki. W roku 1333 wykupili oni od muzułmanów Wieczernik i przekazali go w opiekę franciszkanom. W połowie XVI wieku franciszkanie zostali jednak stamtąd wypędzeni przez muzułmanów. Dziś znajduje się tam żydowska szkoła Prawa Starego Przymierza.

Mówił Ojciec o prowincji zamorskiej franciszkanów. Kiedy powstała Kustodia Ziemi Świętej?

Prowincja, którą obecnie nazywamy Kustodią Ziemi Świętej, powstała w 1342 roku na mocy wydanych przez papieża Klemensa IV bulli Gratias agimusNuper carissimae. Stolica Apostolska powierzyła wówczas franciszkanom opiekę nad miejscami świętymi. Nazwa Kustodii wywodzi się od łacińskiego słowa custodia oznaczającego „straż”, „pieczę”. Zadaniem franciszkanów była nie tylko opieka, ale przede wszystkim odzyskiwanie miejsc świętych, wykupywanie ich z rąk muzułmańskich, a także – jeśli było to możliwe – budowanie nowych świątyń.

Franciszkanie prowadzili swoją działalność w bardzo trudnych warunkach. Do wypraw krzyżowych na tym terenie władzę sprawowali mamelucy z Egiptu, a od 1517 roku Turcy otomańscy. Na sytuację Kustodii wpływała także sytuacja polityczna Europy, między innymi wojny europejskich władców z Turkami. Kościół łaciński był na tym terenie zawsze prześladowany. Znacznie łatwiej swoją działalność mogły prowadzić Kościoły ormiański i grecki.

Sytuacja była trudna także z powodu wielu napięć między Kościołem łacińskim a Kościołami wschodnimi. Spory dotyczyły własności i dostępu do miejsc świętych. W 1852 roku turecki sułtan zdecydował więc o podziale najważniejszych sanktuariów. Zostało wtedy ustanowione niepodlegające zmianom prawo (Status quo), które drobiazgowo reguluje i ustala miejsce i czas liturgii poszczególnych Kościołów w trzech Bazylikach – Narodzenia Pańskiego, Grobu Bożego i Grobu Matki Bożej. Niestety, prawo to pozbawiło wielu przywilejów Kustodię. Z drugiej strony, dzięki niemu zapanował pokój między wyznaniami obecnymi w Ziemi Świętej i możliwa stała się też lepsza współpraca pomiędzy poszczególnymi Kościołami.

Dziś Kustodia Ziemi Świętej nazywana jest przez franciszkanów Perłą Misji. To jedna z najważniejszych prowincji naszego zakonu. Pracuje w niej trzystu zakonników pochodzących z ponad trzydziestu krajów. Kustodia Ziemi Świętej obejmuje swą działalnością nie tylko Izrael, ale również wiele innych krajów, przede wszystkim bliskowschodnich: Autonomię Palestyńską, Syrię, Liban, Jordanię i Egipt, a także Cypr i Rodos. Działalność franciszkanów w Ziemi Świętej wspiera także kilka naszych domów znajdujących się poza tym rejonem – we Włoszech, Hiszpanii, Argentynie i w Stanach Zjednoczonych.

W Polsce jest rzeczą znaną, że ojcowie franciszkanie opiekują się miejscami świętymi. Trzeba jednak dopiero tu przybyć, by zdać sobie sprawę, jak rozległa jest ta działalność.

Franciszkanie opiekują się około sześćdziesięcioma miejscami znajdującymi się w Ziemi Świętej, do których pielgrzymują wierni. Najważniejsze z nich to oczywiście Bazylika Grobu Bożego, Betlejem i Nazaret. W tych trzech miejscach franciszkanie są także duszpasterzami wspólnot katolickich. Natomiast w przeszłości swoją opieką duszpasterską obejmowali całą Ziemię Świętą, ponieważ po wyprawach krzyżowych do połowy XIX wieku nie było na tym terenie patriarchatu katolickiego. Franciszkanie opiekowali się więc nie tylko historycznymi miejscami świętymi, ale także żyjącymi tu katolikami i to dzięki ich działalności na tym terenie trwał żywy Kościół wspólnot łacińskich. Do ich zadań należała także działalność charytatywna, pomoc w przezwyciężaniu różnego typu trudności, tworzenie miejsc pracy. Katolicy pracowali na przykład w prowadzonych przez franciszkanów domach dla pielgrzymów, wytwarzali z masy perłowej czy drzewa oliwnego różne religijne pamiątki i w ten sposób mogli utrzymać swoje rodziny. Dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę, że Ziemia Święta to nie tylko sanktuaria, ale także żywy Kościół wiernych, których przez wieki franciszkanie wspierali. Dopiero w 1847 roku część działalności duszpasterskiej przejął patriarchat łaciński, który swoją jurysdykcją obejmuje Izrael, Autonomię Palestyńską, Jordanię i Cypr.

Kustodia Ziemi Świętej ma także swoich męczenników.

Rzeczywiście, Kustodia przypłaciła swoją obecność tutaj śmiercią wielu braci. Niektórzy z nich są wyniesieni na ołtarze. Mam tu na myśli Mikołaja Tavelicia i jego towarzyszy, którzy przybyli do Ziemi Świętej pod koniec XIV wieku i zostali umęczeni przez muzułmanów 14 listopada 1391 roku, ponieważ nauczali, że jedyna prawdziwa wiara to wiara w Jezusa Chrystusa. Męczennikiem był również bł. Salvatore Lilli, który zginął w czasie rzezi Ormian, pod koniec XIX wieku. Naprawdę wielu zakonników oddało swe życie za wiarę, a nie zostało wyniesionych na ołtarze. Jednak ta cierpliwa obecność franciszkanów w Ziemi Świętej, mimo pewnego ryzyka, pozwoliła na trwanie wspólnoty Kościoła łacińskiego i dzięki temu przez wieki do miejsc świętych mogli przybywać pielgrzymi.

Czy obecność ta nie była także możliwa dzięki stałemu i wielowymiarowemu dialogowi, jaki ojcowie franciszkanie prowadzili najpierw z muzułmanami, później z chrześcijanami innych wyznań, a teraz także z Żydami?

Rzeczywiście, ten dialog jest prowadzony z każdą wspomnianą przez ojca grupą. Wiele w tym kierunku robi się zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II. Potrzebę dialogu podkreślał wówczas Paweł VI. Wcześniej może mniej mówiło się o nim, ale często do niego sięgano w praktyce.

Dialog z muzułmanami wymagał przede wszystkim wielkiej dyplomacji i mediacji. Wykupywanie poszczególnych miejsc świętych z rąk muzułmanów to praca mediatorów, którzy znali języki i mieli szerokie kontakty. Oczywiście, konieczne było także wyłożenie odpowiedniej kwoty. To, że franciszkanie są obecni na górze Tabor, w Nazarecie czy w wielu innych sanktuariach, jest owocem ich cierpliwego dialogu i wielu starań.

Jeśli chodzi o braci Kościołów wschodnich, dialog z nimi był nieco utrudniony ze względu na panującą rywalizację. Poszczególne Kościoły przez wieki starały się przecież zdobyć jak najwięcej miejsc świętych i utrzymać je w posiadaniu. Ta rywalizacja przybierała nieraz bardzo dramatyczne formy, łącznie z walką. Prowadzono ją też na drodze dyplomatycznej. Najczęściej o posiadaniu danego miejsca świętego decydowała po prostu ekonomia – kto więcej zapłacił muzułmanom, ten wchodził w jego posiadanie.

Dziś owa rywalizacja jest mniej widoczna. Sytuacja została uregulowana przez zapisy wspomnianego Status quo, które bardzo drobiazgowo są przestrzegane przez każdą z zainteresowanych stron. Konflikty związane z łamaniem ustalonego prawa rozwiązuje specjalna komisja, w skład której wchodzą przedstawiciele wszystkich wyznań. Gwarantem zachowania Status quo jest także państwo izraelskie.

Jak dzisiaj Izrael odnosi się do działalności Kustodii?

Stosunki na linii Kustodia – Izrael układają się bardzo dobrze. Państwo izraelskie respektuje naszą działalność i stara się ją popierać. Zdaje sobie sprawę, że izraelska turystyka, która jest ważnym elementem gospodarki kraju, w głównej mierze opiera się na geografii biblijnej i ruchu pielgrzymkowym.

Odbywają się więc regularne wizyty władz państwowych w naszej wspólnocie, franciszkański przełożony, czyli Kustosz Ziemi Świętej, jest zapraszany na wszystkie ważniejsze uroczystości państwowe. Izrael zresztą stara się utrzymać dobre stosunki także z innymi Kościołami. Przejawy niechęci czy próby ograniczania naszych praw i przywilejów są raczej marginalne. Uważam, że demokracja izraelska jest bardzo dobrą gwarancją naszej obecności tutaj.

W styczniu 1964 roku Paweł VI przybył jako pierwszy papież do Ziemi Świętej.

Paweł VI rzeczywiście był pierwszym papieżem, który przybył do Ziemi Świętej. Można powiedzieć, że to właściwie on rozpoczął „erę papieskich pielgrzymek”, które dziś wydają się nam tak oczywiste, głównie za sprawą Jana Pawła II. Jan Paweł II był drugim papieżem pielgrzymującym do Ziemi Świętej. Przybył tu w marcu 2000 roku. Obie wizyty były przede wszystkim powrotem do źródeł wiary chrześcijańskiej. Powrotem, dzięki któremu – jak podkreślał Paweł VI – możliwe jest ożywienie tej wiary. Z kolei Jan Paweł II mówił o osobistej potrzebie pielgrzymowania do miejsc świętych. Wielokrotnie w przemówieniach podkreślał swoje wewnętrzne pragnienie odwiedzenia Ziemi Świętej i dziękował za wielki dar, jakim było dla niego przybycie tu w roku Wielkiego Jubileuszu dwóch tysięcy lat od narodzin Jezusa.

Czy te wizyty wpłynęły w jakiś sposób na pracę ojców franciszkanów?

Były one dla nas potwierdzeniem zaufania, którym Kościół od wieków obdarza pracujących w Ziemi Świętej franciszkanów. W swoich przemówieniach zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II podkreślali opatrznościowe zrządzenie franciszkańskiej obecności na tym terenie. Obecność ta przypieczętowana została poświęceniem wielu pokoleń franciszkanów i okupiona – jak już wspomniałem – męczeńską śmiercią niektórych z nich. Przez kilka stuleci franciszkanie byli jedynymi przedstawicielami Kościoła rzymskokatolickiego na tym terenie. Początki obecności innych katolickich zgromadzeń zakonnych sięgają dopiero połowy wieku XIX. Wcześniej nie było w Ziemi Świętej zwierzchnika Kościoła katolickiego. Jego przedstawicielem był franciszkański kustosz, który do dziś ma przywilej noszenia mitry i insygniów biskupich, mimo że biskupem de facto nie jest.

Obie wizyty papieskie nie tylko wyrażały wdzięczność wobec zakonu franciszkańskiego za jego misję w Ziemi Świętej, ale także zobowiązywały nas do jej kontynuowania. Innym wymiarem papieskich pielgrzymek było potwierdzenie zaangażowania Kościoła w sprawy mieszkających tu chrześcijan. Kościół katolicki na tym terenie to przecież nie tylko opieka franciszkanów nad miejscami świętymi, ale – jak wspomniałem – katolickie parafie i wierni, którzy w niełatwych warunkach tworzą historię żywego Kościoła tej ziemi. Paweł VI w czasie swojej pielgrzymki odwiedził w Jerozolimie arabską rodzinę, Jan Paweł II – obóz dla uchodźców pod Betlejem. Był to niewątpliwie znak troski Kościoła o każdego mieszkającego tu człowieka.

Ich postawa jest dla nas zobowiązaniem do pozostawania w duchu otwartości wobec innych i do cierpliwego zapominania krzywd przeszłości po to, by budować lepszą przyszłość. Jerozolima, w której żyją przedstawiciele trzech religii monoteistycznych, gdzie krzyżują się historie wielu narodów i kultur, potrzebuje ducha porozumienia i współpracy, a nie podkreślania różnic. Zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II kładli nacisk na potrzebę dialogu; opierając się na nim, można budować pokój.

Czy nie brakuje franciszkańskich powołań do pracy w Kustodii Ziemi Świętej?

Miejscowe powołania, które nie są liczne, nie mogą zapewnić ciągłości pracy i posługi Kustodii. Liczba zakonników Kustodii zmniejszyła się, przede wszystkim ze względu na malejącą liczbę powołań w Europie Zachodniej. Przez wieki miejscami świętymi opiekowało się wielu Włochów, Hiszpanów, Francuzów, Holendrów i Belgów. Dziś praktycznie, zwłaszcza tych ostatnich, nie ma w Ziemi Świętej.

Nie brakuje jednak pielgrzymów z tych krajów. Jak na ich tle wypadają Polacy? Czy chętnie pielgrzymują do Ziemi Świętej?

Polacy chętnie pielgrzymowali do miejsc świętych w ciągu wieków, a o ich umiłowaniu ziemi Jezusa świadczy wiele polskich pamiątek, które tu pozostawili. Pięknym znakiem tej obecności jest tablica z modlitwą Ojcze nasz na Górze Oliwnej, tablica Magnificat w sanktuarium Nawiedzenia Ain Karem, trzecia i czwarta stacja Drogi Krzyżowej odnowione przez polskich żołnierzy mieszkających w Ziemi Świętej w czasie drugiej wojny światowej. Ich dziełem jest też piękny ołtarz – pomnik z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej w Tyberiadzie.

Znakiem polskiej obecności w Ziemi Świętej jest też niewątpliwie Dom Polski sióstr elżbietanek, który w znacznej mierze został wybudowany przez polskich żołnierzy.

Siostry elżbietanki to najstarsze polskie zgromadzenie żeńskie obecne w Ziemi Świętej. W 1936 roku na potrzeby polskich pielgrzymów przejęły dom, który wcześniej został wykupiony od arabskiej rodziny. Jest to tak zwany stary Dom Polski, który znajduje się w Jerozolimie, niedaleko Bazyliki Grobu Bożego. W czasie drugiej wojny światowej dzięki zaangażowaniu polskich żołnierzy powstał nowy dom pielgrzyma, a po 1967 roku siostry mogły założyć także trzeci dom na Górze Oliwnej. Dom Pokoju, który wówczas siostry otworzyły, to sierociniec dla dzieci arabskich.

Wiele jest więc znaków obecności polskich pielgrzymów w Ziemi Świętej. Przebywając tu od ponad dwudziestu lat, mogę powiedzieć, jak polskie pielgrzymowanie zmieniało się na przestrzeni tych dwóch dekad. Zmiany te były spowodowane przede wszystkim sytuacją polityczną naszego kraju. Kiedy przybyłem do Ziemi Świętej w 1983 roku, polskich pielgrzymów praktycznie tu nie było. Polska nie utrzymywała przecież żadnych stosunków dyplomatycznych z Izraelem i przyjazd do tego kraju był bardzo utrudniony. Polacy, którzy tu przyjeżdżali, stanowili naprawdę nieliczne wyjątki. Sytuacja uległa zmianie w latach dziewięćdziesiątych, kiedy przed polskimi katolikami otworzyła się możliwość swobodnego podróżowania. W ostatnich latach naprawdę wielu naszych rodaków pielgrzymuje do miejsc świętych. Trudno teraz o dokładne liczby, ale po Włochach i Hiszpanach jesteśmy narodem najliczniej przybywającym do Ziemi Świętej.

Najwięcej pielgrzymów z Polski i z wielu innych państw przyjechało tu w roku Wielkiego Jubileuszu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. To był prawdziwy zryw pielgrzymkowy. W październiku 2000 roku wybuchła jednak druga intifada, która na pewien czas zahamowała ruch pątniczy. Obecnie sytuacja się powoli zmienia i ufamy, że pielgrzymki znów będą tak liczne, jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wbrew temu, co słyszy się w mediach, jest to miejsce bezpieczne dla pielgrzymów i bez obaw można do Ziemi Świętej przyjeżdżać.

Czy polski Kościół podejmuje działania ułatwiające pielgrzymowanie i zachęcające do podjęcia trudu pielgrzymowania do Ziemi Świętej?

Myślę, że zaangażowanie ze strony Kościoła jest duże. W Polsce powstało wiele katolickich biur i agencji, które promują ruch pielgrzymkowy. Podkreśla się, że wyjazd do Ziemi Świętej nie powinien mieć charakteru turystycznego. Mówi się o religijnym wymiarze pielgrzymowania, w czasie którego – poprzez kontakt z miejscami świętymi – wierni mają szansę przybliżyć się do tajemnicy Objawienia. Głównym przewodnikiem pielgrzyma staje się wtedy Pismo Święte, a podstawowym źródłem – Eucharystia sprawowana w miejscach świętych.

Warto w tym miejscu powiedzieć kilka słów o polskim Komisariacie Ziemi Świętej, który w tym roku obchodził sto piątą rocznicę powstania. Jego siedziba znajduje się w Krakowie na ul. Reformackiej, przy kościele Franciszkanów. Działalność Komisariatu polega przede wszystkim na propagowaniu pielgrzymowania do Ziemi Świętej, organizowaniu pielgrzymek oraz zbieraniu ofiar na rzecz Kościoła w Palestynie. Komisariat wydaje również kwartalnik „Ziemia Święta”, który przybliża czytelnikom historię i bieżącą sytuację ojczyzny Jezusa.

Dlaczego, zdaniem Ojca, warto pielgrzymować do ziemi Jezusa?

Chrześcijanie winni żyć przede wszystkim Dobrą Nowiną. Ewangelię jednak trudno naprawdę zrozumieć bez poznania Ziemi Świętej. Pielgrzymi, którzy tutaj przybywają, spotykają się z tak zwaną piątą Ewangelią. Moim zdaniem jest to bardzo piękne określenie Ziemi Świętej. Inaczej popatrzymy na Boże Narodzenie, kiedy nasze polskie wyobrażenie szopy i góralskich szałasów skonfrontujemy z kamienną grotą, w której mieszkała Maryja. Spotkanie z miejscami świętymi i przejście ścieżkami tej ziemi jest niejako zobrazowaniem tego, czego uczy nas Ewangelia, czego dowiedzieliśmy się na katechezie czy w kościele. Przyjeżdżając tu, możemy zobaczyć nie tylko oczyma duszy, ale i ciała to, co nazywamy geografią biblijną.

Na początku może być to dla nas przeżycie zaskakujące. Czasami pielgrzymi przyjeżdżają do Ziemi Świętej z pewnym wyidealizowanym nastawieniem. Oczekują od wszystkich nabożnej ciszy i skupienia. Droga Krzyżowa wygląda tu jednak zupełnie inaczej niż na przykład na jasnogórskich wałach. Przejściu uliczkami starej Jerozolimy towarzyszy rytm codziennego życia, gwar i ruch ulicy. Podobnie jak miało to miejsce dwa tysiące lat temu. Wydaje mi się, że takie przejście od wytworzonych przez nas wyobrażeń i ideałów do rzeczywistości i warunków zbliżonych do tych, jakie panowały za czasów Jezusa, pozwala nam wierzyć bardziej z serca, a nie z przyzwyczajenia.

http://www.zycie-duchowe.pl/art-13491.kustodia-ziemi-swietej.htm

____________________________

Świat jerozolimskich Żydów

Bernard M. Alter OSB
Życie Duchowe • JESIEŃ 60/2009

7 czerwca 1967 roku – po tak zwanej wojnie sześciodniowej – izraelskie oddziały wojskowe zdobyły Jerozolimę Wschodnią. Minister obrony Mosze Dayan wraz z ówczesnym naczelnym generałem sił wojskowych Icchakiem Rabinem oświadczyli uroczycie pod Ścianą Płaczu: “Jerozolima jest wolna. Dotychczas podzielona stolica Izraela jest zjednoczona. Powróciliśmy na nasze święte miejsca, aby się z nimi nigdy nie rozstać”. Wydarzenia te wywołały wśród Żydów niewyrażalny entuzjazm. Trwanie wojny sześciodniowej porównywano do dni biblijnego stworzenia świata. Żydzi religijni widzieli w tym wydarzeniu namacalny znak Bożego błogosławieństwa. Były jednak również wypowiedzi i prognozy mniej optymistyczne, na przykład pisarza i eseisty Amosa Oza. Podobnie Jeszajahu Leibowic, współczesny myśliciel izraelski, zajął krytyczne stanowisko wobec owej “zbiorowej histerii”, a zdobycie ściany Płaczu określił mianem “dyskotel”, nawiązując do słowa “dysharmonia” i hebrajskiej nazwy Ściany Płaczu – ha-Kotel ha-Maarawi.

Kilka godzin po zdobyciu najświętszego miejsca dla Żydów burmistrz miasta Teddy Kollek polecił zburzenie ponad stu trzydziestu domów arabskich sąsiadujących ze Ścianą Płaczu i wysiedlenie sześciuset pięćdziesięciu Palestyńczyków. Tak oto powstał olbrzymi plac, na którym do dziś mogą gromadzić się na modlitwę tysiące Żydów. Nie towarzyszy im obawa, że pośród modlących się na uliczce pod Kotel Arabowie niespodziewanie przegonią stado owiec czy bydła.

 

Święte Miasto

Żydowska świadomość narodowa została wzbogacona wymiarem i symbolem religijnym. Życzenia kończące list lub zaproszenie na uroczystości religijne: Le-szana ha-baa biruszalajim – “Na przyszły rok w Jerozolimie” – stały się dla wielu rzeczywistością. Plac pod Ścianą Płaczu zaczął tętnić życiem religijnym o każdej porze dnia i nocy. W szabat, żydowskie święta czy uroczystości państwowe miejsce to nabiera specyficznego i niepowtarzalnego kolorytu. Niezależnie od religijnej przynależności do programu każdego pobytu w Jerozolimie należy odwiedzenie tego miejsca. Pod Ścianę Płaczu można przenieść się także drogą medialną. Można też przesyłać prośby modlitewne, by zostały wetknięte w “salomonowy mur”.

Prowadzone od lat na tym terenie prace wykopaliskowe i konserwatorskie ukazują wagę i piękno tej najwyższej rangą “synagogi pod niebem”, łączącej wszystkich Żydów na całym świecie. Studenci z pobliskich szkół Tory i Talmudu – tak zwanych jesziw, Żydzi ortodoksyjni oraz Żydzi różnych ugrupowań religijnych schodzą się tu licznie w piątki wieczorem, aby modlitwą, śpiewem i tańcem radośnie zainaugurować szabat. Ściana jest również popularnym miejscem obrzędów bar micwy, które odbywają się w poniedziałki i czwartki rano. Nocą pod Ścianą Płaczu zbierają się zaś zeloci (gorliwcy) i chasydzi, by w imieniu całego narodu zanosić do Boga modlitwy.

Dzisiejsza Jerozolima to polityczny, etniczny i religijny labirynt. Z tego niezwykle barwnego świata trzech religii monoteistycznych – 73 meczety, 158 kościołów i kaplic chrześcijańskich, 1204 synagogi – najliczniejszą grupę stanowią Żydzi.

Religijna stolica Izraela jest największym miastem w kraju zarówno pod względem powierzchni – 125 kilometrów kwadratowych, jak i ludności – 750 tysięcy mieszkańców (2007 rok). Ekspansywny rozwój miasta w dobitny sposób przedstawiają same statystyki: w 1967 roku Jerozolima miała 262 tysiące mieszkańców, w ciągu ostatnich czterdziestu lat nastąpił więc dwukrotny przyrost ludności. Specyfikę Jerozolimy oraz dwóch innych głównych miast w państwie dobrze ujmuje popularne powiedzenie: Hai- fa owedet, Tel Aviv rokedet, Jeruszalaim lomedet – “Haifa pracuje, Tel Awiw tańczy, używa życia, a Jerozolima uczy się Tory”.

Fenomenem ostatnich czterdziestu lat jest wzrost pobożności w całym Izraelu, szczególnie zaś w Jerozolimie. W roku 1952 tylko 30 procent Żydów uważało się za praktykujących i religijnych. Obecnie liczba ta zwiększyła się dwukrotnie. Wzrost religijności nie może być przypisywany olim hadaszim – nowej emigracji, zwłaszcza olbrzymiej imigracji przybyłej z państw bloku byłego Związku Radzieckiego (ponad 1,7 miliona osób), zostali oni bowiem ukształtowani w duchu ateizmu. Nastąpił on za sprawą młodego pokolenia Żydów. Można powiedzieć, że jest on paralelny do aggiornamento zaistniałego po Soborze Watykańskim II, z tym że w Kościele katolickim dokonuje się nie tylko wśród osób młodych.

Statystycznie ujmując, 77 procent mieszkańców Izraela to Żydzi. Są oni młodą i prężną grupą – 28 procent populacji to dzieci do czternastego roku życia. Ciągle też napływają nowi imigranci, ostatnio wielu nawet z krajów azjatyckich – Chin i Indii, a także z Ugandy, Kenii i Nigerii oraz po masowej konwersji z Południowej Afryki. W dalszym ciągu do Izraela przybywają Żydzi z Etiopii, Argentyny i Brazylii. W wyniku tak intensywnego napływu Żydów z różnych regionów świata dziś Jerozolimę zamieszkują Żydzi około stu osiemdziesięciu narodowości. Imigranci powołują się na słowa proroka Zachariasza: Powrócę znowu na Syjon i zamieszkam znowu w Jeruzalem. I znowu Jeruzalem nazwą Miastem Wiernym, a górę Pana Zastępów – górą świętą. […] Sprowadzę ich, i mieszkać będą w Jeruzalem. I będą moim ludem, a Ja będę ich Bogiem, wiernym i sprawiedliwym (Za 8, 3. 8).

 

Podział judaizmu

Judaizm nigdy w ciągu swojej długiej historii nie tworzył religijnego monolitu. Także dziś liczne grupy Żydów ortodoksyjnych tworzą niejednolity i urozmaicony kalejdoskop. Choć jednoczy ich wiele ściśle ze sobą związanych praktyk religijnych i obyczajów życia codziennego, świadomość dziedzictwa historii oraz głębokie zakorzenienie tożsamości i zbiorowej solidarności, to gminy żydowskie są pluralistycznymi konglomeratami, pełnymi odmienności i wewnętrznych podziałów na podgrupy mające różnoraki profil. Znany dowcip żydowski doskonale obrazuje mentalność pluralizmu religijnego: Żyd rozbitek buduje na bezludnej wyspie dwie synagogi. Swoje dziwne zachowanie wyjaśnia następująco: “Pierwsza synagoga jest po to, bym miał gdzie chodzić na modlitwę, druga to ta, w której nigdy nie stanie moja noga”.

Jednym ze starszych podziałów społeczności żydowskiej jest uproszczony podział na Żydów aszkenazyjskich i sefardyjskich. Większość Żydów aszkenazyjskich można zaliczyć do kręgu kulturowego Europy Centralnej i Wschodniej. Żydzi sefardyjscy, potomkowie wygnańców z Półwyspu Iberyjskiego, zamieszkiwali Hiszpanię i basen Morza Śródziemnego. W średniowieczu Żydzi aszkenazyjscy i sefardyjscy żyli we wzajemnej izolacji. Aszkenazyjczycy zamieszkiwali kraje chrześcijańskie, Sefardyjczycy również państwa islamu. Kanały komunikacyjne między tymi dwoma odłamami miały różną drożność. W liturgii każdego z nich, w normach halachicznych (prawnych normach postępowania opartych na Torze), wymowie hebrajskiej i tradycji muzycznej występowały odmienne akcenty. Dodatkowe znaczenie miał wpływ kultury i przesądów oraz religijnych praktyk krajów pobytu danej grupy. Aszkenazyjczycy chętnie posługują się jidysz z całą gamą odcieni tego języka; Sefardyjczycy natomiast ladino, wraz z dialektami judeoromańskimi.

Między Aszkenazyjczykami a Sefardyjczykami od lat istnieje wiele napięć. Jednak również wewnątrz grup widoczne są rywalizacje i wzajemne uprzedzenia. Funkcjonuje wiele etnicznych żartów, odzwierciedlających stereotypowe cechy poszczególnych narodowości. Żydzi z południa Polski i Węgier to pobożni głupcy, litewscy – bezbożni erudyci, niemieccy -zimni intelektualiści, a rumuńscy – sprytni złodzieje.

Historia sporów i wzajemnych antagonizmów ma głębokie korzenie zarówno w problematyce interpretacji teologicznych Tory, jak i w codzienności życia. Na czele urzędowego judaizmu stoi dwóch naczelnych rabinów. Coroczne ustalenie dat zmiany czasu czy też niektórych przepisów rytualnych jest związane z przetargami i bezkompromisową postawą grup, na czele których stoją. Antagonizmom sprzyja także fakt, że tylko około 10 procent mieszkańców Izraela to Sefardyjczycy – do tej liczby włączam też Żydów mizrachijskich (arabskich); grupą dominującą, także w polityce państwa izraelskiego, są Aszkenazyjczycy, którzy stanowią około 45 procent ludności żydowskiej w Izraelu.

Podział na Żydów aszkenazyjskich i sefardyjskich jest sprawą historycznego i geograficznego losu, wynikiem wielowiekowej izolacji i odrębnego rozwoju. Z rzeczywistych różnic w poglądach i postawach wynika natomiast podział na judaizm ortodoksyjny i postępowy.

 

Żydzi ortodoksyjni i ultraortodoksyjni

Żydzi ortodoksyjni dzielą się na wiele grup i podgrup. W żadnym z wariantów ortodoksyjnego judaizmu nie kładzie się nacisku na pielęgnację tematów filozoficznych czy teologicznych. Akcentowana jest natomiast nauka mędrców żydowskich, rabinów, a co za tym idzie – więcej uwagi zwraca się na wierność życia przepisom prawnym, nie zaś na dociekania teologiczne. W odpowiedzi na pytania o Boga, Torę, grzech czy stosunek do świata przywołuje się wypowiedzi średniowiecznych myślicieli lub założycieli dynastii chasydów. Członkowie tego odłamu uważają się za jedynych prawowiernych Żydów. Inne odmiany judaizmu są dla nich odstępstwem od Bożych przykazań i zdradą Tory.

Głównym skupiskiem Żydów ortodoksyjnych jest Jerozolima. Według statystyk ich liczba sięga ponad 30 procent mieszkańców Świętego Miasta. Ortodoksyjne partie polityczne w izraelskim Knesecie w Jerozolimie mają olbrzymi wpływ na życie całego kraju, nie tylko narodu żydowskiego. Inne partie polityczne, aby mieć większą możliwość manewru, często są zdane na koalicję z partiami ortodoksyjnymi, za co płacą uleganiem wpływom religijnym.

Tylko dzielnica Mea Szearim w Jerozolimie, centrum ruchu ultraortodoksyjnego, liczy ponad 100 tysięcy haredim – ultraortodoksyjnych chasydów. W całym Izraelu około 6 procent ludności należy do tej grupy. Haredim – specyficzne, skrajne wydanie ortodoksji – nawet wśród Żydów innych odłamów nie cieszy się szczególnym poważaniem. To grupa zamknięta, świadomie izolująca się i ograniczająca do minimum kontakty ze światem zewnętrznym. Tradycyjne dziewiętnastowieczne ubiory, rygorystyczne przestrzeganie zasad koszerności, nieufność do wszystkiego, co niesie cywilizacja, przy równoczesnym akcentowaniu kodeksu przepisów i przepisików oraz praktyk mistyki modlitewnej i dociekań kabalistycznych – wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat tej dzielnicy miasta. Prawdziwym summarium krańcowych postaw i poglądów haredim jest ich negatywny stosunek do państwa Izrael. Między haredim a Żydami laickimi dochodzi do licznych konfliktów. Brak tolerancji często jednak sąsiaduje z objawami wielkiej grzeczności, dobroci i radości z praktyk religijnych: jednym słowem, świat kontrastów w grupie, gdzie czas się zatrzymał.

Założona w 1874 roku dzielnica Mea Szearim to skupisko zelotów, którzy powołując się na Księgę Rodzaju (por. Rdz 26, 12), spodziewają się stokrotnych plonów – mea szearim – jako zapłaty za swoją gorliwość w wypełnianiu Tory. Błędne jest natomiast popularne wyjaśnienie nazwy tej enklawy, przywołujące inne znaczenie hebrajskiej frazy mea szearim, jako dzielnicy stu bram.

Ruch chasydzki zapoczątkowany przez Baal Szem Towa, właściwie Izraela ben-Eliezera, żyjącego w latach 1700-1760, przywiązuje wagę do skrupulatnego wypełniania rytuałów pobożnościowych i radości ze służenia Bogu. Chasydzi gromadzą się wokół przeróżnych dynastii rabinów. Ruch ten powstał na terenach dzisiejszej Polski, Ukrainy i Białorusi. Najbardziej znani są chasydzi bracławscy, bełzcy, lubaweccy, gerowie i karlanie. Każda z tych grup ma własne synagogi, jesziwy, mykwy i ośrodki życia wspólnoty; osobne ubiory, język (jidysz z dialektami), każda także w innym stopniu pozostaje otwarta na świat spoza Mea Szearim.

Pierwsi chasydzi przybyli do Jerozolimy przed 1747 rokiem, jednak dopiero w 1837 roku Nissan Beck zaczął planować budowę pierwszej synagogi chasydzkiej – Tiferes. Została ona zniszczona 21 maja 1948 roku w czasie wojny izraelsko-arabskiej. Obecnie największa w Jerozolimie synagoga chasydów to zbudowana w 2000 roku synagoga chasydów z Bełżca. Główna sala modlitewna posiada sześć tysięcy miejsc siedzących. Aron ha-Kodesz – święte miejsce przechowywania Tory – może pomieścić ponad sto zwojów Tory (ciężar 18 ton). Tuż obok placu wokół Ściany Płaczu otwierane są nowe jesziwy i centra chasydzkie. W tym roku zaplanowane jest ukończenie Synagogi Hurwa (“ruina”), której inicjatorem był przybyły z Polski rabin Juda Chasyd. Historia tej synagogi jest bardzo burzliwa. Po odbudowie będzie jeszcze większym symbolem religii żydowskiej w Starym Mieście.

 

Ortodoksja nowoczesna i judaizm reformowany

Ortodoksja judaistyczna jest raczej ruchem ortopraksji i nie ma ściśle określonej doktryny. Nazwa ortodoksji jest często etykietą żydowskich tradycjonalistów, którzy w konserwatywnej ortopraksji widzą jedyną drogę życia Torą.

Rabin Hirsz, twórca ruchu neoortodoksyjnego, opisuje program wcielenia Tory w życie codzienne Izraela przez odpowiednie rytuały i postępowanie, wraz z otwarciem na problemy życia publicznego. Żydzi z kręgów ortodoksji nowoczesnej akceptują drugorzędne elementy kultury społeczeństwa oraz drogę adaptacji do środowiska: ubiór, szkolnictwo, praca zawodowa. Zachowana jest jednak wierność normom halachicznym. W synagogach funkcję rabinów pełnią ci, którzy legitymują się dyplomem uniwersyteckim. Kobiety mogą uczestniczyć w nabożeństwach synagogalnych, czasami nawet bez oddzielenia zasłoną lub kratą. W Jerozolimie większość synagog skupia właśnie zwolenników ortodoksji nowoczesnej. Są oni aktywni w sprawach socjalnych i pokojowych oraz bardzo otwarci na problemy życiowe. Wskaźnikiem przynależności do tej grupy ortodoksyjnej stają się między innymi kolor nakrycia głów mężczyzn (kipy), peruki i ubiory kobiet oraz uroczystość bat micwa – odpowiednik bar micwy przeznaczony dla dziewcząt.

Gdy w Europie Wschodniej tworzył się ruch chasydów, na terenie Niemiec pojawił się judaizm reformowany. Prekursorami tej modernizacji są intelektualiści niemieccy podający się za zwolenników judaizmu tradycyjnego. Podjęte reformy wynikają z pragnienia akomodacji religijnej w społeczeństwie nieżydowskim. Wprowadzenie języka narodowego i zmiany w programach nauczania mają służyć pogłębianiu postaw religijno-moralnych. Prawo żydowskie w ich rozumieniu ma wymiar historyczny i może ulegać reformie, na przykład: równouprawnienie kobiet w liturgii, wolność w przestrzeganiu restrykcyjnych przepisów koszerności, obchodzenia szabatów itp. Nurt ten porzucił nadzieję mesjanistyczną, uznając Żydów za grupę wyznaniową, a nie odrębny lud. Stąd na przykład określenie “Polacy wyznania mojżeszowego”.

Ruch ten, popularny w Stanach Zjednoczonych, dopiero niedawno uzyskał akceptację państwa Izrael. Jest jednak odrzucany przez judaizm ortodoksyjny. W Jerozolimie zwolennicy tego kierunku gromadzą się zaledwie w kilku synagogach. Słynie on z wielkiej otwartości. Również chrześcijanie mogą bez problemu być na liturgii szabatowej lub świątecznej sprawowanej przez Żydów należących do tego nurtu oraz wejść z nimi w życzliwe kontakty czy też uczyć się współczesnego języka hebrajskiego na kursach prowadzonych przez Hebrew Union College.

 

Judaizm konserwatywny i rekonstrukcyjny

Napięcia między tradycją a nowoczesnością doprowadziły do szukania nowych rozwiązań. Judaizm konserwatywny utworzył w 1845 roku rabin reformowany Zachariasz Frenkel. Jest to ruch pośredni między judaizmem ortodoksyjnym i reformowanym. Frenkel był zwolennikiem umiarkowanych reform. Dorobek jego badań naukowych z zakresu historii tradycji żydowskiej ukazuje jej rozwój w czasie i wytycza kierunki możliwych przyszłych zmian. W łączności z jego myślą, w środowiskach Żydów amerykańskich, podjęto się modyfikacji liturgii i codziennej praktyki judaizmu tak, aby zharmonizować go z życiem współczesnym. Ruch ten domaga się w Izraelu oderwania religii od państwa i reprezentuje otwartość na wiele problemów współczesnej cywilizacji. Podobnie jak w przypadku ruchu reformowanego, w Izraelu jest stosunkowo mała grupa zwolenników judaizmu konserwatywnego.

Nowe oblicze judaizmu zainicjowały ruchy odnowy żydowskiego życia religijnego w Niemczech w XIX wieku, a szczególny rozwój osiągnęły one w Stanach Zjednoczonych. Z judaizmu konserwatywnego wyłonił się rekonstrukcjonizm, który jest także reprezentowany w Jerozolimie. Małe wspólnoty zwolenników tego ruchu skupiają na ogół Żydów amerykańskich mieszkających w Jerozolimie oraz przybyszów ze Stanów Zjednoczonych.

Judaizm rekonstrukcyjny zakłada zmiany rozwojowe w poglądach religijnych, które mają przez kreatywność pomagać w rozwoju cywilizacji i demokratyzacji narodu. Wartości religijne muszą być jednak jasno formułowane. Doświadczenie Boga wypływa nie z przesłanek filozoficznych, lecz z historiozofii. Tora to nie tylko niezmienne słowo Boże, ale także zapis szukania Boga w historii i w świecie współczesnym. Naród żydowski jest nie tylko narodem wybranym, ale jako społeczność winna mieć świadomość, że został stworzony na obraz Boży. Kreatywność i elastyczność religijna obecna w tym odłamie judaizmu zakłada, że synagoga jest miejscem aktywności i emanacji życia religijnego, zaś państwo Izrael duchową ojczyzną wszystkich Żydów. Ruch ten posiada własne szkolnictwo i publikacje, a jego zwolennicy wywodzą się w większości z kręgów intelektualnych.

W jerozolimski krajobraz religijny wpisują się także dwie mniejsze grupy: Karaimi i Fałaszowie. Karaimi powstali w 767 roku naszej ery. Odrzucają Talmud, a Torę interpretują w bardzo radykalny sposób. Mają własną kulturę i świadomość narodowo-historyczną. Fałaszowie natomiast to Żydzi etiopscy – stanowiący grupę o własnym kanonie pism, zwyczajów, ubioru i języka zwanego gyyz.

 

Judaizm mesjanistyczny

Żydzi mesjanistyczni próbują połączyć dwie religie monoteistyczne. Zachowują swoją żydowską tożsamość, przestrzegając prawa mojżeszowego, które interpretują w świetle Nowego Testamentu. Ich naukę naświetla także teologia protestancka: ewangelicka, baptystyczna i zielonoświątkowa. W związku z tym – jako swoista kompilacja teologiczna – judaizm mesjanistyczny stanowi prawdziwy unikat.

Przedstawiciele tego odłamu judaizmu nie odróżniają się stylem życia od Żydów rabinistycznych. Obchodzą te same święta, mają podobny ubiór, zachowują koszerność czy inne zwyczaje, mają tę samą świadomość narodową i pozostają lojalni wobec władzy. Posiadają natomiast własną terminologię biblijną i świadomość misjonarską wśród współziomków. Niektóre grupy nie uważają się za chrześcijan ani za tak zwanych judeochrześcijan. Wśród Żydów mają wielu przeciwników i są grupą zwalczaną. Dopiero w 2008 roku uzyskali status żydowskiej grupy wyznaniowej. Nie oznacza to jednak, że cieszą się wolnością wyznania. W Izraelu żyje około pięciu tysięcy Żydów wierzących w Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza, w Jerozolimie zaś jest dziesięć synagog Żydów mesjanistycznych, życzliwie ustosunkowanych do wszelkich odłamów judaizmu, jak i do chrześcijan. W ostatnim czasie ten odłam judaizmu zasiliło wielu Żydów rosyjskich i amerykańskich.

Celowo w tekście tym nie rozwijam tematu Żydów chrześcijan czy też wspólnoty katolików języka hebrajskiego, ponieważ według statusu rabinackiego przyjęcie chrztu jest zerwaniem łączności z żydostwem. Podkreślić tu warto, że ateizm czy na przykład przynależność do grup sięgających do religii Dalekiego Wschodu nie powoduje utraty statusu Żyda. W ostatnich latach następuje jednak lekka odwilż tolerancyjna, czego wyrazem jest wypowiedź rabina Kooka: “To, co nas łączy, jest większe, niż to, co nas dzieli”.

 

Świat Żydów jerozolimskich stanowi barwną mozaikę, w której pomimo wielkiej różnorodności i kontrastów każdy z elementów ma swoje własne, ważne miejsce. Można zachwycać się jego małymi detalami, tracąc z oczu obraz całości, można przyglądać się mu z oddali, starając się uchwycić go w szerszej perspektywie czy też podjąć próbę zrozumienia go od wewnątrz. To świat niezwykle intrygujący i ciekawy. Świat, który żyje własnym życiem i rządzi się swoimi prawami. Dla jednych czas się w nim zatrzymał; dla innych wciąż płynie, stawiając nowe wyzwania dla wiary; dla wszystkich zaś jest miejscem, w którym pragną służyć Bogu swoich ojców.

http://www.zycie-duchowe.pl/art-212.swiat-jerozolimskich-zydow.htm

___________________________

Echa starożytności w nauce św. Ignacego Loyoli o rozeznawaniu

Życie Duchowe
Fot. Józef Augustyn SJ

Dwadzieścia dwie reguły św. Ignacego Loyoli “[służące] do odczucia i rozeznawania w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy” (por. Ćd 313-336), są niezwykłym wkładem w dziedzictwo duchowości chrześcijańskiej. Nie ulega wątpliwości, że formułując je, Ignacy czerpał z wcześniejszej tradycji monastycznej, poznawszy ją między innymi przez studia teologii.

 

Na ile korzystał z doświadczenia mnichów starożytnych, na ile z późniejszych, a na ile przekazał własne? Pełna odpowiedź na to pytanie jest dziś wprost niemożliwa. Poprzestaniemy na czymś mniejszym, odsłaniając zbieżność odnośnych idei.

 

W dyrektywach wydanych przez Towarzystwo Jezusowe w 1577 roku – a więc dwadzieścia lat po śmierci Założyciela – dotyczących mistrza nowicjatu znajduje się wykaz polecanych autorów chrześcijańskich. Połowa z nich to pisarze wczesnochrześcijańscy, zwłaszcza mnisi1. Z pewnością istniał u samych początków zakonu, podobnie jak w całym Kościele doby renesansu, klimat sprzyjający powrotowi do starożytnej tradycji monastycznej.

Rozpoznać źródło wpływów

Ze starożytnością łączy Ignacego dowartościowanie daru rozeznawania duchów, aczkolwiek trzeba przyznać, że pojęcie rozeznania (gr. diákrisis) w starożytności jest dość pojemne i często oznacza, nawet u wytrawnych mistrzów życia wewnętrznego, po prostu roztropność w sprawach duchowych. Święty Paweł uznaje tę zdolność za jeden z nadprzyrodzonych charyzmatów (por. 1 Kor 12, 10), natomiast św. Jan Kasjan2 i po nim Benedykt3 – za źródło i korzeń wszystkich cnót. W zawężonym rozumieniu rozeznanie pozwala rozróżnić pomiędzy działaniem ducha dobrego i złego. Orygenes uważa, że pierwszy pociąga ku dobru, a drugi wtrąca “w jakiś niepokój lub szaleństwo”, chcąc pozbawić wolnej woli4.

 

Podobnie sądzi Antoni Pustelnik zdaniem Atanazego, autora jego żywota. Dobre duchy przynoszą “radość, uniesienie, odwagę”, pokój, a złe – “lęk duszy, zamieszanie i rozprzężenie myśli, przygnębienie, nienawiść do ascetów, zaniedbanie, smutek, wspominanie bliskich, strach przed śmiercią, a w końcu pragnienie rzeczy złych, niechęć do cnoty, zachwianie charakteru”5.
Ignacy widzi rzecz subtelniej. Owszem, na początku nawrócenia, w trwającej już przemianie “od dobrego ku lepszemu”, oraz na końcu drogi Bóg i aniołowie dążą do radości i pokoju człowieka, a jego nieprzyjaciel – do smutku i zamętu (por. Ćd 315, 329, 335). W tym samym czasie może jednak dziać się odwrotnie. Tych, którzy nie weszli na drogę przemiany i tkwią w grzechu albo gorzej – “ze złego” popadają “w gorsze”, zły duch pociesza, a dobry zasmuca (por. Ćd 314, 335).

 

U Ojców trudniej jest znaleźć wypowiedzi o “pocieszaniu” przez złego ducha. Oto jednak w V wieku Diadoch z Fotyki, poświęcając w Centuriach rozdziały 25-36 zagadnieniu rozeznawania, stwierdza, że oprócz Ducha Świętego również szatan usiłuje pocieszać duszę. Ich działanie można poznać po materii podsuwanej umysłowi. Przez swoje pocieszenie Duch Święty skłania duszę do miłości, podsuwając umysłowi odpowiedni przedmiot i poruszając ku niemu, natomiast szatan prowadzi ją do złudzenia, napełniając wątpliwościami i niewłaściwymi myślami6. Godne uwagi, że pismo Diadocha zostało wciągnięte na wspomnianą listę lektur w nowicjacie u jezuitów.

 

Przeciwstawne doznania

W regułach rozeznawania “stosownych na okres pierwszego tygodnia” Ćwiczeń duchownych (Ćd 313) Ignacy definiuje zjawisko pocieszenia oraz strapienia duchowego (por. Ćd 316-317). Ojcowie również posługują się kontrastem pociechy i udręki, co jednak nie znajduje jeszcze jakiegoś znaczącego miejsca w systemie ich duchowości. Pisarz średniowieczny Elred z Rievaulx (XII wiek) sądzi, że pewne utrapienia ciała nie tylko nie sprzeciwiają się duchowi, ale nawet są dla niego konieczne: nie ograniczają Bożego pocieszenia, lecz wręcz je prowokują. Dlatego w tym życiu jest równomiernie rozdzielone zewnętrzne utrapienie i wewnętrzne pocieszenie (De speculo caritatis, 2, 5)7.
W XV wieku w swoich pismach często łączy te dwa pojęcia w parę Tomasz à Kempis (w dużym przybliżeniu około stu razy). W Hortulus rosarum jeden rozdział poświęca pocieszeniu Bożemu podczas utrapienia. Doświadczenie strapienia i pocieszenia jest pewnym udziałem w tajemnicy Jezusowej Paschy. Kiedy człowiek doznaje utrapienia, jest jakby z Jezusem na krzyżu. Gdy słyszy przykre słowa, otrzymuje jakby kielich Pański do wypicia. Nie wiedziałby, do jakiego stopnia jest dobry i cnotliwy, gdyby nie spotkały go przeciwności. Kiedy doznaje od Ducha Świętego pocieszenia na modlitwie, niejako powstaje z Nim z grobu (Hortulus rosarum, 4, 7)8.
Choć w powyższych stwierdzeniach strapienie ma bardziej naturalną, zewnętrzną przyczynę, co pokazuje odmienny w stosunku do Ignacego kontekst używania tego rodzaju pojęć, to jednak łączy wszystkich zainteresowanie dwoma biegunami ludzkich doznań. Taki klimat z pewnością sprzyjał teologom w XVI wieku, by dalej rozpatrywać ową przeciwstawność i przenosić ją na płaszczyznę czysto duchową. Być może bezpośredni wpływ wywarł chętnie czytany przez Ignacego Tomasz à Kempis.

Strapienie, acedia, opuszczenie

W regułach rozeznawania pierwszego tygodnia Ćwiczeń duchownych Ignacy podaje trzy główne racje występowania strapień duchowych: ludzka opieszałość, próba od Boga oraz lekcja pokory od Niego (por. Ćd 322). Z reguł rozeznawania “odpowiadających bardziej drugiemu tygodniowi” (Ćd 328) wynika, że i zły duch może przyczynić się do strapienia, aczkolwiek w powyższym rozróżnieniu takiej przyczynowości Ignacy nie uznaje za “główną”. Wymienia też trzy źródła pociechy: Bóg jako jedyne źródło pociechy “bez przyczyny” (por. Ćd 330), duch dobry lub zły jako źródło pociechy z jakiejś przyczyny (por. Ćd 331). Wskazanie na Boga jako sprawcy pociechy “bez przyczyny” nosi znamię dużej oryginalności Ignacego.
Ze strapieniem nie konfrontujemy zjawiska acedii, która stanowi bardziej złożony stan, pewną strukturę wypaczenia moralno-duchowego. Zwróćmy natomiast uwagę na opisywane przez mnichów starożytnych pojęcie opuszczenia (egkatáleipsis), dość bliskie ignacjańskiej idei strapienia. Nil z Ancyry wymienia nawet trzy jego przyczyny, które pokrywają się z ignacjańskimi: “Nie tylko grzeszni ludzie, ale i ci, którzy bardzo starają się, aby zawsze trzymać się wszelkiego dobrego dzieła, często są opuszczani, aby nauczyli się cierpliwości i wytrwałości oraz dla uniknięcia pychy” (Epistulae, II, 108)9.
Mnich grecki dużo częściej wzmiankuje o tym doświadczeniu, co wskazuje na to, że w pierwszej połowie V wieku zjawisko to i jego pojęcie były oczywistością. Jak widzimy, racje opuszczenia pokrywają się wprost z ignacjańskimi racjami strapienia zesłanego przez Boga. Żaden jednak z Ojców nie opisał tak precyzyjnie zjawiska opuszczenia jak Ignacy strapienia.

Środki zaradcze

Ignacy udziela czterech rad dotyczących postępowania w strapieniu: nie odstępować od dobrych postanowień (por. Ćd 318), podjąć odpowiednie środki przeciwko strapieniu (por. Ćd 319), odnieść swój stan do Boga (por. Ćd 320), trwać w cierpliwości (por. Ćd 321). Udziela też dwóch rad dotyczących postępowania w pociesze duchowej: być gotowym na strapienie (por. Ćd 323) i zachować pokorę (por. Ćd 324).
Remedium na smutek jest u Ignacego wprost takie samo, jakie przeciwko temu stanowi przepisuje Ewagriusz, teolog acedii. Z kolei ignacjańska rada dotycząca pociechy, która ma budzić czujność na następujące po niej strapienie, znajduje odpowiednik u wcześniejszych pisarzy w odmiennym kontekście. Orygenes i inni powtarzają w kontekście grożących prześladowań, że czas pokoju w Kościele nie powinien osłabiać ich czujności, lecz przygotowywać na okres próby w wierze. Grzegorz Wielki w Moraliach rozszerza pole owej czujności na egzystencję każdego chrześcijanina, któremu pomyślność każe zwiększyć gotowość na jej utratę. Stopień łaski otrzymanej w ucisku zależy od korzystania z niej w czasie pokoju10.

 

Łatwe do czynienia dobro, bez doświadczenia pokus, często nadyma chrześcijanina, który zaczyna wnioskować o swojej doskonałości, tak iż w końcu zawraca z drogi postępu11. Jak w pociesze wybiega się naprzód w czas strapienia, tak w strapieniu wraca się do czasu pociechy: “Wielkim pocieszeniem podczas straty rzeczy jest przypomnieć owe czasy, w których zdarzało się nam nie mieć tych rzeczy, które straciliśmy”12.

Diagnoza myśli

W regułach rozeznawania drugiego tygodnia Ignacy zaleca rozpoznawanie źródła swoich myśli przez badanie ich przebiegu (por. Ćd 333), a także uczenie się rozpoznawania na podstawie wcześniejszych podstępów złego (por. Ćd 334). Podobnie każe rozróżnić pomiędzy czasem pociechy od Boga a czasem bezpośrednio po niej następującym oraz rozpoznać źródło myśli wtedy przychodzących (por. Ćd 336).
Rada zalecająca rozeznawanie myśli w całym okresie ich trwania – jak widzimy przedmiotem rozeznawania są zarówno uczucia, jak i myśli – a także wyciąganie wniosków z wcześniejszych podstępów zła mieści się jak najbardziej w tradycji patrystycznej. Ewagriusz zaleca: “Usiądź sobie, przypomnij rzeczy, które ci się zdarzyły, skąd i dokąd wyruszyłeś, oraz w jakim miejscu pochwycił cię duch nieczystości, gniewu czy smutku, i jakim sposobem stało się potem to, co się stało. Te rzeczy zbadaj gruntownie i zanotuj w pamięci, abyś mógł go zdemaskować, gdy nadejdzie”13.
Według tegoż mnicha myśli nieczyste dopadają wędrowca albo z boku drogi, chcąc przyciągnąć na swoją stronę i odciągnąć od kroczenia ścieżką przykazań, albo towarzyszą mu w drodze, przyłączając się w postaci na przykład podszeptu próżności i psując stopniowo dobrą intencję, by po pewnym czasie sprowadzić na manowce (por. O różnych rodzajach złych myśli, 30).

Wielokształtna postać Złego

Pozostaje jeszcze ignacjańska demonologia wyłaniająca się z omawianych reguł. Święty z Hiszpanii charakteryzuje złego ducha, który postępuje jak: słabsza kobieta kłócąca się z silniejszym mężczyzną (por. Ćd 325), podstępny uwodziciel (por. Ćd 326), strateg szukający najsłabszej strony wojska przeciwnika (por. Ćd 327), anioł światłości (por. Ćd 332).
Pierwsze porównanie, użyte ze szczyptą humoru, pozostaje dość osobliwe i trudne do zauważenia w demonologii Ojców. Demon “zwodzący”, seductor, jest jak najbardziej znany w tradycji patrystycznej, ale “uwodzący” niczym kobieta – mało. To dusza, anima, kojarzy się bardziej z czynnikiem żeńskim, a nie diabeł. W Księdze Rodzaju Ewa nie uosabia szatana, ale ludzką naiwność. Tak ma się rzecz z reprezentacją żeńską demona w sferze pojęcia, natomiast w sferze obrazu dużo częściej występuje postać diabła jako kobiety. Ojcom Pustyni nieobce są przypadki ukazywania się diabła w postaci żeńskiej. Ewagriusz opisuje traumę nocnych doświadczeń anachoretów widzących “demonów przemienionych w kobiety, które lubieżnie się zachowują i chcą zabawiać się bezwstydnie” (O różnych rodzajach złych myśli, 27).
Z kolei bliski jest Ojcom obraz złego ducha jako przeciwnika “węszącego” słabe strony napadanej istoty, choć nie zawsze nadaje mu się kolorystykę batalistyczną. Zdaniem Ewagriusza demony “po wypowiedzianym słowie i po pewnych poruszeniach ciała poznają większość poruszeń w sercu. […] Po takich znakach poznają to, co ukryte w sercu, i dzięki temu zdobywają środki przeciwko nam. Często przecież złorzecząc niektórym, daliśmy dowód na to, że nie mamy miłości względem nich; dlatego też natknęliśmy się na demona pamiętania złego” (O różnych rodzajach złych myśli, 37).

 

Natomiast obraz szatana, który podaje się za anioła światłości (2 Kor 11, 14), staje się wprost toposem starożytnej literatury ascetycznej. Jan Kasjan opowiada historię Herona, surowego ascety przebywającego pięćdziesiąt lat na pustyni. Nigdy nie brał udziału we wspólnych spotkaniach w osadzie pustelniczej, nie przychodził nawet na braterską ucztę w święto wielkanocne. Zwiódł go szatan przemieniony w anioła światłości, który namówił do tego, by skoczył na dno bardzo głębokiej studni w przekonaniu, że nic mu się nie stanie wobec zasługi swoich cnót. Bracia wyciągnęli go półmartwego i żył jeszcze tylko trzy dni14.
Starożytność nie wypracowała jednoznacznego kryterium rozeznawania duchów, aczkolwiek uznała za istotne w tym względzie umysłowe czy psychiczne doświadczenie. Działanie dobrego ducha zostaje uwiarygodnione przez doświadczany pokój i wolność (Orygenes), radość i ufność (Atanazy, Antoni), przełamanie wątpliwości (Pachomiusz) czy pociechę połączoną z miłością (Diadoch). Czerpiąc z tradycji, współczesnej myśli i własnego doświadczenia, Ignacy Loyola przyczynił się do postępu i syntezy w tej nauce.

 

Przypisy
1 Por. J.T. Lienhard, On “discernment of spirits” in the Early Church, “Theological Studies”, 41/3/1980, s. 507.
2 Por. Jan Kasjan, Rozmowy z Ojcami, 2, 4, t. 1, Kraków 2002.
3 Por. Benedykt z Nursji, Reguła, 73, 5, Kraków 1994.
4 Por. Orygenes, O zasadach, 3, 3, 4, Kraków 1996.
5 Atanazy Aleksandryjski, Żywot św. Antoniego, 35-36, Warszawa 1987.
6 Por. Diadoque de Photicé, Capita centum de perfectione spiritualis, 31-32, E. des Places (red.), Paris 1966.
7 Por. Aelredi Rievallensis opera omnia, A. Hoste OSB, C.H. Talbot (red.), Turnholti 1971.
8 Por. Thomae H. à Kempis opera omnia, t. 4, M.J. Pohl (red.), Friburgi Brisigavorum 1918.
9 Por. Patrologia Graeca, J.-P. Migne (opr.), t. 79, Parisiis 1865, kol. 81-581.
10 Por. S. Gregori Magni Moralia, 18, 8, M. Adriaen (red.), Turnholti 1979.
11 Por. tamże, 23, 24.
12 Tamże, 2, 17.
13 Ewagriusz z Pontu, O różnych rodzajach złych myśli, 9, [w:] Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, t. 1, wyd. II, Kraków 2007. Dalej: O różnych rodzajach złych myśli.
14 Por. Jan Kasjan, dz. cyt., 2, 5.

 

Leon Nieścior OMI (ur. 1962), profesor teologii patrystycznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ostatnio opublikował: Mowa misyjna Jezusa w interpretacji patrystycznej.

http://www.deon.pl/230/art,4,echa-starozytnosci-w-nauce-sw-ignacego-loyoli-o-rozeznawaniu.html

_______________________________

Rozeznawanie duchów u Orygenesa

Życie Duchowe

Przez “złudzenie” rozumiemy pomyłkę lub też niedostrzeżony błąd, który posiada jednak swoje źródło w pragnieniach czy też upodobaniach, co sprawia, że osoba, nawet bez złej woli, uważa za rzeczywistość to, co jest tylko wymysłem, albo nadaje rzeczywistości takie znaczenie, jakiego ona nie posiada.

 

Zwyczajny błąd odkrywamy z pomocą rozumu i odrzucamy go lub poprawiamy; złudzenie zaś charakteryzuje się trwałością z powodu mniej lub bardziej świadomego upodobania, które je podtrzymuje.

 

Natura złudzeń duchowych

 

W złudzenia często mogą wpaść osoby pragnące bardziej lub mniej poświęcić się życiu duchowemu, lecz nie posiadające odpowiedniego przygotowania i pozbawione kierownictwa. Alain Derville definiuje “złudzenie duchowe” jako błędny sąd o chrześcijańskiej wartości aktu ludzkiego, podtrzymywany przez prawe sumienie. Nazywa się to złudzeniami, gdyż oszukują mimowolnie tego, kto im podlega, przynajmniej wtedy, kiedy zaczyna je traktować jako autentyczną rzeczywistość. Dzieje się tak dlatego, że człowiek w pełni sobie nie uświadomił nieuporządkowanego przywiązania, z którego złudzenia pochodzą, oraz ich dysharmonii z własną rzeczywistością.
Czasami odpowiedzialność osoby za złudzenia dotyczy ich przyczyny, kiedy to osoba nie starała się wystarczająco o odpowiednie usposobienie i wyrwanie korzenia swoich pomyłek. Po otrzymaniu ostrzeżenia osoba ponosi już odpowiedzialność za ich unikanie lub wyzwolenie się z nich; powinna przyjąć takie ostrzeżenie, nie ufać sobie zbytnio i zastosować odpowiednie lekarstwo.
Istnieją złudzenia natury teoretycznej lub praktycznej: co do jakiejś nauki lub postępowania. Dotyczą one czystości intencji, środków zastosowanych lub do zastosowania, celu osiągniętego lub do osiągnięcia w różnych dziedzinach – w praktykowaniu cnót, apostolacie lub życiu zakonnym itp.

Źródła złudzeń

 

Źródła tych złudzeń mają różnoraki charakter. Po pierwsze, niewystarczające przemyślenie własnych doświadczeń, lekceważenie spraw duchowych i przede wszystkim brak właściwej intencji lub współbrzmienia z Duchem Bożym. Wszystkie te uchybienia przejawiają się jako niewystarczająca zdolność do uważnego i rozumnego odczytywania danych, które pochodzą z doświadczenia; a ponieważ te dane są niewłaściwie odbierane, prowadzą do pomyłki.
Kiedy indziej złudzenie może wiązać się z brakiem refleksji, czego skutkiem jest pochopność w sądzeniu, albo z przesadną samowystarczalnością i brakiem konsultacji w trudnych osobistych sprawach. Czasami też wynika z uprzedzeń, których przyczyną bywa charakter, środowisko kulturowe czy otrzymane wychowanie.
Brak doświadczenia, połączony z nierozsądną gorliwością, może wprowadzić osoby początkujące w złudzenia, tak iż zaczynają wierzyć, że doskonałość osiąga się dzięki osobistym porywom, i zniechęcają się swoimi niepowodzeniami. Albo zapominają, że konieczna jest cierpliwość, wytrwałość i stałość w walce ze swoimi brakami czy egoistycznymi skłonnościami, które dają o sobie znać z mniejszą lub większą mocą przez całe życie, przybierając nowe i bardziej wyszukane formy.
Główną przyczyną złudzeń są jednak nieuporządkowane uczucia. Pycha oraz niedostatki wiary prowadzą do pragnienia rzeczy nadzwyczajnych, do niezadowolenia ze zwyczajnego praktykowania cnót i ze zwyczajnej pomocy łaski. Rodzi się wtedy pragnienie wyróżnienia się, chce się uchodzić za nieomylną wyrocznię; jest się skłonnym utrzymywać, że tylko to jest od Boga, co popiera nasze idee i osobiste plany, lub chce się Boże natchnienia przykrawać do własnych idei i zamiarów.
Wszystko to może stać się przyczyną różnego rodzaju autosugestii lub sprawić, że uznamy za rzeczywiste lub pochodzące od Boga to, co jest tylko naszą fantazją i egoistycznym pragnieniem. I tak można zasłonić pozorem gorliwości apostolskiej lub zawodowej to, co naprawdę jest ucieczką od spotkania sam na sam z Bogiem; zaś pozorem umiłowania modlitwy to, co jest ucieczką od odpowiedzialności apostolskiej i zawodowej; pod bezkompromisowym profetyzmem, obnażającym cudze braki, kryć się może demagogia, która wcale nie idzie w parze z podobnym rygoryzmem wobec siebie samego.
Badania podświadomości ludzkiej odsłoniły podziemne, ukryte, zamaskowane oddziaływanie; odsłoniły skażenie, które przejawia się w niewidoczny sposób w naszym świadomym życiu. Wciskają się w nasze życie utylitarne intencje, powiązane z nieświadomymi impulsami. I tak przybrać może maskę ideału moralnego to, co w głębi odpowiada jakiejś banalnej, nieuświadomionej tendencji, a nie wartościom świadomie przyjętym i zinterioryzowanym: pasywny charakter może tworzyć złudzenie posłuszeństwa; skłonność do wygody i przeciętność może uchodzić za umiarkowanie; fałszywa czystość może być skutkiem rozczarowania.

Wnioski dla rozeznawania

 

Przyczyny złudzeń duchowych są często natury psychologicznej. Tak uważał św. Ignacy Loyola, kiedy pisał: “Jak wiadomo, osoba pragnąca takich łask [chodziło o domniemane objawienia lub proroctwa] będzie skłonna wierzyć w ich posiadanie; zanim zobaczy, iż tak nie jest, ma skłonność do poddania się oszustwu, a winna skłaniać się ku temu, co przeciwne”. Opisując zaś skłonności sprawiające, że osoba pozwala się oszukać, Ojciec Ignacy wskazywał na “zaburzone poznanie”, upór i przywiązanie do własnego sądu, osłabienie ciała przez nadmierną surowość i nieroztropne obciążanie umysłu.
Trzeba je wszakże odnieść teologicznie do sytuacji człowieka upadłego: znajduje się on pod wpływem fomes peccati – “zarzewia grzechu”, które bierze się z grzechu pierworodnego. Św. Augustyn w komentarzu do Psalmu 37 pisze: “Trwajmy w smutku, dopóki dusza nasza nie wyzbędzie się złudzeń… Ileż jest złudzeń duszy! Gdybym chciał je opisać – czy wystarczyłoby czasu? Któż im nie ulega? Ostrzegę pokrótce, jak nasza dusza pełna jest złudzeń”.
Nie oznacza to jednak, że “książę ciemności” nie może interweniować w różnych okresach i etapach rozeznawania oraz podsuwać obrazów lub myśli, rozbudzać namiętności i uczuć, które sprzyjają powstawaniu, rozwojowi i komplikacji złudzeń.
I właśnie w takim kontekście psychologicznym i duchowym należy odczytywać wezwanie z Pierwszego Listu św. Jana: Nie każdemu duchowi dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie (1 J 4, 1). Tak samo widzieć trzeba definicję daną przez św. Pawła: fałszywi apostołowie – to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według dzieł swoich (2 Kor 11, 13-15). Dlatego też św. Paweł poucza chrześcijan z Efezu, że toczymy walkę nie tylko przeciw ciału, ale również przeciw duchom zła; trzeba więc do takiej walki przywdziać zbroję Bożą (por. Ef 6, 10-18).
Historia duchowości wykazuje, że “przeciwnik” zwykł posługiwać się pożądliwościami ludzkimi, aby oszukać człowieka: na przykład miłością własną po to, aby po jednym czy wielu zwycięstwach uwierzył człowiek, iż jest silniejszy niż w rzeczywistości; pychą i ciekawością, aby uznał za objawienia i zjawiska nadprzyrodzone wytwory swojej fantazji; pragnieniem wygody, aby uznał za konieczny wypoczynek to, co jest brakiem umartwienia, albo też, twierdząc, że cnota jest rzeczą wewnętrzną, odrzucał praktyczne doskonalenie się w cnocie; pragnieniem przyjemności, aby szukał w modlitwie odczuwalnego zadowolenia zamiast woli Bożej; zarozumiałością, żądzą honorów i poklasku, aby uważał za natchnienia i światło od Boga to, co jest w istocie tylko przecenianiem własnych pomysłów.

 

Środki zaradcze

 

Lekarstwa na złudzenia należy szukać w ascetycznych wysiłkach i pokornej modlitwie. One to prowadzą do powstrzymania i osłabienia przyczyny złudzeń. Przekonanie o własnej niemocy, szczere uznanie własnych ograniczeń – to konieczne składniki pokornej postawy, na której powinno się opierać chrześcijańskie życie.
Konsekwencją takiej postawy jest odkrycie sumienia i oczekiwanie pomocy od doświadczonego ojca duchowego. Przypomnijmy powiedzenie, które Kasjan wkłada w usta opata Mojżesza: “Żadnym innym występkiem szatan nie pociąga tak nagle zakonnika i nie doprowadza go do śmierci, jak tym, że go przekona, by zlekceważywszy rady przełożonych, polegał na własnym sądzie i na własnym zdaniu”.
Ogólnie rzecz biorąc, można podejrzewać oszustwo, kiedy chodzi o decyzje, które wzmacniają nasze skłonności lub miłość własną. Św. Ignacy Loyola wspomina o tym oszustwie w Liście o posłuszeństwie, cytując św. Bernarda: “Ktokolwiek stara się otwarcie czy skrycie, by ojciec duchowny nakazał mu to, czego sam pragnie, ten oszukuje sam siebie, jeśli sobie przypadkiem pochlebia, że to jest posłuszeństwo. W tym wypadku przecież nie on przełożonemu, ale raczej przełożony jemu jest posłuszny”.

 

Nigdy nie należy więc uważać, że osiągnęło się już wystarczającą prostotę ducha, roztropność oraz gotowość do zasięgania rady u wykształconych i doświadczonych osób – w sprawach naszego życia duchowego, szczególnie zaś w wypadku zjawisk, które wydają się nadzwyczajne. Ponadto, by dokonać właściwego rozeznania, trzeba zwracać uwagę nie tylko na ducha, lecz także na psychologię osoby.

 

Fragment książki: M. R. Jurado SJ, Rozeznawanie duchowe. Teologia, historia, praktyka, tłum. K. Homa SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 51-57.
Manuel Ruiz Jurado SJ (ur. 1930), emerytowany profesor teologii duchowości Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, wybitny znawca duchowości ignacjańskiej i historii duchowości Towarzystwa Jezusowego.

http://www.deon.pl/religia/rozwoj-duchowy/ignacjanskie-reguly/art,3,duchowe-zludzenia,strona,2.html

 

O autorze: Słowo Boże na dziś