Tak jest jak się państwu zdaje

Brussels false flag

Kilka dni temu wszyscy  widzieliśmy video pokazujące eksplozję na lotnisku w Brukseli, oraz słyszeliśmy dramatyczne relacje dziennikarzy. Video jest jednak fałszywe. Dotyczy zamachu, który miał miejsce na lotnisku Domodiedowo (Аэропорт Домоде́дово), w Moskwie w roku 2011. Aby nie być gołosłowną podaję link do strony, na  której narrator włoski porównuje oba filmy.

 

Dzięki dużej ilości czasu spędzanego  górach, czasami w dość trudnych warunkach,  nabrałam dobrej orientacji topograficznej. Nigdy nie zapominam raz widzianego terenu górskiego, a poza tym potrafię odnaleźć  źródła czy dogodne drogi kierując się doświadczeniem oraz trudno  uchwytnym czynnikiem, który nazywam „logiką krajobrazu”.  Piszę o tym tylko dlatego, że w czasie konfliktu w Jugosławii nie posiadałam się ze zdumienia widząc, że media pokazują bez przerwy ten sam wąwóz z trupami jako dowód rzekomych rozlicznych serbskich zbrodni. Trudno mi było uwierzyć, że ktoś może być aż tak bezczelny, żeby posługiwać się ewidentnie fałszywym dowodem i że ktoś inny może być aż tak głupi, żeby tego nie widzieć. Nie istniał wtedy termin wojna hybrydowa, nie było możliwości sprawdzenia różnych rzeczy w sieci. Znajomi alpiniści z Jugosławii opowiadając mi o bombardowaniach amerykańskich twierdzili, że Amerykanie celowo niszczyli roślinność ich kraju  zrzucając z samolotów defolianty. Uważali, że samowystarczalność rolnicza Jugosławii  była solą w oku zachodnich koncernów, które wydały na ten kraj wyrok. Nie bardzo im wówczas wierzyłam ale tak czy owak w wyniku różnych misji „ pokojowych” ta doskonale funkcjonująca państwowość, którą za czasów realnego socjalizmu traktowaliśmy w Polsce jako oazę wolności, zamieniła się w zbiór  państewek bez żadnego znaczenia politycznego służących krajom zachodnim jako rynek zbytu oraz skansen turystyczny. Wojna wszystkich ze wszystkimi, którą konsekwentnie prowokowano, dała zatem swe wymierne rezultaty.

To samo, to znaczy podział na nic nie znaczące państewka, może spotkać w najbliższym czasie Ukrainę. Uważny obserwator wydarzeń na Ukrainie mógłby mieć  sporo wątpliwości dotyczących zarówno przebiegu samych wydarzeń jak i intencji miłośników wolności  pragnących oddać swój kraj pod opiekę UE.  W relacjach z Ukrainy też wielokrotnie rozpoznawałam te same zdjęcia jako ilustrację zupełnie różnych akcji ale, aby nie popadać w paranoję  tłumaczyłam to sobie lenistwem i nierzetelnością dziennikarzy, którzy szukając ilustracji dla opracowywanego materiału wyciągają z archiwum pierwsze lepsze zdjęcia.

Kilka dni temu wszyscy  widzieliśmy video pokazujące eksplozję na lotnisku w Brukseli, oraz słyszeliśmy dramatyczne relacje dziennikarzy. Video jest jednak fałszywe. Dotyczy zamachu, który miał miejsce na lotnisku Domodiedowo (Аэропорт Домоде́дово), w Moskwie w roku 2011. Aby nie być gołosłowną podaję link do strony, na  której narrator włoski porównuje oba filmy.

Czy ktoś przy zdrowych zmysłach uwierzy, że leniwi dziennikarze wyszperali w archiwach zdjęcia zamachu moskiewskiego, bo lepiej niż zdjęcia autentyczne pasowały jako ilustracja wydarzeń w Brukseli? Albo, że nikt nie sfilmował zamachu w Brukseli więc z braku laku posłużono się starymi zdjęciami? Gdzie się podziała dziennikarska rzetelność? Gdzie są standardy BBC? O co tu naprawdę chodzi?

Mieszkająca w Brukseli znajoma Polka twierdzi, że zamachy były pozorowane. Znalazła gdzieś informację, że David Chase Taylor, redaktor naczelny strony Truther. org podał 16 marca do wiadomości, że pomiędzy 16 i 23 marca CIA planuje operację false flag w stolicy Belgii. Sprawdziłam ( i każdy może to sam zrobić), że taka strona istnieje. Nie uważam za stosowne przekazywać zawartych na niej rewelacji. Skąd mogę wiedzieć kim naprawdę jest David Chase Taylor i jaką operacją  false flag właśnie steruje. Nie mam najmniejszego zamiaru tracić czasu na pozyskiwanie informacji zapewne równie fałszywych jak te którymi karmią nas media głównego nurtu. Mogę zaufać tylko temu czego doświadczyłam i widziałam na własne oczy.  A  przede wszystkim zaufać swemu zdrowemu rozsądkowi.

Kiedy w Polsce instalowano II oraz III filar ubezpieczeń pozwoliłam sobie powiedzieć w Radiu Maryja, że firmy zarządzające funduszami obłowią się i wyniosą z naszego kraju, a pieniądze zostaną i tak ukradzione.  Pewien znajomy analityk pracujący w Krajowej Izbie Gospodarczej nawymyślał mi wówczas od blondynek wypowiadających się w sprawach o których nie mają najmniejszego pojęcia, całkowicie przerastających ich kurze móżdżki. Faktycznie nie miałam żadnych poufnych danych na ten temat i na swoją obronę mogłam powiedzieć tylko, że tak mi się po prostu wydaje. Moim zdaniem sprawa była tak oczywista, że trzeba dużego nasilenia złej woli, ze strony władz i mediów, żeby wmawiać przyszłym emerytom, że dzięki oszczędnościom II filaru będą wypoczywać na Kanarach i jeszcze większej naiwności ze strony tych przyszłych emerytów, że w to uwierzyli. Inny mój znajomy tak dalece zaufał reklamom, że dodatkowo  ufundował sobie i żonie oszczędzanie w III filarze . A przecież mogli jak ja oprzeć się na bliskim nam mentalnie prawie Murphy’ego: „Anything that can go wrong will go wrong”. W sensie- jeżeli rząd będzie miał okazję cię okraść to na pewno to zrobi.

Rozpoczął się właśnie proces w sprawie piramidy finansowej Amber Gold. Jak wielkiej naiwności trzeba żeby zamienić swoje poczciwe złotówki na świstek papieru za którym rzekomo kryje się złota sztabka? Kiedyś znajomy namawiał mnie na podobne przedsięwzięcie zainstalowane w Polsce przez jakąś grupę oszustów bodajże austriackich.  Każdy wpłacający do funduszu piramidy określoną sumę zobowiązany był „ dostarczyć”  czterech następnych naiwniaków gotowych zainwestować swoje oszczędności w to wątpliwe przedsięwzięcie. Oczywiście odmówiłam argumentując, że jest to ciąg geometryczny o ilorazie 4 i cała populacja Polski wyczerpałaby się w 13 iteracjach, więc łańcuszek musi się zerwać.  „Sztuka polega na tym żeby znaleźć się w grupie która zmieści się przed zerwaniem łańcuszka”- odpowiedział znajomy i tu jest pies pogrzebany. Każde takie przedsięwzięcie opiera się na cichym przyzwoleniu na oszustwo.

Zatem zamiast wierzyć na słowo różnym politykom i naciągaczom warto zastanowić się czy to co mówią lub obiecują wydaje się nam realne. I przede wszystkim zaufać sobie.

 

Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie

 

 

 

O autorze: izabela brodacka falzmann