Opętanie_Wtorek 30 sierpnia 2016 r.

uzdrowienie opętanego

Cytat dnia

Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12)

 cytat z listu, który Anneliese Michel napisała w ostatnim dniu życia.

______________________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

Łk 4,31-37

Dziś usłyszysz, jak Jezus przychodzi do Kafarnaum i tam, w szabat, w synagodze, uzdrawia człowieka opętanego. Spróbuj to sobie wyobrazić…

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 4,31-37
Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego». Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: «Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą». I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

Uzdrowienie opętanego było spektakularne. Jezus rozkazał złemu duchowi milczeć i opuścić chorego człowieka. Uczynił to z mocą, która wprawiła w zdumienie zebranych. Bo jak człowiek może uczynić coś tak niezwykłego!

Taka wieść rozchodziła się szybko po okolicy. Wielu obecnych w synagodze koniecznie chciało powiadomić wszystkich znajomych o tym, czego byli naocznymi świadkami. Tak rozpoczęła się publiczna ewangelizacja Jezusa w Galilei.

Ty też możesz być świadkiem Jezusa, a nawet jest to twój obowiązek. Jesteś błogosławiony, bo nie widziałeś, a uwierzyłeś. Twoje świadectwo wiary może nawrócić kogoś, kto nie umie znaleźć swojego miejsca w świecie. Kto walczy z przeciwnościami, jest bezsilny wobec grzechu, którego czasem nie umie nawet nazwać. Tak jak ten opętany…

Panie Jezu, uczyń nas Twoimi świadkami. Chcemy prosić Cię o pomoc, aby nas grzech nie opanował, aby trudne doświadczenia nie doprowadzały nas do rozpaczy i braku nadziei.

Liturgia słowa na dziś

PIERWSZE CZYTANIE  (1 Kor 2,10b-16)

Duch Boży daje poznanie Boga

Czytanie z Pierwszego listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian.

Bracia:
Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, wyjaśniając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha.
Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana, tak by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 145,8-9.10-11.12-13ab.13cd-14)

Refren: Jakże miłuję Prawo Twoje, Panie.

Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.

Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę.

Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę *
i wspaniałość chwały Twojego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.

Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach *
i we wszystkich dziełach swoich święty.
Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, *
i podnosi wszystkich zgnębionych.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Łk 7,16)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielki prorok powstał między nami
i Bóg nawiedził lud swój.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 4,31-37)

Uzdrowienie opętanego

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy.
A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody.
Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”.
I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Jezus objawia potęgę Boga

Jezus przyszedł ogłosić rok łaski od Pana, czyli ubogim głosił Ewangelię, więźniom wolność, niewidomym przejrzenie, uciśnionym sprawiedliwość. Jego słowo było potwierdzone przez liczne znaki, które objawiały Chrystusową władzę i moc. Cud zawsze będzie spektakularny, bo jest widoczny, wręcz namacalny, i zaspokaja żądzę sensacji. Tego często żądali od Jezusa mieszkańcy Nazaretu i faryzeusze. On jednak nie przyszedł w tym celu. Chrystus pokazuje, że uzdrowienie polega na uwolnieniu od ducha nieczystego. Ono dosięga ludzkiego wnętrza, czyli tego, co nie jest już widoczne na zewnątrz. Na tym polega ogłoszenie wolności jeńcom, a niewidomym przejrzenia. Jezus objawia potęgę Boga i wspaniałość chwały Jego królestwa.

Panie, jesteś drogą, która prowadzi mnie do wewnętrznego pokoju. Uwolnij mnie od ducha nieczystego, abym uzdrowiony podziwiał Twą moc i głosił ją wszystkim, których dziś spotkam.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” ks.Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła

_____________________________________________________________________________________________________________

Najlepszy sposób na złego ducha – Łk 4, 31-37

(fot. sxc.hu)

Komentarz do Ewangelii:

Każdy z nas ma w sobie ducha nieczystego. Przynajmniej chwilami. I do każdego z nas przychodzi Jezus, aby go zgubić. Duch nieczysty jest bowiem razem z nami współautorem każdego naszego grzechu, a Jezus przyszedł pokonać grzech.
Zauważmy, że Jezus “gubi” złego ducha przez odebranie mu głosu. Nigdy nie uwolnimy się od zła, jeśli będziemy słuchać złego ducha. On musi w nas zamilknąć. By to mogło się stać, musimy słuchać Jezusa. Ewangelia powinna zagłuszyć w nas mowę ducha nieczystego.

Słowo Jezusa jest “pełne mocy”, ponieważ jest prawdą. Zły duch boi się prawdy. Prawda go gubi. Prawda jest środowiskiem zupełnie obcym dla niego. Dlatego kiedy unikamy prawdy i nie stajemy w niej, narażamy się bardzo na wpływ złego ducha. Oczywiście nie każdą prawdę należy mówić w każdej sytuacji, ale wewnętrznie powinniśmy zawsze stać w prawdzie – jeśli chcemy być mocni i odporni na zło. I pamiętajmy, że źródłem prawdy jest przede wszystkim Bóg. To tylko w Nim i z Nim można wszystko zobaczyć takim, jakim naprawdę jest.

______________________________________________________________________________________________________________

Opętanie Anneliese Michel

Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12) – ten cytat znajduje się w liście, który Anneliese Michel napisała w ostatnim dniu życia. Jej historia jest niezwykle poruszająca, a przy tym tak naprawdę ostatecznie do końca jeszcze niewyjaśniona.

Choć wiemy już dość dużo, to jednak możemy mieć pewne problemy w zrozumieniu tego, co się stało – napotykamy bowiem na szereg pytań i wątpliwości.

Czy naprawdę więziła w sobie sześć demonów, żeby pokazać innym, że zło jest prawdziwie osobowe? Czy rzeczywiście mamy do czynienia ze Świętą, która dobrowolnie przyjęła na siebie brzemię niewyobrażalnego cierpienia? Jak wytłumaczyć to, że egzorcyzmy podejmowane przez szereg lat nie okazały się ostatecznie skuteczne? Dlaczego w obronie egzorcystów nie stanął żaden z niemieckich hierarchów, a śmierć dziewczyny stała się podstawą zaniechania udzielania pozwoleń na odprawianie egzorcyzmów na terenie Niemiec? Czy nie jest to porażka Kościoła i egzorcystów, którym nie udało się wypędzić złego ducha? Czy nie jest znakiem słabości mocy Chrystusa wobec mocy Złego? Śmierć Anneliese stała się sposobnością do formułowania wielu skrajnych wypowiedzi – winna tej tragedii jest nauka Kościoła o szatanie i opętaniu, i pokazuje do jak wielkiej tragedii prowadzić może wiara w istnienie szatana.

Zagadkowa przyczyna

Od października 1975 roku do czerwca 1976 o. Arnold Renz odprawił nad Anneliese Michel całą serię egzorcyzmów. Wszystkie kończyły się niepowodzeniem – nawet jeśli demony w końcu przestawały dręczyć dziewczynę, to jednak wkrótce znowu wracały. W ostatnich latach życia na jej ciele, w charakterystycznych miejscach na stopach i dłoniach, pojawiły się niegojące się rany, które można uznać za stygmaty.

Zagadką były również przyczyny opętania Anneliese Michel. Opętanie zazwyczaj zdarza się u osób, które są wyjątkowo zdemoralizowane, popadły w wyjątkowo ciężkie grzechy lub świadomie otwarły się na działanie Szatana przez pakty satanistyczne, praktykowanie magii, spirytyzmu czy innych form okultyzmu. Anneliese nigdy nie zajmowała się okultyzmem ani spirytyzmem, nie wywoływała duchów, nie chodziła do wróżki, nie korzystała z porad bioenergoterapeutów. Była wierzącą i praktykującą katoliczką, która mówiła o sobie: Boga zawsze stawiam na pierwszym miejscu w moim życiu!.

Ksiądz Ernst Alt – kierownik duchowy Anneliese, doszedł do wniosku, że przyjęła ona dobrowolnie na siebie cierpienia związane z opętaniem, jako pokutę za grzechy innych ludzi (podjęła cierpienie ekspiacyjne). Ekspiacja jest praktyką powszechnie stosowaną w Kościele katolickim, która polega na wynagradzaniu Bogu za grzechy ludzkości – poprzez uczynki pokutne, modlitwę, post, jałmużnę lub pomoc ludziom potrzebującym. To przyjęcie na siebie doczesnych konsekwencji grzechu, czy to zawinionego przez siebie, czy przez kogoś innego, w duchu zjednoczenia z cierpieniem samego Chrystusa. W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 21). Anneliese Michel nie była opętana z powodu świadomej decyzji przyjęcia ekspiacji, aby przez to uratować wielu ludzi od piekła, ale miała świadomość, że jej opętanie miało znaczenie nie tylko dla niej samej. Nie wywołała go sama ani nie było ono przyczyną namowy kierownika duchowego. W takim przypadku wcale nie tak łatwo jest zrozumieć sens pokuty – tego, co się dzieje.

Będziesz wiele cierpieć

Pewne wyjaśnienie znajdujemy w jej zapiskach. Pod datą 24 X 1975 roku w dzienniczku Anneliese czytamy: Zbawiciel powiedział: Będziesz wiele cierpieć w zastępstwie innych i znosić cierpienia już teraz. Twoje cierpienie, twój smutek i opuszczenie służą mi do tego, aby zbawiać inne dusze (…). Moje krzyże są największymi podarunkami. (…) Wszystko jest podarunkiem mojej wielkiej miłości do ciebie (…). Zanotowała także: Nieprzerwanie proś i błagaj za twoich bliźnich, aby i oni także osiągnęli wieczną ojczyznę (…). Módl się i ofiaruj wiele za moich kapłanów.

Anneliese mówiła, że doznaje objawień Jezusa Chrystusa i Najświętszej Marii Panny: Ona się cieszy (…), ponieważ ciągle się modliliście (…). Macie modlić się dalej (…). Poprzez krzyk demonów Matka Boża dawała znać, że jest nieustannie obecna i panuje nad całą sytuacją (Felicitas D. Goodman, “Egzorcyzmy Anneliese Michel”, Radom 2005, s. 186).

Ksiądz Alt wspomina, że w czasie egzorcyzmów demony zachowywały się bardzo nietypowo. Zazwyczaj nie chcą opuścić opętanego, ale nakaz egzorcysty zmusza je do tego. W przypadku Anneliese było jednak odwrotnie – krzyczały: Chcemy wyjść! Chcemy wyjść!, ale słowa egzorcysty nie były ich w stanie wypędzić. Nie wolno nam z niej wyjść, mówiły. Ks. Alt uważa, że Anneliese więziła i pętała w sobie aż sześć demonów, które dzięki temu nie mogły grasować po świecie i niszczyć innych ludzi. Mówi o tym przebieg egzorcyzmu 30 grudnia 1975 roku. Wrzask demonów: – Nie wychodzimy, bo Ten nie zezwala! – Boski Zbawiciel?, pyta kapłan. – Tak… On tego nie chce. Dręczone wielogodzinnymi egzorcyzmami demony skowytały, pragnąc opuścić ciało dziewczyny, jednak otrzymywały z Nieba nakaz pozostania.

1 lutego 1976 roku Anneliese zapisuje: Nigdy bym nie pomyślała, że to jest tak straszne. Ciągle sobie myślałam, że chcę cierpieć także za innych ludzi, żeby nie poszli na wieczne zatracenie, ale nie sądziłam, że jest to aż tak bolesne, tak straszne, tak okropne! (Goodman, s. 368).

Z osobistych notatek i nagrań rozmów wynika, że Anneliese jasno i wyraźnie uświadamiała sobie to, że jej straszliwe zmaganie się z mocami zła oraz wszelkie wynikające stąd cierpienia i upokorzenia pomagają innym ludziom osiągnąć zbawienie. Anneliese brała bardzo realny udział w tym zmaganiu, które od chwili zwycięstwa Chrystusa na Krzyżu – wraz ze Zbawicielem i dzięki Jego mocy i łasce Bożej, jako chrześcijanie toczymy z Szatanem i jego zastępami – wrogami Boga i nieprzyjaciółmi człowieka (por. KKK 1708). Dla siebie i dla innych. Miała autentyczny współudział w Męce Jezusa. Dzięki zjednoczeniu z Ukrzyżowanym jej osobiste cierpienie miało zbawczy charakter – nie tylko dla niej samej, ale także dla innych ludzi – tych, za których ofiarowała swój krzyż cierpienia i niezrozumienia. Dzięki głębokiej osobistej więzi z Chrystusem także owo zatrzymanie kilku demonów w jej ciele nabiera zbawczego wymiaru – staje się częścią zwycięskiej walki nad diabłem, którą prowadzi Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa. A przecież, gdy w jednym członku Kościoła dokonuje się zmaganie z wrogami zbawienia, korzystają z tego inne członki – na wzór żywego organizmu. Anneliese wiedziała, że nie cierpi na darmo. Jej pokutną postawę ekspiacyjną można niewątpliwie zrozumieć tylko wtedy, kiedy rozważy się także te wydarzenia. Wynika z nich głęboka wewnętrzna więź z Chrystusem (Goodman, s. 368).

Zbawcza wartość cierpienia

W zjednoczeniu z ofiarą Jezusa cierpienie każdego człowieka nabiera głębokiej wartości zbawczej. Wielu świętych właśnie w ten sposób rozumiało swoją misję, powołanie i miejsce w Kościele, np. św. o. Pio, św. Faustyna, św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), św. Jan Vianney, bł. Matka Teresa z Kalkuty. Skoro oni w zjednoczeniu z Ukrzyżowanym cierpieli – to w takim samym kontekście powinniśmy odczytywać życie Anneliese Michel: jako cierpienie za swój naród, za niemiecką młodzież, za kapłanów. W takim odczytywaniu sensu “egzorcyzmów Anneliese” zdecydowanie zgadzam się z interpretacją prof. F. Goodman, ks. E. Alta, ks. A. Renza, ks. A. Rodewyka, o. A. Posackiego czy ks. A. Trojanowskiego (por. “Miłujcie się!” nr 5/2005). Zdecydowanie nie podzielam przekonania o. M. Mularczyka, że cierpienie Anneliese nie było żadną ekspiacyjną ofiarą, lecz kłamstwem złego ducha i atakiem na powagę Krzyża oraz że cierpiała bez Chrystusa, a właściwie przeciwko Niemu jako ofiara buntu Szatana, który w ten sposób chciał odsunąć dzieło Chrystusowe na bok, odwrócić od niego uwagę i aby ludzkość o ofierze krzyża zapomniała. Uważam, że jej cierpienie łączy się w sposób tajemniczy, a jednocześnie bardzo konkretny z uobecnianiem się w Kościele tajemnicy Chrystusa – poniżonego, umęczonego, a zarazem zmartwychwstałego i zwycięskiego (por. 2853).

***

We współczesnym świecie, szczególnie w krajach o długiej tradycji katolickiej, zauważamy postępującą nieraz lawinowo laicyzację życia. Pojawia się przy tym zainteresowanie okultyzmem w różnych postaciach – od magii przez wróżbiarstwo aż do satanizmu. Anneliese Michel, zwyczajna dziewczyna o nadzwyczajnej wierze i wspaniałomyślności w oddaniu się i poświęceniu Bogu i ludziom, miała głęboką świadomość tego, że jej straszliwe doświadczenia nie są daremne, że mają być przypomnieniem zlekceważonej przez wielu chrześcijan prawdy, że Szatan rzeczywiście istnieje – działa i kusi, oraz że piekło jest realnie istniejącym niebezpieczeństwem dla człowieka, który odrzuca Boga, Jego przykazania i Jego Miłosierdzie.

Zapis przebiegu egzorcyzmów, głosy demonów oraz zdjęcia ciała Anneliese, a szczególnie jej osobiste notatki – to niezwykły testament tej dziewczyny; przypomnienie szczególnie dla tych, którzy nie liczą się w swoim życiu z niebezpieczeństwem działania złego ducha.

Ks. dr Andrzej Wołpiuk, Źródło: Miesięcznik Egzorcysta

_____________________________________________________________________________________________________________

Bł. Karol de Foucauld: nie zadowalajmy się czytaniem Biblii

Życie Duchowe
(fot. shutterstock.com)

Błogosławiony Karol de Foucauld odważył się zamieszkać na pustyni pośród koczowników muzułmańskich. Z czasem zyskiwał coraz większe zaufanie z ich strony. Z pomocą francuskiego oficera zbudował mały klasztor w pobliżu niewielkiej oazy.

Jego cela była dla każdego wędrowca otwarta. Sam uprawiał warzywa i owoce na swe utrzymanie. Większość czasu spędzał na cichej adoracji Jezusa eucharystycznego. Ten mnich pokoju zginął jednak z rąk muzułmanów (1 grudnia w 1916 roku), z którymi dzielił się podczas samotnej modlitwy i w darze bezinteresownej przyjaźni, Jezusowym pokojem. Oto garść jego rozważań.

Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga.
(J 16, 27)
Życie w wierze, życie duszy, która miłuje Boga, życie duszy religijnej polega na myśleniu, mówieniu i działaniu wyłącznie w zgodzie ze wskazówkami wiary; podążaniu za słowami i przykładem Jezusa. Trzeba więc kierować się wyłącznie motywami nadprzyrodzonymi i tłumić wszelkie podszepty ludzkiego rozumu i doświadczenia, jakkolwiek rozsądne by się wydawały, ponieważ stoją one w sprzeczności nie tylko z dogmatami wiary katolickiej, ale także ze wszystkim tym, co, wypełniając jej nakazy, powinniśmy myśleć, mówić i czynić.
Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał.
(J 6, 29)
Dzieło Boże to wiara, świętość, wola Boża, doskonałość i chwała Boga, to, co się w nas podoba Bogu w sposób doskonały to wiara…Wiara duszy i wiara wyrażająca się w czynach – zjednoczone tworzą prawdziwą, żywą wiarę; wiara bez uczynków nie byłaby prawdziwą wiarą, byłaby martwa, byłaby karykaturą wiary.
Dlaczego tak się boicie? Czyżbyście nie mieli wiary?
(por. Mk 5, 35-43)
Uwierzmy, że Jezus może wszystko i że da nam wszystko, o co Go z wiarą prosimy: da nam to, ponieważ jest nieskończenie dobry i wszechmogący; okaże nam łaskę, dając to, o co prosimy, albo zsyłając coś lepszego; jeśli każe nam czekać, jeśli otrzymujemy to, o co prosiliśmy, zbyt późno lub nie dostajemy tego wcale, bądźmy pewni, że tak jest dla nas najlepiej, że ta zwłoka przyczynia się do naszego dobra.
Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony.
(por. J 10, 1-10).
“Sprawiedliwy żyje wiarą”. Nie zadowalajmy się czytaniem słów naszego Pana ani ich rozważaniem, przyjmowaniem, podziwianiem i głoszeniem. Żyjmy nimi i wprowadzajmy je w życie: właśnie to odróżnia duszę religijną od duszy zaprzątniętej życiem doczesnym: pierwsza żyje wiarą, druga sprawami świata; pierwsza buduje swoje życie na fundamencie słowa Bożego, druga natomiast kieruje się w życiu prawami ludzkimi. Żyjmy w wierze, odkładając na bok racje ludzkie, które “są szaleństwem w oczach Boga”, i kierujmy się w naszym życiu słowami Bożej mądrości, choć może się ona jawić jako “szaleństwo w oczach ludzi”. “Wejdźmy przez Niego”, kochając Go z całego serca, naśladując Go i będąc Mu posłusznym. Owce są przywiązane do swojego pasterza, patrzą na niego, idą za nim i są mu posłuszne. Za ich przykładem kochajmy i naśladujmy naszego Boskiego Pasterza, kontemplujmy Go, podążajmy za Jego przykładem i bądźmy Mu posłuszni.
Z łodzi nauczał tłumy.
(Łk 5, 3)
Wszystkie Jego słowa, wszystkie Jego czyny wzbudzają w nas nadzieję… W istocie bowiem jakiekolwiek słowa by wypowiadał, jakiekolwiek czyny wypełniał, zawsze ma na względzie nasze dobro. Nawet wtedy, gdy wydaje się mówić do Ojca, Jezus daje nam przykład: daje nam go świadomie i celowo. W ten sposób Jego słowa i uczynki, nawet gdy zwrócone są bezpośrednio do Ojca i stanowią wyraz osobistej, lecz widocznej więzi Chrystusa z Bogiem, są w dalszym ciągu, tak jak wszystkie inne czyny Jezusa, przeznaczone po pierwsze dla chwały Ojca, po drugie dla dobra ludzi.
Tak więc wszystko to, co mówi i czyni Jezus, wszystko to, co przypisują Mu Ewangelie, ma swoje źródło najpierw w miłości do Boga, a następnie w miłości do ludzi. Świadomość miłości Jezusa do nas jest niewyczerpanym źródłem nadziei, wszystko, co pochodzi z Jego serca, jest dla nas nadzieją. Tak więc nie ma sensu szukać w Ewangelii fragmentów, gdzie Bóg naucza o nadziei: wszystkie wersy są dyktowane przez Ducha Świętego z miłości do nas, wszystkie skierowane do nas słowa wypowiedziane przez Jezusa, wszystkie uczynki spełniane przez Niego z myślą o tym, abyśmy je ujrzeli, są dobrodziejstwem Boga dla ludzi, ukazują nam Jego miłość do nas i Jego serce, a także dopominają się, byśmy pokładali w Nim nadzieję.
Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło.
(Mt 18, 11)
Miejmy nadzieję! Wszak to dla nas Jezus przyszedł na świat… Bez Niego niewątpliwie byśmy zginęli… Miejmy nadzieję! Ponieważ niezależnie od naszych potknięć Jezus chce nas ocalić. Im bardziej grzeszni jesteśmy, im bliżej śmierci się znajdujemy, w im większym stanie rozpaczy ciała i ducha pozostajemy, tym bardziej – można powiedzieć – Jezus chce nas ocalić, ponieważ przyszedł na świat, by ocalić to, co ma zginąć…
Nie zniechęcajmy się nigdy, zawsze miejmy nadzieję! Stoimy na skraju przepaści, za chwilę upadniemy; zasługujemy na śmierć ze względu na nasze liczne niewdzięczności. Upadamy – a Jezus przychodzi nas uratować, gdyż przychodzi ocalić tych, którzy upadają. Nieskończenie dobry i nieskończenie potężny; do ostatniej minuty, do ostatniego tchu wszyscy pokładają w Nim nadzieję!
On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: “Milcz, ucisz się!”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
(Mk 4, 39)
Miejmy nadzieję! Boski Mistrz jest na dnie naszej duszy, tak jak był na dnie Piotrowej łodzi… Czasami wydaje się nam, że śpi, ale zawsze tam jest; gotowy, by nas zbawić; gotowy, by wysłuchać naszych próśb, czekając tylko, aż poprosimy o pomoc albo aż nadejdzie w naszej duszy najbardziej sprzyjający moment, by powiedzieć, tak jak powiedział morzu: “Ucisz się”. Jednym słowem, może zawsze uspokoić każdą burzę, oddalić wszelkie niebezpieczeństwa, śmiertelny niepokój zamienić w błogi spokój… Módlmy się zawsze! Im bardziej jesteśmy wstrząsani przez rozmaite burze, tym bardziej powinniśmy wnosić do Niego nasze dłonie i serca, a modląc się, żywić zawsze niezłomną nadzieję.
Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!
(Mk 6, 50)
W ten sposób zwracasz się do swoich uczniów… Ach! Jak bardzo jesteś dobry, mój Boże, mówiąc im i nam te słowa! Jakże ja jestem słaby, jak nędzny i grzeszny, ciągle targany przez wichry pokus i niepewny niczym łódź nabierająca wody ze wszystkich stron… Gdyż to nie tyle pokusy są silne, ile ja jestem słaby…Tak, przyznaję to, Ty nie pozwalasz kusić mnie zbyt mocno. Wyczuwam Twoją dłoń zawsze nade mną, gotową, aby uchronić mnie od wszelkich ciężkich pokus: “Swoim owieczkom Bóg oszczędza podmuchów wiatru”, a cudowny sposób, w jaki to czynisz, ukazuje mi, jak jestem słaby; moje potknięcia i ciągłe błędy niestety nie uświadomiły mi tego jeszcze! Ach, jak dobry jesteś, mój Boże, że zwracasz się do mnie, do mnie, który wiosłuje, nie posuwając się naprzód; do mnie, który jest miotany przez morze i niezdolny poruszyć się do przodu, Ty mówisz: “Nie bój się!”. Jakże jesteś dobry, nie tylko wypowiadając te słowa, ale także pozwalając mi żywić nadzieję, że być może nadejdzie dzień, gdy Ty sam ukażesz się w mojej nędznej łodzi i że przybije ona nagle do brzegu, do którego zmierza, ciągle nie mogąc zbliżyć się do niego. Ten brzeg to spełnienie Twojej woli, które chciałbym osiągnąć w tym życiu, ale to także szczęśliwa wieczność, do której błagam Cię, byś doprowadził moją barkę, najlepszy z przewodników, o słodki Jezu!
Nie lękajmy się… Jezus jest z nami. Widzi, jak wiosłujemy, jak męczymy się na próżno, widzi nasze słabości, nasze błędy, nasze grzechy i mówi nam, byśmy mieli nadzieję. “Nie chcę, by grzesznik umarł, ale by się nawrócił i żył dalej” – mówi nam i zachęca: “Nie bójcie się…”. To On wzbudza w nas żal… On obdarza nas także siłą, by więcej nie upaść… Podąża za nami wzrokiem… Gdy nadejdzie odpowiedni czas, bardzo nam pomoże: ale aby tak się stało, konieczny jest wysiłek z naszej strony. Gdy widzi, że mamy tyle odwagi, by z Jego pomocą dążyć do świętości już na tym świecie, ukaże się w naszej barce i doprowadzi nas tam; ale aby tak się stało, musi widzieć nas odważnie wiosłujących.
Wiosłujmy więc dalej, wiosłujmy aż do końca. To wszystko, czego On od nas oczekuje.
_____________________________________________________________________________________________________________
Deon.pl

 

 

O autorze: Słowo Boże na dziś

Brak komentarzy

Skomentuj notkę, rozpoczynając dyskusję...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*