My chcemy Boga!

W sobotę 19-go listopada w  Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikiach doszło do bardzo ważnego wydarzenia. W obecności prezydenta Andrzeja Dudy, w asyście około 80 tysięcy ludzi zgromadzonych w świątyni  i wokół niej, przyjęto  jako Króla Narodu Polskiego – Jezusa Chrystusa. Ta doniosła uroczystość wpisuje się w szereg innych zdarzeń, jest ukoronowaniem ciągu zmian,  dziejących sie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w Polsce, ale też na świecie. Niezwykle pomyślnym znakiem jest to, że zaledwie osiem dni wcześniej wielkie rzesze ludzi zgromadził tegoroczny Marsz Niepodległości, na którym według oficjalnych, raczej zaniżonych szacunków pojawiło się 75 tysięcy Polaków. Jest w tym jakiś symbol jedności Narodu i jego Króla. Dziwny to król. To prawda. Ale nie w takim znaczeniu, w jakim próbuje go opisać Gazeta Wyborcza i inne lewackie media. Lewakom nie mieści się w głowach, że można być władcą, który pociąga za sobą tylko tych, którzy dobrowolnie oddadzą mu się we władanie. To Pan, który szanuje wolną wolę człowieka i działa tylko tam, gdzie znajdą się ludzie mówiący: “Twoja, a nie moja wola niech się stanie”. Ale za takich ludzi ten Bóg, ten władca, ten Pan, oddał przecież życie na krzyżu.

Ponieważ fakt przyjęcia Jezusa Chrystusa jako króla budzi wśród lewaków znaczny opór i skoro połączyły się w jednym prawie czasie takie dwie uroczystości, to proszę pozwolić mi przywołać jednego z twórców państwa polskiego,  Romana Dmowskiego i przytoczyć cytat z wydanej w 1927 roku rozprawy Kościół, naród i państwo:

“Wiele mówimy i piszemy o istocie narodu, o charakterze więzów duchowych, wiążących ludzi w jeden naród, nie zawsze atoli zdajemy sobie sprawę z tego, jak wielką rolę religia i Kościół odegrały w wytworzeniu tych więzów. Bez tego co zrobił chrystianizm i Kościół Rzymski w dziejach, nie istniałyby narody dzisiejsze. Dziełem Kościoła było wychowanie indywidualnej duszy ludzkiej, mającej oparcie moralne w swym własnym sumieniu, a stąd posiadające poczucie obowiązku i odpowiedzialności osobistej; on związał różne szczepy, z ich odrębnymi kultami szczepowymi w jednej wielkiej religii; on u kolebki dzisiejszych narodów europejskich, w pierwszej połowie średniowiecza, był w ogromnej mierze organizatorem państwa…”

Uważam, że twierdzenia Romana Dmowskiego są aktualne i dziś. W dzisiejszych czasach, tak samo jak w Średniowieczu i w latach dwudziestych ubiegłego wieku, gdy te słowa zostały napisane, nie da się stworzyć silnego narodu bez spójnej religii i bez systemu etycznego opartego na zewnętrznych, ponadczasowych i niezmiennych zasadach.

Cofając się od tegorocznego Marszu Niepodległości jeszcze trochę wstecz, trzeba zwrócić uwagę na to, że w wyborach w USA przegrała kandydatka ewidentnie antychrześcijańska, która w swoim programie między innymi postulowała możliwość dokonywania aborcji do ostatniego dnia ciąży. W tym fakcie, gdy wziąć pod uwagę, że Clinton przegrała wybory mimo, że zdobyła więcej głosów, można również znaleźć odcisk bożego palca. Oczywiście zwycięzca wyborów Donald Trump nie jest aniołem i nie wiemy jak będzie ta prezydentura, ale możemy z dużą pewnością powiedzieć, jaka byłaby prezydentura Hillary Clinton. O tym, że można mieć nadzieję na amerykańską “dobrą zmianę” świadczy choćby osoba wiceprezydenta Mika Pence’a, który jest człowiekiem wierzącym i tego nie ukrywa.

Jeszcze wcześniejsze fakty, o których chciałbym tu wspomnieć, to Wielka Pokuta, która 15-go października zgromadziła wokół klasztoru na Jasnej Górze ponad 100 tysięcy wiernych, a także niewątpliwy, wielowymiarowy i międzynarodowy sukces jakim były Światowe Dni Młodzieży.

Mamy również to szczęście, a może nie jest to wcale kwestia szczęścia, że ponad rok temu w prezydenckich wyborach w naszym kraju zwyciężył Andrzej Duda. Myślę, że to poza śp. Lechem Kaczyńskim jedyny polski prezydent po upadku PRL-u, o którym można powiedzieć, że jest właściwym człowiekiem, na właściwym miejscu. W czasie ponad roku swego urzędowania mogliśmy go wielokrotnie widzieć klęczącego przed Najświętszym Sakramentem i dlatego można z całą pewnością powiedzieć, że jest to osoba, która mogła godnie  i bez krzty hipokryzji klękać przed ołtarzem, w czasie aktu intornizacji.

 

Wszystko wskazuje na to, że po wieku dziewiętnastym, w którym przewagę i sukces na arenie międzynarodowej osiągnęły głównie państwa protestanckie, po wieku dwudziestym naznaczonym dwoma wielkimi wojnami, a przede wszystkim pochodem przez świat wojującego ateizmu, odradza się w wielu miejscach prawdziwa wiara w Jedynego Boga. Jeśli – na co należy mieć nadzieję – tendencja ta się utrzyma, jest jeszcze szansa na przetrwanie cywilizacji łacińskiej. Możliwe, że nadchodzi okres,  który przetrwać mogą wyłącznie państwa katolickie. Tym większego znaczenia nabierają słowa Chrystusa, jakie zapisała w swoim Dzienniczku św. Faustyna, mówiące, że to z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat na Jego przyjście!

Również ludzie niewierzący powinni uświadomić sobie wagę tego, co się stało w Krakowie-Łagiewnikach. Choć sami nie podzielają naszej wiary w to, że przywództwo Jezusa ma bardzo konkretne, materialne i wymierne znaczenie, powinni przyjąć do wiadomości, że nigdy w całej historii ludzkości, żadna cywilizacja nie istniała bez spójnego systemu religijnego. Wiara jest fundamentem, podstawą istnienia każdej cywilizacji, o czym powinien pamiętać każdy, kto walczy z wiarą i próbuje wypchnąć ją do prywatnej sfery życia. Atakując religię, podcina się korzenie drzewa, na którym wszyscy siedzimy!

My katolicy, powinniśmy jednak pamiętać, że dla dobra naszej ojczyzny, narodu, naszych rodzin i nas samych nie wystarczy to, że przed ołtarzem klęknie prezydent. To my wszyscy, wierzący Polacy, musimy uznać Go za Króla. Musimy poddać naszą wolę Jego woli. Dbać o własne sumienia, o świętość rodzin i o prawidłowe wychowanie następnych pokoleń. Musimy pilnie strzec wiary i bronić jej w naszym narodzie. Są to obowiązki każdego katolika. Bez tego nie przetrwamy.

 

 

Lech Mucha

 

Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa (23.11.2016)

______________________________________________________________________________________________________________

Na zdjęciu: Parafia pw. Chrystusa Króla w Golejowie/gosc.pl

O autorze: Lech -Losek- Mucha

Pogodny, uczciwy, inteligentny, leniwy (bardzo), konserwatysta, nieprzejednany antykomunista. Mężczyzna, katolik, mąż i ojciec. Zawodowo - chirurg, amatorsko - muzyk, pisarz, płetwonurek, motocyklista...