Kaczyński oddaje władzę Targowicy walkowerem? Czyli moje teorie na temat “afery premiowej”

Szanowni Państwo.

Gdybym nie doceniał umiejętności strategicznych Jarosława Kaczyńskiego oraz jego wrodzonej skromności i uczciwości, stwierdziłbym, że po prostu zwariował. Jak bowiem inaczej nazwać reakcję prezesa PiS na niewinną zdawałoby się aferkę związaną wypłacaniem sobie premii przez rząd? Jak na to zareagował? Zamiast błyskawicznie zmienić temat debaty publicznej, prezes dolał tylko oliwy do ognia poprzez głoszenie narracji ” te premie nam się należały”, czego najgłośniejszym wyrazem okazało się słynne, bojowe wystąpienie Beaty Szydło w Sejmie.

Żeby była jasność. Ja też uważam, że te premie się rządzącym należały. Jak żadnemu gabinetowi po 89 roku. Osobiście nie zgadzam się na dziadostwo, jakie ma do tej pory miejsce w kwestii wynagradzania najważniejszych osób w państwie. Tu nie może być dziadostwa, tak samo, jak w kwestii finansowania partii przez budżet państwa. Bo dochodzimy do paradoksów, że polskiemu politykowi bardziej opłaca się brać kasę od Parlamentu Europejskiego, obcych służb czy korporacji międzynarodowych, niż od polskiego podatnika. Efekt mamy opłakany, fachowcy wybierają biznes zamiast polityki (wyjątek stanowi Morawiecki, choć odbija sobie w braniu dywidendy za posiadane akcje), a do polityki idą miernoty, które muszą wypełniać wolę ich zagranicznych płatników, doprowadzając tym samym Polskę do ruiny.

Polityka nie jest jednak licytacją o prawdę i chcąc nie chcąc, wymaga od  graczy oszczędnego jej gospodarowania w sprawach niewygodnych. Populizm bowiem będzie zawsze obecny w umysłach wyborców, szczególnie w tak biednym kraju, jakim jest Polska. W takich warunkach, powiedzenie na głos “Nam się te premie należały” są czymś więcej, niż błędem. Nawet nie strzałem w kolano. To jest jak amputacja nogi w kolanie bez znieczulenia. Niech nas nie zwodzi, że sondażowe spadki PiS to badania dla TVN-u. Sądzę, że odpływ wyborców od tej partii jest bardzo realny.

PiS jeszcze chwilę temu miał niemal otwartą drogę do drugiej kadencji. Konflikt z Izraelem wręcz wzmocnił partię rządzącą. Totalna opozycja w stanie totalnego rozkładu. Sądy przejęte. Nawet Unia Europejska chce z Polską “kompromisu”. A tu wchodzi Kaczyński i wysadza to wszystko w powietrze, namawiając Szydło do pokazania pazurków w Sejmie. Temat mógł zostać szybko ucięty, zapomniany, tymczasem sam PiS zadbał o to, by “afera premiowa” wybuchła na dobre. No czy to nie szaleństwo? Czy prezes PiS tak bardzo upoił się władzą, że odlatuje w kosmos?

No właśnie, coś mi tu nie pasuje, bo to wszystko kompletnie nie w stylu Kaczyńskiego. Znamy dziesiątki wypowiedzi prezesa PiS, z których ani jedna nie zdradzałaby jego słabości do materialnych wartości. Wręcz przeciwnie, zawsze był w tej sprawie niezwykle pryncypialny, czasem aż za bardzo. Podkreślając na każdym kroku, że władza ma być służbą wobec innych ludzi, a nie środkiem do zaspokajania swoich prywatnych potrzeb. Prezesowi Kaczyńskiemu można zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że jest politycznym kamikadze.

O co zatem chodzi w tej grze. Jestem ciekaw Waszych opinii. Ja przedstawię swoje hipotezy.

1. Prezesa naprawdę ogarnęła buta i arogancja władzy.

2. Prezes się pomylił uznając, że nie ma z kim przegrać.

3. Prezes specjalnie wpuścił Szydło w maliny, by straciła nieco na popularności i przestała być dla niego zagrożeniem.

4. Prezes, choć nie popiera bizantyjskiego państwa, wsparł frakcję Szydło , by dopiec Morawieckiemu, do którego być może traci zaufanie.

5. Prezes dodając animuszu Beacie Szydło blefował, chcąc na własne oczy zobaczyć reakcję swoich posłów na słowa o słuszności tych premii.

6. Prezes dowiedział się czegoś od międzynarodowych korporacji/zagranicznych służb specjalnych, czego my się nigdy nie dowiemy. Co zmusza go do oddania władzy walkowerem (haki).

7. Prezes dowiedział się czegoś od międzynarodowych kół finansowych, czego my się nigdy nie dowiemy. I uznał, że lepiej oddać władzę przed jakąś większą rozróbą gospodarczą i przeczekać ten czas w opozycji.

Inne pomysły? Może macie.

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.