Cud nawrócenia, czyli Andrzej Duda nad wołyńskimi dołami śmierci

Wczoraj wieczorem wróciłem (z drugiego w ciągu 6 tygodni) wyjazdu do Grodna i okolicznych, zamieszkałych przez Polaków wsi i miasteczek, czemu poświęcę osobne teksty.

Byliśmy na polskich cmentarzach i miejscach straceń w Grodnie i okolicach, gdzie leżą pomordowani przez sowietów i Niemców Polacy.

Żytomla k. Grodna – grób pomordowanych przez sowietów Polaków

Z przedwojennymi mapami w ręku odnajdywaliśmy na ulicach Grodna miejsca, gdzie po ogołoceniu miasta z wojska przez sanacyjne władze, Orlęta Grodzieńskie butelkami z benzyną spaliły sowieckie czołgi, atakujące miasto 20 września 1939, za co zapłaciły rzezią na Psiej Górce, Krzyżówce, w Lesie Sekret, gdzie po donosach żydowskich i białoruskich komunistów sowieci wymordowali aresztowanych obrońców,

 

Grodno – róg ulic Hoovera i Napoleona, gdzie 20 września 1939 polska samoobrona spaliła sowiecki czołg

rozmawialiśmy z miejscowymi Polakami, niekryjącymi żalu do Polski za porzucenie ich przez kolejny już po 1989, tym razem pisowski rząd.

***
Gdy po w sumie niedługim, bo 4 dniowym pobycie przekroczyłem granicę, znalazłem się w Polsce, która stała się świadkiem cudu:

Prezes Kurski (nie, nie Jarosław – jego brat Jacek) pokazał w TVP w czasie największej oglądalności film Wołyń!

Premier Morawiecki objął patronat(!) nad bojkotowanymi dotąd przez tzw. oficjalne czynniki społecznymi uroczystościami, upamiętniającymi ludobójstwo dokonane na wołyńskich i galicyjskich Polakach przez ukraińskich nacjonalistów.

Prezydent Andrzej Duda, po latach wymigiwania się na wszelkie możliwe sposoby od zrobienia tego co zrobił 3 dni temu, stanął na polu wołyńskiej pszenicy i powiedział to, co dawno powiedzieć powinien, a co ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i tysiące zwykłych Polaków powtarzały od lat:

że ponad 200 tysiącom polskich kobiet, dzieci, starców, mężczyzn zamordowanych w sposób tak okrutny, że reżyser „Wołynia” musiał dokazać wielkiej sztuki, by nie spowodować u widzów szoku, należy się chrześcijański pochówek.

I choć to jest minimum minimorum tego co jest (i było) obowiązkiem każdego prezydenta, który zasiada w fotelu mając nad sobą godło Rzeczypospolitej, za tę wołyńską wizytę należy się podziękowanie.

Komu się należy?
No oczywiście miłościwie nam panującemu ambasadorowi USA, który prezydentowi Dudzie na taki gest pozwolił – jesteśmy wszak dorośli i wiemy, że bez tego przyzwolenia, że zacytuję klasyczkę Holland Agnieszkę – „by było tak jak było”, czyli haniebnie.

Nie wiem tylko, na jak długo to pozwolenie zostało wystawione, bo różni tacy (sam znam jednego – imię dziwne takie ma) twierdzą, że jedynie na czas niezbędny do przykrycia wielkiego sukcesu poniesionego  (nie poprawiać – poniesionego) przez prezydenta i rząd w stosunkach z Izraelem.

Ale mam też powód do osobistej, jakże gorzkiej satysfakcji:

w napisanej tuż po przedpremierowym pokazie prasowym filmu Wołyń recenzji napisałem 2 lata temu tak:

„dopiero teraz kłamstwo wołyńskie ostatecznie przegrało.

Czy to znaczy, że teraz już nikt kłamał nie będzie?

Ależ oczywiście, że nadal będą kłamać, ale już nie tak bezczelnie.

I nie na najwyższych szczeblach władzy.

Ten film trafi pod przysłowiowe polskie strzechy, do polskiej młodzieży, bo nawoływanie do jego bojkotu byłoby dla każdej partii politycznej samobójcze, a wybory samorządowe już za 2 lata.

Dlatego więc kłamstwo wołyńskie przegrało ostatecznie.”

Minęły 2 lata i rzeczywistość potwierdziła słuszność mojej diagnozy:

probanderowska frakcja w PiSie wraz z około pisowskimi rezonatorami przycichła,

kłamca wołyński, wicemarszałek sejmu Terlecki, który jeszcze w lipcu 2016 twierdził, że na Wołyniu była „bratobójcza wojna” już tak nie mówi,

wieloletni stygmatyzator Kresowian i łowca ruskich agentów Jerzy Targalski zabawia publikę pokazując się z kotem na głowie i już oficjalnie od ruskich agentów nikogo nie wyzywa, bo teraz inna jest mądrość etapu, co jako modelowe staliniątko wyczuwa bezbłędnie!


I tylko dyrektor Biełsatu Romaszewska ma wciąż z ludobójstwem na Polakach problem, czemu daje wyraz publicznie:


„Fascynuje mnie czemu w ramach historycznych debat ZAWSZE są tendencje do zawyżania liczby ofiar. Mogą to być ofiary Jedwabnego, ofiary Wołynia, ofiary sowieckie na Kresach. Jaka jest różnica jakościowa pomiędzy tym czy ktoś zamordował 3 osoby czy 6 osób, albo czy 100 tys czy 200?”

Ignorantka się znalazła. „jaka jest różnica JAKOŚCIOWA”?!

Otóż akurat ona powinna wiedzieć jaka, bo jej znajoma, eksżona jej znajomego Boni Michała, Engelking Barbara już dawno wytłumaczyła jaka:

„Dla Polaków śmierć to była po prostu kwestia biologiczna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…”

I pomyśleć, że taka, nieoczytana (eufemizm) osoba rości sobie prawa do bycia autorytetem.

http://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/andrzej-duda-rzez-wolynska-cznia
http://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/klamstwo-wolynskie-marszalka-terleckiego

http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/wolyn-smarzowskiego-po-pokazie-prasowym
http://telewizjarepublika.pl/szokujace-spojrzenie-profesor-engelking-boni-na-sprawe-smierci-
zydow-i-polakow-wideo,65085.html

O autorze: Ewaryst Fedorowicz