Wyjście z matni, czyli realny program odzyskania niepodległości

 

Wstęp

 

Zastanawiałem się ostatnio, czy możliwe jest odzyskanie przez nas suwerenności w taki sposób, który dawałby duże prawdopodobieństwo przetrwania tej operacji.

Własne, oddane sprawie Wolnej Polski służby – wywiad i kontrwywiad, uzbrojenie społeczeństwa na wzór szwajcarski, to sprawy oczywiste. Ale jak uzyskać zdolność do skutecznej obrony w wojnie gospodarczej?

Nie można moim zdaniem liczyć na sojusze, konieczne jest osiągnięcie samowystarczalności, co najmniej na 10 lat, tak by móc funkcjonować bez eksportu i importu. Pierwszym krokiem do tego musi być odtworzenie produkcji żywności. Polska powinna postawić zdecydowane ultimatum: albo dopłaty do upraw będą takie same dla wszystkich krajów UE, albo wykonamy pol-exit. Oczywiście same dopłaty nie wystarczą, potrzebny jest program motywujący do intensyfikacji i rozwoju produkcji rolnej. Także – edukacja, by Polacy przestali kupować zagraniczny chłam, bo o kilka groszy tańszy. Oczywiście system kontroli, aby produkty były uczciwie oznaczone z podaniem kraju pochodzenia, stopnia użycia nawozów sztucznych, pesty- i herbicydów i innych środków chemicznych i farmaceutycznych przy uprawie i hodowli.

Dla wsparcia rolnictwa musi zostać reaktywowany przemysł budowy maszyn rolniczych i wszelkich urządzeń i surowców potrzebnych do produkcji rolnej.

Dobra realne to sprawa podstawowa, ale atak może przyjść także od strony częściowo tylko należących do Polaków banków.
Skutkiem mogą być upadłości banków i ich niewypłacalność przenosząca się na wszelkie podmioty – ludzi i firmy lub hiperinflacja. Aby się przed tym zabezpieczyć konieczne jest stopniowe wdrożenie walut równoległych. Co najmniej jednej waluty o zasięgu krajowym oraz walut lokalnych – samorządowych. Obecnie NBP i Ministerstwo Finansów straszą i zniechęcają powiaty, które inicjują projekty wprowadzenia pieniądza lokalnego. Powinno być odwrotnie – regulacje prawne i programy rządowe powinny wspierać i zachęcać, a nawet – przymuszać władze lokalne do wdrożenia własnych walut.
Centralne koordynowanie takiego programu dałoby znaczne oszczędności, gdyż można by było stworzyć wspólną infrastrukturę, oprogramowanie, rozwiązania techniczne, prawne i organizacyjne, które służyłyby funkcjonowaniu walut samorządowych.

Obok żywności i pieniędzy gospodarka potrzebuje energii. Czy stać nas na samowystarczalność energetyczną? Czy są źródła dostaw, na które Polska mogłaby liczyć, nawet w obliczu wojny gospodarczej ze światowymi potęgami?
Potrzebne byłoby przygotowanie przez naszych najlepszych specjalistów programu uwzględniającego takie źródła energii jak geotermia, zgazowywanie węgla kamiennego, rozwój energetyki wodnej (który mógłby przy okazji znacznie poprawić od lat kulejącą u nas gospodarkę wodną – problem deszczówki bezproduktywnie spływającej przez nasz kraj do morza) ; wreszcie – energetyka jądrowa (do tej ostatniej jestem jednak bardzo sceptyczny; rozwiązania rozproszone byłyby znacznie mniej narażone na akcje sabotażowe obcych służb).

Mając za sobą takie przygotowania Polska mogłaby wyjść z UE, MFW, Banku Światowego, mogłaby ogłosić odzyskanie suwerenności z przywróceniem porządku prawnego sprzed II Wojny Światowej (przynajmniej chwilowo i choćby tylko nominalnie – aby reformować coś, co było nasze i znacznej mierze uczciwe, a nie bajzel nazywany przez obecny establishment “porządkiem prawnym”,  zakotwiczony w zdradzieckim manifeście PKWN), a nawet – odrzucić zobowiązania podjęte przez okupacyjne, narzucane nam przemocą i podstępem rządy począwszy od PRL, na tzw. III RP skończywszy.

O autorze: Marek Sas-Kulczycki

Poprzednio - Asadow i "niepoczytalny?" (ze znakiem zapytania - niech Czytelnik osądzi sam).