Jeszcze o karze śmierci – Poruszycielowi do przemyślenia.

Zastanawiam się patrząc z perspektywy Starego Testamentu, dlaczego Bóg nie uśmiercił zbuntowanych aniołów, którzy chcieli zająć miejsce Boga, a tylko skazał ich na piekło ? Dlaczego nie uśmiercił Pierwszych Rodziców, a tylko skazał ich na wygnanie z Raju po popełnieniu przez nich grzechu pierworodnego ? Dlaczego nie uśmiercił Kaina za jego zbrodnię ?

A dlaczego uśmiercił mieszkańców Sodomy ? Dlaczego zesłał potop, gdzie uratował się tylko Noe i jego rodzina ? Dlaczego ?… tu można cytować z Biblii wiele podobnych przypadków.

 

Nasuwa mi się odpowiedź, że w tym temacie także, porządek nadprzyrodzony jest inny niż porządek przyrodzony ??? W pierwszym się nie skazuje na śmierć, a w drugim skazuje ?!?

Jezus Chrystus – Bóg swoim przyjściem na świat dokonał « kopernikańskiego przewrotu », gdy postawił na miłość jako wyznacznik wszelkich ludzkich działań, a św. Paweł ubrał tę postawę we wspaniały hymn o miłości. Tym samym została zneutralizowana zasada z Kodeksu Hammurabiego (XIX w. przed J.Ch.) « oko za oko, ząb za ząb ».

I teraz papieże, Ojcowie, Doktorzy Kościoła mieli duży orzech do zgryzienia.

Na przykład Orygenes (+ 254) zrazu wyrzucony z Kościoła jako heretyk głoszący, że skoro Chrystus przez Krzyż uwolnił ludzkość z grzechu pierworodnego, to wszyscy ludzie będą zbawieni, złoczyńcy też. Więc nasuwa się wniosek, że karanie takich nie ma sensu. Później (chyba w XV wieku) ogłoszono go Ojcem Kościoła, twierdząc, że taka interpretacja przemyśleń Orygenesa jest zbyt jednostronna, skrajna, błędna.

Zaczęto precyzować, co można, a czego nie można czynić.

I tak między innymi np. Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic (XV w.) zaprezentowali teorię wojny sprawiedliwej (obronnej), gdzie w imię Chrystusa nie wolno było zabijać pogan. 

A przecież już św. Bernard (późniejszy Doktor Kościoła) w Vezelay nawoływał chrześcijan do pierwszej wyprawy krzyżowej, by odbili Grób Chrystusa wyrzynając niewiernych. A Inkwizycja została powołana, by ograniczyć samowolę władców do skazywania na śmierć niewygodnych osób uznanych przez danego księcia za heretyków.

Dzisiaj jest dyskutowany problem zabijania nienarodzonych dzieci… pedofilii…, gwałtów…, okrucieństwa, także nad zwierzętami…

Szerzej, w kulturach niesemickich np. Grecy skazywali złoczyńców na ostracyzm czy wieczne zapomnienie ich imienia (osobnik, który spalił świątynie Ateny na Rodos); Rzymianie też skazywali na banicję (np. Cicero), ale także wyrzynali całą rodzinę cesarską, żeby jakiś potomek nie zapragnął czasem zostać cesarzem.

Arabowie też wyrzynali : potomstwo kalifa Alego, dynastię Ummajadów (zachował się tylko jeden, który po ucieczce założył kalifat w Hiszpanii).

Trudny problem kary śmierci. 

Chciało by się ściąć głowę takiemu, który zabił moją matkę, zgwałcił moje dziecko … przykłady można mnożyć.

Ale, po co w takim razie Jezus Chrystus Bóg dokonał przewrotu kopernikańskiego Miłości ? Tu, na ziemi ! Czy po to byśmy powrócili do mentalności czasów Hammurabiego ?

Arystoteles twierdził, że w kwestii sprawiedliwości nie można znaleźć « złotego środka » : albo jest sprawiedliwość, albo jej nie ma. Mój wykładowca, zresztą ksiądz, uważał, że « albo dziewczyna została zgwałcona, albo nie ». Inni, powołując się na Biblię, chcieli by nasza mowa była « tak tak, nie nie ». Takie głębokie pragnienie ideału.

Można mnożyć teorie za lub przeciw karze śmierci. 

Można niuansować jak św. Jan Paweł II, że w skrajnych wypadkach należy wykonać karę śmierci; albo tak jak Franciszek I zdecydowanie zadeklarować, że jest ona « niedopuszczalna ».

A ludzie i tak będą umierać, czy byli winni, czy niewinni; skazani antropomorfizującym (nie wiemy przecież, co Bóg myśli) wyrokiem Boskim czy ludzkim.

Można sobie zadać pytanie, czy w przestrzeni państwowej ustawa znosząca karę śmierci sprawi, że ludzie przestaną się zabijać ? Wątpię. O co chodzi więc w takiej ustawie ? O moralny aspekt, że nie wolno zabić człowieka i trzeba to usankcjonować prawnie ? A może właśnie chodzi o utajony, niewyartykułowany aspekt, by zrelatywizować wymiar moralny uznając, że nie istnieje żaden absolutny wymiar moralny, uznający że za uczynione dobro należy się nagroda, a za popełnione zło – kara (za najwyższe zło – najwyższa kara) ?

Można sobie zadać pytanie, czy w przestrzeni państwowej ustawa wprowadzająca karę śmierci sprawi, że ludzie przestaną się zabijać ? Także wątpię. O co więc chodzi w takiej ustawie ? O moralny aspekt ? Raczej chodzi o prawny aspekt, że nie wolno bezprawnie zabić człowieka, więc trzeba to usankcjonować prawnie ? Że istnieje absolutny wymiar prawny, który wymaga, aby za uczynione dobro wyznaczać nagrodę, a za popełnione zło – karę; za najwyższe zło – najwyższą karę (starożytne prawo Karmana).

Odwieczny problem : czy moralność jest ważniejsza, czy prawo powinno dominować nad moralnością ? Prawo przeciwko moralności; moralność przeciwko prawu !

A tak chciało by się, by prawo było moralne ! By sprawiedliwość była moralna !

A prawo stanowione, często udające absolutne, ciągle chce być przede wszystkim sprawiedliwe, nawet za cenę pozostawienia z boku moralności.

Czyli powracamy do porządku nadprzyrodzonego i przyrodzonego.

Wydaje się, że można zniszczyć ciało, skazać na śmierć w porządku przyrodzonym. Natomiast w porządku nadprzyrodzonym nie można zniszczyć nieśmiertelnej duszy – ani anioła, ani człowieka. Choćby popełnili najgorsze zło ?

Wszystko wskazuje na to, że na tym świecie ludzie nigdy nie przestaną się zabijać; niezależnie od tego czy prawo stanowione opowie się za lub przeciwko karze śmierci. Nawet po ustanowieniu przez Boga Jezusa Chrystusa prawa miłości ?

O autorze: Marek P. Prokop

historyk filozofii