Marek Budzisz w roli proroka

Dwanaście dni temu, 14.11.2018, Marek Budzisz opublikował w Tygodniku TVP Info artykuł “Wojna rozpocznie się na Morzu Azowskim. Lada dzień?”. Dowodził w nim, że:

“Pytanie tylko, gdzie rosyjscy żołnierze z bronią w ręku zabiegać będą w najbliższym czasie o ucieleśnienie marzeń o pokoju i braterstwie? Wiele wydaje się wskazywać na to, że nowym polem konfliktu będzie Morze Azowskie, akwen łączący się na południu z Morzem Czarnym, który z punktu widzenia prawa międzynarodowego morzem wcale nie jest. O tym przesądza zwarta jeszcze w 2003 roku, za prezydenta Leonida Kuczmy i ratyfikowana rok później, umowa międzypaństwowa, która stanowi, że z prawnego punktu widzenia jest to obszar wspólnie wykorzystywany zarówno przez Ukrainę, jak i przez Rosję.
Kijów czynił przez lata starania, aby wytyczyć granicę, co pozwoliłoby określić nie tylko zasięg wód terytorialnych, ale również strefy interesów ekonomicznych, lecz Moskwa skutecznie blokowała te zabiegi. I ten niejasny, a przynajmniej nieprecyzyjny, stan prawny zaczęła wykorzystywać Rosja, zatrzymując statki płynące do ukraińskich portów w Mariupolu i Bierdiańsku oraz przeprowadzając ich szczegółowe i czasochłonne rewizje.
Dla przykładu – między 14 a 21 sierpnia do ukraińskich portów nie dotarł ani jeden statek. Rosjanie zatrzymali 16 jednostek pływających pod rozmaitymi banderami, które przewoziły 120 tys. ton ładunku.
Gwoli prawdy trzeba napisać, że całą historię rozpoczęli Ukraińcy, zatrzymując pod koniec marca rosyjski kuter „Nord”, następnie statek wiozący piasek używany do budowy mostu na Krym oraz tankowiec „Mechanik Pogodin”. Formalnie powodem podjętego przez Kijów działania było to, że statki zawijały wcześniej do portów na Krymie, łamiąc w ten sposób obowiązujące na Ukrainie prawo.”.
{TUTAJ}

I rzeczywiście – wczoraj [25.11.2018] w Cieśninie Kerczeńskiej Rosjanie zaatakowali trzy ukraińskie okręty, dwa kutry i holownik. Ostrzelali je i uprowadzili {TUTAJ}. Według Reutersa, są one obecnie w porcie w Kerczu. Z 23 ukraińskich marynarzy sześciu zostało rannych. Najciężej rannych przewieziono podobno do Moskwy. Ukraina zareagowała postawieniem armii w stan gotowości, a prezydent Poroszenko podpisał dekret o stanie wojennym, który ma obowiązywać do 25 stycznia 2019. Obecnie obraduje nad nim parlament Ukrainy. W trybie pilnym zwołano posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ i naradę sztabu NATO. Portal RMF24.pl prowadzi bezpośrednią relację z wydarzeń {TUTAJ}.

Publicyści różnią się w ocenie powagi sytuacji. Dziś rano Piotr Skwieciński napisał tekst “Eskalacja konfliktu między Rosją a Ukrainą – czy i Moskwa, i Kijów chcą krótkiej, ograniczonej wojenki?” {TUTAJ}. Prof. Szeremietiew jednak straszy:

“Przypomnijmy, że zostały zajęte siłą trzy okręty ukraińskie i zostali poranieni marynarze. Pamiętajmy również, że pokład okrętu wojennego jest traktowany jak terytorium danego państwa. A zatem można powiedzieć, że w ten sposób Rosja kolejny raz zajęła terytorium Ukrainy. Incydent jest naprawdę poważny i dotyczy bardzo żywotnego dla funkcjonowania Ukrainy dostępu do morza (…) mam nadzieję, że zostaną podjęte działania NATO w tej sprawie. Były takie opinie, nawet jeden z rosyjskich wojskowych mówił o tym, że jeżeli wojna wybuchnie, to właśnie o Morze Azowskie. To oznacza, że groźba wybuchu pełnowymiarowego konfliktu może być spora.
Uważa pan, że ta sytuacja może być iskrą do wybuchu światowego konfliktu zbrojnego?
Tak, chyba że to, co mówił ten wysoki rangą rosyjski dowódca, to tylko element gry propagandowej. Rosja cały czas prowadzi politykę, która ma doprowadzić do podporządkowania Ukrainy. Na razie udało się to tylko z kawałkiem tego kraju.
Jakie działania pana zdaniem powinno podjąć NATO w tej sytuacji?
Powinny być to działania wyraźnie wspierające Ukrainę. Widać, że Ukraina boi się wybuchu pełnowymiarowej wojny z Rosją. Stąd oświadczenie prezydenta Poroszenki, że ogłoszą stan wojenny, ale to nie oznacza działań wojennych tylko samoobronę. (…) Przypominam, że np. gen. Hodges mówił, iż o ile baz amerykańskich na terenie Polski nie powinno być, to obecność rotacyjna sił NATO na terenie Ukrainy i Gruzji jak najbardziej jest wskazana. Moim zdaniem to byłoby dobre rozwiązanie. Zarówno Gruzja, jak i Ukraina skłaniają się ku temu, aby zostać członkami NATO.” {TUTAJ}.

No cóż – wkrótce dowiemy się, jakie będą skutki tego starcia.

O autorze: elig