Ratownicy GOPR w roli cioci Kloci,

która to ciocia wierci dziurę w brzuchu bratankowi: “o ty niedobry nie włożyłeś szalika, a teraz gardło cię boli!”. Podobieństwo miedzy ową ciocią, a ratownikami zauważyłam podczas oglądania dzisiejszego [22.01.2019] programu “Alarm” w TVP. Większą jego część wypełniły narzekania ratowników GOPR na turystów, którzy ugrzęźli gdzieś w śniegu względnie zabłądzili i w ogóle ośmielili się wyjść w góry. Szczególnie dostało się Arturowi Szpilce, którego psa ściągnęli ratownicy ze Śnieżki. W programie pokazano wiele wypowiedzi internetowych hejterów na ten temat.

No cóż, takie apele o zdrowy rozsądek są na ogół zupełnie nieskuteczne, natomiast widzów, którzy unikają gór – po prostu nudzą. Nie sposób też zrozumieć, czemu strażacy cieszą się, gdy uratują zwierzę z pożaru, a ratowników GOPR coś podobnego doprowadza do wściekłości. Odniosłam wrażenie, że najchętniej zamknęliby oni góry na kłódkę, a sami przesiedzieli całą zimę w ciepłej goprówce.

Wyraźnie nie zdają oni sobie sprawy z tego, iż żyją z lekkomyślnych turystów. Gdyby wszyscy stali się tak cholernie ostrożni, to ratownicy przestali by być potrzebni i straciliby pracę. Te jęki i narzekania w telewizorze są podszyte sporą dawką hipokryzji. Poza tym – ludzie to nie brojlery zamykane w klatkach. Mają prawo do ponoszenia ryzyka, a że czasem się przeliczą – trudno. Właśnie na taką okoliczność stworzono GOPR. Byłoby lepiej,, gdyby ratownicy skoncentrowali się na swojej pożytecznej pracy i darowali sobie wychowawcze pogadanki. One nikogo nie uratują.

O autorze: elig