Adrian Zandberg, czyli klątwa Sarumana

Saruman to zły czarodziej, jeden z bohaterów “Władcy Pierścieni” Tolkiena. Dysponował on magicznym głosem, sprawiającym, że słuchacze wierzyli we wszystko, co mówił. Podobny dar posiada Adrian Zandberg, szef lewicowej partii Razem, poseł na Sejm z ramienia SLD [właściwie koalicji SLD, Wiosny i Razem]. Po raz pierwszy okazało się to podczas debaty przed wyborami parlamentarnymi w roku 2015 [{TUTAJ} i {TUTAJ}]. Zandberg wygłosił w niej płomienne przemówienie, które skłoniło część lewicowych wyborców do przerzucenia swych głosów z SLD do Razem. W efekcie lewica w ogóle nie dostała się do parlamentu. Można było to nazwać “klątwą Sarumana”.

W roku 2019 SLD nie popełniło już podobnego błędu i przyjęło na swe listy działaczy Wiosny i Razem. Dzięki temu sześciu posłów partii Razem dostało się do Sejmu, w tym Adrian Zandberg. Odpowiadając na orędzie Mateusza Morawieckiego wygłosił znów płomienne przemówienie {TUTAJ}. Wywołało ono ponownie zachwyt na lewicy, która ogłosiła je “najlepszym przemówieniem w Sejmie tej kadencji” {TUTAJ}. Nie tylko lewica zwróciła na nie uwagę. Wczoraj [20.11.2019] w prawicowym portalu wPolityce.pl Konrad Kołodziejski napisał {TUTAJ}:

“w porównaniu z histerycznym skowytem, do którego przez ostatnie cztery lata przyzwyczaił nas antypis, wystąpienie Zandberga jawi się nieoczekiwanie jako zupełnie nowa jakość. Przede wszystkim Adrian Zandberg – krytykując premiera – starał się stawiać rządowi konkretne zarzuty. Można się z nimi zgadzać, bądź nie zgadzać, ale intelektualna uczciwość każe przyznać, że dość sprawnie recenzował socjalne obietnice PiS. (…)

Największym problemem jest jednak Zandberg dla opozycji. Wystąpienia większości gwiazd obozu antypisowskiego z ich histeryczną mantrą o PiS jako „grabarzach demokracji” wyglądały na jego tle żałośnie. Jeśli politycy PO, bo to o nich głównie mowa, pilnie nie popracują nad sobą, to wkrótce nikt – poza najtwardszym elektoratem – nie będzie przywiązywał najmniejszej wagi do tego, co mówią. Bo choć wprawdzie od dawna nie mają zbyt wiele do powiedzenia, to dopiero teraz zaczyna to być dla wszystkich dramatycznie widoczne. (…)

Wreszcie Zandberg jest potencjalnym problemem dla swoich sojuszników na lewicy. Dziś pozycja lidera formacji Włodzimierza Czarzastego jest stabilna, bo to SLD kontrolując finanse, kontroluje sytuację na lewicy, ale myślę, że bardzo uważnie przygląda się potencjalnemu rywalowi. Podobno nawet nie klaskał podczas jego wystąpienia w Sejmie.”.

Czyżby Zandberg miał znów okazać się “klątwą Sarumana”? Tym razem nie tylko dla lewicy, ale dla całej opozycji? Konrad Kołodziejski kończy swój artykuł słowami:

” lepiej nie lekceważyć Zandberga. Bo wiele wskazuje na to, że scena polityczna się zmienia i na lewicy wyrasta dziś rywal, z którym prędzej czy później przyjdzie się pozostałym zmierzyć.”.

O autorze: elig