Sześciu ślepców i słoń, czyli o Rosji

Bardzo znana jest hinduska bajka o sześciu ślepcach i słoniu. Mówi ona o tym, jak sześciu ślepców próbuje opisać słonia. Każdy z nich dotyka innej części ciała zwierzęcia i daje zupełnie inny jego obraz -sprzeczny z pozostałymi. Na podstawie tej amerykański poeta John Godfrey Saxe napisał wiersz, który można znaleźć {TUTAJ}.

Przypomina mi się to zawsze wtedy, gdy czytam różne opracowania rozmaitych komentatorów na temat Rosji. Kraj ten jest oczywiście owym słoniem, a publicyści – ślepcami. Jedni twierdza, że Rosja jest złowrogą potęgą, czyhającą na swych sąsiadów, a inni, że to stosunkowo słaby kraj otaczany przez wrogie bazy. Jedni twierdza, iż gospodarka Rosji ma się nieźle, zaś inni, że Rosja to już tylko surowcowe zaplecze Niemiec i Chin, stojące na skraju załamania.

Mimo tego stanu rzeczy postanowiłam polecić Czytelnikom trzy artykuły na temat Rosji, które ukazały się niedawno Pierwsze dwa są autorstwa Marka Budzisza. Jeden nosi tytuł “Nowa Jałta nie jest potrzebna. Rosja bez niej kończy odbudowę swojej strefy wpływów” i ukazał się w Tygodniku TVP {TUTAJ}. Opisuje on jak Moskwa stara się uzależnić od siebie kraje sąsiednie – Armenię, Białoruś, Ukrainę, Kazachstan i Gruzję. Budzisz pisze m. in.:

“w 5 lat po aneksji Krymu Rosja jest obecnie znacznie bliżej niźli w przeszłości do osiągnięcia swego głównego celu geopolitycznego – zbudowania u swoich granic wianuszka państw buforowych, których władze nawet nie będąc otwarcie promoskiewskie będą zmuszone liczyć się z jej strategicznymi interesami.

A zatem Moskwa nie potrzebuje żadnych porozumień z Zachodem, i dlatego nie jest nimi zainteresowana. Aby się o tym przekonać dokonajmy przeglądu najważniejszych wydarzeń ostatnich dwóch lat w regionie.”.

Drugi tekst pojawił się na blogu {TUTAJ}. Nosi on tytuł “Rosja w 2029 roku będzie groźniejsza niźli obecnie, dla naszej części Europy.”. Marek Budzisz cytuje w nim najpierw opinię Siergieja Karaganowa:

“Jednak najciekawszą pozostaje odpowiedź na pytanie – jak to się stało, że wojskowe dominacja Zachodu została obecnie podważona. Otóż Karaganow jest zdania, że początkiem tej fazy „zmierzchu Zachodu” było osiągnięcie przez ZSRR statusu mocarstwa nuklearnego, ale kluczowym, okazało się to co była w stanie zrobić Rosja po 2008 roku, kiedy zatrzymała degradację swych sił zbrojnych, odbudowała swój potencjał jądrowych sił strategicznych i była w stanie narzucić Zachodowi wyścig zbrojeń w tych obszarach, które uznać można za kluczowe dla przyszłych konfliktów zbrojnych (czyli np. broń hipersoniczna, nowe rakiety strategiczne, systemy antydostępowe etc.).”.

Następnie Budzisz opiera się na tezach szwedzkiego Instytutu studiów Strategicznych FOI:

“Ale za jeszcze bardziej interesujące również i z naszej polskiej perspektywy uznać wypada wnioski do jakich dochodzą. Otóż ich zdaniem, raczej nie należy w perspektywie najbliższych 10 lat liczyć na jakąś zasadniczą zmianę rosyjskiej linii politycznej, nawet jeśli do władzy dojdzie nowe pokolenie czy nowe elity. Rosja nadal będzie uprawiała politykę rewizji porządku międzynarodowego, dążyła będzie do potwierdzenia swego mocarstwowego statusu, a w relacji z sąsiadami jej postawa będzie w nie mniejszym stopniu niźli obecnie asertywna i wielkomocarstwowa. A zatem jeśli nie zmiana polityczna, to może chociaż brak możliwości nie pozwoli Moskwie osiągnąć takiego statusu jaki chciałaby mieć? Tu też nie ma wielkich powodów do optymizmu. Inercja systemu oraz polityczna siła rosyjskiego lobby wojskowego skłaniają szwedzkich analityków do wniosku, że żadna znacząca redukcja wydatków na zbrojenia nie nastąpi w najbliższych latach. Federacja Rosyjska, mimo wolnego tempa wzrostu, jest ich zdaniem nawet zdolna zwiększyć swój wysiłek obliczony na modernizację sił zbrojnych.”.

Z obu tych tekstów wyłania się obraz Rosji jako groźnej potęgi szachującej inna kraje. Interesujący jest też wpis blogera Apoloniusza w portalu Niepoprawni.pl “Ważą się losy Rosji na następne dziesięciolecia, a my w roli korka od wanny.” {TUTAJ}. Autora zainspirowały wykłady dr Jacka Bartosiaka o geopolityce. Twierdzi on, że:

“Rosja stoi po ścianą, skutkiem czego aktualnie nie ma żadnego interesu prowadzenia ofensywnych działań wojennych przeciwko jakiemukolwiek państwu Unii Europejskiej i to z kilku powodów i wbrew pozorom zdaje sobie z tego sprawę akceptując pełzającą agresję Chin na Syberii. (…)

Rosja, co już wcześniej sygnalizował jej prezydent (hasło: „od Lizbony do Władywostoku”) jest skazana na UE stojąc pod ścianą i mając przyłożony do głowy chiński AK47 z jednej strony, a mając w perspektywie rolę amerykańskiego janczara w wojnie o hegemonię nad światem, z drugiej strony. Obie możliwości nie są zbyt kuszące, gdyż obaj kontrahenci bardzo chętnie potencjał rosyjski wykorzystają lecz nie oferują dostatecznie interesujących fruktów. Pozostaje opcja EU, lecz jest jeden mankament, a mianowicie Polska stojąca w poprzek planom integracyjnym obu dogadujących się stron – vide A.D. 1939 r., (Polska jak ów korek w wannie : gdy się korek wyjmie, to wanny się nie napełni, a nawet jeśli zatkać odpływ pietą to kąpiel można sobie podarować – żaden z wanny pożytek).

Oczywiście nasze strategiczne położenie może być ponownie powodem naszej, polskiej tragedii, ale może być także źródłem dobrobytu, w zależności od kursu jaki przyjmą rządzący naszym krajem. Można sobie wyobrazić, iż coraz bardziej zdeterminowana UE (czytaj Niemcy), oraz czująca przyspieszenie ruchów „płyt tektonicznych” wywołanych amerykańsko – chińskim trzęsieniem ziemi Rosja, przestają zważać na okoliczności i podejmują działania zmierzające do pełnej integracji, ale jeśli gra nabierze rumieńców to wówczas nasz kraj będzie musiał dokonać wyboru, czy stać u boku Stanów Zjednoczonych i bronić amerykańskich interesów do ostatniego polskiego żołnierza, za polskie pieniądze (gdyż jak widać prezydent USA wyznaje zasadę, iż jego kraj na tym zarobić), czy przeciwnie dopuścić do zupełnego wykluczenia Stanów z Europy. “.

Ja osobiście uważam, że nie po to USA interweniowały w obu wojnach światowych, by teraz dać się wykluczyć z Europy i dopuścić do powstania Eurazji od Lizbony do Władywostoku. Niemniej artykuł Apoloniusza warto przeczytać.

O autorze: elig