Ci wredni Polacy nie chcą umierać na COVIDa!

Polacy to źli ludzie.
I niewdzięczni.

Władzuchny kochanej nie słuchają, na tę para-grypę mają, jak niejaki Ewaryst, wywalone, i co najgorsze – umierać nie chcą.
No nie chcą i już!

Nie nowina to, bo już ponad półtora wieku temu, margrabia Wielopolski dosadnie tę przypadłość narodową spuentował:

„Dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic”

A tyle, co dla Polaków chce zrobić kniaź nowogrodzki ze swą socjalistyczną, nowogrodzką ferajną, to nikt w historii zrobić nawet nie zamarzył, no chyba że Leszek Balcerowicz, ze skutkiem wiadomym.

Mimo codziennego, dywanowego bombardowania przez połączone siły medialne koncernu Cioci Magdalenki, jak POPiS długi i szeroki, informacjami o rekordowym wzroście liczby zakażeń, nie chcą cholery jedne umierać.

O, wczoraj 680 zakażonych i zmarło aż 6!

Ale to jeszcze nic.
Przedwczoraj, to już przesadzili na maksa: nowych zakażeń 575 – a zmarła JEDNA osoba.

No i co z takimi (pojedźmy Gierkiem z 1976) warchołami począć?!

Pompowanie wyników przy pomocy „chorób współistniejących” działa wprawdzie maskująco, bo jak się okazuje, według Ministerstwa Zdrowia, od 4 marca do 19 maja na koronawirusa BEZ tej pompki zmarło w 36 milionowym kraju …200 (słownie – dwieście) osób,
jednak za okres po 19 maja  Ministerstwo już takich danych nie podaje, bo teraz, po pieredyszce, którą zawdzięczamy Jarosławowi Gowinowi, nastał czas brania Polaków za twarz  i żeby to branie odniosło skutek, trzeba Ciemnemu Ludowi  mózgi prać ze zdwojoną intensywnością.

***

Ledwie para-prezydent przestał po kraju jeździć, w tłumach bezmaseczkowych selfie sobie robić, już rozpoczęło się zgodne (a tak się niby kłócą) trójbębnienie połączonych sił  TVPTVNPolsat:

„Ludzieee! Reeekooord zakażeeeń! Koleeejny reeekord zakażeeeń!!!

Ja tam  za rekordami jestem od zawsze, szczegolnie w tzw. dyscyplinach nieolimpijskich, typu:

“ile może poseł Faflun przytulić kasy na kilometrówkach, nie mając samochodu ani prawa jazdy?”

Ale ponieważ poseł Faflun, w uznaniu rekordowych osiągnięć został wiceministrem, wróćmy do rekordzisty koronawirusa i odpowiedzmy teraz na pytanie z gatunku retorycznych ew. tendencyjnych:

jaka liczba w tym całym humbugu zwanym koronawirusem jest najważniejsza? Jedna, jedyna?

No jak to jaka?  Liczba zgonów!

Czyli ilu Polaków  na tę para-grypę umarło.

Nie ilu jest zakażonych, bo tego nikt, a z pewnością żaden z tych rudych szpeniów, nie wie.

Liczba zakażonych podawana codziennie dla zastraszenia Ciemnego Ludu/Suwerena (wersja zależna od tego, czy prywatna rozmowa czy oficjalny spicz) to najbardziej klasyczny fejk news.

Bo u tych 575/680/itd wykrytych zakażonych, po prostu…. wykonano testy.

A u milionów Polaków ich nie wykonano, i zapewne są oni już dawno pozakażani, tyle, że na tę para-grypę nie chorują, tak jak nie chorujemy z powodu całego pakietu bakterii i wirusów, który od zawsze nosimy w sobie.

No tak – nowomowa podpowiada, że chorujemy, ale „bezobjawowo”.

A fakty są nieubłagane:
Od 4 marca, czyli przez 4 miesiące, w 36 (no już nie 38, niestety) milionowym kraju, zmarło na tę para-grypę 1740 osób, z tego prawie wszyscy mieli „choroby współistniejące”.

W PRL-bis, CODZIENNIE, na raka i choroby układu krążenia umiera niemal 800 osób.


Czyli na pompowanego COVIDa, przez 4 miesiące zmarło tyle, co przez 2 (słownie – dwa) dni na raka i wieńcówkę.

I co? I psińco!
Jeśli fakty przeczą politycznym obstalunkom – tym gorzej dla faktów.
Sterroryzowanie Ciemnego Ludu/Suwerena (wersja zależna od tego, czy prywatna rozmowa, czy oficjalny spicz) warte każdej ściemy.

Mamy już pierwsze skutki 2 kadencji Dudy:
epidemiolog Rudaś – „Ciągłe noszenie maseczek poza domem jest bezwzględnie konieczne”.

Ja epidemiologa Rudasia popieram, i zgodzę się nosić maseczkę nie tylko poza domem, ale i w domu, pod jednym, drobnym warunkiem:

jeśli epidemiolog Rudaś będzie non stop nosił kaftan bezpieczeństwa.

Ministrowi Pinkasowi nie podobają się zatłoczone plaże we Władysławowie: „będziemy tam wysyłać kontrole” (policji z inspekcją sanitarną).

Susznie! Susznie! (to po żoliborsku) – ale najlepiej robić na tych plażach łapanki – patent ten mają socjaliści żoliborscy przetrenowany na kościołach i pielgrzymkach, a na plażach to pójdzie jeszcze  łatwiej:

otoczyć kordonem i spychać do wody!

***

Siermiężny na pozór (na pozór, bo w rzeczywistości jumają chłopaki i dziewczyny fulwypaśnie i nie tylko patentem na pandemię) socjalizm żoliborski ma i zabawne zupełnie aspekty:

szpenio od przydzielonych (nie zarobionych – przydzielonych) 200 baniek na rodzinę, straszy Polaków i grozi im jakimiś „falami”, „ogniskami” i PiS go wie czym – ale majątku żony ujawnić nie chce, taki dyskretny.

A żeby było, nomen omen, weselej, to po zaniechaniu łapanek w kościołach i na pielgrzymkach, wykombinował rejestrację i kontrolę wesel!

Ja mam taką propozycję, żeby on sam z tym swoim też rudym zastępcą, na kontrole jeździł i najlepiej, niech od wesel góralskich zacznie.

***
Ale żeby było konstruktywnie:

skoro na tę para-grypę umiera za mało Polaków, co czyni tę hucpę koronawirusową niewiarygodną,  jak nie przymierzając przymilny uśmiech bankstera (nawróconego na PiS, ale jednak bankstera), to nic prostszego, jak narzucić Polakom normy umieralności na koronawirusa:

dzienne, tygodniowe i miesięczne – takie, żeby cała, koronawirusowa granda była – jadąc Rywinem z negocjacji biznesowych z Michnikiem – koszerna.

I tylko, wpierw zamrożonej, a później dorzynanej (przygotowanej do przejęcia przez tzw. godne ręce nie tyle poszczególnych firm, co całych branż, zupełnie jak w KLDowskiej, słynnej jumie, zwanej Programem Powszechnej Prywatyzacji)

gospodarki żal.

O autorze: Ewaryst Fedorowicz