Mój Ojciec był Żołnierzem Wyklętym

Dziś Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.

W mediach można oglądać i słuchać, jak się na tych Żołnierzach  (w przerwie pomiędzy kolejnymi falami grypy) lansują panowie Duda, Morawiecki, Kamiński i reszta ludzi honoru.

Ja zajęty jestem nagrywaniem i spisywaniem wspomnień mojej Mamy, której pamięć doskonale dopisuje, ku chwale jednych – i na pohybel drugim.

***

Na początek dokumenty.

(pisownia oryginalna, pogrubienia moje)

„Wobec potęgującego się terroru komunistycznego lat 1948-49 i narastającej liczby aresztowań, czego konsekwencją było ponowne odradzanie się politycznego podziemia, zaistniała pilna potrzeba odtworzenia mocno już uszczuplonej represjami, deportacjami oraz rezygnacją z działalności – kadry kierowniczej i oficerskiej
(…)
Można to było osiągnąć jedynie poprzez szkolenie oficerskie doświadczonych już, ale ciągle jeszcze pełnych nadziei, woli działania i walki – młodych, inteligentnych członków podziemia
(…)
Już na początku września 1948 spotkałem się w najgłębszej tajemnicy z działającym nadal w Podziemiu „Konspiracyjnego Wojska Polskiego” ppor. „Piratem” – Janem Czarneckim, p.o. d-cy Baonu „ŹRÓDŁO” w Tomaszowie Maz. /z którym współdziałałem wcześniej w komórce wywiadu
(…)
Na tym spotkaniu doszliśmy do wspólnego wniosku, że trzeba w najgłębszej konspiracji zorganizować kurs podchorążówki dla niewielkiej grupy absolutnie godnych zaufania, doświadczonych i starannie wyselekcjonowanych członków istniejącej organizacji, posiadających już cenzus, bądź bliskich jego osiągnięcia.
Natychmiast postanowienie wprowadziliśmy w czyn. Z racji starszeństwa stopniem, przyjąłem kierownictwo kursu.

Ustalony został następujący skład uczestników kursu:

1. plut. „Lew” – Włodzimierz Robert
2. plut. „Kruk” – Zbigniew Zawadzki
3. plut. „Parys” – Aleksander Wojtalczyk

4. strz. „Zadra” – Ryszard Heinrich
5. strz. „Łebek” – Antoni Fedorowicz
6. kpr.pch „Grab” – Wojciech Barylski
7. kpr./ „Czubaty” – Leszek Golcz

Kurs trwał 5 miesięcy – od połowy września 1948 r do połowy lutego 1949 r. Oprócz mnie i ppor. „Pirata” Jana Czarneckiego, szkolenie prowadzili: por. „Nawrot” – Zygmunt Car i ppor. „Wolny” – Aleksander Jasiński – obydwaj z d-ctwa Baonu „ŻRÓDŁO”.

Uważam /biorąc pod uwagę doświadczenie konspiracyjne elewów kursu/, że przeszkolenie zostało przeprowadzone na pożądanym poziomie  i dało pełne podstawy do przyznania im tytułów podchorążych oraz wynikających z tego uprawnień do awansów oficerskich.

Elewów kursu: strz. „Zadrę” – Ryszarda Heinricha i strz. „Łebka” /II-gi ps. „Zbrucz”/ – Antoniego Fedorowicza awansowałem do stopnia kaprala, natomiast kpr.pchor. „Graba” –  Wojciecha Barylskiego oraz kpr. „Czubarego” – Leszka Golcza – do stopnia plutonowego

ppłk. „Henryk” – Henryk Furmańczyk”

Dalej pieczęcie i podpisy (zał. 1 i 2)

***

Teraz zdjęcia kolejnych dwóch dokumentów:

Zaświadczenie Ukończenia Kursu Podchorążych, podpisane przez organizatora i wykładowcę kursu, por. Jana Mariana Czarneckiego pseudonimy. „Orlik”, „Janek”, „Grom”, „Pirat”.

„… Kurs trwał od 10.09.1948 r do 15.02.1949 r z zajęciami w Tomaszowie, Częstochowie, Łodzi i w terenie…”

„Jako p.o.d-cy Baonu „ŹRÓDŁO”, organizator i wykładowca w. w. Kursu stwierdzam, iż skierowany nań przeze mnie elew strzelec „Łebek”, „Zbrucz” – Antoni Fedorowicz, syn Ewarysta, odbył na nim przeszkolenie i ukończył Kurs z wynikiem dobrym otrzymując tytuł podchorążego wraz z nabyciem uprawnień do przyszłego awansu oficerskiego. W dniu ukończenia Kursu otrzymał awans do stopnia kaprala podchorążego ….”

Dalej podpisy i pieczęcie (zał 3)

i Poświadczenie Ukończenia Kursu Podchorążych wystawione przez prowadzącego kurs  płk. Henryka Furmańczyka ps. „Henryk”.

„…W powiązaniu z oświadczeniem przewodnim p.o.d-cy Baonu „ŹRÓDŁO” por. „Pirata” – Jana Mariana Czarneckiego – niniejszym stwierdzam – jako kierownik Kursu – iż elew Antoni FEDOROWICZ, PS. „Łebek”, „ZBRUCZ”, syn Ewarysta, odbył przeszkolenie na Konspiracyjnym Kursie Podchorążych w ramach akcji szkoleniowej Baonu „Źródło” – Tomaszów Maz. „Konspiracyjnego Wojska Polskiego”.

(…)

Elew strzelec „Łebek”, „ZBRUCZ” – Antoni Fedorowicz, został przyjęty na kurs jako strzelec. Kurs ukończył z wynikiem dobrym 15.02.1949  uzyskując tym samym tytuł podchorążego wraz z nabyciem uprawnień do przyszłego awansu oficerskiego. W tymże dniu ukończenia Kursu został awansowany do stopnia kaprala podchorążego”

Dalej podpisy i pieczęcie (zał. 4)

***

Czas na kilka uwag natury porządkującej:

1. Data zakończenia Kursu, luty 1949, to piąty rok konspiracji mojego Ojca, Antoniego Fedorowicza.
Najpierw żołnierza AK, potem, po rozpoczęciu drugiej okupacji sowieckiej  – KWP.

To dwa lata po straceniu przez komunistów założyciela i  dowódcy KWP – Stanisława Sojczyńskiego, „Warszyca”, aresztowanego w wyniku zdrady.

I to czas, gdy idole dzisiejszych luminarzy, budowali struktury okupacyjne:

Mentor Prezesa Kaczyńskiego, Stanisław Ehrlich, stalinista, politruk  w stopniu majora, szykował się do kierowania Katedrą Prawa Radzieckiego UW,
ulubieniec ministra Glińskiego, Zygmunt Bauman – też stalinista i też major-politruk, z bronią w ręku zwalczał niepodległościowe podziemie.
I można by wymieniać dalej.

W 1949 komuniści byli już tak silni, że niewielu decydowało się na kontynuację walki. Mam honor być synem jednego z Nich.

2. W załączonych dokumentach widnieje organizator Kursu i wykładowca, por. „Pirat” – Jan Marian Czarnecki.

Moja Mama, w niedawanym nagraniu wspomina przy innej okazji jego Matkę – przedwojenną nauczycielkę, bohaterkę tajnego nauczania, której uczniami byli kuzyni mojej Mamy i ona sama.
Jak Pani Czarnecka wychowała swego syna Jana?
Ano tak, że gdy został aresztowany  8 miesięcy po zakończeniu Kursu, nie wydał w śledztwie żadnego kursanta.

Wiki pisze, że dostał dożywocie – Mama w nagraniu twierdzi, że prokuratura chciała kary śmierci i życie ocaliła mu i innym, brawurowa interwencja  Jakuba Jasińskiego, ojca innego z aresztowanych – Jerzego (ja też go poznałem, bywał w domu moich Dziadków).
Por. Jana Czarneckiego komuniści więzili we Wronkach aż do amnestii w 1956.

Moja Mama pamięta, jak obie Matki – panie Czarnecka i  Jasińska, jadąc do Wronek z przesiadkami, musiały się też przesiąść w Piotrkowie Trybunalskim i w mieszkaniu moich Dziadków czekały kilka godzin, na nocny pociąg.
Taki był wtedy los Matek Żołnierzy Wyklętych.

Coś optymistycznego na koniec?

Ależ proszę:
Ciocia Magdalenka, parząc na dzisiejsze szpagaty swoich prymusów, musi mieć niezły ubaw.

http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/minister-glinski-promuje-zygmunta-baumana

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/szkoa-liderow-cioci-magdalenki

O autorze: Ewaryst Fedorowicz