Substancja chleba i znak pokoju.

Ostatniej niedzieli jakoś się ociągałem z pójściem do kościoła i w końcu nie miałem innych możliwości, poza ostatnią mszą u Św. Jacka (oo. Dominikanie).
Poza pięknym kazaniem otrzymałem jeszcze jedną, niezasłużoną nagrodę.
Braciszkowie z Krakowa sprzedawali nowy numer “Teofila”  – “pisma studentów kolegium filozoficzno-teologicznego dominikanów”.
A w nim…

m.in – “Tajemnica przemiany” – rozmowa o Eucharystii. Podzielę się tutaj wybranymi fragmentami.

… Możemy natomiast starać się przybliżyć znaczenie tego, co się wydarza. Wówczas pierwszą rzeczą, którą należy wyjaśnić, jest ta, że gdy mówimy “Ciało i Krew”, nie mamy na myśli odrobiny Ciała i kilku kropel Krwi Pana. Powtarzając słowa Pana, mówimy zgodnie z Jego intencją, a wobec tego rozumiemy, że chodzi o osobę i zasadę życia. W ten sposób wypowiadali się Semici. Owszem, w hostii jest obecne Ciało, w kielichu jest obecna Krew, ponieważ cały Chrystus jest rzeczywiście obecny w sakramencie – jako osoba żywa życiem wiecznym. Ciało oznacza to wszystko, przez co nawiązuję kontakt ze światem, co zawiera moją historię, co pozwala mi żyć, budować relacje, kształtować własną tożsamość. Ciało to po prostu ja. Krew jest zasadą mojego życia, tym, dzięki czemu żyję.

Druga sprawa nie mniej istotna to fakt, że po przemianie eucharystycznej nie ma już chleba, nie ma już wina, pozostały wyłącznie ich postacie. Często błędnie sądzimy, że komunia święta to wyłącznie duchowa obecność Pana w chlebie i winie. Teologia katolicka nie mówi jednak, że w tym chlebie jest Pan, ale według niej to, co ma postać chleba, to jest Chrystus. Taki sam sens mają słowa, które Jezus wypowiedział w Wieczerniku – “to jest Ciało moje”. Nie mówił: “w tym jest Ciało moje”, tylko: “to jest Ciało moje”. Pan jest obecny w sakramencie substancjalnie, a więc cały.

rzeczywistość Ciała i Krwi jest dostępna pod każdą z postaci (o tym, czemu przyjmuje się zwykle komunię tylko pod postacią chleba).

Definicja przeistoczenia. Teologia wyjaśnia, że podczas mszy świętej przypadłości chleba pozostają niezmienione, zmienia się natomiast substancja chleba.
Jak to rozumieć?
To wszystko zależy, na gruncie jakiej filozofii będziemy się poruszać. Kościół mniej więcej od Soboru Laterańskiego IV, a nawet i wcześniej, bo przy wyznaniu wiary przedłożonemu Berengariuszowi, przyjmuje Arystotelesowskie rozumienie bytu, a wobec tego mówi o substancji i przypadłościach. Zmienia się substancja, a nie zmieniają się przypadłości, czyli cechy danego przedmiotu. Tak opisujemy transsubstancjację. Wydaje się, że to najlepszy wypracowany dotychczas model opisu. Istota przedmiotu się zmienia, ale nie zmienia się postać, w jakiej się nam jawi. Natomiast, gdyby używać technicznego terminu forma w znaczeniu Arystotelesowskim, to to stwierdzenie nie byłoby prawdą. Substancja według Arystotelesa jest złożeniem materii i formy. W Najświętrzym Sakramencie Pan jest obecny z formą swojego ludzkiego ciała, z jego przypadłościami, z duszą i ciałem, w bóstwie i człowieczeństwie. Nie forma chleba jest zachowana, ale jego przypadłości. Nic innego z chleba już nie ma. […]

… Pełen udział w Eucharystii mamy wtedy, gdy przyjmujemy komunię świętą. Natomiast dla tych, którzy nie mogą przyjąć komunii świętej, Eucharystia jest drogą powrotu. jest modlitwą uniżenia, jest przyjęciem pouczenia, jest też przyjęciem do wspólnoty i przeżywaniem jej. Koniec końców, jest pragnieniem komunii. Dawniej wierni rzadko przyjmowali komunię świętą. Znak pokoju był znakiem uczestnictwa w komunii świętej. Pokój, który przychodzi od ołtarza, od ofiary, jest rozdawany całej wspólnocie i każdy, kto przyjmuje pokój z ołtarza, ma w niej swój udział.

A to – na deser:

Kiedyś zapytano Billy’ego Grahama, pastora ewangelickiego, dlaczego tak często modli się o Ducha Świętego. “Czy nie napełnił cię, gdy modliłeś się za pierwszym razem?” Odpowiedział: “Napełnił, tylko, że ja przeciekam”.

 

O autorze: Asadow

Marek Sas-Kulczycki „Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest. Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...”