Czy Śląsk powinien mieć autonomię?

Media chcące “przykryć” Smoleńsk i “dowalić” Kaczyńskiemu zajęły się ostatnio Śląskiem i Ruchem Autonomii Śląska. Z jednej strony zwolennicy PO nagle wszyscy poczuli się Ślązakami, a z drugiej zaczęto stawiać RAŚ obok Steinbach. Jaka jest prawda?

W dniach 7 i 9 kwietnia napisałam dwie notki na tematy śląskie: “Dopalacze i Ślązacy, czyli wrzutki i manipulacje”  http://blogmedia24.pl/node/47139  oraz “Nie taki straszny RAŚ, jak go malują”  http://blogmedia24.pl/node/47197  .  W pierwszej porównałam nagłe zainteresowanie polityków i mediów Śląskiem do walki Tuska z dopalaczami, sugerując, że jednym z celów tej całej kampanii było odwrócenie uwagi od pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej, a w drugim wpisie korzystając z danych PKW oceniłam prawdziwa siłę RAŚ.  Przy okazji zajrzałam do raportu PiS i okazało się, że cała ta rozdmuchana afera była wynikiem ordynarnej manipulacji polegającej na sfałszowaniu cytatu poprzez usunięcie fragmentu zdania.  Zamiast “Śląskość, odwracająca się od polskiej narodowości,….” napisano po prostu “Śląskość,…”.

Dał się na to nabrać nawet tak doświadczony dziennikarz, jak Piotr Semka, który rozpoczął swój artykuł “Co z tym Śląskiem” w nr 10/2011 “Uważam Rze” właśnie od tego nieprawdziwego cytatu.  Co jednak z samym problemem autonomii Śląska?  Na czym on polega?  Głównym argumentem zwolenników autonomii jest to, że województwo śląskie było autonomiczne przed drugą wojną światową.  Istniał Sejm Śląski, a co ważniejsze, także Skarb Śląski.  Ten ostatni  miał ogromną samodzielność.  Zaciągał m. in. pożyczki w USA oraz udzielał kredytów Skarbowi Państwa Polskiego.  Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że przedwojenne województwo śląskie było czymś zupełnie innym niż obecne.  Jego powierzchnia była równa mniej więcej jednej trzeciej powierzchni obecnego województwa i obejmowała okolice Cieszyna, Pszczyny, Katowic, Chorzowa /do 1934 zwanego Królewską Hutą/ i Lublińca.  Gliwice, Bytom, Zabrze i Racibórz należały do Niemiec.  Zagłębie i Pdbeskidzie także nie wchodziły w skład Śląska.  W roku 1931 mieszkało w województwie śląskim 1 295 097 osób.  Tylko 7% z nich było Niemcami, a prawie wszyscy pozostali byli rdzennymi Ślązakami.  Odrębność regionu była oczywista i autonomia nie budziła sprzeciwu.

Druga wojna światowa i 45 lat rządów komunistycznych wszystko zmieniły.  W roku 1945 było na Górnym Ślasku ok. 1,2  “ludności autochtonicznej”.  Dyskryminowani i rządzeni na ogół przez komunistów z Zagłębia z którym połączono administracyjnie Górny Śląsk, Ślązacy masowo wyjażdzali do Niemiec, zwłaszcza w latach 1970-1990.  W czasach stalinizmu wielu Ślązaków  prześladowano i więziono w prowadzonych przez UB obozach.  Efekt był taki, że według strony internetowej http://www.migracje.uw.edu.pl/download/publikacja/561/  w 1977 roku ilość “autochtonów” szacowano na 707 tys., czyli 16% ludności województwa, a w 1992 na 554 tys., czyli 11%.  Nawet jeśli pominiemy Zagłębie i Podbeskidzie, to procent rdzennych Ślazakow na Górnym Śląsku nie przekracza 20%.  Stali się oni mniejszością we własnym kraju.  W Spisie Powszechnym 2002 “narodowość śląską” zadeklarowalo 173,2 tys. osób.

Widać to zresztą po wynikach RAŚ.  W zeszłorocznych wyborach do sejmiku wojewódzkiego uzyskał on 122 tys. głosów, czyli 8,49%.  W Zaglębiu i na Podbeskidziu nie przekroczył 1,6% natomiest w okręgu katowickim miał 15,96%, w Chorzowie i RudzieŚląskiej 17,5%, w Bytomiu i Gliwicach 8,7%, a w Rybniku i Raciborzu 14,57%.  Widać więc, ze Ślazaków jest po prostu za mało by wywalczyć autonomię, a gdyby ktoś ją im podarował to i tak byliby stale przegłosowywani przez ludność napływową.  Autonomiczne województwo śląskie nie ma więc większego sensu.  Jest jednak jeden postulat RAŚ godny uwagi, czyli zwiększenie samodzielności wszystkich województw.  Chodzi o większe kompetencje sejmików wojewódzkich i być moze także utworzenie Skarbów Wojewódzkich.  Zapobiegłoby to nadużyciom ze strony władz centralnych, które obciążają samorządy zadaniami, nie przyznając na nie środków.  Powodują w ten sposób ich zadłużanie się.  To jednak temat na inną dyskusję.

DYSKUSJA:

 

  • @ALL
    Wyraźnie widać, że w Nowym Ekranie nie ma w tej chwili nikogo ze Śląska :)))
    elig 12.04.2011 22:54:14
  • Podział samorządowy musi być zmieniony, ale dróg zmian jest wiele opcjonalnie
    O Śląsku RAŚ nie chce mi się gadać… zdrajców przed sąd.

    Podział samorządowy kraju, kompetencje, to co innego, to świetny temat. Po pierwsze 16 województw i ponad 300 powiatów to zbyt kosztowny system. W województwach dublują się organy państwa i samorządu; urzędy wojewódzkie i marszałkowskie.

    Czy potrzebujemy w ogóle powiatów w XXI wieku? Nie sądzę.

    Czy potrzebujemy województw żeby w niektórych rządził RAŚ itd? Nie sądzę. To jest marnowanie kasy, setki tysięcy stanowisk, radnych, miliardy w błoto wyrzucane. Wystarczy wojewoda na rejonie.

    Kraj może być oparty na bardziej samodzielnych gminach z potężnymi budżetami w porównaniu do obecnych, za zadania “samorządu” powiatowego, wojewódzkiego przejmie państwo w pewnej mierze, w końcu ich też wybieramy, co za różnica.

    Związki gmin mogą być dobrowolne, albo częściowo dobrowolne, tzn ustawa może zmusić do zebrania się we wspólnotach zwartych obszarami po np 3 mln ludzi. Póki jesteśmy w UE są pewne wymogi, obszary wg podziału NUTS itd

    Marek Kajdas 15.04.2011 20:09:36
  • @Marek Kajdas
    Sądzę, że powiaty są jednak potrzebne. Za PRL ich nie było i w efekcie powstały t. zw. urzędy rejonowe, nie kontrolowane przez nikogo, bo gmina za nisko, a województwo za wysoko. Koszty można obniżyć likwidując przerosty biurokracji na wszystkich szczeblach. Gorzelik to koniunkturalista chcacy zrobić karierę na plecach Ślązaków. Problem odrębności tych ostatnich istnieje i wymaga delikatności oraz wyczucia. Łatwo rozdrapać stare rany i wywołać konflikt.
    elig 15.04.2011 20:26:25

     

O autorze: elig