Brak cienia

Piero_della_Francesca_045Około 1450 roku, włoski malarz Piero Della Francesca namalował dzieło zatytułowane „Chrzest Jezusa”, na którym wszystkie postacie są pozbawione cienia. Prześwietlenie. Być może artysta po prostu zapomniał o namalowaniu cieni, ale może chciał przez to podkreślić zbawczy skutek chrztu: uwolnienie od ciemności? Co robić, by już nie wlókł się za człowiekiem cień smutku spowodowany grzechem? Mamy przed sobą dziś niezwykle skromny tekst, jego treść ukazuje Jana nad Jordanem pytanego przez tłumy o postępowanie po chrzcie. Żadnych przemądrzałych wynurzeń, żadnych refleksji filozoficznych, żadnych wyrafinowanych form literackich. Niezwykle prosty styl i uboga akcja.  Musimy wysilić wyobraźnię, by sobie to wydarzenie odtworzyć, gdyż poza lakonicznymi pytaniami i odpowiedziami, nie ma tu żadnych barwnych opisów. Tłumy ludzi cisną się do niego z pytaniem: co mamy czynić? To właściwie nasze najczęstsze pytanie, które nas dręczy. Ale nie chodzi o zajęcia typu posprzątać, czy wbić gwóźdź w ścianę, iść do sklepu, czy przeczytać książkę, tylko CO ZROBIĆ Z ŻYCIEM, JAK ŻYĆ? Każda praca jest pracą nad sobą, doskonalącym dorastaniem do wymiaru, który chciałby w nas widzieć Bóg. Kontekst rozmowy wskazuje raczej na sens moralny tego pytania: co robić, by nie odczuwać wyrzutów sumienia i mieć pewność, że się zyska upodobanie Boga. Na taki sens wskazują odpowiedzi Jana, jak również okoliczności chrztu pokuty, którym posługiwał Jan. A więc co robić, by żyć dobrze i nie niepokoić się zarzutami sumienia? Dojrzewać duchowo rozpoczynając od najmniejszego kroku! Zwróćmy uwagę na wskazania Chrzciciela: każdej z przychodzących do niego grup dawał tylko jedno zadanie. Nie wygłosił mowy o 613 przykazaniach, bo byłby to za wysoki poziom dla ludzi, którzy dopiero co wyznali swe nieprawości. Nie był to także czas ewangelizowania przez Jezusa. Chrzciciel radzi zrobić tylko jeden krok. Mówi: nie krzywdź, nie okradaj, dawaj jałmużnę, bądź uczciwy. Okazuje się, że to aktualne pouczenia również dla nas, bowiem mimo dwu tysięcy lat chrześcijaństwa, większość społeczeństwa żyje w neopogaństwie i dlatego nauka Jana, którą dziś odczytujemy i poddajemy medytacji, jest niezwykle świeża. Życie duchowe nie zaczyna się od wielkich postanowień, lecz od najmniejszych i najlepiej jeśli skupiamy się na dzisiejszym dniu, a nie na przyszłości. Nie mów: już zawsze będę uczciwy, ale dziś będę uczciwy. Choć embrion zawiera materiał genetyczny pozwalający mu istnieć w postaci dojrzałego człowieka, nie każe się mu zdawać na uczelnię albo robić prawo jazdy. Od zasadzonego warzywa, ogrodnik najpierw oczekuje jednego listka choćby, a nie owoców. Ważna jest bowiem satysfakcja, jaką odczuwa człowiek, gdy uda mu się uczynić choćby najmniejszy dobry czyn. Zwycięstwo nad sobą, jest nam potrzebne bardziej niż pokonywanie innych. Satysfakcja z dobra staje się przyjemnością innego rzędu, niż zmysłowa i bez jej odkrycia trudno przerwać przywiązanie do degustacji zła. Tłumy pytając o kierunek rozwoju moralnego słyszą z ust Jana: podziel się odzieniem, udziel jałmużny; żołnierze słyszą: nikogo nie krzywdzicie, niech wam wystarczy żołd; celnicy: nikogo nie okradajcie, żyjcie uczciwie. Pod skromną powierzchnią tych pouczeń, ujawniają się trzy ważne tematy biblijne: jałmużna, służba, uczciwość. Czy kogokolwiek z nas nie stać na takie duchowe rezultaty? Człowiek potrzebuje na początku swego nawrócenia delikatnych korekt, ponieważ jest bezsilny i zraniony własną niegodziwością, oczekuje czegoś, co może osiągnąć bez wielkiego wysiłku, jak na to wskazuje Paweł: „A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie.  Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni” (1 Kor.3,1-2).

http://www.seminarium.paulini.pl/czytelnia,details,medytacje,122.html

O autorze: circ

Iza Rostworowska