Granice wolności słowa na nowym ekranie.

Na portalu wpolityce.pl pojawił się artykuł:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/49848-ewa-wojciak-wulgarnie-zelzyla-papieza-200-jej-poplecznikow-w-imie-wolnosci-walczy-o-jej-bezkarnosc-polecamy-liste-sygnatariuszy

w którym zapisano listę nazwisk popierających Ewę Wójciak w jej wypowiedzi na temat papieża Franciszka.

Parówa, kutas, członek męski to synonimy słowa – ch**j, a takim pani dyrektor Teatru 8 dnia z Poznania nazwała głowę Kościoła Rzymsko-Katolickiego oraz państwa Watykan.

Nie widziałem żeby Angelę Merkel, Włodzimierza Putina czy Baraka Obamę ktoś mógł bezkarnie nazywać w Polsce w taki sposób jak papieża. Dodajmy ktoś z osób publicznych.

Jak bumerangiem wraca stara lektura szkolna Gombrowicza – Fertydurke (wielkie minasy -18’ta minuta) i jej pojedynek klasowy wzniesionego palca. Jeden kawaler wpatrując się w niego z uwielbieniem, swym uniesieniem pozytywnym walczy z drugim który na wszelkie sposoby ten palec stara się splugawić. Dziś w naszym polskim życiu publicznym jedni plugawią wierzących atakując zwierzchnika kościoła, inni zaś bronią swojego biskupa. Ta bitwa to używając innego porównania wybór między Sodoma a Niniwą. Jeśli bowiem zwycięży plugawienie wygra sodoma, a więc biblijnie możemy się spodziewać jej losu. Prorok Jonasz był pewien że władcy Niniwy go nie usłuchają, więc zdrzemnął się w cieniu krzaczka, lecz roślina straciła liście. Innym razem udał się na osiołku w stronę przeciwną miasta które wskazał mu Bóg, więc osioł stanął dęba przed aniołem świętym, a mimo to Jonasz popędzał go dalej. Innym razem zaś wybrał się w morze gdzie ciągnięcie losów wskazało winowajcę sztormu – którego wrzucono do wody, aby tam połknął go wieloryb. Tak Jonasz uciekał od wykonania zadania, lecz nie jego sprawą jest jak słowa wykonają swoją pracę. Niniwa bowiem się upamiętała. Polska zaś jest na granicy i balansuje. Współcześni władcy świata są z pewnością osobami religijnymi i sodomia jest konieczna aby mieli moralne prawo do eksterminacji.

 

Nijak więc nie rozumiem czemu moja notka w której wypisałem *h*jturalnych ludzi nauki i kultury została zdjęta z NE. Bez cenzury list został opublikowany na portalu wpolityce.pl, a przypomnijmy ze list poparcia dotyczy PRAWA do nazywania przez osoby publiczne innych w sposób wulgarny. Swoją notką napiętnując tych specyficznie kulturalnych ludzi przekroczyłem jakąś granicę. Rozumiem że NE musi dbać o swoje interesy. Nie będę się jednak rozpisywał na temat zależności które mogły spowodować taką decyzję.

Zastanówmy się jednak jakie moralne pobudki do tego skłaniają. Czy lista osób popierających nazywanie głowy obcego państwa i głowy kościoła *hu*em albo też uważających taka formę wypowiedzi za poprawną w debacie publicznej zasługuje na napiętnowanie?

Moim zdaniem – bezsprzecznie TAK! Zdaniem szanownej redakcji NE – NIE!

Dlatego też za namową małżonki zainstalowałem sobie w końcu silverlight’a i obejrzałem program Tomasza Lisa który w swej pierwszej części traktuje dokładnie o problemie wolności słowa w kontekście sprawy pani Wójciak.

http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/25032013/10297693

Obok tego tematu pojawia się jeszcze jedna kwestia – obcesowości realizacji praw właścicielskich NE. Rozumiem że mogą istnieć przyczyny techniczne które powodują utratę „wypocin” blogerów z okresu 2 tygodni, ale nie rozumiem dlaczego altruiści upuszczający sobie talentu na NE nie zostali za to przeproszeni choćby w formie poczty wewnętrznej. Tak przecież niewiele potrzeba aby kulturą i wzajemnym szacunkiem przykryć indolencje czy zwykłą złośliwość operatora domeny. Tak się nie stało co sugeruje że bloger to jakieś zło konieczne. Nie rozumiem też dlaczego administracja usuwając czyjąś notkę nie podaje w mailu powodu a jedynie powołuje się na decyzję administratora. Gdzie tu więc szacunek względem jednostki? Czy już na NE stałem się LUDZIEM z ludu stalinowskiego?

 

NE dokąd zmierzasz?

Tagi:

O autorze: norwid