„Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki!" Łk 12,24 .
(...)
Uwaga: informuję, że poglądy moje, wyrażane przeze mnie na blogu i we wszelkich komentarzach, na temat osób publicznych są moją prywatną opinią na temat osób publicznych i jako takie powinny być traktowane jako dopuszczalna krytyka osób publicznych.
Z radością sprawuję pierwszą Mszę św. Krzyżma jako Biskup Rzymu. Z miłością wszystkich pozdrawiam, zwłaszcza zaś was, drodzy kapłani, którzy dziś, podobnie jak i ja wspominacie dzień święceń.
Czytania mówią nam o „namaszczonych”: Słudze Jahwe u Izajasza, królu Dawidzie i Jezusie, naszym Panu. Wspólne im jest to, że namaszczenie, które otrzymują, ma namaścić wierny Lud Boży, którego są sługami. Ich namaszczenie jest dla ubogich, dla więźniów, uciśnionych…Bardzo pięknym obrazem tego „bycia dla” świętego oleju są słowa Psalmu „Jest to jak wyborny olejek na głowie, który spływa na brodę, brodę Aarona, który spływa na brzeg jego szaty” (Ps 133,2). Obraz olejku, który się rozlewa, spływa z brody Aarona aż na kraj jego świętych szat, jest obrazem namaszczenia kapłańskiego, które za pośrednictwem Pomazańca dociera aż po krańce Wszechświata, reprezentowanego w szatach.
Szaty sakralne Najwyższego Kapłana mają bogatą symbolikę. Jednym z tych symboli są imiona synów Izraela wyryte na onyksowych kamieniach zdobiących naramienniki efodu, z którego pochodzi nasz obecny ornat: sześć na kamieniu lewego naramiennika i sześć na kamieniu prawego naramiennika (por. Wj 28, 6-14). Także na pektorale wypisane były imiona dwunastu pokoleń Izraela (por. Wj 28,21). Oznacza to, że kapłan celebruje biorąc na swe ramiona powierzony sobie lud i niosąc jego imiona wypisane w sercu. Kiedy nakładamy na siebie nasz skromny ornat, dobrze by było, abyśmy odczuwali na ramionach i w sercu ciężar i oblicze naszego ludu wiernego, naszych świętych i naszych męczenników.
Od piękna tego, co liturgiczne, a co nie jest jedynie dekoracją i upodobaniem do bogatych strojów, lecz obecnością chwały naszego Boga, która jaśnieje w Jego ludzie żyjącym i pocieszonym przechodzimy do przypatrzenia się działaniu. Cenny olejek namaszczający głowę Aarona nie tylko skrapia jego osobę, ale rozlewa się i dociera do „peryferii”. Pan powie to jasno: jego namaszczenie jest dla ubogich, więźniów, chorych, dla tych którzy są samotni i smutni. Namaszczenie nie jest po to, aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć… a serca zgorzknieć.
Dobrego kapłana poznaje się po tym, jak namaszczony jest jego lud. Zauważamy, kiedy nasi wierni zostaną namaszczeni olejkiem radości: na przykład, kiedy wychodzą ze Mszy św. z obliczem osoby, która otrzymała dobrą wiadomość. Nasi wierni przyjmują Ewangelię głoszoną z namaszczeniem, przyjmują, kiedy głoszona przez nas Ewangelia przenika do ich życia codziennego, kiedy spływa jak olejek Aarona aż po krańce rzeczywistości, kiedy oświeca sytuacje graniczne, „peryferie” gdzie wierni są najbardziej narażeni na napaść tych, którzy pragną ograbić ich z wiary. Ludzie nam dziękują, ponieważ czują, że modliliśmy się z realiami ich życia powszedniego, ich cierpieniami i ich radościami, lękami i nadziejami. A kiedy czują, że woń Pomazańca, Chrystusa, dociera za naszym pośrednictwem, czują się zachęceni, aby powierzyć nam to wszystko, co pragną otrzymać od Pana: „módl się za mnie, Ojcze, bo mam ten problem”, „pobłogosław mnie”, „módl się za mnie” – to znaki, że namaszczenie dotarło do krawędzi płaszcza, aby zamieniło się w żarliwą modlitwę. Kiedy jesteśmy w tej relacji z Bogiem i jego ludem, a łaska przechodzi poprzez nas, to jesteśmy wówczas kapłanami, pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Chciałbym podkreślić, że zawsze musimy ożywiać łaskę i wyczuwać w każdej prośbie, czasami nieodpowiedniej, niekiedy czysto materialnej czy wręcz banalnej – ale jest tak tylko pozornie – pragnienie naszych wiernych, aby być namaszczonymi olejkiem wybornym, bo wiedzą, że go mamy. Wyczuwać i odczuwać, tak jak Pan odczuwał pełną nadziei trwogę kobiety cierpiącej na krwotok, kiedy dotknęła skraju jego płaszcza. To wydarzenie Jezusa obecnego pośród otaczającego Go ze wszystkich stron ludu jest ucieleśnieniem całego piękna Aarona, przybranego w szaty kapłańskie z olejkiem, który spływa na jego szaty. Jest to piękno ukryte, które jaśnieje jedynie dla tych oczu pełnych wiary kobiety cierpiącej z powodu upływu krwi. Sami uczniowie – przyszli kapłani – mimo wszystko nie potrafią dostrzec, nie rozumieją: w „peryferii egzystencjalnej” widzą jedynie powierzchowność tłumu, który napiera ze wszystkich stron, mogącego udusić Jezusa (por. Łk 8,42). Pan jednak, przeciwnie czuje moc Bożego namaszczenia, które dociera do krawędzi jego płaszcza.
Trzeba więc wyjść, doświadczyć naszego namaszczenia, jego mocy i jego odkupieńczej skuteczności: na „peryferiach” tam, gdzie jest cierpienie, rozlew krwi, ślepota, która chce widzieć, gdzie są więźniowie tak wielu złych panów. Boga nie spotykamy właśnie w doświadczeniach swojego „ja” czy wielokrotnych introspekcjach: kursy samopomocy mogą być przydatne w życiu, ale życie przechodząc od jednego kursu do drugiego, od jednej metody do drugiej prowadzi do stawania się pelagianami, do pomniejszania mocy łaski, która jest rozbudzana i wzrasta na ile z wiarą wychodzimy, aby dać samych siebie i dać Ewangelię innym, dać nieco posiadanego namaszczenia, tym, którzy nie mają zupełnie nic.
Kapłan, który mało wychodzi z siebie do innych, który niewiele namaszcza – nie mówię „wcale”, bo nasi wierni -Bogu dzięki – porywają nam namaszczenie – zatraca się najlepsza część naszego ludu, ta, która potrafi ożywić najgłębszą część swego kapłańskiego serca. Ten, kto nie wychodzi z siebie, zamiast być pośrednikiem, staje się stopniowo najemnikiem i zarządcą. Wszyscy znamy różnicę: najemnik i zarządca „otrzymali już swoją zapłatę”, a ponieważ nie narażają swojej skóry i swojego serca, nie otrzymują serdecznego podziękowania, wypływającego z serca. Stąd właśnie pochodzi niezadowolenie niektórych księży, którzy w końcu stają się smutni, zamieniają się w pewien rodzaj kolekcjonerów antyków albo nowinek, zamiast być pasterzami „pachnącymi jak owce”, pasterzami pośród swojej trzody i rybakami ludzi. To prawda, że tak zwany kryzys tożsamości kapłańskiej zagraża nam wszystkim, i dołącza się do kryzysu cywilizacji. Jeśli jednak potrafimy rozbić jego falę, to możemy wypłynąć na głębię w imię Pana i zarzucić sieci. To dobrze, że sama rzeczywistość prowadzi nas do pójścia tam, gdzie to, czym jesteśmy przez łaskę, ukazuje się wyraziście jako czysta łaska, na tym morzu współczesnego świata, gdzie liczy się tylko namaszczenie a nie stanowisko i okazuje się, że przynoszą obfity połów sieci zarzucone jedynie w imię tego, któremu zaufaliśmy: Jezusa.
Drodzy wierni, bądźcie blisko waszych kapłanów z miłością i modlitwą, aby zawsze byli pasterzami według serca Bożego.
Drodzy kapłani, niech Bóg Ojciec odnowi w nas Ducha świętości, z jakim zostaliśmy namaszczeni, niech go odnowi w naszym sercu, w taki sposób, aby namaszczenie dotarło do wszystkich, nawet na „peryferie”, tam gdzie nasz wierny lud najbardziej go oczekuje i docenia. Niech nasi wierni odczuwają, że jesteśmy uczniami Pana, niech odczuwają, że przybraliśmy ich imiona, że nie szukamy innej tożsamości. Niech mogą otrzymać przez nasze słowa i uczynki ten olejek radości, jaki nam przyszedł przynieść Jezus, Pomazaniec. Amen.
style="float: left margin-right: 100px" class="subsec psalm">
Psalm responsoryjny
Ps 100 (99), 2-3. 4-5 (R.: por. 1b)
Niech cała ziemia śpiewa swemu PanuSłużcie Panu z weselem, * stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości. Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, † on sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością, * Jego ludem, owcami Jego pastwiska.Niech cała ziemia śpiewa swemu PanuW Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, † z hymnami w Jego przedsionki, * chwalcie i błogosławcie Jego imię. albowiem Pan jest dobry, † Jego łaska trwa na wieki, * a Jego wierność przez pokolenia.Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu
Czytanie z Dziejów ApostolskichPaweł przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń, imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. Bracia z Listry i Ikonium dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił zabrać go z sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im przestrzegać postanowień powziętych przez apostołów i starszych w Jerozolimie. Tak więc utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę.Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali udać się do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady. W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął przed nim i błagał go: «Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!» Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii, w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię.
Niech cała ziemia śpiewa swemu PanuSłużcie Panu z weselem, * stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości. Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, † on sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością, * Jego ludem, owcami Jego pastwiska.Niech cała ziemia śpiewa swemu PanuW Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, † z hymnami w Jego przedsionki, * chwalcie i błogosławcie Jego imię. albowiem Pan jest dobry, † Jego łaska trwa na wieki, * a Jego wierność przez pokolenia.Niech cała ziemia śpiewa swemu Panu
Alleluja, alleluja, allelujaJeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga.Alleluja, alleluja, alleluja
Słowa Ewangelii według Świętego JanaJezus powiedział do swoich uczniów:«Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał».
Tekst homilii
Drodzy Bracia i Siostry,
Z radością sprawuję pierwszą Mszę św. Krzyżma jako Biskup Rzymu. Z miłością wszystkich pozdrawiam, zwłaszcza zaś was, drodzy kapłani, którzy dziś, podobnie jak i ja wspominacie dzień święceń.
Czytania mówią nam o „namaszczonych”: Słudze Jahwe u Izajasza, królu Dawidzie i Jezusie, naszym Panu. Wspólne im jest to, że namaszczenie, które otrzymują, ma namaścić wierny Lud Boży, którego są sługami. Ich namaszczenie jest dla ubogich, dla więźniów, uciśnionych…Bardzo pięknym obrazem tego „bycia dla” świętego oleju są słowa Psalmu „Jest to jak wyborny olejek na głowie, który spływa na brodę, brodę Aarona, który spływa na brzeg jego szaty” (Ps 133,2). Obraz olejku, który się rozlewa, spływa z brody Aarona aż na kraj jego świętych szat, jest obrazem namaszczenia kapłańskiego, które za pośrednictwem Pomazańca dociera aż po krańce Wszechświata, reprezentowanego w szatach.
Szaty sakralne Najwyższego Kapłana mają bogatą symbolikę. Jednym z tych symboli są imiona synów Izraela wyryte na onyksowych kamieniach zdobiących naramienniki efodu, z którego pochodzi nasz obecny ornat: sześć na kamieniu lewego naramiennika i sześć na kamieniu prawego naramiennika (por. Wj 28, 6-14). Także na pektorale wypisane były imiona dwunastu pokoleń Izraela (por. Wj 28,21). Oznacza to, że kapłan celebruje biorąc na swe ramiona powierzony sobie lud i niosąc jego imiona wypisane w sercu. Kiedy nakładamy na siebie nasz skromny ornat, dobrze by było, abyśmy odczuwali na ramionach i w sercu ciężar i oblicze naszego ludu wiernego, naszych świętych i naszych męczenników.
Od piękna tego, co liturgiczne, a co nie jest jedynie dekoracją i upodobaniem do bogatych strojów, lecz obecnością chwały naszego Boga, która jaśnieje w Jego ludzie żyjącym i pocieszonym przechodzimy do przypatrzenia się działaniu. Cenny olejek namaszczający głowę Aarona nie tylko skrapia jego osobę, ale rozlewa się i dociera do „peryferii”. Pan powie to jasno: jego namaszczenie jest dla ubogich, więźniów, chorych, dla tych którzy są samotni i smutni. Namaszczenie nie jest po to, aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć… a serca zgorzknieć.
Dobrego kapłana poznaje się po tym, jak namaszczony jest jego lud. Zauważamy, kiedy nasi wierni zostaną namaszczeni olejkiem radości: na przykład, kiedy wychodzą ze Mszy św. z obliczem osoby, która otrzymała dobrą wiadomość. Nasi wierni przyjmują Ewangelię głoszoną z namaszczeniem, przyjmują, kiedy głoszona przez nas Ewangelia przenika do ich życia codziennego, kiedy spływa jak olejek Aarona aż po krańce rzeczywistości, kiedy oświeca sytuacje graniczne, „peryferie” gdzie wierni są najbardziej narażeni na napaść tych, którzy pragną ograbić ich z wiary. Ludzie nam dziękują, ponieważ czują, że modliliśmy się z realiami ich życia powszedniego, ich cierpieniami i ich radościami, lękami i nadziejami. A kiedy czują, że woń Pomazańca, Chrystusa, dociera za naszym pośrednictwem, czują się zachęceni, aby powierzyć nam to wszystko, co pragną otrzymać od Pana: „módl się za mnie, Ojcze, bo mam ten problem”, „pobłogosław mnie”, „módl się za mnie” – to znaki, że namaszczenie dotarło do krawędzi płaszcza, aby zamieniło się w żarliwą modlitwę. Kiedy jesteśmy w tej relacji z Bogiem i jego ludem, a łaska przechodzi poprzez nas, to jesteśmy wówczas kapłanami, pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Chciałbym podkreślić, że zawsze musimy ożywiać łaskę i wyczuwać w każdej prośbie, czasami nieodpowiedniej, niekiedy czysto materialnej czy wręcz banalnej – ale jest tak tylko pozornie – pragnienie naszych wiernych, aby być namaszczonymi olejkiem wybornym, bo wiedzą, że go mamy. Wyczuwać i odczuwać, tak jak Pan odczuwał pełną nadziei trwogę kobiety cierpiącej na krwotok, kiedy dotknęła skraju jego płaszcza. To wydarzenie Jezusa obecnego pośród otaczającego Go ze wszystkich stron ludu jest ucieleśnieniem całego piękna Aarona, przybranego w szaty kapłańskie z olejkiem, który spływa na jego szaty. Jest to piękno ukryte, które jaśnieje jedynie dla tych oczu pełnych wiary kobiety cierpiącej z powodu upływu krwi. Sami uczniowie – przyszli kapłani – mimo wszystko nie potrafią dostrzec, nie rozumieją: w „peryferii egzystencjalnej” widzą jedynie powierzchowność tłumu, który napiera ze wszystkich stron, mogącego udusić Jezusa (por. Łk 8,42). Pan jednak, przeciwnie czuje moc Bożego namaszczenia, które dociera do krawędzi jego płaszcza.
Trzeba więc wyjść, doświadczyć naszego namaszczenia, jego mocy i jego odkupieńczej skuteczności: na „peryferiach” tam, gdzie jest cierpienie, rozlew krwi, ślepota, która chce widzieć, gdzie są więźniowie tak wielu złych panów. Boga nie spotykamy właśnie w doświadczeniach swojego „ja” czy wielokrotnych introspekcjach: kursy samopomocy mogą być przydatne w życiu, ale życie przechodząc od jednego kursu do drugiego, od jednej metody do drugiej prowadzi do stawania się pelagianami, do pomniejszania mocy łaski, która jest rozbudzana i wzrasta na ile z wiarą wychodzimy, aby dać samych siebie i dać Ewangelię innym, dać nieco posiadanego namaszczenia, tym, którzy nie mają zupełnie nic.
Kapłan, który mało wychodzi z siebie do innych, który niewiele namaszcza – nie mówię „wcale”, bo nasi wierni -Bogu dzięki – porywają nam namaszczenie – zatraca się najlepsza część naszego ludu, ta, która potrafi ożywić najgłębszą część swego kapłańskiego serca. Ten, kto nie wychodzi z siebie, zamiast być pośrednikiem, staje się stopniowo najemnikiem i zarządcą. Wszyscy znamy różnicę: najemnik i zarządca „otrzymali już swoją zapłatę”, a ponieważ nie narażają swojej skóry i swojego serca, nie otrzymują serdecznego podziękowania, wypływającego z serca. Stąd właśnie pochodzi niezadowolenie niektórych księży, którzy w końcu stają się smutni, zamieniają się w pewien rodzaj kolekcjonerów antyków albo nowinek, zamiast być pasterzami „pachnącymi jak owce”, pasterzami pośród swojej trzody i rybakami ludzi. To prawda, że tak zwany kryzys tożsamości kapłańskiej zagraża nam wszystkim, i dołącza się do kryzysu cywilizacji. Jeśli jednak potrafimy rozbić jego falę, to możemy wypłynąć na głębię w imię Pana i zarzucić sieci. To dobrze, że sama rzeczywistość prowadzi nas do pójścia tam, gdzie to, czym jesteśmy przez łaskę, ukazuje się wyraziście jako czysta łaska, na tym morzu współczesnego świata, gdzie liczy się tylko namaszczenie a nie stanowisko i okazuje się, że przynoszą obfity połów sieci zarzucone jedynie w imię tego, któremu zaufaliśmy: Jezusa.
Drodzy wierni, bądźcie blisko waszych kapłanów z miłością i modlitwą, aby zawsze byli pasterzami według serca Bożego.
Drodzy kapłani, niech Bóg Ojciec odnowi w nas Ducha świętości, z jakim zostaliśmy namaszczeni, niech go odnowi w naszym sercu, w taki sposób, aby namaszczenie dotarło do wszystkich, nawet na „peryferie”, tam gdzie nasz wierny lud najbardziej go oczekuje i docenia. Niech nasi wierni odczuwają, że jesteśmy uczniami Pana, niech odczuwają, że przybraliśmy ich imiona, że nie szukamy innej tożsamości. Niech mogą otrzymać przez nasze słowa i uczynki ten olejek radości, jaki nam przyszedł przynieść Jezus, Pomazaniec. Amen.
Źródło: Radio Maryja
http://www.radiomaryja.pl/kosciol/homilia-ojca-swietego-franciszka-wygloszona-podczas-mszy-sw-krzyzma/
Dzięki Ci Boże za kolejnego wspaniałego papieża.
Dotknął sedna.
Dzięki raven.
Mówi z mocą. Papież – odnowiciel.
Msza św. Krzyżma pod przewodnictwem papieża Franciszka, 28/03/2013
(http://www.youtube.com/watch?v=QoDn_yFMIPo)
Papież Franciszek w więzieniu:
(http://www.youtube.com/watch?v=gNJzrTfAoag)
”Papież Franciszek w więzieniu”
Hitowy tytuł na onet.
[nie mogłam się oprzeć, sorki]
Droga Krzyżowa w rzymskim Koloseum 29/03/2013 | Tv Trwam
Słowo papieża Franciszka na zakończenie Drogi Krzyżowej w Koloseum 29/03/2013