Z ulotki Centrum Łaźnia rozsyłanej ”bywalcom” –Wystawa Kristiny Inčiūraitė i Cooltūristės jest artystycznym badaniem utopijnej architektury sowieckiej jako krajobrazu pamięci. Modernistyczny pejzaż miejski został przetworzony na trzy sposoby: semantyczny, funkcyjny i osobisty. Warstwa semantyczna oznacza zmiany nazw ulic, przystanków i sklepów. Funkcjonalna – przeobrażenia ich funkcji i struktury. Zmiany osobiste odnoszą się do stworzenia fikcyjnej przeszłości opartej na nowej rzeczywistości. Stare mity generują nowe historie i spektakle.
http://www.laznia.pl/aktualnosciart,814,spotkanie_skradziona_przeszlosc.html
Pierwsze przyszło mi do głowy, że tak właśnie jest, bo przecież mordercy muszą zatrzeć wszelkie ślady zbrodni w sferze ducha i ciała, a artyści łapią te trendy z powietrza, ale po drugie, że autorka nie czyni takich ”oceniających” sugestii, po prostu przystawia lustro do rzeczywistości, a nawet idąc za nurtem kreuje następne ”fakty” zostawiając ocenę odbiorcy. Mamy więc prawdziwy obraz fikcji, ale odcinający się od wszelkiej oceny moralnej.
Z pomocą przyszła mi jak zwykle filozofia;
Symulakr, symulakrum (łac. simulacrum „podobieństwo, pozór”; l.mn. simulacra) – obraz, który jest czystą symulacją, pozorującą rzeczywistość albo tworzącą własną rzeczywistość. Również obiekt materialny wyobrażający istotę żywą, nadprzyrodzoną i fantastyczną w ich trójwymiarowym kształcie. Wykorzystywane w celach religijnych, magicznych, naukowych, praktycznych i zabawowych (np. lalki). Często są wyposażone w pewne atrybuty, potwierdzające ich pozorne życie, na przykład możliwość działań motorycznych.
Termin filozoficzny spopularyzowany został przez Jeana Baudrillarda. Odnosi się do kluczowej dla filozofii Baudrillarda koncepcji ewolucji znaków, tzw. teorii symulacji. Według autora wraz z rozwojem systemów znakowych granica między światem rzeczywistym, a jego przedstawieniami stopniowo zacierała się, prowadząc do wzrastającego uniezależnienia znaku. Poszczególne fazy emancypacyjne tego procesu nazywa symulakrami. Główną tendencją towarzyszącą symulacji jest odejście od referencyjnego charakteru znaku – zamiast skrywać za sobą rzeczywistość, skrywają, że rzeczywistość nie istnieje.
Pojęcie pojawiło się po raz pierwszy w programowym dziele Baudrillarda, Symulakry i symulacja. Nazwa symulakru, a także całego procesu symulacji odnosi się do niejednoznacznego ontologicznie statusu znaków objętych procesem uniezależniania się – z jednej strony nie istnieją materialnie w czasoprzestrzeni, z drugiej nie funkcjonują one jako abstrakcyjne elementy systemu znaczeniowego. Zamiast tego, według słów autora symulują one rzeczywiste istnienie, podobnie jak chory symuluje chorobę, tzn. wywołują realne symptomy przynależne zjawiskom rzeczywistym, wchodzą ze światem w interakcję. Pozorne istnienie prowadzi do symulakrów swoistego podwojenia rzeczywistości[1], a w konsekwencji niemożliwości odgraniczenia zjawisk porządku ontologicznego i znakowego. Stanowi to podstawę dla Baudrillardowskiego pojęcia hiperrzeczywistości.
Koncepcja symulacji i symulakrów nosi wyraźne znamiona inspiracji wprowadzonym do semiologii przez Rolanda Barthesa rozumieniem mitologii, a także filozofią Michela Foucaulta, głównie przez przypisanie mu instrumentalnej wobec dyskursu władzy roli.
Wprowadzenie pojęcia symulakru jako kategorii filozoficznej wywarło istotny wpływ na późną refleksję postmodernistyczną, filozofię kultury i socjologię, stając się praktycznym narzędziem analizy zjawisk kultury masowej. Jednak ze względu na specyficzny język, którym operował autor terminu, a także wielość kontekstów i punktów odniesienia, w których nim operuje, utrudnia precyzyjne wykreślenie sfery czy zakresu, do którego ogranicza się możliwość jego stosowania. Sam Baudrillard symulakrem określał m.in. figurę, czy raczej recepcję figury Boga, instytucję Disneylandu, zjawisko społecznego funkcjonowania fotografii[2], a także rozmaite aspekty popkultury.
Terminem symulakru inspirowało się także wielu artystów oraz twórców kultury masowej. Do tego aspektu filozofii Baudrillarda nawiązywał m.in. nowojorski ruch symulacjonistów oraz rzeczywistość “Matrix” braci Wachowskich, jednak w obu przypadkach Baudrillard odżegnywał się od analogii i wskazywał na niepoprawną interpretację pojęcia.
Przypisy
Jurij Łotman: Uniwersum umysłu. Semiotyczna teoria kultury (przedmowa Bogusława Żytko). Gdańsk: Wydawnictwo UG, 2008, ss. 57-58, ISBN 978-83-7326-509-7. Z poglądem tym nie zgadza się Bogusław Żyłko twierdząc, że „podwojenie” rzeczywistości, zwłaszcza w szeroko pojętej sferze kultury dokonuje się na mocy przedstawienia i wedle swoistych zasad dynamicznych procesów kulturowych, których funkcjonowania nie należy jednoznacznie utożsamiać z prawami społecznymi.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Symulakr
Po co? Po co jest dzisiejsza sztuka, która niczemu nie służy, dosłownie niczemu.
Produkuje śmieci za pieniądze podatnika.
A może się mylę? Może ta sztuka ma coś pokazać, uświadomić, wywołać dyskusję?
Tu się prosi o ocenę, a nie ma miary bez linijki.
rzecz nie może znaczyć tego, co znaczyła, bo stary świat stracił prawo do nazywania rzeczy i nadawania im znaczeń, kompromitując się dwoma totalitaryzmami. rzeczy zostały, ale cała struktura znaczeń z nimi związana ropadła się (przyjmując za modernistami, że treść rzeczy nie jest w niej samej, ale w poznającym-kreującym ją intelekcie). świat, pomimo tego, że nie jest pusty, jest jednak pustynią. postmodernistyczny umysł, wyczyszczony z modernistycznych treści, gra z rzeczywistością w nadawanie jej nowych znaczeń. nie ma już wspołnego “kodu kulturowego”, bo prawda, jako obowiązująca wszystkich i “obiektywna” jest pojęciem skompromitowanego totalitaryzmu. każdy nazywa rzeczy po swojemu i nadaje im osobistą treść i w ten sposób na nowo oswaja świat, który do tej pory był opresyjnym źródłem traumy. czy jednak każdy ma do tego takie samo prawo? co zrobić w sytuacji gdy jednej i tej samej rzeczy dwie osoby przypiszą skrajnie różną treść? nie ma już żadnego “obiektywnego” punktu odniesienia, który mógłby rozstrzygać, kto jest bliżej prawdy. i tak, przy pozorach wolności, rzeczywistość zagarnia silniejszy, ten który ma siłę, by nową interpretację narzucić innym. pozorny chaos ukrywa porządek, wielość znaczeń ukrywa jednoznaczność, dekonstrukcja skrywa konstrukcję, krytyka – pochwałę. nie umarł cały świat – umarł tylko świat męski, patriarchat.
kobiety urządzają sobie beztroską zabawę na gruzach tego, co dotychczas symbolizowało męską potęgę i miało budzić respekt. nie są to już monumenty nasycone męską siłą, ale chłopięce zabawki, obnażone jako puste imitacje, jak pistoleciki na wodę i plastikowe miecze. tron świata jest tylko krzesłkiem, na którym chłopczyk bawił się w króla. cała jego władza była jednak tylko produktem jego wyobraźni, cała struktura patrairchatu była sztuczną rzeczywistością powstałą przez narzucenie owych wyobrażeń światu i nałożeniem siatki znaczeń na beztreściową rzeczywistość. mężczyzna wierzył, że jest królem, a świat wierzył mężczyźnie, ale dziś już nie wierzy i wracamy do pierwotnej beztreściowości wszystkich rzeczy… cdn
Po pierwsze muszę złozyć hołd precyzji twojego umysłu i łatwości posługiwania się słowem (choć wiem od Ciebie, że cię to wiele kosztuje). Dostałeś tak wspaniałe narzędzie jak Chesterton czy Guz i oby niedługo Bóg postawił cię na świeczniku.
Uporządkowałeś to, co ja niezdarnie usiłowałam nakreślić odwołując się raczej do odczuć, ale najlepsze jest to, że trafnie wyłowiłeś prawdę ukrytą za tym procesem; ”pozorny chaos ukrywa porządek, wielość znaczeń ukrywa jednoznaczność, dekonstrukcja skrywa konstrukcję, krytyka – pochwałę. nie umarł cały świat – umarł tylko świat męski, patriarchat.”
Jest więc nadzieja, bo prawda jest niezniszczalna. Można ją tylko ukryć przed naszym umysłem środkami kulturowymi, ale ona w końcu zwycięży, bo takie są prawa.
Jeśli nazywamy demona po imieniu on już jest słaby.
Patriarchat jest wieczny, więc hierarchia?
Ciągle myślę, jaki system panstwa, bo co do ustroju prawa nie mam wątpliwości.
Prawda jest niezniszczalna, ale świat stanął obok prawdy i znajduje się między młotem a kowadłem, pomiędzy całkowitym rozpadem semantycznym, a powrotem do totalitarnej syntezy, pomiędzy “liberalizmem”, a “konserwatyzmem”. ta alternatywa jest jednym z najsprytniejszych wynalazków diabła
“wyłowiłeś prawdę ukrytą za tym procesem” – nie da się ukryć, że postmodernizm nie tworzy nic nowego, ale karykaturalizuje to, co zastaje. matriarchat jest prześmiewczą karykaturą patriarchatu, nie wyłania się spontanicznie. ale szatan jest małpą pana Boga.
Tak. Dlatego zawsze mnie boli, jak pouczam mężczyzn. Wiem, że nie mam uprawnień, a to rodzi niepokój moralny.
Panie Insane.
Piwo dla Pana. Dobry porter. Przy najbliższej okazji, mam nadzieję, że będę miał ten zaszczyt.
P.S.
Nie dodał Pan, że to co dziś jest, to nie baby zrobiły. To pozory. Przecież te możliwości ktoś im dał i pozwala się wyszaleć, no kto?
“…wynalazków diabła”
Ważna identyfikacja.
Uważam, że konstrukcja aktualnie dominującej politycznie cywilizacji nie jest dziełem tylko ludzkiej inteligencji.
Widzę w tym co się dzisiaj dzieje spełnienie obietnicy Szatana: “oddaj mi pokłon, a w zamian uczynie cię władcą tego świata”.
Myślę, że twórcy postmodernizmu nie zdawali sobie sprawy, jak dobrze im to wyjdzie. Rzeczywiście – utworzyli pułapkę która sprawia, że ludzie dobrowolnie oddają swoją wolność, godność, podmiotowość. Właściwie – patrząc z perspektywy doczesnej, nie mają innego wyjścia.
Aha. Dlaczego ważna? Bo często różnym dobrym duszom wydaje się, że można “poprawić system”. Albo wymślić “lepszy system”, w którym nie będzie niesprawiedliwości – przynajmniej na taką skalę.
Uważam te wszystkie próby za skazane na niepowodzenie.
Nie można wygrać wojny, jeśli nie rozpoznaje się przeciwnika.
Wiedząc, kto nim jest, należy uderzyć – centralnie. My wiemy przecież jak się to odbędzie, bo ta historia została spisana za wczasu.
Nie ma co się więc napinać, wystarczy tylko stanąć po właściwej, zwycięskiej stronie. Tu wychodzi poczucie humoru Pana Boga, bo nie da się wybrać tej zwycięskiej strony z pobudek koniunkturalnych. Przynajmniej nie da się przy niej z tych racji wytrwać.
“Uważam, że konstrukcja aktualnie dominującej politycznie cywilizacji nie jest dziełem tylko ludzkiej inteligencji.” – To prawda. Tylko jedna uwaga – człowiek w tym aktywnie współuczestniczy, a już z całą pewnością ponosi konsekwencje konszachtów z nieludzką inteligencją. Nasze życie doczesne kształtują już całkiem ludzkie ideologie i całkiem ludzkie prawa. Możemy się pocieszać, że stoimy po “zwycięzkiej stronie” w perspektywie wieczności, ale jest jeszcze to “tu i teraz”, gdzie znaczenie mają zupełnie przyziemne problemy typu praca, własność, program edukacji, etc. obawiam się, czy nasze pocieszenia eschatologiczne nie skłaniają nas do bierności, “bo i tak wygramy”.
Dziękuję za portera, trafił Pan w mój gust :)
A co do tych bab – fakt, działają one podług jak najbardziej męskiej ideologii. Coryllus ostatnio stwierdził, że władza kobiety może pochodzic tylko z nadania i coś w tym jest. Kobiety wchodzą w typowo patriarchalne struktury władzy i wojują o typowo męskie sprawy. choćby “prawo do aborcji” jest typowym postulatem męskiej pychy i szowinizmu.
@Circ
“mordercy muszą zatrzeć wszelkie ślady zbrodni w sferze ducha i ciała” – tutaj też Pani wyłowiła kluczowy sens. “unieważnienie” przeszłości przez jej dekonstrukcję, ma przynieść swoiste rozgrzeszenie. do tego jeszcze to uogólnienie i przeniesienie winy na “system”, na “kulturę”, w której zbrodnie są rzekomo logiczną konsekwencją i wynikają “ze struktury”, a nie z decyzji człowieka. Bauman kiedyś tak ponoć stwierdził o swoim stalinizmie – “dałem się oszukać fałszywej koncepcji racjonalności” (czy jakoś tak).
W każdym razie trzeba wyjść poza te wewnątrzheglowskie “krytyki krytyk”, bo też na tym daleko nie zajedziemy. trzeba mieć przede wszystkim coś pozytywnego do zaproponowania i nie wchodzić w tą całą logikę “walki klasowej”, która dziś niszczy wszelką dyskusję i działanie.
;-)
“Chrystus nie godzi się na nasze groby, które zbudowaliśmy sobie z naszych wyborów zła i śmierci. On wzywa nas, a nawet poleca, abyśmy wyszli z grobów, w których zamknęły nas nasze własne grzechy. On uporczywie wzywa nas do wyjścia z ciemności więzienia, w którym zamknęliśmy się, zadowalając się nieprawdziwym życiem, samolubnym, przeciętnym”…
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/aniol-panski-z-ojcem-swietym-franciszkiem-53/
“Tym /żyjącym/ którzy myślą, że można uniknąć ocen”….
powiadam: – Nie można uniknąć ocen!
Zycie wiąże się w każdym momencie z wyborem a wybieramy poprzez OCENĘ,oceniamy przed-tem /nawet wtedy gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy, swoją samo-świadomością, że wybieramy=oceniamy/
.
Jak każda w strukturze hierarchicznej, zła czy dobra.
Sakrament małżeństwa jest tym nadaniem, Kościół nadaje władzę mężczyźnie i kobiecie w różnych obszarach.
Władza polityczna w demokracji jest zaś do przemyślenia…na razie ten ma władzę kto liczy głosy.
Swoją drogą ciekawe co Coryllus miał na myśli z tymi kobietami.
Chodziło chyba o nadanie w sensie “oddelegowania na odcinek” przez jakąś mafijną organizację, podczas gdy kobieta się łudzi, że to jej talenty i zasługi wyniosły ją na szczyt.
Panie Insane…
Cieńki lód, oj cieniutki. Proszę uważać…
A to ma rację, z diabelskiego nadania.
http://www.pch24.pl/tv,destrukcja-w-sztuce,2873
Słuchałam tego kilka razy, puszczałam też dziecku, kiedy nie mogło sobie poradzić z praniem mózgu na ASP.
Nie masz pojęcia jak daleko to zaszło- wcześniej był konstruktywizm, potem dekonstrukcja, teraz strukturalizm i gorzej. Jak tylko nawiązać w języku sztuki do rzeczywistości, to zaraz jest w łeb i straszenie.
Mnie tylko straszyli, że moje prace są zbyt narracyjne, a od Pacyfika chcą zaprzedania duszy.
Bez rzucania kurwami się nie obejdzie, ale moje dzieci tego nie potrafią.
Ja się jakoś broniłam, ale one już są wyćwiczone na testach w liceum że nie wolno myśleć.
To Pani Pacyfik jest naprwdę pacyficzny skoro wytrzymuje w tym *^%#@((&^$% zwanym ASP.
Ja uciekłem. A zrobiłem to dla dobra dziekana. Zachowania jego integralności cielesnej.
Tak! To już jest rozbujane do takiej skali, że nie da się tłumaczyć, wyjaśniać. Lać tylko i patrzeć czy równo puchnie.
Powiedziałby Pan coś więcej karolku, bo mnie ciekawość zdjęła.