Słowo Boże na dziś – Niedziela – 14 września 2014r. – Podwyższenie Krzyża Świętego, święto

Myśl dnia

Zostaliście bowiem uzdrowieni przez Jego rany!

Pierwszy List Świętego Piotra 2, 24

PODWYŻSZENIE KRZYŻA – ŚWIĘTO
PIERWSZE CZYTANIE (Lb 21,4b-9)

Wąż z brązu znakiem ocalenia

Czytanie z Księgi Liczb.

W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny”.
Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże”. I wstawił się Mojżesz za ludem.
Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 78,1-2.34-35.36-37.38)

Refren:Wielkich dzieł Boga nie zapominajmy.

Słuchaj, mój ludu, nauki mojej, *
nakłońcie wasze uszy na słowa ust moich,
Do przypowieści otworzę me usta, *
wyjawię tajemnice zamierzchłego czasu.

Gdy ich zabijał, wtedy Go szukali, *
nawróceni garnęli się do Boga.
Przypominali sobie, że Bóg jest ich opoką, *
że Bóg najwyższy jest ich Zbawicielem.

Lecz oszukiwali Go swymi ustami *
i kłamali Mu swoim językiem.
Ich serce nie było Mu wierne, *
w przymierzu z Nim nie byli stali.

On jednak będąc miłosierny *
odpuszczał im winę i nie zatracał,
gniew swój często powściągał *
i powstrzymywał swoje wzburzenie.

DRUGIE CZYTANIE (Flp 2,6-11)

Chrystus uniżył samego siebie, dlatego Bóg Go wywyższył

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Filipian.

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Uwielbiamy Cię, Chryste, i błogosławimy Ciebie,
bo przez Krzyż Twój święty świat odkupiłeś.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 3,13-17)

Krzyż narzędziem zbawienia

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Oto słowo Pańskie.

Wielkie wyznanie

Moc i wszechmoc, z którymi Bóg przyszedł do człowieka, nie można rozumieć w kategoriach czysto ludzkich. Jego moc bowiem to miłość, a Jego wszechmoc to miłosierdzie! Bóg nie zwyciężył zła w sposób wielki i spektakularny. Zwyciężył w sposób cichy i ukryty, stając się jedno z człowiekiem w jego największym cierpieniu, odrzuceniu, zagubieniu, biorąc na siebie konsekwencje tego, co człowieka niszczy najbardziej – jego grzechu! Krzyż to wielkie wyznanie miłości!

Jezu, jestem dla Ciebie tak ważny, że ani przez chwilę nie zawahałeś się oddać tego, co najcenniejsze – samego siebie, abym ja mógł się cieszyć wolnością i prawdą o tym, że Ojciec nieskończenie mnie miłuje. W zachwycie staję przed krzyżem! Dziękuję!

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

MIŁOŚĆ WYPRÓBOWANA CIERPIENIEM

Pewien student zapytał mnie: Czy krzyż był celem przyjścia Chrystusa na świat? Nieco zaskoczony odpowiedziałem: Nie celem, lecz konieczną drogą do celu! Swoim krzyżem Chrystus wyjednał nam przebaczenie grzechów. Skłonił ku nam Miłosierdzie Boże. Otworzył nam wrota życia wiecznego. Jeśli możemy wołać do Boga „Abba – Ojcze!”, to krzyż Chrystusowy to sprawił. 

Gdy Jezus stawia przed nami krzyż naznaczony cierpieniem, to znaczy, że chce od nas daru. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, rozwijając tę myśl, powiedziała, że Jezus chce, abyśmy się uśmiechnęli do krzyża. Żebrze o naszą miłość wypróbowaną cierpieniem, aby móc nam powiedzieć: „Oto zostaliście ze mną w chwilach próby”. Dziś wielu ludzi szuka Chrystusa bez krzyża i znajduje krzyż bez Chrystusa. Wtedy cierpienie wydaje się czymś bezsensownym i ze wszech miar tragicznym.
Gdy Jezus stawia przed nami krzyż cierpienia, pomaga nam odrywać się od ziemi. Pomaga wyżej sięgać wzrokiem i pamiętać o tym, że ziemia jest tylko miejscem przejściowego pobytu. Cierpienie złączone z Jego cierpieniem podnosi nas na Boże wyżyny. Oswobadza z egoizmu i czyni większymi duchem.
Krzyż jest znakiem rozpoznawczym chrześcijanina. Dlatego świat propagujący pogaństwo i ateizm z taką gwałtownością go zwalcza. Kto pragnie, aby wywyższono Syna Człowieczego, kto pragnie wykazać, że idzie za Chrystusem, aby mieć życie wieczne, musi wziąć swój krzyż. Wziąć go pod swój dach, na swoje ramiona. Wziąć w swoje serce i swoje życie. To jest dopiero prawdziwe podwyższenie krzyża, bo dokonane w człowieku i przez człowieka.

ks. Stanisław Jasionek

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/874

Liturgia słowa

Dzisiejsze święto, kiedy z taką uwagą i czcią wpatrujemy się w krzyż naszego Zbawiciela, jest świętem Bożej miłości i udzielonego nam życia. Te wielkie dary wypływają właśnie z krzyża. To, co u ludzi było znakiem hańby, zgorszenia i głupoty, przez posłuszeństwo i miłość Chrystusa stało się znakiem chwały. Dlatego krzyże wieńczą nasze katedry i kościoły, stoją na rozdrożach, są zawieszone na ścianach w domach, szkołach, miejscach pracy, nosimy je na szyi. Każdy „ukąszony” przez grzech znajduje swoje ocalenie jedynie w krzyżu Jezusa.

PIERWSZE CZYTANIE (Lb 21,4b-9)
Zwycięstwo krzyża zostało już zapowiedziane, kiedy Mojżesz wywyższył węża na pustyni. Ten przedziwny znak stał się ocaleniem dla każdego, kto spojrzał na niego. Oczywiście nie niemy wąż na drzewie był dawcą ocalenia, ale sam Bóg. Wąż wywyższony na krzyżu stał się zapowiedzią zbawienia całej ludzkości, która otrzymuje życie wieczne. W dzisiejszej Ewangelii Jezus podczas rozmowy z Nikodemem nawiązuje do tego dawnego wydarzenia. Na krzyżu zostanie wywyższony On, a kto na Niego spojrzy, jest uleczony z ran, a zwłaszcza z tej największej, jaką jest rana śmierci.

Czytanie z Księgi Liczb

W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny».
Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem.
Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.

PSALM (Ps 78,1-2.34-35.36-37.38)

Przypominanie i powtarzanie wielkich dzieł Boga należy do istotnych elementów sławiących naszego Pana. Skoro On, będąc miłosierny, pamięta o swoim przymierzu, to tym bardziej człowiek, który wciąż na nowo tego miłosierdzia potrzebuje, powinien przywoływać na pamięć to, co sprawiło jego ocalenie. Izraelici nie zapominali wielkich dzieł Boga, przywołując wydarzenia, które dokonały się podczas wyjścia z Egiptu i pobytu na pustyni. My sławimy Pana za największe dzieło, jakim jest nasze zbawienie, które dokonało się w Jezusie.

Refren: Wielkich dzieł Boga nie zapominajmy.

Słuchaj, mój ludu, nauki mojej, *
nakłońcie wasze uszy na słowa ust moich.
Do przypowieści otworzę me usta, *
wyjawię tajemnice zamierzchłego czasu. Ref.

Gdy ich zabijał, wtedy Go szukali, *
nawróceni garnęli się do Boga.
Przypominali sobie, że Bóg jest ich opoką, *
że Bóg najwyższy jest ich Zbawicielem. Ref.

Lecz oszukiwali Go swymi ustami *
i kłamali Mu swoim językiem.
Ich serce nie było Mu wierne, *
w przymierzu z Nim nie byli stali. Ref.

On jednak, będąc miłosierny, *
odpuszczał im winę i nie zatracał,
gniew swój często powściągał *
i powstrzymywał swoje wzburzenie. Ref.

DRUGIE CZYTANIE (Flp 2,6-11)
Postawę Jezusa określa się mianem kenozy – uniżenia wypływającego z prawdziwej pokory i miłości. Paweł Apostoł wyraża jeszcze większą głębię tego samoodarcia się z Boskiej chwały, stwierdzając, że Chrystus przyjął postać sługi posłusznego aż do śmierci na krzyżu. To jest złożony na ołtarzu krzyża dar – ofiara, która daje całej ludzkości udział w Jego chwale, czyli życie wieczne z Bogiem. Dlatego chrześcijanin ma powód do chlubienia się krzyżem, który jest znakiem zbawienia, miłości, nadziei i ostatecznego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią.

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Filipian
Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Uwielbiamy Cię, Chryste,
i błogosławimy Ciebie,
bo przez Krzyż Twój święty
świat odkupiłeś.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 3,13-17)
Słowa z dzisiejszej Ewangelii stanowią streszczenie całej historii biblijnej. Objawiają one miłość Boga, ukazują ofiarę Syna i zapowiadają życie wieczne w Duchu. Każdy z tych przejawów działania Boga wobec człowieka objawia się właśnie w krzyżu, który „stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem. Nad tym, co człowiek – zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych – nazywa swoim losem. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka […]” (św. Jan Paweł II).

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Jezus powiedział do Nikodema:
«Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony».

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/874/part/2

Katecheza

Guz wielkości pięciozłotówki

Otrzymamy tyle, na ile uwierzymy. Zbawiciel, tak samo jak przed dwoma tysiącami lat, przychodzi do cierpiących i mówi im: „Twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,19).
Mam na imię Barbara. Mieszkam w Poznaniu i należę do parafii Miłosierdzia Bożego. Nasza świątynia w 2001 r. została podniesiona do godności sanktuarium. Trzy lata później przywieziono do nas poświęconą przez papieża kopię Całunu Turyńskiego. Patrzyłam na to płótno przez wiele lat, ale nie rozumiałam jego przesłania. Całun stał mi się bardzo bliski od chwili parafialnych rekolekcji, poprowadzonych przez ks. Zbigniewa Dudka, paulistę. Odbyły się one w Wielkim Poście, w marcu 2013 r. To były pierwsze rekolekcje, które tak mocno dotknęły mojego serca.
Ksiądz Zbigniew mówił nam o znaczeniu tego niezwykłego płótna; omawiał wszystkie szczegóły i tłumaczył, w jakich okolicznościach umarł Jezus. Każdego dnia zachęcał, abyśmy z ufnością podchodzili do Całunu, dotykali miejsc, na których widnieją serce oraz rany rąk i stóp. Apelował, abyśmy modlili się swoimi słowami i prosili o potrzebne łaski. Kiedy wspominam tamten moment, mam w oczach łzy. Stojąc przy Całunie, żarliwie prosiłam o uzdrowienie. Jestem schorowaną osobą. Mam za sobą dziewięć operacji. Byłam zrozpaczona, gdy wyczułam u siebie kolejnego guza. Z upływem czasu zaczął on krwawić, potem zmieniał swój rozmiar. Doszło do tego, że urósł do wielkości pięciozłotowej monety. Bałam się ponownej wizyty u onkologa. Przerażała mnie perspektywa kolejnego zabiegu, tym bardziej że miałam już za sobą chorobę nowotworową.
Prosiłam, by dobry Bóg pozwolił mi jej teraz uniknąć. Lecząc poparzenie w poradni chirurgicznej, wspomniałam lekarzowi o moim guzie. Pokazałam, jak wygląda na fotografii. Usłyszałam, że nie obejdzie się bez interwencji chirurgicznej. Byłam zrozpaczona perspektywą kolejnej operacji. Stojąc przy Całunie, czułam się niegodna, by dotykać to niezwykłe płótno. Zbliżałam się do niego ze łzami w oczach, płakałam i w duszy prosiłam o uzdrowienie oraz czyste serce, bym potrafiła kochać ludzi. Dotykając ran rąk Pana Jezusa, prosiłam o zdrowe ręce, bym mogła pomagać nie tylko dzieciom i wnukom. Błagałam o zdrowe oczy i nogi, bym mogła dojść drogą Prawdy do nieba.
Po jakimś czasie guz zniknął. Nie czuję już żadnych dolegliwości. Patrzę na to wydarzenie przez pryzmat wiary. Wierzę, że Pan Jezus wysłuchał mojej prośby. Dziś zachęcam wszystkich, by wzięli udział w rekolekcjach przy Całunie Turyńskim, organizowanych przez ks. Zbigniewa Dudka SSP. Owoców tego spotkania nie da się opisać. To prawdziwa uczta duchowa i przeżywanie drogi krzyżowej Pana Jezusa oraz Jego męczeńskiej śmierci na krzyżu.
Patrząc na Całun, możemy przekonać się o tym, jak bardzo Jezus cierpiał za nasze grzechy. Bogu niech będą dzięki za to, co mi uczynił!

Świadectwa p. Barbary wysłuchała Agnieszka Wawryniuk 

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/874/part/3

Rozważanie

 Jezus, umierając na krzyżu, wypełnił wolę swojego Ojca, która polegała na odkupieniu ludzkości. Było to zadanie trudne, wymagające zaparcia się samego siebie i przyjęcia niesprawiedliwego wyroku skazującego Go na śmierć. Jezus modlił się w Ogrodzie Oliwnym, prosząc Ojca, aby dał mu siłę potrzebną do wypełnienia tej szczególnej misji. Bardzo często stajemy w naszym życiu przed zadaniami, które wydają się niezwykle trudne, a często wręcz niemożliwe do wykonania. Bywa, że realizując je, spotyka nas ból i cierpienie. Kobieta, która ma urodzić dziecko, wie, że będzie musiała przejść przez bóle rodzenia po to, aby wydać je na świat. Chrześcijańska dojrzałość to gotowość do poświęcenia się w imię miłości. Wpatrując się w Chrystusa i biorąc od Niego siłę, jesteśmy w stanie udźwignąć nawet najcięższy krzyż.

Jest konieczne wywyższenie Syna Człowieczego,
aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.

J 3, 14

 

Rozważania zaczerpnięte z terminarzyka “Dzień po dniu”

wydawanego przez Edycję Świętego Pawła

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/874/part/4

 

Patrząc na krzyż, chrześcijanie widzą w nim znak nadziei. Jezus Chrystus, który z wysokości krzyża modlił się za swoich oprawców, wskazał nam drogę ku zbawieniu. Bóg uniżył samego siebie, aby przywrócić nam godność dzieci Bożych. Niebo otwarte jest dla tych, którzy nie boją się wziąć krzyża na swe ramiona. Jego zbawienny ciężar jednoczy nas z samym Zbawicielem.

Michał Piotr Gniadek, „Oremus” wrzesień 2008, s. 60

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140914.htm

*******************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

14 WRZEŚNIA

 

**************************

<iframe width=”640″ height=”360″ src=”//www.youtube.com/embed/ycLq2hd0q7o?feature=player_embedded” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ycLq2hd0q7o


Aniołowie adorujący Krzyż Kiedy w roku 70 Jerozolima została zdobyta i zburzona przez Rzymian, rozpoczęły się wielkie prześladowania religii Chrystusa, trwające prawie 300 lat. Dopiero po ustaniu tych prześladowań matka cesarza rzymskiego Konstantyna, św. Helena, kazała szukać Krzyża, na którym umarł Pan Jezus.
Po długich poszukiwaniach Krzyż odnaleziono. Co do daty tego wydarzenia historycy nie są zgodni; najczęściej podaje się rok 320, 326 lub 330, natomiast jako dzień wszystkie źródła podają 13 albo 14 września. W związku z tym wydarzeniem zbudowano w Jerozolimie na Golgocie dwie bazyliki: Męczenników (Martyrium) i Zmartwychwstania (Anastasis). Bazylika Męczenników nazywana była także Bazyliką Krzyża. 13 września 335 r. odbyło się uroczyste poświęcenie i przekazanie miejscowemu biskupowi obydwu bazylik. Na tę pamiątkę obchodzono co roku 13 września uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Później przeniesiono to święto na 14 września, ponieważ tego dnia wypada rocznica wystawienia relikwii Krzyża na widok publiczny, a więc pierwszej adoracji Krzyża, która miała miejsce następnego dnia po poświęceniu bazylik. Święto wprowadzono najpierw dla tych kościołów, które posiadały relikwie Krzyża, potem zaś dla całego Kościoła Powszechnego.
Ważnym wkładem w historię dzisiejszego święta jest świadectwo mniszki Egerii, która w Itinerarium Egeriae relacjonuje obchody Podwyższenia Krzyża połączone ze świętem dedykacji, czyli poświęcenia kościoła Męczenników (Martyrium) na Golgocie: “Dniami Eucenii (dedykacji) zwą się te dni, w których święty kościół stojący na Golgocie, zwany Martyrium, poświęcony został Bogu. Także święty kościół znajdujący się w Anastasis, to jest w miejscu, gdzie Pan po męce zmartwychwstał, tego samego dnia został Bogu poświęcony. Rocznica poświęcenia tych świętych kościołów jest obchodzona z całą czcią, bo i Krzyż znaleziono tego samego dnia […]”

Podwyższenie Krzyża W 614 r. na Ziemię Świętą napadli Persowie pod wodzą Chozroeza. Zburzyli wówczas wszystkie kościoły, także i kościół Bożego Grobu, a wiedząc, jak wielkiej czci doznaje Krzyż Pana Jezusa, zabrali go ze sobą. Cały świat modlił się o odzyskanie Krzyża Świętego. Po zwycięstwie, jakie cesarz Herakliusz odniósł nad Chozroezem, w traktacie pokojowym Persowie zostali zmuszeni do oddania świętej relikwii (628). Podanie głosi, że kiedy sam cesarz chciał na swoich ramionach zanieść Krzyż Chrystusa na Kalwarię, mógł to uczynić dopiero wówczas, kiedy zdjął swoje królewskie szaty. Jest to legenda, gdyż ze świadectwa św. Cyryla Jerozolimskiego (+ 387) wiemy, że już za jego czasów czcigodną relikwię podzielono na drobne części i rozesłano je niemal po wszystkich okolicznych kościołach.

Kościół w Krzyżu Jezusa widział zawsze ołtarz, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Dlatego każda jego cząstka, tak obficie zroszona Jego Najświętszą Krwią, doznawała zawsze szczególnej czci. Nie chodzi w tym wypadku o autentyczność poszczególnych relikwii, ale o fakt, że przypominają one Krzyż Chrystusa i wielkie dzieło, jakie się na nim dokonało dla dobra rodzaju ludzkiego.
O ukrzyżowaniu Pana Jezusa piszą wszyscy Ewangeliści. Co więcej, podają bardzo szczegółowe okoliczności tego wydarzenia. Według świadectwa Ewangelistów Pan Jezus został ukrzyżowany około godziny 12, a umarł o godzinie 15. Jego pogrzeb odbył się ok. godziny 17.
Kara ukrzyżowania była u Żydów znana, chociaż w prawie mojżeszowym nie była przewidziana. Aleksander Janneusz (103-76 przed Chrystusem) użył jej dla ukarania zbuntowanych przeciwko niemu faryzeuszów. Taką karę stosowali powszechnie Fenicjanie, Kartagińczycy, Persowie i Rzymianie. Ci ostatni jednak nie stosowali jej wobec obywateli rzymskich. Była to bowiem kara uznawana za hańbiącą i bardzo okrutną. Skazańca odzierano z szat, rzucano go na ziemię, rozciągano mu ramiona i nogi, przybijając je do krzyża. Skazaniec konał z omdlenia i gorączki, dusił się. Na domiar złego wisielca nękało mnóstwo komarów, a bywało, że konającego rozrywały sępy. Krzyż miał zwykle kształt litery T (tau). Ponieważ śmierć na krzyżu miała wszystkie znamiona hańby, dlatego cesarz Konstantyn Wielki zniósł karę śmierci przez ukrzyżowanie (316).

Relikwiarz Krzyża św. z Olkusza Największą część drzewa Krzyża świętego posiada obecnie kościół św. Guduli w Brukseli. Bazylika św. Piotra w Rzymie przechowuje część relikwii, którą cesarze bizantyjscy nosili na piersi w czasie największych uroczystości. W skarbcu katedry paryskiej jest cząstka Krzyża świętego, podarowana przez polską królową Annę Gonzagę, którą miała otrzymać od króla Jana Kazimierza. Największą część Krzyża świętego w Polsce posiadał kościół dominikanów w Lublinie (zostały one skradzione w roku 1991, chociaż nadal w kościele tym znajdują się dwa inne relikwiarze Krzyża świętego). Stosunkowo dużą część Krzyża świętego posiada kościół św. Krzyża na Łysej Górze pod Kielcami. Miał ją podarować benedyktynom św. Emeryk (+ 1031), syn św. Stefana, króla Węgier (+ 1038). Od tej relikwii i klasztoru pochodzi nazwa “Góry Świętokrzyskie”. Wreszcie dość znaczna relikwia Krzyża świętego znajduje się w bazylice Krzyża Świętego w Rzymie.
Ku czci Krzyża Świętego wzniesiono mnóstwo kościołów. W samej Polsce jest ich ponad 100. Istnieje również kilka rodzin zakonnych – męskich i żeńskich – pod nazwą Świętego Krzyża. Wśród nich najliczniejsze to Zgromadzenie Św. Krzyża, założone w 1837 r., a zatwierdzone przez Rzym w 1855 r.
Na czele czcicieli Krzyża stoi św. Paweł Apostoł. Szczególnym nabożeństwem do Krzyża wyróżniała się św. Helena, cesarzowa. Jednak na wielką skalę kult Krzyża zapoczątkowało średniowiecze, kiedy to bardzo żywo i powszechnie rozwinął się kult męki Pańskiej. Wśród świętych wyróżnili się tym nabożeństwem: św. Bernard z Clairvaux (+ 1153), św. Franciszek z Asyżu (+ 1226), św. Bonawentura (+ 1274), św. Filip Benicjusz (+ 1285), a w latach późniejszych bł. Władysław z Gielniowa (+ 1505), św. Piotr z Alkantary (+ 1562), św. Jan od Krzyża (+ 1591) i św. Paweł od Krzyża (+ 1775). W nagrodę za serdeczne nabożeństwo do swojej męki Jezus obdarzył wielu świętych darem stygmatów. Dzieje Kościoła znają aż 330 podobnych wypadków. Pierwszy stwierdzony historycznie fakt stygmatów spotykamy u św. Franciszka z Asyżu. W ostatnich czasach mówiło się głośno o stygmatykach: Teresie Neumann z Konnersreuth (+ 1962) i o św. o. Pio (+ 1969).

Krzyż celtycki z Irlandii Od I w. spotykamy krzyże wypisywane, rysowane czy ryte graficznie – i to w najróżnorodniejszych formach i symbolice, której postacią naczelną jest zawsze Chrystus. Od IV w. spotykamy krzyże bez Ukrzyżowanego, ale za to bogato wykładane szlachetnymi kamieniami i złotem (crux gemmata). Ich forma jest także różna. Spotykamy między innymi krzyże Chrystusa, Piotra, Andrzeja, św. Pachomiusza, krzyż etiopski, ormiański, jerozolimski itp. We wczesnym średniowieczu zwykło się wyrabiać krzyże (pasje) z wizerunkiem Chrystusa, ale z koroną królewską (diademem) na głowie. Od wieku XII datują się krzyże współczesne, pełne wyrazu cierpienia i grozy. Najdawniejszy krzyż znaleziono w Herkulanum, w jednym z domów zasypanego przez wulkan (Wezuwiusz) w roku 63 i 79, którego to odkrycia dokonano w 1748 roku. Na jednej ze ścian domu znaleziono wyraźny odcisk dużego krzyża, który tam wisiał. Jest nawet otwór po gwoździu w ścianie, na którym ten krzyż był umieszczony.
Krzyż Chrystusa czci się także czyniąc znak krzyża. Początkowo czyniono krzyż nad przedmiotami, kreśląc go dłonią. Miał on być wyznaniem wiary, chronić od nieszczęść, sprowadzać Boże błogosławieństwo. Zwyczaj ten sięga pierwszych wieków chrześcijaństwa. Był on traktowany jako credo katolickie, streszczenie najważniejszych prawd wiary. Słowami podkreślano wiarę w Boga w Trójcy Świętej jedynego, a ruchem ręki podkreślano nasze zbawienie przez Chrystusową mękę i śmierć. O znaku krzyża świętego pisze już Tertulian (+ ok. 240). Św. Hieronim mówi o nim w liście do Eustochii. Pierwsi chrześcijanie tym znakiem posługiwali się bardzo często. Kościół zachował ten zwyczaj, kiedy w liturgii błogosławi swoich wiernych.

Dzisiejsze święto przypomina nam wielkie znaczenie krzyża jako symbolu chrześcijaństwa i uświadamia, że nie możemy go traktować jedynie jako elementu dekoracji naszego mieszkania, miejsca pracy czy jednego z wielu elementów naszego codziennego stroju.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-14a.php3

*********************

Święty Albert, biskup
Święty Albert Albert urodził się w okolicach Vennes (Francja) ok. 1149 r. Pierwszą pewną datą z jego życia jest rok 1180, kiedy to został wybrany przeorem kanoników regularnych od św. Krzyża w Montara, w pobliżu Pavii. Odtąd jego życie obfitowało w zaszczytne nominacje i urzędy. W cztery lata potem został biskupem w Bobbio (1184), a w roku następnym w Vercelli (1185). Tą diecezją rządził gorliwie i mądrze przez 20 lat.
Równocześnie w tym samym czasie Albert spełniał ważne misje, zlecane mu przez Stolicę Apostolską. Klemens III powierzył mu pośredniczenie między Rzymem a cesarzem Fryderykiem Barbarossą. Ten sam papież zlecił mu podobne zadanie z następcą Fryderyka, Henrykiem IV. Jako wysłannik Innocentego III załagodził zatarg i doprowadził do pokoju pomiędzy miastami Parmą i Piacenzą, a potem pomiędzy Mediolanem a Pavią. W roku 1194 napisał konstytucje dla kanoników regularnych w Biella. Największe znaczenie dla diecezji Vercelli miał synod tam odbyty w roku 1191, na którym uchwalono ważne dekrety dotyczące karności kościelnej.
W 1204 r. wybrano go patriarchą Jerozolimy. Innocenty III wybór ten zatwierdził (1205) i rozesłał listy do duchowieństwa Ziemi Świętej z zawiadomieniem o tej nominacji. Z tej okazji papież wymienił wiele zalet i cnót Alberta, które go predestynowały na tak zaszczytne i odpowiedzialne stanowisko. Jednocześnie biskup Albert pełnił urząd legata Stolicy Apostolskiej w Ziemi Świętej. Rezydował w Akce.
Podejmował działalność na rzecz pokoju, doprowadził do zgody między królami Cypru i Jerozolimy, między królem Armenii a książętami Trypolisu, między templariuszami a królami Cypru i Armenii. Starał się ulżyć doli jeńców. Skodyfikował obyczaje mnichów z góry Karmel, dając podwaliny pod rozwój powstającego zakonu. W czasie procesji z okazji święta Podwyższenia Krzyża świętego, 14 września 1214 r., został zasztyletowany przez mnicha, którego złożył z urzędu. Odbiera cześć w diecezji Vercelli, w zakonach kanoników regularnych i karmelitów.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-14b.php3

REGUŁA Św. ALBERTA

[Regułę opracował w latach 1205-1209 patriarcha Jerozolimy Albert Avogadro dla pustelników mieszkających na górze Karmel (podział na rozdziały wprowadzono później). Reguła łączy eremicki (pustelniczy) tryb życia ze zwyczajami cenobitów (mnichów żyjących we wspólnocie). Do reguły św. Alberta nawiązują konstytucje zgromadzeń karmelitańskich.]

Pozdrowienie

Naśladowanie Chrystusa

I. Przeor i święte więzy

II. Miejsce zamieszkania

III. Cele braci

IV. Wspólnota stołu

V. Wierność realizowana przez stałość

VI. Cela Przeora

VII. Słowo, pełnia samotności

VIII. Celebrowanie modlitwy przez odmawianie psalmów

IX. Wspólnota dóbr i ubóstwo

X. Miejsce modlitwy i codziennej Eucharystii

XI. Dialog i braterskie upomnienie

XII. Post

XIII. Wstrzemięźliwość

XIV. Duchowa walka

XV. Praca

XVI. Milczenie

XVII. Przeor, pokorny sługa

XVIII. Posłuszeństwo Przeorowi

Szczera wierność i rozróżnianie duchów

 

 

Pozdrowienie

Albert, z łaski Bożej powołany na Patriarchę Kościoła Jerozolimskiego, do umiłowanych synów w Chrystusie: B. i pozostałych pustelników będących pod jego posłuszeństwem u Źródła na górze Karmel; pozdrowienie w Panu i błogosławieństwo Ducha Świętego.

Naśladowanie Chrystusa

Wielokrotnie i na różne sposoby święci ojcowie pouczali, że każdy, bez względu na stan i obrany styl życia, powinien trwać w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi i służyć Mu wiernie z czystym sercem i prawym sumieniem. Ponieważ jednak domagacie się, abyśmy uczynili zadość waszym oczekiwaniom i określili sposób życia, którego moglibyście się trzymać na przyszłość, dlatego postanawiamy, co następuje.  

I. Przeor i święte więzy

Będziecie mieli jednego spośród was jako Przeora, wybranego na ten urząd jednogłośnie lub za zgodą większej i rozsądniejszej części. Jemu też każdy z braci ma przyrzec posłuszeństwo, którego będzie się starał w życiu dochować, wraz z czystością i wyrzeczeniem się własności.

II. Miejsce zamieszkania

Miejsca zamieszkania możecie organizować nie tylko na terenach oddalonych od skupisk ludzkich, ale także na tych, które zostaną wam ofiarowane. Mają być jednak stosowne i odpowiednie do waszego sposobu życia. Decyzję w tej kwestii podejmie Przeor po uzgodnieniu jej z braćmi.

III. Cele braci

Ponadto, mając na uwadze położenie miejsca, gdzie postanowiliście zamieszkać, każdy z was winien posiadać oddzielną celę, która zostanie wyznaczona przez Przeora, w porozumieniu z braćmi lub ich rozsądniejszą częścią.

IV. Wspólnota stołu

Postanawiamy także, abyście posiadali wspólny refektarz. Podczas spożywania posiłków, tam gdzie jest to możliwe, należy praktykować zwyczaj głośnej lektury Pisma Świętego.

V. Wierność realizowana przez stałość

Celi przydzielonej przez Przeora żaden z braci nie może bez jego zgody zmienić lub zamienić.

VI. Cela Przeora

Cela Przeora powinna znajdować się przy wejściu do miejsca zamieszkania, tak aby on jako pierwszy mógł przyjmować przybywających z zewnątrz; wszystko zaś, co trzeba będzie zrobić, niech będzie wykonane według jego woli i wydanego zarządzenia.

VII. Słowo, pełnia samotności

Każdy zakonnik winien przebywać sam we własnej celi lub blisko niej, rozważając dniem i nocą Prawo Boże, czuwając na modlitwie, chyba że musi poświęcić się innym sprawiedliwym obowiązkom.

VIII. Celebrowanie modlitwy przez odmawianie psalmów

Ci, którzy umieją odmawiać godziny kanoniczne z duchownymi, niech je odmawiają zgodnie z postanowieniem świętych Ojców i według zatwierdzonego przez Kościół zwyczaju. Ci natomiast, którzy tego nie umieją, mają w czasie nocnego czuwania odmówić dwadzieścia pięć razy Ojcze nasz, z wyjątkiem niedziel i dni uroczystych, kiedy to w czasie nocnego czuwania postanawiamy wspomnianą liczbę podwoić, tak że należy odmówić Ojcze nasz pięćdziesiąt razy. Siedem zaś razy należy tę samą modlitwę odmówić w miejsce Jutrzni oraz innych godzin kanonicznych, z wyjątkiem Nieszporów, kiedy odmówić ją trzeba piętnaście razy.

IX. Wspólnota dóbr i ubóstwo

Żaden z braci nie powinien niczego uważać za swoją osobistą własność. Wszystko winno być wam wspólne i rozdzielane według potrzeb przez Przeora lub wyznaczonego przez niego brata, z uwzględnieniem wymogów zdrowia i wieku. Jeżeli sytuacja tego wymaga, możecie posiadać osły i muły oraz drób niezbędny do wyżywienia braci.

X. Miejsce modlitwy i codziennej Eucharystii

Tam, gdzie pozwalają na to warunki, kaplica domowa powinna znajdować się pośrodku cel. Bracia mają się w niej gromadzić codziennie rano na modlitwę, a jeśli to możliwe, na uczestnictwo we Mszy Świętej.

XI. Dialog i braterskie upomnienie

W niedzielę, a jeśli zajdzie potrzeba to także w inne dni, macie omawiać sprawy związane z przestrzeganiem życia zakonnego i ze zbawieniem dusz. Wtedy również powinny być z miłością karcone wykroczenia i przewinienia braci, jeżeli u kogoś zostały zauważone.

XII. Post

We wszystkie dni, od święta Podwyższenia Krzyża aż do Zmartwychwstania Pańskiego, z wyjątkiem niedziel, zachowacie codziennie post. Jedynie choroba, podeszły wiek lub inna poważna przyczyna mogą zwolnić od postu, ponieważ konieczność nie zna prawa.

XIII. Wstrzemięźliwość

Zachowacie wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, chyba że ich spożywania wymaga stan zdrowia lub wiek. W czasie podróży, kiedy to będziecie musieli chodzić po kweście, możecie spożywać pokarmy mięsne, jeżeli nie ma możliwości wyboru, a także dlatego, by nie być ciężarem dla goszczących was. Również w czasie podróży morskich możecie jeść mięso.

XIV. Duchowa walka

Ponieważ pokusą jest życie człowieka na ziemi, a tych, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie, spotykają prześladowania, diabeł zaś, wasz przeciwnik, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć, dlatego z całą pilnością obleczcie zbroję Bożą, abyście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów nieprzyjaciela. Przepaszcie swoje biodra pasem czystości Serca umocnijcie świętymi rozważaniami, ponieważ jest napisane: święte rozważanie ustrzeże cię. Włóżcie na siebie pancerz sprawiedliwości, abyście miłowali Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całą swoją mocą, a bliźniego swego jak siebie samych. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Bez wiary bowiem nie można podobać się Bogu. Weźcie też na głowę hełm zbawienia, abyście oczekiwali zbawienia od samego Zbawiciela, który zbawia swój lud od jego grzechów. Miecz zaś ducha, to jest Słowo Boże, niech obficie przebywa w ustach i sercach waszych. Wszystko zaś, co będziecie czynić, czyńcie zgodnie ze Słowem Pańskim.

XV. Praca

Powinniście ustawicznie wykonywać jaką pracę, aby szatan znajdował was zawsze zajętych i nie miał dostępu do waszych dusz wskutek waszej bezczynności Przykład i pouczenie macie w osobie św. Pawła, którego ustami przemawiał Chrystus. Tenże Apostoł został wybrany przez Boga na głosiciela Ewangelii i nauczyciela pogan w wierze i prawdzie. Jeżeli więc pójdziecie za jego wskazaniami, nie pobłądzicie. Pisze on: w trudzie i zmęczeniu byliśmy pośród was, pracując we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania. Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: kto nie chce pracować, niech też nie je. Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. To jest dobra i święta droga, idźcie nią.

XVI. Milczenie

Apostoł poleca, aby milczenie było zachowywane podczas pracy. O nim też mówi Prorok: milczenie jest pielgrzymowaniem sprawiedliwości Na innym zaś miejscu: w milczeniu i ufności leży wasza siła. Przeto postanawiamy, że macie zachować milczenie po odmówieniu modlitwy na zakończenie dnia, aż do czasu wyjścia następnego dnia z kaplicy. W innym czasie, chociaż nie musi się przestrzegać milczenia tak pilnie, to jednak należy strzec się wielomówstwa. Jest bowiem napisane, a także doświadczenie poucza, że nie uniknie się grzechu w gadulstwie oraz: kto nierozważny jest w mówieniu, dozna szkody. Ponadto, kto w mówieniu przebiera miarę, wyrządza szkodę swojej duszy. Także Chrystus Pan mówi w Ewangelii: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Niech więc każdy waży słowa swoje i ma pilne staranie o ascezę języka, aby przypadkiem nie potknął się i nie upadł językiem swoim, i upadek jego nie był nieuleczalny na śmierć Niech więc pilnuje z Prorokiem dróg swoich, aby nie zgrzeszył językiem. Milczenie zaś, które jest podstawą sprawiedliwości, pilnie i gorliwie stara się zachować.

XVII. Przeor, pokorny sługa

Ty zaś, bracie B., a także twoi następcy pełniący urząd Przeora, zachowujcie pilnie w pamięci i wprowadzajcie w czyn słowa Chrystusa z Ewangelii: Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym.

XVIII. Posłuszeństwo Przeorowi

Wy zaś, bracia, powinniście okazywać szacunek Przeorowi, widząc w nim Chrystusa, który go na tym stanowisku ustanowił. On to mówił do przełożonych Kościoła: Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi. Obyście nie byli pozwani na sąd za pogardę, lecz raczej żebyście posłuszeństwem zasłużyli na nagrodę życia wiecznego.  

Szczera wierność i rozróżnianie duchów

To, co pokrótce napisaliśmy, ma stanowić regułę waszego postępowania. Jeśli ktoś dokona czegoś więcej, wynagrodzi mu to sam Pan, gdy powróci. Niech to jednak czyni z roztropnością, która jest kierowniczką cnót.

http://monastycyzm.w.interia.pl/Alb.htm

Prawodawca i treść Reguły karmelitańskiej
Jerzy Zieliński OCD

Prawodawca Reguły

Sposób, w jaki organizowali sobie życie łacińscy pustelnicy w pierwszym okresie pobytu na wzgórzach Karmelu pozostaje dla nas tajemnicą. Odsłania się ona dopiero wraz z wielkim wydarzeniem, które zacznie odtąd kształtować całą historię Zakonu karmelitańskiego.

Pustelnicy z Karmelu decydują się na utworzenie bardziej formalnej organizacji i proszą o nadanie im Reguły, tak zwanej formy życia (formula vitae). Trudno dociec głównego motywu, który zadecydował o tym, że zapragnęli oni rozpocząć życie wspólnotowe. Bez wątpienia jednak wpływ na taką decyzję miała polityczna sytuacja w Ziemi Świętej. Gromadzenie się we wspólnotę dawało większe poczucie bezpieczeństwa w razie zagrożenia ze strony muzułmanów. Oprócz wspólnoty pustelniczej z Karmelu (wadi ‘ain es-Siah) istniało wiele innych nieformalnych grup eremitów, które z biegiem czasu uświadomiły sobie, że ich pozycja w łonie Kościoła, bez prawnego uregulowania, jest niewłaściwa. Niektóre z nich zaakceptowały więc regułę św. Augustyna, a inne św. Benedykta. Ten kłopotliwy stan braku prawnego uregulowania musiał być również jednym z powodów decyzji podjętej przez eremitów z Karmelu. Nie akceptując żadnej z istniejących reguł, swoją prośbę o formę życia skierowują do legata papieskiego i patriarchy Jerozolimy, Alberta z Vercelli, rezydującego wówczas w Akko. W myśl obowiązującego w Ziemi Świętej prawa miał on już za sobą poważną karierę w hierarchii Kościoła. Albert wstąpił do zakonu kanoników regularnych w Mortara, a następnie – jako człowiek wyróżniający się “życiem duchowym, wiedzą i reputacją” – kierował diecezją Vercelli przez 20 lat. Należał do czołowych doradców papieża Innocentego III w kwestii reguły humiliatów. W Ziemi Świętej, do której przybył jako legat w 1206 r., oddał się dziełu godzenia zwaśnionych książąt chrześcijańskich. W sierpniu 1214 r., podczas procesji w kościele Świętego Krzyża w Akko, został zasztyletowany.

Nie wiemy, w którym dokładnie roku Albert napisał formę życia dla przebywających w samotności wadi pustelników. Wzgórza Karmelu wyłaniały się przed jego oczami każdego dnia, gdy poprzez zatokę Akko patrzył w kierunku lądu. Być może pisanie Reguły nie wydawało mu się rzeczą najważniejszą wśród licznych zajęć, które podejmował jako legat i patriarcha, niemniej z perspektywy czasu okazało się, że było to największe dzieło jego życia, stojące u początków drzewa rodowego całej rodziny karmelitańskiej.

Karmelici czczą św. Alberta jako swojego prawodawcę, co jednak nie oznacza, że ten święty biskup stoi u początków Zakonu; nie należał przecież do pustelniczej wspólnoty z wadi. Ponadto nie jest on autorem formy życia w sensie absolutnym, to znaczy nie wymyślił szczegółowych wymogów, które w niej opisał. Z prologu Reguły wiemy, że skierował ją do tajemniczego “B.” i jego braci pustelników: “Albert, z łaski Bożej powołany na patriarchę Kościoła Jerozolimskiego, do umiłowanych synów w Chrystusie: B. i pozostałych pustelników będących pod jego posłuszeństwem u źródła na Górze Karmel; pozdrowienie w Panu i błogosławieństwo Ducha Świętego”. Zanim zabrał się do pisania, poznał dokładnie sposób ich życia. Nie wykluczone, że osobiście odwiedził wadi, które jest tak blisko Akko, skoro wspomina o źródle Eliasza. Reguła karmelitańska nie jest więc wytworem wyobraźni Alberta, ale odzwierciedla, w formie pisanej, ustną i zwyczajową tradycję pustelników z wadi. Z pewnością wypytywał się o nią dokładnie w czasie spotkań z “B.”, który w XIV wieku został przez karmelitów utożsamiony z Brokardem. Jest ona zatem owocem ich wzajemnej współpracy, na co wydaje się wskazywać inny fragment prologu: “Skoro jednak żądacie od nas, abyśmy zgodnie z waszym ideałem określili wam formę życia, której mielibyście się trzymać w przyszłości, dlatego postanawiamy…”. Myśl zawarta w tym stwierdzeniu jest jasna i można ją przedstawić następująco: znacie cel życia, ale prosicie mnie o jego konkretną formę, zgodną z waszą własną drogą, którą wybraliście. “B.” i grupa eremitów z wadi prosi wiec o zatwierdzenie ich sposobu życia (propositum) i nadanie mu konkretnej formy (formula vitae). Czyniąc to Albert sięga do klasycznej duchowości eremickiej, w centrum której znajduje się troska o dobro duchowe jednostki walczącej z mocami zła i ubogaca ją o ideał życia we wspólnocie.

Forma życia nie była Regułą w sensie kanonicznym, tak jak oficjalnie uznane przez ówczesny Kościół reguły św. Augustyna, św. Bazylego czy św. Benedykta. Pustelnicy z Karmelu nie prosili o jedną z nich, co świadczy o tym, iż nie zamierzali tworzyć zakonu (ordo) w kanonicznym sensie. Jest bardzo prawdopodobne, że tak jak całość ruchu świeckich pustelników, z którego przecież się wywodzili, krytycznie odnosili się do sposobu, w jaki powyższe reguły były wcielane w życie. Prośba o formę życia wskazuje także, że w początkowym okresie ich aspiracją było pozostanie wspólnotą osób, uznaną przez lokalny autorytet kościelny i prowadzącą życie według własnego ideału.

Treść Reguły

Formula vitae została napisana w formie listu naśladując styl listów nowotestamentalnych. Oryginalny tekst był jednolity i nie posiadał żadnych wewnętrznych sekcji. Wstęp, zakończenie, a także osiemnaście rozdziałów wyodrębniono w czasie późniejszym. Tytuły nadane rozdziałom odzwierciedlają więc późniejsze rozumienie Reguły i nie do końca odpowiadają pierwotnemu zamiarowi autora. Reguła zawiera prawie sto cytatów i aluzji do Ksiąg Świętych. Odwołując się do Ewangelii, Ojców Pustyni oraz sławnych tradycji życia zakonnego zapewniała kontynuację ponadczasowych wartości. Z drugiej natomiast strony promowała nowy sposób życia i stawała w jego obronie.

Już w pierwszych słowach prologu, po przekazaniu życzeń, autor pragnie zaznaczyć, że to co pisze jest głęboko zakorzenione w Piśmie Świętym i duchowości biblijnej. Uświadamia pustelnikom, że ich wspólnota wykracza poza ramy życia doczesnego i nie jest oparta na ludzkim autorytecie, ale stanowi dar łaski Bożej. Wskazuje ponadto, że jej centrum stanowi “trwanie w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi” (in obsequio Jesu Christi). Podążanie za Synem Bożym “z czystym sercem i prawym sumieniem” jest jakby tłem dla formula vitae. Specyficzna forma życia karmelitańskiego jest więc wewnętrznie ukierunkowana na rezygnację z własnego “ja”, aby coraz bardziej utożsamiać się z życiem i osobą Jezusa.

Pierwsze kwestie, które podejmuje Autor, dotyczą warunków organizacji wspólnoty zabezpieczających jej prawidłowe funkcjonowanie. Najważniejszą rzeczą jest ustanowienie lidera grupy. Na życzenie pustelników Albert postanawia, że ich liderem będzie przeor a nie opat. Oznacza to, że karmelici odrzucili benedyktyński model ojcowsko – synowskiej relacji we wspólnocie. Jej członkowie nie są “synami ojca rodziny” (paterfamilias), ale braćmi jeden dla drugiego. Przeor nie jest zatem ojcem, który w koncepcji św. Benedykta stanowi kanoniczny początek wspólnoty. Jego rolą jest służba wspólnocie; jest gwarantem jej trwania i realizacji karmelitańskiej drogi życia. Ponadto wyznacza każdemu pustelnikowi celę, którą ma on zamieszkiwać samotnie i której nie wolno mu zmieniać samodzielnie lub wymieniać z innym bratem bez zgody przeora. Jego zaś cela ma znajdować się blisko wejścia, ponieważ jest on odpowiedzialny za przybywających gości. To zarządzenie odnosi się także do przyjmowania nowych kandydatów, którzy poznają wspólnotę przez osobę przeora, chociaż ostatecznie troska o nowo przybyłych jest sprawą całej wspólnoty.

Albert przechodzi następnie do tematyki będącej sercem karmelitańskiej formy życia; pustelnik ma przebywać we własnej celi lub blisko niej, rozważać dniem i nocą Prawo Boże oraz czuwać na modlitwie. Innymi słowy ma gorliwie pielęgnować modlitwę w samotności, w milczeniu i w duchu ewangelicznej czujności. Materialna samotność, a więc przebywanie we własnej celi, nie jest jednak warunkiem wystarczającym prawdziwej przemiany życia. Potrzebna jest przede wszystkim samotność wewnętrzna. Cela jest symbolem wnętrza, do którego umysł zawsze musi powracać, gdy ulegnie rozproszeniu. Samotność jest pustelnikowi niezbędna, aby odnalazł drogę do siebie i do bliźnich. Medytacja i czuwanie na modlitwie są natomiast głównymi etapami trzystopniowego procesu: czytanie – rozważanie – modlitwa. Czytanie, odbywające się często na głos, miało ułatwić eremicie zapamiętanie tekstu. Zapamiętane słowa rozważał on podczas medytacji, której szczytem jest jego osobista modlitwa. Reguła wskazuje tutaj na cel życia kontemplacyjnego, którym jest prosty wgląd w prawdę (veritatis simplex intuitis). Wewnętrzną przemianę eremity ma także ułatwić modlitwa wspólnotowa. Stąd Albert postanawia, aby w centrum cel znajdowało się oratorium, do którego bracia mają się schodzić na codzienną Mszę świętą. Tak częsta Eucharystia eremitów karmelitańskich jest rzeczą wyjątkową jak na połowę XIII w.

Patriarcha Albert adresuje formę życia do wspólnoty karmelitańskiej czasów wypraw krzyżowych, stąd kolejny temat dotyczy sposobu prowadzenia nieustannej walki z mocami zła. Odwołuje się tutaj do duchowej zbroi, którą musi założyć każdy kto decyduje się podążać śladami Jezusa. Poszczególne elementy zbroi średniowiecznego krzyżowca otrzymują odpowiednią duchową interpretację. Dla eremitów z Karmelu wędrówka do Jerozolimy, aby walczyć z muzułmanami, nie dokonuje się już w sensie geograficznym, ale otrzymuje charakter podróży wewnętrznej. Jej celu nie można opisać w kategoriach ziemskich, gdyż znajduje się w głębiach ludzkiego serca. Tam ma się dokonać walka z mocami zła.

Nieustannej modlitwie i duchowej walce mają towarzyszyć trzy inne elementy tradycyjnego życia pustelniczego: milczenie, ubóstwo i praca ręczna. Walka za złem nie dokonuje się w bliżej nieokreślonej przestrzeni, ale w konkretnym życiu wypełnionym pracą. Pustelnik zawsze ma być zaangażowany w pracę, aby pokusa nie miała do niego dostępu. Taka postawa sprzeciwia się bezczynności i próżniactwu. Próżniactwo jest największym niebezpieczeństwem, ponieważ prowadzi do apatii i zamarcia powołania. Praca ponadto ma być wewnętrznie powiązana z milczeniem. Nie jest ono zawieszone w próżni, lecz stanowi konieczny warunek do uzyskania dobrych owoców pracy.

W tekście epilogu Albert ponownie wraca do postaci Chrystusa, podkreślając, że jest On tym, który wynagrodzi każdemu za jego dobre uczynki. Stąd umiejętność życia w świecie, tak jakby się w nim nie żyło, jest bardzo potrzebna na drodze Jego naśladowania.

Reguła karmelitańska już od prawie ośmiuset lat stanowi dla wielu ludzi inspirację do odbycia wyjątkowej podróży w życiu. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus pisze: “Wspomniałam już o swojej trwającej od dzieciństwa pewności, że kiedyś opuszczę ten kraj smutny i ciemny… Jak geniusz Krzysztofa Kolumba pozwolił mu przeczuć istnienie nowego świata, choć nikomu się nawet o tym nie śniło, podobnie i ja miałam przeczucie, że kiedyś zamieszkam na stałe na innej ziemi”. W duchowym dziedzictwie pustelników z wadi “mała święta” odkryła, że Karmel to jakby dwie rzeczywistości. Pierwsza to “miejsce”, z którego się wyrusza. Przywodzi ono na myśl groty Karmelu i zbudowany pośród nich kościół ku czci Dziewicy Maryi. Ale wskazuje również na każdy karmelitański klasztor i jego wspólnotę, w której – jak w porcie – rozpoczyna się życiową wędrówkę. Druga rzeczywistość to “podróż”. Oznacza ona pielgrzymkę łacińskich pustelników z Europy do samotności Karmelu, ale również duchową drogę Zakonu, obejmującą pragnienie Boga, oczyszczenie i przemianę serca. Najważniejsza życiowa podróż każdego człowieka wiedzie bowiem nie tyle przez geograficzne tereny miast i państw, co przede wszystkim przez najgłębsze zakątki jego serca.

Cechą Reguły karmelitańskiej jest ponadczasowość. Nie ma w niej nic, co wiąże ją na stałe z konkretnym miejscem czy mentalnością. Jej duch ukryty jest w miłości, prostocie i milczeniu. Innymi słowy jest on ewangeliczny i uniwersalny. To dzięki tym cechom, w minionych wiekach, często tak bardzo różniących się od siebie, umożliwił różnym ludziom całkowite oddanie się Bogu.

http://www.karmel.pl/duchowosc/regula/baza.php?id=01

HISTORIA POWSZECHNA

Czasy Wojen Krzyżowych

Nowe zakony religijne jedenastego i dwunastego wieku

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Kartuzi; cystersi; premonstratensi; zakon Fontevraud; grammontanie; karmelici; antonici; trynitarze; nolaskowie; wpływ klasztorów na kulturę.

 

Głęboki kierunek religijny, cechujący od czasów Grzegorza VII duchowe życie świata chrześcijańskiego, nie tylko wspaniale wystąpił na jaw w Krucjatach (1), lecz wpłynął także na rozbudzenie się życia ascetycznego między duchowieństwem klasztornym. Klasztory kongregacji kluniackiej ciągle jeszcze słynęły z pielęgnowania sztuk i nauk, lecz pod wpływem bogactw, którymi życzliwość możnych zakon ten opatrzyła, upadła surowość dyscypliny klasztornej. Ludzie z głębszym uczuciem religijnym, z usposobieniem ascetycznym, nie znajdowali już zaspokojenia w klasztorach kluniackich. Stąd pod koniec XI wieku i na początku XII powstały nowe zakony, które obostrzając regułę św. Benedykta, usiłowały urzeczywistnić ideał życia klasztornego.

 

Jednym z najsurowszych między nowymi zakonami był zakon kartuzów, założony 1084 przez Brunona z Kolonii. Brunon był kanonikiem i przełożonym szkoły katedralnej w Reimsie tudzież kanclerzem tej metropolii. Bolał on nad niegodziwym postępowaniem arcybiskupa Manassesa i z kilkoma towarzyszami osiadł w dzikiej, bezpłodnej puszczy, zwanej Chartreuse (Kartuzja), odległej o 4 godziny drogi od Grenobli. Chartreuse stała się więc kolebką zakonu kartuzów. Nowi mieszkańcy puszczy zbudowali tu kościół i naokoło niego cele, z początku po jednej na dwóch zakonników, później dla każdego osobną. Zakonnicy przepędzali czas w milczeniu, pracy i modlitwie. Ich pracowitości zawdzięczamy wiele odpisów klasyków starożytnych. Tylko w główniejsze święta jadali wspólnie; zresztą sami sporządzali sobie pożywienie; masła, oliwy, słoniny nie używali wcale; o chlebie i wodzie pościli trzy razy w tygodniu; w dni kapitulne wolno im było rozmawiać ze sobą; o północy wstawali na jutrznię; ubiór ich składał się z włosiennicy, z sukiennego habitu, skórzanego lub konopnego paska, szkaplerza i kaptura koloru białego. Na wezwanie Urbana II, swego ucznia, Bruno udał się do Rzymu a stamtąd do Kalabrii, gdzie założył w Torre drugi klasztor, w którym zakończył życie 1101. Wkrótce i w innych okolicach powstały osady tego zakonu, którego regułę, spisaną przez piątego po Brunonie przeora, Piotra Gwigona (um. 1137), zatwierdził papież Aleksander III 1170. Zaprowadzono także klasztory żeńskie według reguły Brunona, lecz ich liczba nie przechodziła nigdy pięciu. Ponieważ wszystkie kolonie zakonu zwały się kartuzjami, przeto główny klasztor pod Grenoblą, którego przeor stał na czele całej kongregacji, otrzymała nazwę wielkiej Kartuzji.

 

Pod koniec XI wieku św. Robert z Szampanii, także powodowany chęcią przywrócenia surowego życia zakonnego, założył 1098 z kilku towarzyszami w dzikiej okolicy pod Dijon klasztor Citeaux (Cistertium), który pierwotnie składał się tylko z kilku odosobnionych namiotów. Wielkie ubóstwo i budujący sposób życia pustelników prędko zyskały im względy szlachetnych osób. Odzież cystersów była biała, kluniacejczyków zaś i innych benedyktynów – czarna. Z powodu surowości reguły, zatwierdzonej przez papieża Paschalisa II, klasztor w Citeaux niewielu liczył członków za Roberta i jego pierwszego następcy w przeorstwie; dopiero kiedy do niego wstąpił św. Bernard (2) z 30 towarzyszami, podniósł się ten zakon do takiego znaczenia, że wkrótce pod względem liczby członków i mnogości nowych osad mógł współzawodniczyć z kongregacją kluniacką. Najsłynniejszym był klasztor w Clairvaux. Na czele stowarzyszenia stał opat z Citeaux, którego doradcami byli opaci czterech pierwszych klasztorów cysterskich: La Ferté, Pontigny, Clairvaux i Morimond. “Między najzasłużeńszymi względem ludzkości zakonami cystersi zajmują jedno z miejsc przedniejszych; klasztory ich opasały Europę od południa do północy, od zachodu do wschodu, a nawet granice Europy przekroczyły. Żadne inne stowarzyszenie, żaden zakon nie może się poszczycić, aby tak wzorowo i rozumnie prowadził gospodarstwo rolne, leśne i uprawę wina, jak je prowadzili cystersi; żaden też zakon, obok pracy w pocie czoła, nie oddawał się zarazem tak pilnie i tak pożytecznie pracy ducha, jak oni. Zyskali też sobie cystersi szacunek wiernych, opiekę Kościoła i wielkie znaczenie w Chrześcijaństwie, dopóki się nie zakradły do zakonu nadużycia”.

 

Jak kartuzi i cystersi przyjęli za podstawę regułę św. Benedykta, tak premonstratensi oparli się na regule św. Augustyna. Założycielem zakonu premonstratensów był św. Norbert z Xanten i dlatego nazywano ich także norbertanami. Z początku Norbert, będąc kapelanem Henryka V a potem kanonikiem kolońskim, światowe prowadził życie; lecz pewnego razu (1114) piorun uderzył tuż obok niego i strącił go z konia. Odtąd zaszła zupełna zmiana w postępowaniu Norberta. Nałożył on włosiennicę, rozdał majątek swój ubogim i jako kaznodzieja nawołujący do pokuty wędrował po Niemczech i Francji a 1120 w dzikiej dolinie Prémontré (Praemonstratum) w lesie Coucy w diecezji Laońskiej założył nowy zakon, który łączył z obowiązkiem nauczania pieczę dusz i uprawianie nauk. Regułę zakonną zatwierdził papież Honoriusz II 1126. Tegoż roku udał się Norbert jako kaznodzieja do Spiry (Speier), gdzie obradujący sejm powołał go na arcybiskupa magdeburskiego. Świątobliwy mąż nie chciał przyjąć tej godności, w końcu ustąpił przed naleganiem króla Lotara II. W Magdeburgu pośród ciężkich walk rozwinął Norbert dobroczynną działalność lecz przez wyrodny lud zmuszony został do ucieczki, poczym Lotar II mianował go kanclerzem cesarskim na Włochy. Umarł on 1134, powszechnie czczony jako święty. Zakon premonstratensów wkrótce rozszerzył się po innych krajach a głównie w Niemczech. Głową jego był opat w Prémontré, który corocznie w dzień św. Dionizego zbierał obok siebie opatów innych klasztorów dla rozstrzygania ważniejszych spraw zakonu. Na zebranie to już w trzydziestym roku po założeniu zakonu zebrało się przeszło stu opatów.

 

Oprócz tych trzech najważniejszych zakonów owego czasu, w XI i XII wieku powstało wiele innych stowarzyszeń religijnych, które po większej części przyjęły surowszą regułę benedyktyńską. Do nich należy zakon “źródła Ebralda” (ordo fontis Ebraldi, Fontévraud w diecezji Poitiers), założony 1094 r. przez Roberta d’Arbrissel z diecezji Rennes a przez papieża Paschalisa II 1106 zatwierdzony.

 

Ponieważ także wiele kobiet poddało się jego duchownemu kierownictwu, założył więc on dwa klasztory, jeden dla mężczyzn, drugi dla kobiet. Zakonnice reguły Fontévraud miały sprowadzać kobiety upadłe na drogę cnoty. Głównym celem zakonu była szczególna cześć Najświętszej Maryi Panny. Życie prowadzili zakonnicy bardzo surowe, nie mogli nigdy jeść mięsa, nawet w czasie choroby, i obowiązani byli do ciągłego milczenia. W klasztorze w Fontévraud zakończyła życie Bertrada, słynna ulubienica króla Filipa I.

 

Jeszcze surowszej reguły trzymał się zakon grammontanów (Grand-mont, puszcza w górach Owernii), założony 1076 roku przez Stefana z Tigerno. Członkowie tego stowarzyszenia utrzymywali się z jałmużny i bardzo ascetyczne życie prowadzili. Reguła spisana została dopiero przez czwartego przeora Stefana de Lisiac, za którego zakon ten tak się rozszerzył, że liczył we Francji 60 domów. Grammontanie długo cieszyli się wielkim poważaniem u ludu i u możnych, ale później powstały wewnętrzne rozterki i zachwiały dawne ich znaczenie.

 

W XII wieku powstał także zakon karmelitów. Jego założyciel mnich Bertold, Francuz, rodem z Limoges, przybywszy z wyprawą krzyżową do Ziemi świętej, wzniósł z towarzyszami swoimi 1156 na górze Karmel obok groty św. Eliasza kilka cel i lepianek, które się wkrótce zamieniły na klasztor. Pustelnikom tym patriarcha jerozolimski Albert nadał regułę; nie mogli oni posiadać osobistej własności, musieli mieszkać w osobnych izdebkach, zachowywać surowy post i wstrzemięźliwość od mięsa, z wyjątkiem pewnych dni i czasu podróży, przy tym zalecone sobie mieli milczenie od nieszporów aż do tercji dnia następnego. Reguła ta uzyskała zatwierdzenie papieża Honoriusza III 1226 r. Wypędzeni ze Wschodu przez Saracenów, założyli karmelici klasztor na wyspie Cypr 1238, inni udali się do Sycylii, do Anglii i Prowansji 1244. Następnego roku odprawili w klasztorze w Aylesford w Anglii pierwszą kapitułę i obrali generałem Szymona Stock. Pod zarządem tego zwierzchnika zakon karmelicki bardzo się w Europie rozszerzył, szczególniej w Sycylii, Apulii i innych prowincjach Włoch; z Prowansji dostał się do Narbony i Akwitanii, z Anglii do Szkocji i Irlandii, a r. 1259 św. Ludwik nadał mu klasztor w Paryżu, skąd następnie karmelici przenieśli się do Niemiec.

 

Celem pielęgnowania chorych powstał w XI w. zakon antonitów czyli Braci szpitalnych św. Antoniego. Założycielem tego zakonu był Gaston, bogaty szlachcic z Delfinatu (Dauphiné), którego syn Quérin, za wstawiennictwem św. Antoniego wyzdrowiał z ciężkiej choroby, zwanej “ogniem św. Antoniego”. Przez wdzięczność ojciec i syn założyli szpital w St. Didier de la Motte, w miejscowości, w której św. Antoni szczególnej czci doznawał. Antonici czyli Bracia szpitalni mieli służyć ubogim i chorym a szczególniej tym, których trapił “ogień św. Antoniego”. Członkami zakonu byli pierwotnie ludzie świeccy; dopiero papież Honoriusz III 1218 pozwolił im składać śluby zakonne a Bonifacy VIII nadał antonitom regułę św. Augustyna. Nosili oni odzież czarną z krzyżem koloru niebieskiego na piersiach.

 

Z XII wieku datuje się początek zakonu Braci Łazarzowych, który miał główną siedzibę w Boigny pod Orleanem, i stowarzyszenie Braci szpitalnych, założone przez Gwidona z Montpellier, które otrzymało zatwierdzenie 1198 od Innocentego III a później przyjęło regułę św. Augustyna. Głównym tego zakonu klasztorem jest szpital Św. Ducha w Rzymie.

 

Szczególnie pięknym dziełem miłości chrześcijańskiej było wykupywanie jeńców. W tym celu uczony kapłan Jan de Matha razem z św. Feliksem de Valois, krewnym francuskiej rodziny królewskiej, założył zakon trynitarzy, zatwierdzony 1198 przez Innocentego III. Trynitarze przyjęli regułę św. Augustyna i ślubowali wykupywanie jeńców chrześcijańskich z niewoli muzułmańskiej, poświęcając na ten cel jałmużny, zebrane między wiernymi, i dochody z własnych majątków lub też osobiście przyjmując niewolę za innych. Odzież zakonna była białego koloru z czerwonym i błękitnym krzyżem na piersiach. Główny klasztor tego zakonu, najbardziej upowszechnionego we Francji i Hiszpanii, był w Cerfroy, w diecezji Meaux.

 

Toż samo zadanie co trynitarze miał zakon nolasków, “Matki Boskiej do wykupna jeńców”, założony na początku XIII wieku (1218) przez św. Piotra Nolaska za współudziałem św. Rajmunda z Pennaforte z zakonu dominikańskiego, i króla Jakuba Aragońskiego. Zakon ten otrzymał zatwierdzenie papieskie od Grzegorza IX a dzielił się na rycerzy i braci, z których pierwsi przyłączyli się później do innych zakonów rycerskich.

 

Wpływ klasztorów nie ograniczał się na pielęgnowaniu życia religijnego, gdyż były one ogniskami kultury i humanitarności w najobszerniejszym znaczeniu tego wyrazu. Wierni regule św. Benedykta, odznaczyli się szczególniej cystersi i premonstratensi w uprawianiu pustych i nieurodzajnych okolic, gdzie zakładali swoje siedziby. Lasy, w których przedtem tylko wilki, niedźwiedzie i łosie przebywały, ręką zakonników wykarczowane, zamieniały się w kwitnące osady ludzkie, miejsce grząskich bagnisk zajmowały piękne niwy i żyzne pastwiska. Stosownie do warunków klimatycznych, zajmowali się zakonnicy na północy głównie hodowlą bydła, w innych okolicach produkcją owoców i warzyw. Wzorowe ich gospodarstwo było przykładem i szkołą dla mieszkańców; nigdzie nie spotykało się tak dobrze utrzymanych łąk, takich ogrodów pięknych jak na gruntach klasztornych. W klasztorach wyrabiano ulepszone narzędzia ogrodowe, tu najpierw zaczęto prowadzić kalendarze gospodarskie, w których z największą dokładnością notowano wszystkie obserwacje co do hodowli bydła, zasiewów, zbierania plonów itd.

 

Szczególną uwagę zwracali mieszkańcy klasztorów na uprawę wina. Najpiękniejsze winnice nad Renem zawdzięczają swój początek zakonnikom. Wielkie zasługi położyły klasztory także w sprawie postępu rękodzielniczego. Na Pomorzu i w Prusiech cystersi upowszechnili kunszt wyrabiania tkanin wełnianych. Sprzyjały także klasztory rozwojowi handlu, gdyż część swoich wyrobów i mąkę z młynów klasztornych wysyłały do odleglejszych okolic. W tym celu na przykład cystersi z opactwa Eberbach zaprowadzili żeglugę na Renie. Inne klasztory utrzymywały mosty na rzekach, budowały drogi, a wszystkie ich budowle były wzorami trwałości i lepszego smaku.

 

Lecz jeszcze większego znaczenia była działalność klasztorów w zakresie nauczania młodzieży i pielęgnowania nauk. Oprócz słynnych już za Karola Wielkiego szkół klasztornych w St. Gallen, Reichenau i Fuldzie, powstało wiele innych we wszystkich ziemiach chrześcijańskich. We Francji szczególniej zakwitły szkoły przy kościele św. Genowefy w Paryżu i w Bek w Normandii, w Anglii – w St. Alban. Tu, kosztem klasztorów, rozwijali zdolności swoje ubodzy uczniowie, z których niejeden później okazał wielkie usługi Kościołowi i ludzkości. W bibliotekach klasztornych nagromadzone były skarby wiedzy, odpisy dzieł pogańskiej i chrześcijańskiej starożytności i własne utwory zakonników, skrzętnie poszukujących prawdy na wszystkich polach wiedzy ludzkiej. Nadto klasztory były ogniskami sztuk pięknych. Architekturą kościelną zajmowali się wyłącznie zakonnicy a głównie cystersi i premonstratensi. Ku ozdobie domów Bożych rozwinęły się kunszta rzeźby i malarstwa. Z rąk zakonników pochodziły rzeźbione lub odlane z metalu wizerunki święte tudzież malowidła, wyobrażające tajemnice religii, zasługi bohaterów wiary i wzory życia bogobojnego. Z szczególną pilnością zajmowano się w klasztorach sporządzaniem i ozdabianiem ksiąg, używanych do służby Bożej. Pięknie przepisane księgi i ozdobione malowidłami oprawiano w kość słoniową z wyciętymi na niej obrazkami lub w okładki metalowe, wysadzane drogimi kamieniami. I w wyrobie szat kapłańskich celowali zakonnicy. Opat Ivo z St. Gallen kazał na ornacie wyszyć złotem wniebowstąpienie Chrystusa; każdy większy klasztor posiadał szaty kościelne, z prawdziwym artyzmem wykonane.

 

Nadto były klasztory siedzibami miłosierdzia. Obok spełniania reguły zakonnej, dobroczynność poczytywano w nich za główny obowiązek. Pewną część dochodów rocznych przeznaczano dla ubogich i chorych a codziennie rozdawano jałmużnę u furty klasztornej. Podczas klęsk ogólnych, nieurodzaju, głodu, w klasztorach uboga ludność zawsze znajdowała otwarty dla siebie przytułek. Aby pomóc nędzy, sprzedawano wtedy nawet najdroższe skarby klasztorne, oddawano na zastaw kielichy i księgi. I gościnność poczytywano od najdawniejszych czasów za szczególny obowiązek klasztorów. Większe klasztory utrzymywały osobne domy dla przybyszów i wędrowców; pieczę nad przyjezdnymi powierzano jednemu z braci zakonnych. Przy klasztorach znajdowały się schronienia dla ubogich i szpitale dla chorych, którym posługiwali bracia i siostry zakonne. Gdzie klasztor nie miał środków na urządzenie przytułku i szpitala, tam zakonnicy odstępowali własny dormitarz ubóstwu.

 

“W pomroce czasów, powiada Hurter, były klasztory jakby ogniskami, z których się rozchodziło światło łagodne i dobroczynne, pośród powszechnego zamętu były one przytułkami pokoju i wytchnienia. Tu synowie książąt i szlachty pobierali wykształcenie, tu ich córki, zabezpieczone od pokus, zagrażających im w życiu światowym, spokojnie pędziły życie, modląc się i pracując”.

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM IV. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ DRUGA. PRZEWAGA NIEMIEC W EUROPIE W X WIEKU. CESARZE Z DOMU FRANKOŃSKIEGO I PAPIESTWO. CZASY WOJEN KRZYŻOWYCH. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1882, ss. 171-177.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy od red. Ultra montes).

 

Przypisy:

(1) Zob. Pierwsza Wojna Krzyżowa. Królestwo Jerozolimskie.

 

(2) Zob. Św. Bernard z Clairvaux.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009

 

 

O autorze: Judyta