Słowo Boże na dziś – 10 listopada 2014 r. – ponidziałek – Św. Leona Wielkiego, papieża i doktora Kościoła, wspomnienie

Myśl dnia

Być wolnym oznacza posiadać samego siebie.

Dominiqe Lacordaire

PONIEDZIAŁEK XXXII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Tt 1,1-9)

O przełożonych Kościoła na Krecie

Początek Listu świętego Pawła Apostoła do Tytusa.

Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego.
W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, może nim zostać ten, kto jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność.
Biskup bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 24,1-2.3-4ab.5-6)

Refren: Oto lud wierny, szukający Boga.

Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Flp 2,15-16)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jawicie się jako źródła światła w świecie,
trzymając się mocno Słowa Życia.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 17,1-6)

Obowiązek przebaczania

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Oto słowo Pańskie.

*********************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 Uważajmy na siebie!

Miłość polega na trosce o siebie i bliźnich. Jezus mówi: „Uważajcie na siebie! Jeśli twój brat zgrzeszy, upomnij go. A jeśli się nawróci, przebacz mu”. Do przebaczenia potrzebna jest wiara. Wiara w to, że Bóg mnie miłuje grzesznego i słabego i za każdym razem, kiedy proszę Go o przebaczenie szczerze, czyni to całym sercem. Przyjęcie Bożego przebaczenia, wiara w to, że On mnie przyjmuje zawsze i zawsze daje mi szansę, uzdalnia mnie do przebaczania bliźnim, a także do przebaczenia samemu sobie popełnionych błędów czy grzechów. Im żarliwsza wiara, tym głębsze i bardziej szczere przebaczenie.

Jezu, przymnóż mi wiary, abym prosił o przebaczenie za każdym razem, kiedy zawinię, abym z serca przebaczał innym i dawał im kolejną szansę.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
********
Izaak ze Stella (? – ok. 1171), mnich cysterski
Kazanie 31, PL 194,1792; SC 207

Przebaczać siedem razy dziennie

„Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” (Ga 6,2); „Znoście siebie nawzajem w miłości” (Ef 4,2): takie jest oto Prawo Chrystusa. Kiedy dostrzegam w moim bracie coś niepoprawnego w następstwie trudności lub niemocy fizycznej czy moralnej, to dlaczego nie znosić go cierpliwie, dlaczego nie pocieszać go w tym z całego serca, wedle słów Pisma: „Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pocieszone”? (Iz 66,12). Czyżby brakowało mi tego miłosierdzia, które znosi wszystko, jest cierpliwe, aby wesprzeć i pobłażliwe, aby kochać? (por. 1Kor 13,7) W każdym razie takie jest prawo Chrystusowe: w swojej Męce On prawdziwie „się obarczył naszym cierpieniem”, a w swoim miłosierdziu „dźwigał nasze boleści” (Iz 53,4), kochając tych, których nosił, nosząc tych, których kochał.

Przeciwnie, ten, który okazuje się agresywny w stosunku do swojego brata, który jest w utrapieniu, kto próbuje wykorzystać jakąkolwiek jego słabość, poddaje się w sposób oczywisty prawu diabła i wypełnia je. Współczujmy zatem jedni drugim, bądźmy pełni miłości braterskiej; znośmy słabości i odpędzajmy przywary… I naprawdę, każdy styl życia, który pozwala oddać się szczerze miłości Bożej i, dla Niego, miłości bliźniego – czy to w stanie świeckim czy zakonnym – podoba się Bogu.

www.evzo.pl

***********

Święty papież Leon Wielki (ok. 400-461) bronił wiary. Zwalczał herezję Pelagiusza, który głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów. Odrzucał też naukę Nestoriusza, który twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby. Dzięki jego interwencji Kościół lepiej zrozumiał, że Jezus stanowi jedną Osobę o dwóch naturach – boskiej i ludzkiej. Św. Leon stawał też w obronie mieszkańców Italii i Rzymu. W 452 roku nakłonił Hunów do odwrotu, a w trzy lata później wyjednał u wodza Wandalów rezygnację z planów spalenia Rzymu.

Hieronim Kaczmarek OP, „Oremus” listopad 2008, s. 51

 

POŚLUBIĘ CIĘ SOBIE PRZEZ WIERNOŚĆ

Panie, jeśli szukam tylko Ciebie, spraw, abym Cię wreszcie znalazł” (św. Augustyn: Wyznania I, 1)

Alegoria godów przeszła ze Starego do Nowego Testamentu. Jan Chrzciciel pozdrawia w Jezusie Oblubieńca, przychodzącego święcić gody z ludzkością, i oświadcza, że jest Jego przyjacielem, „który stoi i słucha go, [i] doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca” (J 3, 29). Syn Boży, istotnie, przez wcielenie poślubił naturę ludzką, jednocząc ją z naturą Bożą w jedności swojej Osoby. Zaprasza On wszystkich ludzi dobrej woli do uczestnictwa w godach nie tylko w charakterze widzów, lecz także jako działających, skoro mają tę naturę ludzką, jaką On raczył przyjąć, a co więcej, należą do Kościoła, który On miłuje jako swoją oblubienicę. W tym znaczeniu św. Paweł pisał do Koryntian: „Jestem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę” (2 Kor 11, 2).

Bóg jest zazdrosny o człowieka, którego stworzył na swój obraz rozumnym, wolnym, zdolnym miłować, właśnie w tym celu, aby go uczynić zdatnym do przyjaźni z sobą. Nic nie powinno zaciemniać w człowieku podobieństwa Bożego, nic nie powinno przeszkadzać mu miłować Boga z całego serca, oddać się Mu całkowicie; tylko w ten sposób będzie mógł być przedstawiony Chrystusowi–Oblubieńcowi „jako czysta dziewica”. Św. Jan od Krzyża wyjaśnił szeroko, jakiej czystości serca, woli, życia Bóg żąda od człowieka, aby go dopuścić do ścisłego zjednoczenia z sobą. A ponieważ głównym motorem uczuć i działania jest wola, wykazał, jak ona powinna być oczyszczona do głębi z wszystkiego, co w niej jest niepodobne do woli Bożej i jej się sprzeciwia. „Miłość — powtarza Święty — czyni… podobnymi” (Dr. I, 5, 1). Miłość Boga skłoniła się ku człowiekowi, aby go uczynić podobnym do siebie przez naturę i łaskę, miłość człowieka ku Bogu powinna skłaniać go do wyrzekania się tych wszystkich upodobań, pragnień, pożądań, które sprzeciwiają się planom Bożym, utrudniają one bowiem podobieństwo z Nim oraz doskonałą zgodność z Jego wolą.

Jezus sam wskazał na całkowitą zgodność z wolą Bożą jako na owoc i dowód prawdziwej miłości, a zatem jako na istotny środek do tego, by dojść do ścisłego zjednoczenia z Bogiem. „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca” (Mt 7, 21). „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje… a Ja objawię mu siebie” (J 14, 21).

  • Boże mój, istotnie jest prawdą, że jesteś przyjacielem mocnym i wielkodusznym, i możesz uczynić, cokolwiek zechcesz, i nigdy nie przestajesz miłować tych, którzy Ciebie miłują. Niechaj Cię chwali wszystko stworzenie, wszechwładny Panie świata. Niechaj się głosi po całym świecie, jak wierny Ty jesteś przyjaciołom swoim. Wszystko zawodzi; Ty, Panie wszechrzeczy, nigdy nie zawodzisz i nie pozwalasz cierpieć tym, którzy Cię miłują. Z jak wielką delikatnością. Panie, z jaką słodkością umiesz ich pocieszać. Szczęśliwy ten, kto tylko Ciebie umiłował.
    Na to tylko dotkliwymi próbami doświadczasz miłujących Ciebie, aby w nadmiarze cierpień objawił się większy jeszcze nadmiar Twojej miłości. O Boże mój, kto by mi dał światły rozum i naukę, i słowa nowe, abym umiała wysławiać dzieła Twoje, tak jak je dusza moja pojmuje? Brak mi tego wszystkiego, o Panie mój. Lecz jeśli tylko Ty mnie nie opuścisz, ja Tobie zawodu nie zrobię. Niech powstają przeciwko mnie wszyscy uczeni, niech mię prześladuje wszystko stworzenie, niech mię nękają czarci, bylebyś Ty nie wypuścił mnie z ręki swojej, niczego się nie lękam. Już doznałam tego i wiem z własnego doświadczenia, z jakim zyskiem Ty z utrapienia wywodzisz tych, którzy w Tobie samym ufność swą pokładają! (Św. Teresa od Jezusa; Życie 25, 17).
  • Dopóki dusza moja ulegać będzie kaprysom dalekim od zjednoczenia z Bogiem, fantazjom tak i nie, trwam jakby w wieku dziecięcym, nie postępuję krokami olbrzyma w miłości, bo Twój ogień, o Panie, nie strawił jeszcze wszystkiego brudu, złoto nie jest czyste, szukam jeszcze siebie; Ty, o Boże mój, nie zniszczyłeś jeszcze całej mojej wrogości względem Ciebie. Lecz kiedy… zniszczysz wszelką miłość nieuporządkowaną, wszelki ból niesłuszny, wszelki lęk, wówczas miłość stanie się doskonała, a złoty pierścień naszego przymierza stanie się większy niż niebo i ziemia (św. Elżbieta od Trójcy Św.: I Rekolekcje 2, 2).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 436

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20141110.htm

Franciszek: Nigdy nie powodujmy zgorszenia

dodane 2014-11-10 11:51

KAI |

Każdy chrześcijanin, niezależnie od swego powołania musi umieć zawsze przebaczać i nigdy nie powodować zgorszenia – powiedział Ojciec Święty komentując dzisiejsze czytania liturgiczne podczas Eucharystii w Domu Świętej Marty.

Franciszek: Nigdy nie powodujmy zgorszenia   CLAUDIO PERI /PAP/EPA

Papież zauważył, że w dzisiejszej Ewangelii (Łk 17,1-6) św. Łukasz ukazuje Jezusa, który bardzo wyraziście wskazuje na zło zgorszenia i powiada, że lepiej, aby człowiek, które je powoduje został wrzucony w morze z kamieniem młyńskim u szyi.

Swoją homilię skoncentrował wokół trzech słów kluczowych: zgorszenie, przebaczenie, wiara. „Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia” – mówi stanowczo Chrystus. Natomiast we fragmencie listu do Tytusa św. Paweł daje dokładne wskazówki dotyczące stylu życia kapłana. Ma on być nienaganny, niezarozumiały, nieskłonny do gniewu, nieskory do pijaństwa i awantur, nie chciwy brudnego zysku, lecz gościnny, miłujący dobro, rozsądny, sprawiedliwy, pobożny, powściągliwy, przestrzegający niezawodnej wykładni nauki. Wszystko to jest przeciwieństwem zgorszenia. Jednakże – jak podkreślił Franciszek dotyczy to wszystkich chrześcijan.

Zgorszenie – wyjaśnił Ojciec Święty – to wyznawanie, że jesteśmy chrześcijanami, a życie jak poganin, który w nic nie wierzy. To powoduje zgorszenie, gdyś brakuje świadectwa, natomiast wiara wyznawana potwierdzana jest życiem. Kiedy chrześcijan nie żyje swoją wiarą – budzi zgorszenie, które niszczy wiarę. Dlatego Pan Jezus tak bardzo wzywa do czujności, – „uważajcie na siebie” – bo każdy z nas może powodować zgorszenie.

Franciszek zaznaczył, że wszyscy musimy też umieć przebaczać i to zawsze, ponieważ Pan powiada, że „jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu” a dalej „jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: żałuję tego, przebacz mu”. Papież zauważył, że Pan Jezus podkreślając znaczenie przebaczenia zaznacza zarazem, że kto nie przebacza – powoduje zgorszenie.

„Musimy wybaczyć, ponieważ sami otrzymaliśmy przebaczenie. Znajdujemy to w Modlitwie Pańskiej, gdzie Jezus tego właśnie nauczał. Nie potrafimy tego zrozumieć ludzką logiką, która prowadzi do tego, by nie wybaczyć, do zemsty, do nienawiści, podziałów. Jak wiele rodzin zostało rozbitych z powodu braku przebaczenia! Dzieci oddzielone od swoich rodziców, mąż od żony … Bardzo ważne jest pomyślenie, że jeśli nie przebaczam to wydaje się, że nie mam prawa, by mi wybaczono lub nie zrozumiałem, co Pan mi wybaczył. To drugie słowo: przebaczenie” – stwierdził Ojciec Święty.

Franciszek zauważył, że rozumiemy tutaj, dlaczego uczniowie słysząc o tych sprawach prosili Pana Jezusa: „przymnóż nam wiary”. Bez niej nie można bowiem żyć nie powodując zgorszenia i nieustannie przebaczając. Jedynie z wiary, którą otrzymaliśmy i która mówi nam o Miłosiernym Ojcu, Synu, który dał swoje życie za nas, działającym w nas i pomagającym nam wzrastać Duchu Świętym, z wiary w Kościół możliwe jest życie zgodne z wolą Boga, nie powodujące zgorszenia i zdolne do przebaczania. Jest ona darem, a nie owocem dociekań intelektualnych. Dlatego uczniowie prosili: „przymnóż nam wiary” – zaznaczył kończąc swoją homilię papież.

http://kosciol.wiara.pl/doc/2238527.Franciszek-Nigdy-nie-powodujmy-zgorszenia

**************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
10 listopada
Święty Leon Wielki Święty Leon Wielki, papież i doktor Kościoła

Leon urodził się około 400 r. w Toskanii. Był synem Kwintyniana. Papież Celestyn I mianował go archidiakonem około roku 430. Od młodości wyróżniał się tak wielką erudycją i zdolnościami dyplomatycznymi, że nawet jako zwykły akolita wysyłany był przez papieża do ważnych misji. Na jego polecenie udał się m.in. z poufną misją do św. Augustyna, biskupa Hippony. Kiedy w 440 r. przebywał z misją pokojową w Galii, wysłany tam przez cesarzową Gallę Placydię, został obrany papieżem po śmierci Sykstusa III. Po powrocie do Rzymu został konsekrowany 29 września 440 r., rozpoczynając swoje ponad 21-letnie kierowanie Kościołem.
Jego pontyfikat przypadł na czasy licznych sporów teologicznych i zamieszania pośród hierarchii kościelnej. Musiał zwalczać liczne herezje oraz tendencje odśrodkowe, podejmowane przez episkopaty Afryki Północnej i Galii. To wtedy Pelagiusz głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów, a Nestoriusz twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby. Poprzez swoich legatów brał udział w soborze w Chalcedonie (451), który ustalił najważniejsze elementy doktryny chrystologicznej. W dogmatycznym liście do biskupa Konstantynopola, tzw. “Tomie do Flawiana”, odczytanym w Chalcedonie, Leon I rozwinął naukę o dwóch naturach w Chrystusie. Sobór Chalcedoński przyjął wiarę w jednego Chrystusa w dwóch naturach, obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i nierozdzielnych, tworzących jedną osobę. Tekst ten ojcowie soborowi przyjęli przez aklamację, a z zachowanych dokumentów wiemy, że zawołali wtedy: “Piotr przemówił przez usta Leona”.
Papież Leon wprowadził zasadę liturgicznej, kanonicznej i pastoralnej jedności Kościoła. Za jego czasów powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw liturgicznych w języku łacińskim. Powiązał liturgię z codziennym życiem chrześcijańskim; np. praktykę postu z miłosierdziem i jałmużną. Nauczał, że liturgia chrześcijańska nie jest wspomnieniem wydarzeń minionych, lecz uobecnieniem niewidzialnej rzeczywistości. W jednej z mów podkreślał, że Paschę można celebrować w każdym okresie roku “nie jako coś, co przeminęło, ale raczej jako wydarzenie dziś obecne”.
Leon przyczynił się do uznania prymatu stolicy Piotrowej zarówno przez cesarza zachodniego Walentyniana III, jak i przez Konstantynopol. Cesarz Walentynian III (425-455) ogłosił edykt postanawiający, że zarządzenia Stolicy Apostolskiej muszą być uważane za prawo; oznaczało to prymat jurysdykcyjny biskupa rzymskiego. Bronił Italię i Rzym przed najazdami barbarzyńców. Wyjechał naprzeciw Attyli, królowi Hunów, i jego wojskom, wstrzymał ich marsz i skłonił do odwrotu (452). W trzy lata później podjął pertraktacje ze stojącym u bram Rzymu Genzerykiem, królem Wandalów. Niestety, król nie dotrzymawszy umowy złupił Wieczne Miasto. Papież ten wsławił się także działalnością charytatywną oraz zdecydowanym przeciwstawianiem się praktykom pogańskim czy wpływom sekty manichejczyków.
Leon był obrońcą kultury zachodniej. Jako pierwszy papież otrzymał przydomek “Wielki”. Żył 70 lat, zmarł 10 listopada 461 r. w Rzymie. Został pochowany w portyku bazyliki św. Piotra. Zachowało się po nim ok. 150 listów i prawie 100 mów wygłoszonych do mieszkańców Rzymu podczas różnych świąt. Pozwalają one poznać wiedzę teologiczną papieża oraz ówczesne życie liturgiczne. W roku 1754 Benedykt XIV ogłosił go doktorem Kościoła. Jest patronem muzyków i śpiewaków.

W ikonografii św. Leon Wielki przedstawiany jest w szatach papieskich i w tiarze, czasami w szatach liturgicznych rytu wschodniego lub jako papież piszący. Jego atrybutami są: księga, kielich oraz orszak z półksiężycem, któremu zastępuje drogę.

Święty Andrzej Avellino Święty Andrzej Avellino, prezbiter

Andrzej urodził się w roku 1521 w Castronuovo, w południowych Włoszech. Jego rodzicami byli Jan Avellino i Małgorzata Apelli. Pierwsze nauki Andrzej pobierał u swojego wuja, kapłana, któremu potem pomagał przy katechizacji dzieci. Wyświęcony na kapłana w roku 1545, Andrzej po dwóch latach spędzonych przy wuju udał się na studia uniwersyteckie do Neapolu. Pod kierunkiem jezuity, o. Layneza, odprawił rekolekcje, które stały się początkiem jego bardzo intensywnego życia wewnętrznego. Dalsze kierownictwo swojej duszy Andrzej powierzył teatynowi, bł. Janowi Marinonio.
Pierwsze lata kapłaństwa Andrzej spędził w charakterze adwokata przy kurii katedralnej w Neapolu. W roku 1551 biskup powierzył mu przeprowadzenie reformy w klasztorze żeńskim w Bajano. Żarem apostolskim usunął nadużycia, a siostry zachęcił do pierwotnej gorliwości. Czas wolny od zajęć w kurii spędzał na posłudze kapłańskiej. Swoimi kazaniami wywierał tak wielkie wrażenie, że nawrócił wielu grzeszników. Z zemsty pewien skrytobójca rzucił się na niego ze sztyletem i poranił tak, że ledwie cudem wyzdrowiał.
Pragnąc życia doskonalszego, Andrzej wstąpił do teatynów, których niedawno powołał do istnienia w Neapolu św. Kajetan z Thiene (1547). Celem zakonu było uświęcenie własne przez pracę nad uświęceniem kleru i wiernych. Śluby zakonne Andrzej złożył w roku 1558. Do ślubów uroczystych dodał jeszcze dwa własne: że będzie sprzeciwiał się własnym zachciankom oraz że będzie starał się stale postępować w doskonałości.
W roku 1559 odbył pielgrzymkę do Rzymu, gdzie został przyjęty przez papieża Pawła IV, współzałożyciela zakonu. W latach 1560-1570 pełnił obowiązki mistrza nowicjatu. W roku 1569 został mianowany przełożonym domu macierzystego w Neapolu, a w roku 1570 – przełożonym domu w Mediolanie. Tu zapoznał się i zaprzyjaźnił ze św. Karolem Boromeuszem. W roku 1571 jako przełożony domu zakonnego w Piacenza pełnił równocześnie obowiązki ojca duchownego seminarium biskupiego i penitencjarza. W latach 1577-1578 pełnił funkcję wizytatora domów w Lombardii. Po dobrym wywiązaniu się z obowiązków na urzędzie przełożonego na różnych placówkach zakonu, powrócił wreszcie do Neapolu, gdzie pozostał do śmierci.
W roku 1585 wybuchły w Neapolu krwawe zamieszki. Andrzej dokładał wszystkich sił, aby doprowadzić do pokoju. Zajął się także tymi, którzy najwięcej ucierpieli. W roku 1593 morderca zabił mu siostrzeńca. Andrzej nie tylko sam przebaczył zabójcy, ale ubłagał rodzinę, by nie mściła się na nim. Sława jego świętości była tak wielka, że umierający brat papieża, kardynał Caraffa, wezwał go do swojego łoża. Kiedy papież Grzegorz XIV zaofiarował Andrzejowi biskupstwo w Kremonie, ten w swojej pokorze odmówił. Pomimo rozlicznych obowiązków dawał pierwszeństwo modlitwie, poświęcając jej długie godziny. Obdarzył go Pan Bóg także darem czynienia cudów.
Zostawił po sobie kilka drobnych prac z dziedziny ascezy chrześcijańskiej i ok. 3 tys. listów. Zmarł nagle na apopleksję 10 listopada 1608 roku, kiedy wstępował na stopnie ołtarza, by odprawić Mszę świętą. Miał wtedy 87 lat. Jego beatyfikacji dokonał Urban VIII już w roku 1621. Kanonizacja nastąpiła znacznie później, bo dopiero w roku 1712. Dokonał jej papież Klemens XI. Relikwie św. Andrzeja Avellino doznają czci w Neapolu, w kościele teatynów S. Paolo Maggiore. W Polsce kult św. Andrzeja Avellino rozpowszechniali kiedyś teatyni. Uchodził za patrona dobrej śmierci. Z racji jego kanonizacji odbyły się w Warszawie i we Lwowie wielkie uroczystości.

Ikonografia najczęściej przedstawia Świętego w stroju liturgicznym, idącego do ołtarza.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-10b.php3

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Kildare, w Irlandii – św. Aida, biskupa. Był jednym z irlandzkich świętych zamierzchłych czasów, którzy nosili to samo lub podobnie brzmiące imię. Zmarł w roku 589.

oraz:

świętych męczenników Demetriusza, biskupa, Aniana, diakona, i Eustozjusza (+ ok. 260); św. Justa z Canterbury, biskupa (+ ok. 627); św. Monitora, biskupa (+ V w.); św. Probusa, biskupa (+ IV/V w.); świętych Tryfenny i Tryfozy (+ I w.)

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-10.php3
*************************************************************************************************************
Uzupełnienia do Żywotów Świętych

Św. Leon Wielki (+461), papież, o tym, co wydarzyło się w chwili Zwiastowania

Majestat przyoblókł się w pokorę, moc w słabość, wieczność w śmiertelność… natura niezniszczalna złączyła się z naturą podległą cierpieniu… Tak więc w naturę prawdziwego człowieka zstąpił prawdziwy Bóg – cały w swoich przymiotach Boskich i nie naruszający naszych przymiotów ludzkich, którymi obdarzył nas w momencie stworzenia… Powiększając to, co ludzkie, nie pomniejszył tego, co Boskie. Wyniszczenie bowiem owo, przez które Niewidzialny stał się widzialny, a Stwórca i Pan wszystkich rzeczy chciał być jednym ze śmiertelnych, było okazaniem miłosierdzia, a nie uszczerbkiem dla Jego mocy. Tak więc ten, który będąc Bogiem, uczynił człowieka, stał się człowiekiem… Trwając odwiecznie, zaczął istnieć w czasie; Pan całego stworzenia przyjął postać sługi, ukrywszy niezmierzoność swego Majestatu… będąc Nieśmiertelnym, poddał się prawom śmierci. Ten, który jest prawdziwym Bogiem, stał się również prawdziwym człowiekiem… W tym zjednoczeniu razem zaistniała małość człowieka i wielkość Bóstwa… Albowiem zawsze należy to podkreślać, że jest to ten sam prawdziwy Syn Boży i prawdziwy Syn Człowieczy: Bóg prawdziwy przez to, że «na początku było Słowo u Boga, i Bogiem było Słowo»; człowiek przez to, że Słowo stało się ciałem, narodziło się z Maryi Dziewicy i zamieszkało pośród nas”.

http://www.niedziela.pl/artykul/1631//Sw-Leon-Wielki-461-papiez-o-tym-co

Benedykt XVI

Św. Leon Wielki

Audiencja generalna, 5 marca 2008

Drodzy bracia i siostry!

Kontynuując nasz cykl rozważań poświęconych Ojcom Kościoła, prawdziwym gwiazdom świecącym z dala, podczas dzisiejszego spotkania przyjrzymy się postaci papieża, który w 1754 r. został ogłoszony przez Benedykta XIV doktorem Kościoła. Chodzi o św. Leona Wielkiego. Jak wskazuje przydomek wcześnie nadany mu przez tradycję, był on naprawdę jednym z największych papieży, którzy przynieśli zaszczyt stolicy rzymskiej, przyczyniając się w znacznym stopniu do umocnienia jej autorytetu i prestiżu. Był pierwszym biskupem Rzymu noszącym imię Leon, które następnie przyjęło dwunastu innych papieży; był również pierwszym papieżem, którego nauki głoszone do ludu gromadzącego się przy nim podczas liturgii przetrwały do naszych czasów. Myśl o nim nasuwa się naturalnie w kontekście obecnych środowych audiencji generalnych — spotkań, które w ostatnich dziesięcioleciach stały się dla Biskupa Rzymu tradycyjną formą spotkania z wiernymi i tak licznymi gośćmi przybywającymi ze wszystkich zakątków świata.

Leon pochodził z Tuscii. Został diakonem Kościoła Rzymu ok. 430 r. i z czasem zdobył w nim znaczącą pozycję. Ze względu na tę istotną rolę w r. 440 Galla Placydia, sprawująca w tym czasie rządy w cesarstwie zachodnim, postanowiła wysłać go do Galii, by zaradzić panującej tam trudnej sytuacji. Jednakże latem tego samego roku umarł papież Sykstus III, którego imię związane jest ze wspaniałymi mozaikami w bazylice Matki Boskiej Większej, i na jego następcę wybrano właśnie Leona. Wiadomość o tym otrzymał, gdy pełnił misję pokojową w Galii. Nowy papież został konsekrowany po powrocie do Rzymu 29 września 440 r. Tak oto rozpoczął się jego pontyfikat, trwający ponad dwadzieścia jeden lat i będący niewątpliwie jednym z najważniejszych w dziejach Kościoła. Po śmierci, która nastąpiła 10 listopada 461 r., papież został pochowany w pobliżu grobu św. Piotra. Jego relikwie spoczywają dzisiaj w jednym z ołtarzy Bazyliki Watykańskiej.

Papież Leon żył w bardzo trudnych czasach: wielokrotne najazdy barbarzyńców, stopniowe słabnięcie władzy cesarskiej na Zachodzie oraz długotrwały kryzys społeczny spowodowały, że Biskup Rzymu zmuszony był pełnić ważną rolę również w sprawach cywilnych i politycznych — stało się to jeszcze bardziej oczywiste półtora wieku później, podczas pontyfikatu Grzegorza Wielkiego. Oczywiście, to przydało wagi i prestiżu stolicy rzymskiej. Słynny jest zwłaszcza jeden epizod z życia Leona. Było to w 452 r. — papież razem z delegacją rzymską spotkał się w Mantui z wodzem Hunów Attylą i przekonał go do rezygnacji z dalszej wojny inwazyjnej, która zniszczyła już północno-wschodnie regiony Italii. W ten sposób ocalił resztę półwyspu. To ważne wydarzenie stało się wkrótce pamiętne i pozostaje wymownym znakiem pokojowych działań tego papieża. Niestety, wynik innej inicjatywy papieskiej, trzy lata później, nie był równie pomyślny. W każdym razie był świadectwem odwagi, która jeszcze dzisiaj nas zdumiewa: na wiosnę 455 r. Leon nie zdołał zapobiec inwazji Wandalów, którzy pod wodzą Genzeryka stanęli u bram bezbronnego Rzymu i plądrowali go przez dwa tygodnie. Jednakże gest papieża, który bezbronny, w otoczeniu swego duchowieństwa, wyszedł naprzeciw najeźdźcy i błagał go, by się zatrzymał, zapobiegł przynajmniej spaleniu Rzymu; papież uzyskał też to, że straszliwa grabież oszczędziła bazyliki św. Piotra, św. Pawła i św. Jana, w których schroniła się część przerażonej ludności.

Znamy dobrze działalność papieża Leona dzięki jego przepięknym kazaniom — zachowało się ich niemal sto, zapisanych wspaniałą i jasną łaciną — oraz dzięki jego listom — ok. stu pięćdziesięciu. W tekstach tych widoczna jest cała wielkość tego papieża, z oddaniem służącego prawdzie w miłości przez wytrwałe głoszenie słowa, w którym jawi się zarazem jako teolog i jako pasterz. Nieustannie troszcząc się o swoich wiernych i o lud rzymski, a także o jedność różnych Kościołów oraz ich potrzeby, Leon Wielki był zwolennikiem i niezmordowanym promotorem prymatu rzymskiego, jako autentyczny spadkobierca apostoła Piotra: byli tego świadomi liczni biskupi, w znacznej części wschodni, zebrani na Soborze Chalcedońskim.

Odbywający się w 451 r. Sobór, w którym uczestniczyło trzystu pięćdziesięciu biskupów, był najważniejszym zgromadzeniem, jakie miało miejsce do tamtego czasu w dziejach Kościoła. Sobór Chalcedoński stanowi bezpieczną metę chrystologii trzech wcześniejszych soborów powszechnych: Soboru Nicejskiego z 325 r., Konstantynopolitańskiego z 381 r. oraz Efeskiego z 431 r. Już w VI w. te cztery sobory, wyrażające syntezę wiary starożytnego Kościoła, przyrównywano w istocie do czterech Ewangelii: mówi o tym Grzegorz Wielki w znanym liście (I, 24), w którym oświadcza, że «przyjmuje i otacza czcią cztery sobory, niczym cztery księgi świętej Ewangelii, ponieważ na nich — wyjaśnia dalej — niczym na solidnym kamieniu wspiera się konstrukcja świętej wiary». Przeciwstawiając się herezji Eutychesa, który negował prawdziwą naturę ludzką Syna Bożego, Sobór Chalcedoński potwierdził istnienie w Jego jedynej Osobie, bez pomieszania i bez rozdzielenia, dwóch natur — ludzkiej i boskiej.

Wiarę w Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, potwierdził papież w ważnym tekście doktrynalnym, przeznaczonym dla biskupa Konstantynopola, tak zwanym Tomus ad Flavianum, który odczytany w Chalcedonie, został przyjęty przez obecnych biskupów przez wymowną aklamację, o czym zachowana jest wiadomość w aktach Soboru: «Piotr przemówił przez usta Leona» — wykrzyknęli jednogłośnie Ojcowie Soborowi. Z tej zwłaszcza wypowiedzi oraz z innych, jakie pojawiły się podczas sporu chrystologicznego w tamtych latach, wynika w sposób oczywisty, że papież szczególnie wyraźnie dostrzegał odpowiedzialność następcy Piotra, którego rola w Kościele jest niepowtarzalna, ponieważ «jednemu tylko apostołowi powierzone zostało to, co wszystkim apostołom jest oznajmione», jak stwierdza Leon w jednym ze swoich kazań na uroczystość świętych Piotra i Pawła (83, 2). Papież potrafił pełnić tę funkcję zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie, interweniując w różnych okolicznościach z roztropnością, stanowczością i przenikliwością przez swoje pisma i za pośrednictwem swoich legatów. W ten sposób ukazywał, że sprawowanie prymatu rzymskiego było potrzebne w tamtych czasach, podobnie jak i dziś, by skutecznie służyć jedności, stanowiącej charakterystyczną cechę jedynego Kościoła Chrystusowego.

Świadomy historycznej chwili, w której żył, oraz dokonującej się transformacji — w okresie głębokiego kryzysu — Rzymu pogańskiego w Rzym chrześcijański, Leon Wielki potrafił być ze swym ludem i wiernymi poprzez swoją działalność pasterską i głoszenie słowa. Pobudzał do działalności charytatywnej w doświadczonym przez głód, różne formy niesprawiedliwości i ubóstwo Rzymie, do którego napływały rzesze uciekinierów. Przeciwstawiał się pogańskim przesądom i działaniu grup manichejczyków. Związał liturgię z codziennym życiem chrześcijan — na przykład przez łączenie praktyki postu z jałmużną, zwłaszcza przy okazji Quattro tempora, które wyznaczają zmianę pór roku. W sposób szczególny Leon Wielki pouczał swoich wiernych — i jeszcze dzisiaj jego słowa mają dla nas wartość — że liturgia chrześcijańska nie jest wspominaniem wydarzeń, które minęły, ale uobecnianiem rzeczywistości niewidzialnych, działających w życiu każdego człowieka. Podkreśla to w jednym ze swoich kazań (64, 1-2) na temat Paschy, którą należy celebrować w każdym okresie roku «nie tyle jako coś należącego do przeszłości, ale raczej jako wydarzenie obecne». Wszystko to wpisane jest w dokładny zamysł — mówi z mocą święty papież; jak bowiem Stwórca tchnieniem życia rozumnego ożywił człowieka ulepionego z błota, podobnie po grzechu pierworodnym posłał swego Syna na świat, by przywrócić człowiekowi utraconą godność i zniszczyć panowanie diabła dzięki nowemu życiu łaski.

To jest tajemnica chrystologiczna, w którą św. Leon Wielki dzięki swojemu listowi skierowanemu do Soboru Chalcedońskiego wniósł rzeczywisty i istotny wkład, potwierdzając po wszystkie czasy — za pośrednictwem tego Soboru — to, co powiedział św. Piotr w Cezarei Filipowej. Za Piotrem i jako Piotr wyznał: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». I dlatego zarazem Bóg i Człowiek, «nieobcy rodzajowi ludzkiemu, ale bez grzechu» (por. Sermo 64). Mocą tej wiary chrystologicznej był wielkim głosicielem pokoju i miłości. W ten sposób wskazuje nam drogę: w wierze uczymy się miłości. Uczmy się więc od św. Leona Wielkiego wierzyć w Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka, i realizować na co dzień tę wiarę w działalności na rzecz pokoju oraz w miłości bliźniego.

Do Polaków:

Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów polskich. Wczoraj wspominaliśmy św. Kazimierza, szczególnie czczonego w Polsce i na Litwie. Odznaczał się czystością ducha, miłością do ludzi i miłosierdziem wobec ubogich. Także w naszych czasach jest wzorem dla małżonków, młodzieży i osób żyjących w duchu rad ewangelicznych. Polecam was wszystkich jego wstawiennictwu i z serca błogosławię.

 

opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (4/2008) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_05032008.html#

Obrońca jedności Kościoła – św. Leon Wielki

dodane 2002-11-23 14:05

“Choć cały Kościół Boży został uporządkowany według stopni, tak aby różnorodność członków przyczyniała się do zachowania całości Mistycznego Ciała, to jednak – jak powiada Apostoł – wszyscy stanowimy jedno w Chrystusie”.

Pierwszy Wielki

Marcin Jakimowicz

Na własnej skórze doświadczał konsekwencji przysłowia: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Trudno znaleźć bardziej burzliwy pontyfikat.

Jego imię budziło grozę na rzymskich ulicach. Attyla – wódz wojowniczych Hunów zbliżał się do Wiecznego Miasta. Po domach opowiadano o potężnym wodzu zwanym „Biczem Bożym”, o jego niezliczonych bogactwach, trzystu żonach, o tym, że zamordował własnego brata, z którym dzielił władzę. Hunowie, których imperium sięgało od Danii po Bałkany i od Renu aż po Morze Kaspijskie, byli coraz bliżej. Historyk rzymski Ammianus Marcellinus straszył: „Mają grube kończyny, umięśnione plecy, a ich wygląd jest tak odpychający, że przypomina raczej dwunożne zwierzęta”.Gdy wojownicy zbliżyli się do Rzymu, na ich spotkanie wyjechał papież Leon I. Wszedł do namiotu Attyli i zaczął rozmowę. Rzym, który miał być zrównany z ziemią, ocalał. Gdy w 455 r. miastu zagrażali Wandalowie, Leon I ponownie wyjechał konno na spotkanie ich wodza, Genzeryka. Długo rozmawiali. I choć Wandalowie nie dotrzymali słowa i złupili Rzym, miasto uniknęło rzezi.

Papież Leon na własnej skórze doświadczał konsekwencji przysłowia: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Trudno znaleźć bardziej burzliwy pontyfikat. I nie chodziło jedynie o zewnętrznych wrogów, z którymi trzeba było negocjować. Pochodzący najprawdopodobniej z Toskanii, starannie wykształcony w rzymskiej retoryce teolog, na każdym kroku bronił czystości wiary. Był to czas wielu gorących sporów, herezji i zamieszania. Leon wykazywał błędy: manichejczyków (równoważenie działania potęgi dobra i zła, ciało i materia są złe z natury), pelagian (człowiek może osiągnąć zbawienie i doskonałość moralną o własnych siłach), nestorian (Maryja była tylko matką Jezusa-człowieka, nie można nazywać Jej Matką Boga).

Poprzez swych legatów brał udział w osądzeniu Eutychiusza. Poglądy tego mnicha, głoszącego, że w Chrystusie jest tylko jedna natura (Bosko-ludzka), doprowadziły do zwołania Soboru Chalcedońskiego w 451 roku. – Czyż może być coś bardziej szkodliwego, niż wymyślać rzeczy bezbożne i nie ustępować przed mądrzejszymi i bardziej uczonymi? – pisał Leon, a odpowiadając na zarzuty Eutychiusza, wyjaśniał: – Syn w niczym nie różni się od Ojca, ponieważ jest Bogiem z Boga, Wszechmogącym z Wszechmogącego, Współwiecznym, zrodzonym z Wiecznego.

Do dziś cytuje się słowa Leona I, pięknie wyjaśniającego, dlaczego Bóg stał się człowiekiem: „Poddał się On słabości nie dlatego, że miał udział w naszych przewinieniach. Przyjął postać sługi bez zmazy grzechu, wywyższając to, co ludzkie, nie umniejszając zaś tego, co Boże, ponieważ to uniżenie, przez które niewidzialny objawił się jako widzialny, a Stwórca oraz Pan wszystkich rzeczy zechciał stać się jednym ze śmiertelnych, było pochyleniem się ku nam miłosierdzia, a nie wyrzeczeniem się mocy”.

Leon zmarł 10 listopada 461 r. w opinii świętości. Był prawdziwym pasterzem – z dumą opowiadali o nim chrześcijanie. Kościół nazwał go jako pierwszego „Wielkim”. Jako pierwszy został też pochowany w Bazylice św. Piotra.

Kierował Kościołem w czasach licznych sporów teologicznych i sporego zamieszania wśród hierarchii kościelnej. Jednak przez dwadzieścia jeden lat swego pontyfikatu nie miał wątpliwości, że jedność Kościoła musi być zachowana. Dlatego papież Leon Wielki nie ustawał w działaniach na rzecz jej ocalenia.

Urodził się około roku 400 w Turcji, choć istnieją źródła, które podają jako miejsce jego urodzenia Toskanię. Papież Celestyn I mianował go archidiakonem. Spełniał funkcję legata papieskiego. Gdy wybrano go na Stolicę Piotrową, przebywał w Galii.

Jako papież zwalczał wytrwale liczne wówczas błędy w wierze. Dużo uwagi poświęcał umacnianiu wewnątrzkościelnej dyscypliny. Przeciwstawiał się odśrodkowym tendencjom, które pojawiły się w lokalnych Kościołach w Afryce Północnej i w Galii. Co prawda nie uczestniczył osobiście w Soborze w Chalcedonie (451 r.), ale wysłał tam swoich legatów.

Miał również ogromne zasługi na polu zachowania pokoju – bronił Rzymu przed najazdami barbarzyńców. Nie zawahał się wyjechać naprzeciw zagrażającym Rzymowi wojskom króla Hunów, Attyli i króla Wandalów, Genzeryka i prosić ich o zachowanie miasta od zniszczenia.

Był znakomitym teologiem, który potrafił nauczać w piękny sposób. Do naszych czasów zachowało się około 200 listów i około 100 mów wygłoszonych przez Leona Wielkiego.

Jedną z jego najbardziej znanych mów jest kazanie o Narodzeniu Pana Jezusa, w którym apelował: “Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego. Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Kraw Chrystusa”.

http://kosciol.wiara.pl/doc/490335.Obronca-jednosci-Kosciola-sw-Leon-Wielki
*********************************************

Święta Koronka do Męki Pańskiej

sw koronka

Kopia Całunu wraz ze Świętą Koronką dookoła

Święta Koronka do Męki Pańskiej zrodziła się na początku XVII wieku w Turynie, jako wyraz pobożności ludowej do Całunu Chrystusowego, który znajdował się w owym mieście. Krzewieniem oraz rozpowszechnieniem owej Koronki zajęli się Teatyni. Już od samego momentu pojawienia się Całunu Chrystusowego w Turynie, Teatyni byli bardzo związani z nim. Ojciec G.Guarini, Teatyn, jako architekt wybudował kaplicę Całunu w Turynie, a generał Zakonu Teatynów, ojciec Winceny Giliberti, stał się Apostołem Świętej Koronki do Męki Pańskiej. Ojciec Giliberti we wszystkich swoich kazaniach oraz rekolekcjach duchowych zachęcał do odmawiania owej Koronki. Podobnie również czynili inni ojcowie Teatyni. Sama Koronka składa się z 33 Ojcze nasz – na pamiątkę 33 lat ziemskiego życia Pana Jezusa, które się odmawia dla uczczenia 33 rodzajów męki Pańskiej; oraz 5 Zdrowaś Maryjo, dla upamiętnienia współczującej męki Matki Pana Jezusa.

 

2i6o11f

http://teatyni.pl/slider-options/

Koronka Teatyńska

do 12 Przywilejów N.M. Panny Przeczystej

(Mały Różaniec)

Nabożeństwo Zakonu Teatynów

Praktykowane i rozpowszechniane od początków XVI w.

Rys historyczny

Koronka Teatyńska do 12 przywilejów Maryi składa się z trzech Ojcze nasz i dwunastu Zdrowaś Maryjo, podzielone na trzy części, aby można ją było odmawiać w różnych porach dnia. Każde Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo jest poprzedzane krótkim, pobożnym wezwaniem podyktowanym w duchu gorliwości przez naszego czcigodnego ojca Franciszka Olimpio, teatyna, według zwyczaju św. Andrzeja Avellino. W ten sposób chce się uczcić przez 3 Ojcze nasz trzy osoby Trójcy św., a przez 12 Zdrowaś Maryjo dwanaście przywilejów Najświętszej Maryi Panny. Ojciec Wincenty Caracciolo każdego dnia na kolanach i z rozłożonymi na znak krzyża rękami odmawiał tę Koronkę. Misjonarze Teatyńscy rozpowszechnili ową Koronkę nie tylko na terenie Włoch, lecz także w Gruzji, Kalchidii i w Konstantynopolu, tłumacząc ją na wiele języków. Czcigodny o. Franciszek Olimpio co roku w święto Niepokalanego Poczęcia po mszy św. rozdawał przy ołtarzu wiernym zrobione własnymi rękami specjalne różańce do odmawiania koronki przez niego samego poświęcone na cześć Niepokalanego Poczęcia. Św. Andrzej w liście do swojej córki duchowej pisał: „ Odmawiaj codziennie z rana 12 Zdrowaś Maryjo na pamiątkę i chwałę 12 przywilejów Najśw. Maryi Panny…Ta pobożność jest przez Nią wielce umiłowana…Jak wiele miałbym do powiedzenia na temat tej Koronki… Znam pewną osobę, która podczas jej odmawiania widziała, że z każdym Zdrowaś Maryja, ofiarowywał się jeden z Aniołów Najśw. Pannie, przez co doznawała uwielbienia i chwały. Bądź pewna, że przez tę Koronkę o wiele łatwiej wyprosisz łaski i doznasz wsparcia Najśw. Maryi Panny w godzinie twojej śmierci.”

Przed I Ojcze nasz

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca ponad wszystkie rzeczy, o Przedwieczny mój Boże. Raduję się i składam dzięki przed Twoim Majestatem o Wszechmogący Ojcze za przywileje, które otrzymała Najśw. Maryja Panna Twoja umiłowana Córka. Proszę Cię, o Panie mój, abyś udzielił mi łaski bycia Twoim niewolnikiem za życia i po śmierci.

Przed I Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twojego Wybraństwa, przez które zostałaś wybrana na Matkę Boga. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa zdrowie i życie wieczne.

Przed II Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twojego Niepokalanego Poczęcia, przez które bez zmazy grzechu pierworodnego zostałaś poczęta. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa prawdziwą pokutę i przebaczenie grzechów.

Przed III Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twej głębokiej pokory i doskonałego posłuszeństwa przez które nieustannie poddajesz się Woli Bożej. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa doskonałe zjednoczenie z Wolą Bożą.

Przed IV Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z doskonałej świętości całego Twojego życia, w którym przez przywilej Boży nie dopuściłaś się grzechu najlżejszego. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa wytrwanie w Jego łasce i postęp w cnotach.

Przed II Ojcze Nasz

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca ponad wszystkie rzeczy, o Najświętszy Synu Boży i składam dzięki przed Twoim Majestatem za wszystkie przywileje udzielone Najświętszej Maryi Pannie, Twojej umiłowanej Matce. Proszę Cię, o Panie mój, abyś udzielił mi łaski bycia Twoim niewolnikiem za życia i po śmierci.

Przed I Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z poczęcia w Twoim łonie Syna Bożego, którego stałaś się Matką, poświęcając się Woli Bożej. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa łaskę doprowadzania dusz przed Jego oblicze.

Przed II Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się, że porodziłaś bez bólu Syna Bożego i wiecznie z Nim przebywasz. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa łaskę Bożą dla duszy mojej.

Przed III Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twojego wiecznego Dziewictwa, z bycia Matką i pierwszą ze wszystkich dziewic. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa czystość myśli i ciała.

Przed IV Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z podobieństwa jakie miałaś z ofiarą Jezusa w doskonałym męczeństwie Twojego serca, które przeszyło duszę Twoją mieczem boleści w zjednoczeniu z męką Twojego Syna. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa łaskę cierpliwego znoszenia każdej przeciwności.

Przed III Ojcze nasz

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca ponad wszystkie rzeczy, Duchu Święty, mój Boże. Raduję się i składam dzięki nieskończone przed Twoim Majestatem za wszystkie przywileje udzielone Najświętszej Pannie, Twojej umiłowanej Oblubienicy. Proszę Cię, o Panie mój, Boże prawdziwy, abyś udzielił mi łaski bycia Twoim niewolnikiem za życia i po śmierci.

Przed I Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z pociech jakimi napełnione było serce Twoje ze Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia Syna Twojego, oraz podczas Zesłaniu Ducha Św. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa prawdziwy pokój duszy.

Przed II Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twojego Wniebowzięcia z ciałem i duszą, przez które zostałaś wywyższona ponad chóry anielskie i wszystkich świętych. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa dobre życie oraz śmierć szczęśliwą.

Przed III Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się z Twojego bycia Królową Apostołów i Świętych, oraz Panią wszystkich rzeczy. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa łaskę bycia wiecznym sługą Twoim.

Przed IV Zdrowaś Maryjo

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno. Raduję się, że jesteś Pośredniczką naszą, Matką Miłosierdzia i Matką wszystkich żyjących. Proszę Cię, o Pani moja, abyś uprosiła mi u Jezusa, żebym miał Cię zawsze za swoją najukochańszą Patronkę. Amen.

Deo Gratias

Na zakończenie

Uwielbiam Cię i kocham z całego mojego serca o Najśw. Maryjo Panno, jako Córkę Bożą, Matkę Jezusa i Oblubienicę Ducha Świętego. Uwielbiam Cię jako Królową Aniołów i wszystkich Świętych, jako naszą miłosierną Matkę oraz Stworzenie ponad wszystkie inne wywyższone i poczęte bez grzechu pierworodnego. Niech będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament i błogosławiona Przeczysta i Niepokalanie Poczęta Najświętsza Maryja Panna. Amen.

http://teatyni.pl/color-customization/

*************************************************

   Święty Andrzej Avellinus. (1521-1608.)

   Święty Andrzej Avellinus przyszedł na świat r. 1521 w miasteczku Castronuovo w dawniejszem królestwie neapolitańskiem. Na chrzcie św. otrzymał imię Lancelota, które później zamienił na imię Andrzeja, kiedy wstąpił do zakonu Teatynów. Od samego dziecięctwa chwalebną odznaczał się odrazą do złego, a serdecznem umiłowaniem dobrego. Jeszcze jako niemowlę starał się sam naśladować znak krzyża św., którym go matka pobożna często znaczyła. Ledwie mówić zaczynał, a już gorliwie odprawiał różaniec św. Nie pociągały go zabawy innych dzieci; wolał budować małe ołtarzyki i przy nich poważnie święte odtwarzać obrzędy.
Jako młodzieniec jaśniał pięknością duszy i pięknością ciała. Pomimo swej woli był sposobnością do rozbudzenia żądzy zmysłowej w osobach rozwiozłych; sam stąd nieraz w wielkich znajdował się niebezpieczeństwach utraty swej nieskalanej czystości, którą chował jako skarb najdroższy i najszlachetniejszy. W miastach, w których odbywał swe nauki, niecne kobiety pragnęły go doprowadzić do upadku. W Sinesio wdowa rozgorzała pożądaniem szesnastoletniego młodzieńca; starała się zjednać sobie jego przychylność podarunkami – nigdy nie przyjmowanymi. Wobec zaś otwartej namowy do grzechu, św. Andrzej odpowiedział, że prędzej wzroku pozwoli się pozbawić niżby miał w jakikolwiek sposób wykroczyć przeciw woli Bożej i hańbą nieczystości się zmazać. Nawet w domu rodzicielskim nie był bezpieczny od grzesznych nagabywań; podstępem i czujnością stałą zdołał uniknąć zasadzek, jakie mu stawiała osoba, której zawdzięczał częściowo swoje w dziecięctwie wychowanie.
Pełen gorliwości o chwałę Bożą, postanowił św. Andrzej poświęcić się stanowi duchownemu. Przyjąwszy niższe święcenia, zgromadzał w Roccanuovo codziennie chłopców i dziewczęta rano i wieczorem na wspólne nauki wiary i obyczajów; w uroczystych procesyach prowadził swych wychowańców w niedziele i święta do kościołów, obdarzał ich medalikami, obrazkami, różańcami. Niestety złość ludzka znowu stanęła mu na drodze; oszczerstwa nakłoniły go do zaniechania swej pracy zbożnej wśród niewdzięcznych mieszkańców; przeniósł się z woli matki do Neapolu, aby studyami dalszemi gotować się na święcenia kapłańskie. Ukończywszy chlubnie nauki swe prawnicze, został kapłanem w 26. roku życia swego. Dla swej wiedzy i biegłości otrzymał urząd obrońcy przy sądzie duchownem. Zdarzyło się, że w zapalnej mowie w interesie powierzonej mu sprawy małe wypowiedział kłamstwo. Sumienie jego się zaniepokoiło, a już zgryzoty go nieznośne ogarnęły, kiedy tego samego jeszcze wieczoru przy czytaniu Pisma św. napotkał na słowa: Usta, które kłamią, zabijają duszę (Mądr. 1, 11). Rychłem rankiem pobiegł do opata Teatynów, Pawła Marioni, aby wyznać mu swą winę. Nie zadowolony jeszcze uzyskanem przebaczeniem sakramentalnem, złożył swój urząd obrońcy, aby i na przyszłość nie narażać się na podobne uchybienia.
Wysoki stopień cnoty, na jaki się był wzniósł św. Andrzej, nakłonił arcybiskupa Neapolu do zlecenia mu nader trudnego zadania. Miał przyprowadzić do pierwotnej karności zgromadzenie zakonnic, które niepomne na swe śluby wszelkich dopuszczały się nieprawości. Wysiłki kapłana świętego mało przynosiły owoców. Roznamiętnione zakonnice postanowiły gwałtem go nawet usunąć; jedna z nich w porozumieniu z młodzieńcem złych obyczajów przekupiła dwóch zbirów, którzy podjęli się zabić niewygodnego reformatora. Ciosy niewprawną zadane ręką trzy na twarzy Avellina zostawiły rany; w klasztorze Teatynów tak się z nich wyleczył, że żadna nie pozostała skaza. Bóg zaś straszną wymierzył karę; owa zakonnica nagłą zakończyła śmiercią; młodzieniec sam padł ofiarą skrytobójstwa; klasztor został zburzony, a mieszkanki do innych na pokutę przeniesiono zgromadzeń.
Działalność w Neapolu zbliżyła św. Andrzeja do Teatynów; oni bowiem jeszcze za czasów nauk jego prawniczych podtrzymywali w nim ducha zaparcia się zupełnego; u nich szukał spokoju w sprawach swego sumienia; w ich klasztorze przebywał, gdy rany przez zbirów zadane wymagały większej opieki. Przejęty duchem umartwienia, wstąpił r. 1556 do Teatynów; wtedy to zamienił imię Lancelota na imię Andrzeja, bo pragnął naśladować wielkiego apostoła, dla Boga jedynie żyć i dla Boga umierać. Założycielem Teatynów był Piotr Caraffa z Teate; zakon się rozszerzył, kiedy Piotr został papieżem jako Paweł IV. Celem zakonu była karność wśród duchowieństwa świeckiego, które w wspólnych zgromadzeniach wszelkie miało spełniać posługi duchowne, a przytem w zupełnem żyć ubóstwie; dozwolonem było przyjmowanie ofiarowanej jałmużny; zakazanem było, o nią chociażby w największej prosić potrzebie.
Przyjmując suknię zgromadzenia zakonnego, św. Andrzej do ślubów przepisanych dołączył dwa inne, które świadczą o wysokiej jego doskonałości; ślubował, że nigdy własną nie będzie się kierował wolą; że nadto ciągle do coraz większej będzie dążył doskonałości. Wyróżniał się też dziełami surowej pokuty, pragnieniem poniżenia, upokorzenia, ćwiczeniami w postach, modlitwach, biczowaniach. Nie dziw tedy, że już w piątym roku po złożeniu ślubów został mistrzem nowicyatu. Szeregi świątobliwych mężów, których wychowywał dla Boga, świadczą, jak umiał być nietylko sam świętym, ale i drugich do świętości prowadzić; wśród uczniów św. Andrzeja głośnym jest Wawrzyniec Scupuli z Otranto, którego dzieło pod napisem: Walka duchowna, w celi klasztornej ułożone, na rozmaite przetłomaczone zostało z czasem języki. Doświadczenie św. Andrzeja jednało mu powagę niezwykłą u licznych dostojników kościelnych. Paweł z Arezzo, kardynał i arcybiskup Medyolanu, radził się go we wszystkich ważniejszych sprawach. Św. Karol Boromeusz właśnie przez cześć dla Avellina, popierał w swej archidyecezyi Teatynów. Działalności też św. Andrzeja zawdzięcza zakon Teatynów i rozwój swój zewnętrzny i uporządkowanie wewnętrznego ustroju.
Czas wolny od przejętych obowiązków w sprawach zakonu poświęcał Avellin swojemu własnemu udoskonaleniu jako i czynnościom duchownym. Zachował dawny swój zwyczaj wytrwałej, bo sześciogodzinnej codzień modlitwy; ponieważ za dnia czas na nią dla innych zajęć nie wystarczył, poświęcał jej noce. Natomiast za dnia pracował na kazalnicy i w trybunale pokuty, aby jak najliczniejsze dla niebios zdobyć zastępy dusz ludzkich.
Pomimo cnoty i zbożnej pracy nie przeceniał św. Andrzej swych sił ani swej cnoty; w pokorze uważał się za najnędzniejszego grzesznika; nieraz obawa ogarniała go, czy uzyska wieczną szczęśliwość. Jeśli ten, mówił, musi i ma się nazywać sługą niegodnym, co wszystko spełnił, jakżeż ja się ostoję wobec sprawiedliwości Bożej, co tylko część nałożonych spełniłem obowiązków? Spoglądając na niebo, wzdychał św. Andrzej: Czyż wspaniałość chwały wiekuistej i mnie przypadnie w udziale? Czy Bóg uzna jej godnym mnie nieszczęsnego grzesznika, który li tylko zasługuje na pogardę? Bóg pocieszał św. Avellina w nadprzyrodzony sposób; tłumił i usuwał jego obawy niezwykłemi widzeniami. Ukazywali mu się św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu, do których szczególniejsze miał nabożeństwo; przyrzekali mu swą pomoc w chwili, kiedy przez śmierć będzie się miał przenieść do wieczności. Czas twej wiecznej szczęśliwości, mówili, jeszcze nie nadszedł. Ponieważ zaś wszystko na świecie jest niepewnem i wątpliwem, dlatego staraj się wytrwać w bojach i walkach o cnotę, jak dotąd czyniłeś. Zyskasz sobie wiele zasług, dla których Bóg nie zamknie przed tobą bramy niebieskiej.
Zachęcony takiemi widzeniami, św. Andrzej podwajał pobożne i pokutnicze ćwiczenia. W ostatnich 18 latach swego życia nie spożywał ani mięsa ani ryb ani nabiału; żywił się tylko strączkami. Współzakonnicy prosili go, aby przy podeszłym wieku nie niszczył resztek swych sił. Św. Andrzej zaś odpowiadał: Wiek podeszły uwalnia mnie wprawdzie od przestrzegania ścisłych postów; dla grzechów jednak i dla lenistwa w służbie Bożej nakładam sobie ciężar dobrowolnych umartwień, aby przez pokutę chociażby częściowo przebłagać zagniewanego Sędzię niebieskiego. Sypiał na słomie, ułożonej na twardych deskach. Codziennie biczował się aż do krwi i prosił Boga, aby zesłał mu jakie upokorzenie lub cierpienie. Wszelkie nieszczęścia, krzywdy znosił z niewzruszonym spokojem i z dziwną pogodą ducha; nie myślał ani ścigać ani karać tych, co mu krzywdę wyrządzili; zawsze i wszędzie jaśniał wzniosłą miłością bliźniego. Skutków tej cnoty doznał człowiek, który bratanka św. Andrzeja z zemsty nieuzasadnionej zamordował. Święty zakonnik znał dobrze zabójcę, pomimo to nazwiska jego nie wyjawił, a od brata swego domagał się zaniechania słusznej ostatecznie kary. Poszukiwania wszakże wykryły mordercę; wtedy św. Andrzej błagał gorąco sędziów, aby łaskawością i miłosierdziem zechcieli się wobec winowajcy kierować.
Głębokie miał św. Andrzej nabożeństwo do Męki Pańskiej; gorącem uwielbieniem otaczał tajemnicę Najśw. Sakramentu. Stąd też pomimo starości i słabych sił nie omieszkał odprawiać codziennie Mszy św. Przy stopniach ołtarza miał rozpocząć walkę śmiertelną. Poszedł bowiem, wspierany przez współzakonników, do kościoła, aby dopełnić ofiary Mszy św. Ledwie wymówił pierwsze wyrazy, kiedy paraliżem ruszony stracił władzę mowy i lewej strony ciała. Przeniesiony do celi, zaopatrzony Sakramentami św., udzielił chętnie swym współbraciom błogosławieństwa, aby, pocieszony objawieniem Najśw. Maryi Panny jeszcze w ostatniej chwili życia, przenieść się do wiecznej chwały dnia 10. listopada roku 1608. Ciało jego pochowano w kościele św. Pawła w Neapolu. Papież Klemens XI. policzył św. Andrzeja roku 1712 w poczet świętych.

   Nauka

   Mimowolne kłamstwo nie dawało św. Andrzejowi spokoju; w gorącej skrusze serdecznie żałował za swą winę. Ileż kłamstw na twojem ciąży sumieniu? Może nawet kłamstwo nałogowym twym grzechem? Prawda, że kłamstwo z istoty swej nie jest grzechem śmiertelnym, że zostaje nim przede wszystkiem dla okoliczności różnych i dla skutków nieraz bardzo szkodliwych. A jednak i najmniejsze kłamstwo jest obrazą Boga i stąd karygodnem.
Kto nawyknie do kłamstwa chociażby początkowo tylko w drobniejszych sprawach, łatwo się posunie do kłamstwa i w ważniejszych rzeczach, a kto wie, czy nawet nie zechce potwierdzić go i fałszywą przysięga! Mylą się ci, co mówią, że wolno kłamać dla żartów lub dla uniknięcia szkody lub usunięcia swarów. Kto nieprawdę z rozmysłem mówi, grzeszy, chociażby nawet konieczność przemawiała na korzyść kłamstwa.
Ciężki zaś grzech przez kłamstwo popełnia ten, co większą wyrządza bliźniemu szkodę, albo szkodę cięższą chce wyrządzić. Ciężkim grzechem jest kłamstwo w spowiedzi, jeśli chodzi o winy lub ich liczbę, skore niezbędnie muszą być wyznane dla ważności św. Sakramentu. Ciężkim grzechem jest kłamstwo potwierdzone przysięgą, chociażby nawet nie chodziło o szkodę bliźniego.
Nie wolno też kłamać, skoro wzywa nas prawowita władza w prawowity sposób do wyjawienia prawdy; nikt jednak sam siebie nie potrzebuje oskarżać; może więc odmówić zeznania. Unikać też należy nadużywania przez t. zw. zastrzeżenie w myśli. Jedynie w wyjątkowych razach wolno dać dwuznaczną w wyrazach odpowiedź tak ułożoną, że przy pilniejszem zastanowieniu wykazać się może niedostateczność odpowiedzi.

http://siomi1.w.interia.pl/10.listopada.html

 

 

 

 

 

 

O autorze: Judyta