Mój dysonans poznawczy na temat PRL

Szanowni Państwo.

Środowiska patriotyczne, kościelne, konserwatywne mają niemal wdrukowane w swoje umysły uprzedzenia wobec PRL-u. Ale nie tylko one. Także media mętnego nurtu przez cały okres III RP utrwalały wizerunek poprzedniego ustroju jako coś obciachowego, a zarazem totalitarnego, propagandowego, antywolnościowego, strasznego, ubogiego, antypolskiego.

Człowiek taki, jak ja, czyli urodzony w 1989 roku wyobraża sobie, że PRL był czymś w rodzaju piekła na ziemi, w którym trudno było nawet oddychać. Niemalże skansenem na rubieżach Europy, w którym wszystko było czarno-białe.

Jednocześnie, nie mogłem się nadziwić starszym członkom rodziny, tej dalszej, bądź bliższej, która wbrew obowiązującej w telewizji narracji uważała, że za komuny, w porównaniu do czasów obecnych, życie było niemal jak bajka. I co ważne! Każda z tych osób nie była splamiona obecnością w partii czy aparacie bezpieki, tylko toczyła żywot szeregowych robotników.

Dlaczego życie miało być takie wspaniałe? Choć nie było luksusów, nikomu nie dokuczał niedostatek, każdy miał pracę i pewność jutra. Gdy dodamy do tego dostępność mieszkań, naturalną koleją rzeczy był przyrost naturalny. Zupełnie inne niż dzisiaj miały być też relacje międzyludzkie. Panowała większa zgoda i serdeczność, ludzie byli bardziej uśmiechnięci, skorzy do zabaw, rozmaitych imienin, prywatek czy potańcówek. W każde wakacje można było sobie pozwolić na wczasy nad morzem czy w górach. Nawet muzyka, kino czy teatr były na lepszym poziomie, niż teraz. Nie mówiąc już o polskiej wódce i kiełbasie.

Nigdy nie rozumiałem tego zachwytu, tłumaczyłem to sobie faktem, iż młodość jest zawsze dobrze wspominana, niezależnie od okoliczności. Bo nawet ponoć Powstańcy Warszawscy z nostalgią wspominali swoją trudną młodość. Chciałem być od starszego pokolenia mądrzejszy i obstawać przy swoim antykomunizmie. To nic trudnego z perspektywy szkolnej ławki mając w ręce “właściwy” podręcznik do historii.

Tymczasem, wchodząc w dorosłość w III RP, co można porównać ze zderzeniem się ze ścianą, chyba zaczynam rozumieć pokolenie reprezentowane przez moich rodziców.

Dopiero w tym okresie zdajesz sobie sprawę, jakim syfem jest III RP, że w sferach szans dla młodego człowieka stanowi kompletną odwrotność możliwości, które dawał PRL.

Nie ma żadnej stabilizacji, jest potwornie trudno o pracę i mieszkanie. A jeśli już ta praca się znajdzie, to zawsze musi być miejscem ohydnym, nieznośnym, pełnym ludzkiej nienawiści, za pieniądze z których ledwo można przeżyć, nie mając wsparcia od rodziców. Nie masz nawet co marzyć o własnym “M” i założeniu rodziny, chyba, że poddasz się niewolnictwu kredytowemu, a w każde wakacje kalkulujesz, czy wyjazd nad morze nie jest zbytnią fanaberią. Co z relacjami międzyludzkimi? Praktycznie zniknęły. Nie ma na to czasu, bo “z czegoś trzeba żyć”. Nawet w sferze jedzenia jest fatalnie, gdyż zamiast z prawdziwym mięsem mamy do czynienia z wyrobem mięsopodobnym, niemal jak w znanym filmie, “psa zmielonego z budą”.

Gdy przybliżam sobie historię przemysłu PRL nie da się ukryć, że rozwinął nasz kraj. Na ten przykład historia jednego zakładu z mojego miasta, którą postanowiłem sobie niedawno przybliżyć.

W szczytowym okresie prosperity Gierka zatrudniał 10000 pracowników. Był tak potężny, że budował całe osiedla mieszkaniowe, nie tylko z wielkiej płyty, ale oddając domki jednorodzinne czy tarasowce. Zakład miał swoją straż pożarną, wybudował przychodnię lekarską, hotel zakładowy, dużą szkołę zawodową, trzy przedszkola, wielką stołówkę, dom kultury, biuro wystaw, kilka ośrodków wypoczynkowych nad morzem czy okolicznych jeziorach. Sformował własną orkiestrę, gazetę i radiowęzeł. Finansował ponad 10 sekcji sportowych, nie wyłączając wyczynowców w najwyższych ligach centralnych. Wybudował halę sportową na tysiąc widzów, pełnowymiarowe lodowisko i basen odkryty,  administrował dużym stadionem piłkarskim.  Łożył środki na kulturę w ramach różnych inicjatyw. Posiadał własny instytut naukowo-badawczy wprowadzający innowacyjne pomysły produkcyjne. Słowem, samowystarczalne miasto w mieście. Warto dodać, że takie miastotwórcze fabryki istniały w całym kraju, wpływając na jego rozwój i pomnażanie majątku narodowego. Czy powyższe osiągnięcia naprawdę świadczyły o “zacofanej gospodarce”, “biedzie”, “anachroniczności” ? Co proponuje nam w zamian obecny model gospodarczy? Czy którakolwiek korporacja zachodnia pozostawiła po sobie choć jedną setną z tego, co zostawiły nam w spadku państwowe fabryki?

Co z nich zostało nam dzisiaj? Słynna sesja na Twitterze pokazująca “restrukturyzowane” zakłady mówi nam wszystko. Wiele z nich zostało dosłownie zrównane z ziemią, a te które się uratowały istnieją jedynie w formie szczątkowej wyprowadzając całe zyski do ponadnarodowych korporacji. Natomiast nasi rodacy stali się niewolnikami we własnym kraju.

Oczywiście, analizując tamte czasy, nie można też zapominać o wadach minionego systemu, który z natury był oparty o ateizm. Nie można nie pamiętać o stalinowskich represjach i morderstwach politycznych, cenzurze, braku szacunku do nienarodzonego życia, stanie wojennym, podległości Moskwie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ma prawa stwierdzić, że “budowanie socjalistycznej ojczyzny” za pomocą bagnetu było spowodowane wyższą koniecznością dziejową. Należy nazwać to po imieniu-PRL w sferze duchowej, moralnej był złem.

Jednak moje pytanie, które sobie zadaję brzmi, czy PRL, oprócz swoich wad, nie posiadał też zalet,  o których wspominam wyżej? Czy uprawniona jest krytyka tego systemu w stopniu totalnym? Mam tu oczywiście na myśli ocenę gospodarki. Wbrew stereotypom wbijanym nam w szkole, puste półki w sklepach nie były stałym elementem krajobrazu, a rezultatem kryzysu w latach 80.

W świetle kilku filmów i publikacji, które miałem okazję ostatnio przejrzeć, ów kryzys nie był wywołany przez socjalizm jako taki, co próbuje nam się udowadniać. Na Związek Sowiecki oraz kraje byłych “demoludów” przeprowadzono ekonomiczny atak nuklearny inspirowany przez zachodnich banksterów. Jego celem było zdetronizowanie gospodarcze tej części świata i przejęcie ogromnych majątków. Zaś strategia walki z kryzysem polegająca na liberalizacji gospodarki i uwolnieniu rynków zadziałała niczym dolewanie benzyny do pożaru. Tym właśnie okazał się plan Sorosa, mylnie nazywany planem nikomu nieznanego Balcerowicza. Natomiast gospodarcze pranie mózgu ma swoje odpryski do dzisiaj w postaci naiwnych fanatyków Korwina.

Mam trochę wrażenie, że z krytyką gospodarki PRL jest jak z trwaniem przy popieraniu Platformy. Ci co przeżyli tamten okres działając aktywnie w Solidarności, dali się zmanipulować, że winnym kryzysu lat 80. jest socjalizm i należy go zastąpić liberalizmem gospodarczym, prywatyzacją itp, które rozwiążą wszystkie problemy, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki. Kiedy na naszych oczach okazuje się, że rezultatem tej kuracji jest doprowadzenie narodu do nędzy, nie chcemy przyznać sami przed sobą, że jednak nie mieliśmy racji w krytycznej ocenie gospodarki PRL. Ale z rozpędu trwamy przy tym powtarzając wyświechtane komunały typu “czy się stoi czy się leży”, “homo sovieticus” i inne. Podobnie, jak wyborcy PO nie chcą stanąć przed lustrem i przyznać, że jednak się mylili popierając tę formację.  I chyba będą trwać w tym błędzie dalej, co widzimy po kolejnych sondażach.

Zadam jeszcze jedno pytanie. Czy w obliczu totalnego rozkładu polskiej gospodarki wybudowanie kilku państwowych fabryk (wyspecjalizowanych, z dobrymi pensjami, z kadrą naukową, współpracującą z uczelniami technicznymi w celu pozyskiwania praktykantów) byłoby gospodarczą zbrodnią? Czy naprawdę nie stać nas, jako naród, by produkować przykładowo własną markę samochodów od projektu po testy przy zjeździe z taśmy produkcyjnej? Czy takie fabryki nie wywierałyby presji na innych zakładach, by lepiej wynagradzać swoich pracowników? Czy środowiska prawicowe słusznie w swoim czasie napadły na Palikota, który kiedyś rzucił hasło “budujmy państwowe fabryki”?

Ciekaw jestem Waszego zdania.

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.