Wojna w Syrii – Rosja kontra USA

Sytuacja w Syrii oraz w Iraku staje się coraz bardziej skomplikowana.  Jeśli chodzi o ten pierwszy kraj, to dobre omówienie tego, co tam się dzieje, znalazłam w wywiadzie Grzegorza Dobieckiego z francuskim politologiem Olivierem Roy, zamieszczonym w “Rzeczpospolitej – PlusMinus” z 10-11.10.2015.  W sieci udało mi się dotrzeć do niego tylko poprzez cache Google {TUTAJ}.  Zacytuję obszerny fragment;

“Olivier Roy, politolog: Państwo Islamskie może rozbić tylko poważna operacja lądowa, tymczasem państwa zachodnie nie chcą i nie mogą wysłać tam swoich wojsk. Ich strategia nalotów będzie miała sens tylko wtedy, gdy na ziemi przystąpią do walki, i to z werwą, znaczne siły lokalne. One się zaś do tego nie kwapią, bo dla żadnego z głównych aktorów w tym regionie regionu ISIS nie jest najważniejszym wrogiem. Dla Baszara al Asada – pierwszego, którego sprawa dotyczy – Państwo Islamskie jest obiektywnym sprzymierzeńcem w zwalczaniu tzw. umiarkowanej opozycji syryjskiej. Przede wszystkim jednak pozwala ono samemu Asadowi zajmować pozycję championa w walce z terroryzmem. Ponieważ większość stolic zachodnich, w szczególności Paryż, uważa Asada za dyktatora i zbira, którego należy usunąć – potrzebny mu jest przeciwnik jeszcze gorszy niż on sam.

A Turcy?

Oni zajmują pierwsze rzędy wśród widzów tego spektaklu. W walce z ISIS nie chcą wspierać Kurdów – jedynych bijących się tam naprawdę mężnie – bo zwiększyłoby to szanse na utworzenie wielkiego niepodległego Kurdystanu. A przecież Kurdowie bronią jedynie swoich ziem, nie ruszą na podbój Państwa Islamskiego. Z kolei dla Saudyjczyków, którzy utrzymują, że stoją na czele arabskiej koalicji, ISIS jest niewątpliwie groźny, niemniej jego zniknięcie oznaczałoby przejęcie kontroli nad Syrią przez koalicjantów Iranu, głównego wroga Arabii Saudyjskiej, tak, jak to się stało w Iraku. Tam szyici nie zamierzają ustąpić miejsca sunnitom w systemie ustrojowym ani stworzyć dla nich osobnej strefy w obrębie państwa irackiego. Po prawdzie, woleliby ich wygnać. Jest wreszcie Iran, który kieruje się logiką podobną do tej asadowskiej. Istnienie Państwa Islamskiego legitymizuje irańską politykę interwencjonizmu, a także uzasadnia trwanie wielkiej koalicji szyickiej, jedynej rzeczywistej koalicji w tym konflikcie: Iranu, Asada i syryjskich alawitów, libańskiego Hezbollahu oraz irackich szyitów. Upadek ISIS mógłby ją skruszyć i pozwolić Arabom różnych wyznań na powrót odnaleźć się wspólnie w państwach narodowych: Syrii i Iraku.

Mocne wejście Rosji nie zmienia sytuacji?

Nie. Rosja obsadziła się w roli „dobrego” i przyznała sobie tytuł przywódcy kampanii antyterrorystycznej, by odzyskać utraconą pozycję na Bliskim Wschodzie. Ale nie podejmuje i nie podejmie wojny z ISIS, bo nie zamierza płacić wysokiej ceny militarnej i politycznej, ani ponosić znacznych strat w ludziach. Co więc zrobi? Ufortyfikuje i obejmie ochroną tereny syryjskich alawitów, niewielkim kosztem budując własny bastion bliskowschodni. Dalej się nie posunie. Poza tym ISIS jest przydatny Rosji również jako zmora, którą można straszyć Zachód.”.

Trudno sie jednak zgodzic z takim minimalizowaniem celów Rosji.  Pisze o tym Antoni Rybczyński w świetnym tekście “Afganistan Putina” z nr 40/2015 “Gazety Polskiej” [zajawka {TUTAJ}]:

“To, co teraz Rosja robi na Bliskim Wschodzie to właśnie takie przymuszanie Zachodu do rozmów.  Rozmów majacych na celu rozwiązanie kwestii Ukrainy, zagwarantowanie wpływów rosyjskich w Syrii, zniesienie sankcji, w wersji maksimum ustalenie nowego podziału świata (Jałta 2).”.

Dalej dowiadujemy się o:

“centrum koordynacyjnym do walki z IS umiejscowionym w Bagdadzie.  Co oznacza ni mniej ni wiecej powstanie nowej koalicji Rosja-Syria-Iran-Irak. (…) Nie ma chyba mocniejszego dowodu na porażke dotychczasowej strategii koalicji walczacej z dżihadystami [pod wodzą USA] w Iraku i Syrii, jak właśnie zwrócenie się Iraku ku Rosjanom.”.

A jakie siły zaangażowała Rosja w Syrii?  Antoni Rybczynski pisze o ponad 50 samolotach i helikopterach  w noiwej bazie kolo Latakii.  Marc Bennetts w wekendowej “Polsce” [9-11.10.2015] twierdzi, że w Syrii jest obecnie 1700 rosyjskich żołnierzy.  Rzecznik Armii Wolnej Syrii wspomina {TUTAJ} o walce z rosyjskimi czołgami, skąd wynika , iż są one w Syrii.  W dniu 7.10 na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Putin i Szojgu poinformowali o atakach na 26 celów w Syrii przeprowadzonych za pomocą pocisków manewrujących z okrętów znajdujących się na Morzu Kaspijskim w odległości 1500 kilometrów.

Rosjanie chwalili się potem, że ich rakiety trafiały w odległości 3 metrów od wyznaczonych celów (?).  Oni w ogóle lubią się chwalić.  W portalu Wpolityce.pl mozna przeczytać {TUTAJ} o tym jakoby w ciagu jednej doby zbombardowali 55 obiektow Państwa Islamskiego.  Niezależni obserwatorzy twierdzą jednak, że to kłamstwo – tylko 5-10% rosyjskich ataków szkodzi IS, reszta jest wymierzona w cywili lub inne ugrupowania walczące z Asadem.

Na tym jednak nie koniec.  Przystąpienie do rosyjskiej koalicji rozważają Chiny.  W “Gazecie Polskiej Codziennie” z 7.10 mogliśmy przeczytać tekst Hanny Shen  {TUTAJ} na ten temat:

“Izraelski portal specjalizujący się w artykułach dotyczących wywiadu i bezpieczeństwa DEBKAfile informuje, że dokładnie 25 września, gdy prezydent USA Barack Obama podejmował w Białym Domu chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, do syryjskiego portu Tartus wpłynął chiński lotniskowiec „Liaoning-CV-16”. Informacje te potwierdziły także Russia Today i libański portal informacyjny Al-Masdar Al-Arabi.
Według DEBKAfile chiński lotniskowiec przepłynął przez Kanał Sueski 22 września, czyli dzień po spotkaniu Putina z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu w Moskwie. W czasie rozmów nie padła informacja na temat trasy okrętu. Pojawienie się chińskiego lotniskowca zaskoczyło także dyplomację amerykańską.
„Liaoning CV 16” przybył do portu Tartus nie w pełni uzbrojony. ChRL planuje przerzucenie do Syrii szwadronu myśliwców J-15. Część z nich ma stacjonować na pokładzie lotniskowca i brać udział u boku Rosjan w interwencji w Syrii. Druga część szwadronu będzie umiejscowiona w rosyjskiej bazie lotniczej w Latakii. Pekin dostarczy również przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych śmigłowce Z18-F i śmigłowce wczesnego ostrzegania ­Z18-J. Do rosyjskich żołnierzy w Syrii dołączy ponad 1 tys. żołnierzy piechoty morskiej.
Jeśli rzeczywiście chińskie myśliwce będą brały udział w rosyjskich nalotach w Syrii, będzie to pierwsza operacja wojskowa Pekinu na Bliskim Wschodzie, a także pierwszy bojowy test dla chińskiego lotniskowca „Liaoning CV-16”. “.

W piątek, 9 października portal Interia.pl doniósł {TUTAJ}:

“Izrael będzie dostarczać Rosji informacji wywiadowczych o syryjskiej opozycji, by ułatwić Moskwie operacje wojskowe – powiadomiła w piątek izraelska telewizja Channel 2. Szczegóły miały zostać uzgodnione we wtorek, gdy do Izraela przyjechali rosyjscy wojskowi. (…)
Według tego źródła w zamian za dane wywiadu Rosja obiecała wstrzymać dostawy broni z Syrii dla Hezbollahu, a także zezwolić izraelskim siłom powietrznym na swobodne prowadzenie operacji w Syrii, nawet w tych rejonach syryjskiego wybrzeża, gdzie stacjonuje rosyjskie wojsko.”

Rozmach działań Rosji wskazuje na to, że chce ona , wykorzystując nieudolność polityki zagranicznej Obamy, po prostu wypchnąć Stany Zjednoczone z Bliskiego Wschodu.  Nieudolność ta jest zaiste wielka.  Przedwczoraj [9.10.2015] dowiedzieliśmy się {TUTAJ}, iż:

“Administracja prezydenta Baracka Obamy zakończyła realizowany przez Pentagon kosztem 500 mln dolarów program szkolenia i wyposażania zbrojnej opozycji syryjskiej – poinformował amerykański dziennik „New York Times”, cytując anonimowego przedstawiciela resortu obrony.

Jak zaznacza gazeta, jest to uznanie faktu, że kontrowersyjny program nie doprowadził do stworzenia jakiejkolwiek formacji bojowej zdolnej zmierzyć się z Państwem Islamskim.”.

________________________________________________

Ikona wpisu: Fot. PAP/epa

 

O autorze: elig