Erdogan w Warszawie, czyli 4RP mocarstwem regionalnym

10 minut po rozpoczęciu głównego programu formacyjnego (nie, nie informacyjnego a formacyjnego – od formatowania mózgów Publiczności), po tych wszystkich 500+ itp mandatories (guglować sobie proszę), nieco wstydliwie rządowa telewizja pokazała krótką relację z wizyty prezydenta Turcji Erdogana w Warszawie.

Erdogan prowadzi bardzo intensywną politykę zagraniczną, bo jak już pisałem nie tak dawno, ja złożyłem wizytę w Turcji, a dzień po mnie wizytę (5 w tym roku!) i to niższej rangi niż moja, bo roboczą, złożył sam prezydent Putin.

No i kiedy tak nieco zmęczony olinkluzywnym programem swojej wizyty (no ileż w końcu można) włączyłem sobie hotelową TV, na rosyjskich kanałach informacyjnych leciała na żywo konferencja dla mediów prezydentów Putina i Erdogana:

z dzióbków sobie pili, Erdogan do Putina „moj charoszyj drug prezydient Putin”, Putin do Erdogana to samo, tylko bez charoszyj, ale wszystko przed nimi.

I kiedy tak tej konfy słuchałem, zrozumiałem geniusz jankeskiej polityki zagranicznej:

mieli jankesi przez dekady z Sowietami kłopot wielki…
Otoczyli je kordonem sanitarnym pod nazwą NATO, którego to kordonu flankę południową stanowiła Turcja.

Ale ile tak można otaczać?!

Dlatego z właściwą sobie finezją wymyślili numer, który dech w piersiach (tą swoją finezją) zapiera.

Ich organizacja charytatywna CIA (nie żadne si-aj-ej, ale CIA – wymowa jak ciamajdy), zorganizowała nieudany pucz, który spowodował, że Erdogan wystraszony opcją wymienienia go na innego ich sukinsyna (© Roosevelt) natychmiast udał się do Putina z gałązką oliwną i worem pokutnym, szmalu pełnym.

W ten sposób południowa flanka NATO z miejsca stała się granicą pokoju, dzięki czemu jedyną flanką tego pokoju niegwarantującą pozostała flanka wschodnia, co i tak jest czystym zyskiem, pytanie tylko – dla kogo.

Różni tacy (znam osobiście jednego, imię takie dziwne ma) coś tam marudzą, że na tej wschodniej flance Polska leży (i kwiczy) ale przecież jak powiedział Polakom Pan Bóg, gdy ten świat tworzył – flanki się nie wybiera, czyli kicha.

Wizyta była relacjonowana dyskretnie i z umiarem, tylko ktoś posługujący się nazwiskiem Sierakowski coś margał, że Erdogan dyktator, że odchodzi od – cytuję „standardów zachodnich”, wsadził 50 tys puczystów do – pardon – pierdla (i to tureckiego, a to jest pierdel specjalnego sortu!) i generalnie Duda go przyjmować nie powinien.

Ja najmocniej przepraszam, ale mieć pretensje do prezydenta Erdogana, że się na CIA ustawce nie poznał, to tylko dla CIA komplement, że perfekcyjni w swej robocie tacy!

Dla mnie najciekawsza jest odpowiedź na pytanie, co skłoniło prezydenta Erdogana do złożenia wizyty w 4RP?
No jak to co: naturalne dążenie do zacieśnienia relacji z regionalnym mocarstwem, którym 4RP bez wątpienia jest.

Że co, ze przesadzam?
Owszem, ostatnio przesadziłem dwie brzózki i ligustra, ale to nie jest tekst dla działkowców.

Wszak 4RP, usty (archaizm) swojego ministra wojny, ogłosiła właśnie, że odparła atak ze strony Rosji. Cyberatak konkretnie.

No, o ile ja się orientuję w historii relacji polsko-rosyjskich, to jest to pierwsze zwycięstwo nad Rosją od czasu Cudu nad Wisłą i to odniesione nie dzięki wstawiennictwu Matki Boskiej, a jak minister wojny oświadczył – kryptologów,

Bo granica pokoju granicą pokoju, ale nie zaszkodzi wiedzieć, jak z tymi ruskimi dać sobie radę i to bez jednego wystrzału. To i prezydent Erdogan się do Warszawy pofatygował.

Podobno prezydent Duda w ramach tzw bratniej pomocy zaoferował prezydentowi Erdoganowi wypożyczenie ministra Macierewicza na czas nieokreślony, ale czy do sfinalizowania tej transakcji doszło nie wiemy, to znaczy jeszcze nie wiemy, bo pierwszeństwo u Prezesa ma ponoć wypożyczenie wiernoty (konsekwentnie promuję określenie swojego autorstwa) Waszczykowskiego, który zrobił z MSZ jedną wielką hodowlę kapusty, do ukochanego przezeń San Escobar.

______________________________________________________________________________________________________________

Ewaryst Fedorowicz

______________________________________________________________________________________________________________

Publikacja za zgodą autora /źródło/

O autorze: Ewaryst Fedorowicz