Aleksander Ścios: PATRON NIEPODLEGŁEJ

https://bezdekretu.blogspot.com/2020/10/patron-niepodlegej.html

Dobrem zło zwyciężył - Błogosławiony Ks. Jerzy Popiełuszko ...

Ksiądz Jerzy mówił językiem prostym i twardym. Zadziwiająco twardym, jak na człowieka o wątłych siłach fizycznych. Wtedy nie wiedziałem, skąd wypływa ta twardość i gdzie leży źródło siły.
Dziś wiem.
Wiem też, że chcąc doświadczyć darów Jego świętości, nie wolno łagodzić słów Księdza Jerzego, nie wolno ich rozmiękczać.
Dlatego ten tekst będzie prosty i twardy, bez „światłocienia”, które jest mową oszustów.

Biada społeczeństwu, którego obywatele nie rządzą się męstwem!

– wołał Ksiądz Jerzy w homilii wygłoszonej 8 października 1984 r. w kościele OO. Kapucynów w Bytomiu i cytując dalej słowa prymasa Wyszyńskiego, przestrzegał:

Przestają być wtedy obywatelami, stają się zwykłymi niewolnikami.
Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa, staje się niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swej ludzkiej osobowości, rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu, Kościołowi; chociaż byłby łatwo pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych.

To twarde „biada”, jest skierowane do każdego z nas – bez wyjątku.
Bo brak męstwa – kardynalnej cnoty ludzi wolnych sprawił, że zgraja tchórzy i hipokrytów, ponownie będzie pławić się w zakłamaniu i pozować na „czcicieli” świętego Jerzego.
Duda i Kaczyński, Ziobro i Święczkowski, setki partyjnych wyrobników, którzy od pięciu lat boją się dotknąć środowiska wojskowej bezpieki i – w imię własnych interesów – nie uczynili nic, by zbrodnia założycielska została wyjaśniona.
Kardynałowie i biskupi, jednający nas przed laty z kremlowskim ludobójcą, którzy do dziś nie wykonali testamentu Jana Pawła II i w miejsce prawdy o genezie tego państwa, wybrali kłamstwo i pakt z bandytami.
Dziesiątki propagandystów i pomniejszych pismaków, pozujących na prawicowych „demiurgów”, którym koniunkturalizm i podległość wobec rządzących, nakazywały nazywać „bez sensu” wezwania kierowane do lokatora Pałacu lub ukrywać bezczynność tej władzy w sprawie mordu założycielskiego.
„Biada” jest skierowane do każdego z nas, bo każdy – bez wyjątku, ponosi odpowiedzialność za rządy takich postaci i stan tego państwa. To nasz deficyt męstwa sprawia, że ci ludzie mogą dziś stroić się w szaty patriotów i w czas gehenny Księdza Jerzego wycierać gęby Jego imieniem.

Od 36 lat, w oparciu o komunistyczną farsę, zwaną „procesem toruńskim”, wmawia się nam, że winni tej zbrodni ponieśli już karę. Przy udziale kapusiów, pseudo – historyków i rozmaitych kanalii, stworzono powtarzaną do dziś legendę o wyłącznej winie czterech esbeków, by na tym fundamencie oprzeć koncepcję „historycznego kompromisu” katów ze zdrajcami i ustanowić komunistyczną hybrydę, pod nazwą III RP.
Od tego czasu, wszystkie środowiska uczestniczące w zmowie milczenia przyjęły na siebie ciężar zakładników zbrodni i wzięły odpowiedzialność za ukrywanie prawdziwych sprawców i mocodawców. Depozyt ten, do dziś daje gwarancję bezkarności oprawcom z wojskowej bezpieki, chroniąc ich wysoko postawionych wspólników i stanowiąc „aksjologiczne spoiwo”, łączące bandytów, ludzi polityki, Kościoła i mediów.
To główny powód, dla którego żaden z rządów III RP nie odważył się podjąć obowiązku przecięcia zbrodniczych układów. Andrzeja Witkowskiego – jedynego prokuratora, który był gotów wyjaśnić okoliczności zabójstwa Księdza Jerzego, odesłano „w stan spoczynku”- z nakazu dzisiejszych decydentów.
Gdyby nie istniały dziesiątki innych przesłanek, ta jedna – odrzucenie prokuratora,który miał odwagę stawiać zarzuty Kiszczakowi i chciał objąć oskarżeniem pomniejszym bandytów z wojskowej bezpieki, stanowi dostateczny dowód intencji obecnej władzy i jej relacji z zakładnikami zbrodni założycielskiej.
Rząd, który nie wykazuje woli zmierzenia się z tajemnicą zabójstwa świętego Jerzego, nie znajdzie też sił do wyjaśnienia zbrodni smoleńskiej. Te sprawy łączy głęboka, nierozerwalna więź. Doświadczenie tragedii smoleńskiej stanowi bowiem kontynuację tamtego kłamstwa i tamtej wizji świata, które skazały na śmierć Księdza Jerzego.
Jak wówczas, tak i dziś, ta sama, antypolska nienawiść wyznaczyła drogę – do tamy we Włocławku i do smoleńskiej pułapki.
Kto lęka się naruszyć zbrodnicze układy sprzed trzech dekad, jakże mógłby osądzić dzisiejszych zdrajców i bandytów?
Święty Jerzy nie zginął po to, by na „historycznym kompromisie” zbudowano kolejną hybrydę komunizmu.
Nie po to zginęło 96 Polaków, by na ofierze ich śmierci tworzono „porozumienie” Polaków z Obcymi i „pudrowano” truchło III RP.
Zaniechanie w sprawie zbrodni założycielskiej kładzie się głębokim cieniem na intencjach obecnej władzy i nie da się go usprawiedliwić pokrętną sofistyką.
Czy się to komu podoba czy nie – od czasu objęcia rządów przez partię Kaczyńskiego, całe odium za ukrywanie prawdy o zabójstwie Księdza Jerzego, za tysiące matactw i niegodziwości związanych z tą sprawą, za śmierć licznych świadków i szatański pakt zawarty nad grobem Kapłana, spada na polityków PiS i tych, którzy wtórują ich zaprzaństwu.

Od tych ludzi – nie oczekuję już niczego. Pięć lat ich rządów, podczas których nie rozliczono żadnej zbrodni, nie naprawiono krzywd i nie przywrócono Polakom honoru, stanowi dostateczne świadectwo tej władzy.
Podobnie – nie oczekuję dobra od ludzi mojego Kościoła, od biskupów i kardynałów, którzy po zamachu smoleńskim „jednali” nas z wysłannikiem Putina i zakazali pytać o śmierć naszych rodaków. Ci bowiem utrzymują nas w fałszywym przeświadczeniu o przesłaniu świętego Jerzego i podkreślając słowa – zło dobrem zwyciężaj, każą nam zapomnieć, że poprzedza je równie ważny nakaz – nie daj się zwyciężyć złu.
Jeśli tacy wierzą, że przemilczanie zbrodni służy sprawowaniu „rządu dusz”, a ich „mądrość” nie runie w przepaść w godzinę śmierci, okazują pychę równą własnej nędzy.
Bo świętości Księdza Jerzego nie przykryją już oracje “autorytetów” i pseudo-nauki fałszywych pasterzy, nie zagłuszą jej żurnaliści- “bez sensu”, nie pokona milczenie ani cenzura.
Ludziom uczestniczącym w ukrywaniu prawdy, tym, którzy będą klękali przed grobem świętego, by kolejną fotografią oszukać rodaków i uciszyć zafajdane sumienia, na zawsze winny brzmieć w uszach słowa Księdza, wypowiedziane do oprawców – dlaczego mnie tak traktujecie…
Ale nie oczekuję też niczego od moich rodaków – od ludzi mieniących się „patriotami”, dla których zabójstwo Kapłana jest zaledwie zamierzchłą historią, a obowiązek wyjaśnienia zbrodni – rzeczą bez znaczenia.
Od tych, którzy zagrożenia dla swojej wolności gotowi upatrywać w obowiązku noszenia jakiś „maseczek” lub w urojonych „spiskach żydo-masońskich”, a nie zniewala ich zbrodnia założycielska i hańba Smoleńska, nie razi widok Obcych panoszących się w moim kraju, nie trwoży wspólnota brudu rządząca tym państwem.
Świadomość, że zabójstwo świętego Jerzego, to wciąż żywa rzeczywistość, a wśród nas są prawdziwi mordercy i ich pomocnicy – jest nazbyt wymagająca dla takich „patriotów”.
Jest nie do przyjęcia.

30 października 1982 roku, podczas Mszy św. za Ojczyznę, Ksiądz Jerzy powiedział:
“Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu.
Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, gdyby ta większość nie zapominała, co było dla niej prawdą jeszcze przed niespełna rokiem, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy. Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężymy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia.
Chrystus wielokrotnie przypominał swoim uczniom: “Nie bójcie się. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą”.

W tych słowach zawiera się „program” dla ludzi wolnych, dla kroczących drogą długiego marszu. „Program” prosty i twardy, jak życie Księdza Jerzego.
Ten, który świadectwem potwornego męczeństwa potwierdził wartość autentycznej wolności, pokazał też drogę do jej osiągnięcia.
Na tej drodze, nie trzeba nam partii, polityków i formalnych struktur. Nie trzeba pieniędzy, mediów ani „wyborczych zwycięstw”. Te mamidła, narzucone z woli oszustów budujących III RP, są drogą donikąd.
„Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym”.
Jeśli celem długiego marszu ma być Polska niepodległa, muszą w nim kroczyć ludzie wolni. Tylko tacy mogą mówić prawdę o realiach sukcesji komunistycznej i tylko oni będą gotowi ją obalić.
Bez wolności wewnętrznej, której owocem jest odwaga – nie będzie wolnej Polski. Możemy roić niestworzone scenariusze „walki politycznej”, obmyślać piętrowe strategie i powoływać setki kanapowych partyjek.
Deficyt ludzi wolnych i odważnych, przesądzi o klęsce.
Dlatego każdy, kto daje świadectwo prawdzie – w swojej rodzinie, środowisku i miejscu pracy, kto myśli i działa niczym człowiek wolny, wart jest setek polityków III RP, dziesiątki prezesów i naczelnych redaktorów.
Z takich ludzi, z ich przykładu i dzieła – choćby dokonanych w „małych ojczyznach”, w drobnych, codziennych sprawach, powstaną elity Niepodległej.
„Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości.”
To trudne słowa – niczym wezwanie do świętości.
Bo utrata dochodów i stanowisk, zdrowia i życia – musi wywoływać lęk. Ksiądz Jerzy wskazuje, że pokonamy ten lęk, jeśli pozostaniemy wierni własnemu sumieniu, a wartość prawdy przewyższy cenę tego, co utracimy.
Problem z przyjęciem tych słów, dotyczy definicji wolności.
To, co święty Jerzy uznaje za wolność, nie ma nic wspólnego z „systemem wartości” III RP. Ogromna przepaść dzieli te pojęcia, ukazują jednocześnie kondycję państwa zbudowanego na zbrodni założycielskiej.
Wolność Księdza Jerzego, nie jest „wyborem mniejszego zła”, nie zniża się do żadnych „kompromisów”, nie szuka „porozumień ponad podziałami” i nie syci „mechanizmem demokracji”.
W tej, autentycznej wolności, wybór dokonuje się w kategoriach dobra i zła, ustępstwo mierzone jest probierzem prawdy, a zwycięstwo zawsze wiedzie ku dobru.
To wolność od lęku, ale też – od nienawiści, wolność od zła, ale – nie za cenę prawdy, wolność od ograniczeń, ale – nie od moralnego nakazu.
Takiej wolności trzeba się uczyć od podstaw, zdobywać ją latami, wykuwać w walce.
Tylko ludzie zdolni do niej, do przezwyciężenia lęku – „w imię wyższych wartości”, mogą zagrozić właścicielom tego państwa, mogą znieść magdalenkowy porządek i obalić komunistyczną hybrydę.
Wbrew kłamstwom utytułowanych oszustów, z męczeństwa Księdza Jerzego nie wyrosło żadne „dobro” III RP. To państwo zbudowano na akceptacji zbrodni i oparto na zbójeckim pakcie. Jest ono zaprzeczeniem wartości, za które zginął święty Jerzy, a rządzący nim ludzie odrzucili przesłanie Kapelana Solidarności.
Jak wielokrotnie pisałem – Ksiądz Jerzy nie mógł dożyć czasów III RP.
Państwo tworzone przez Kiszczaka i Jaruzelskiego, hołubiące bandytów, kapusiów i tchórzy- zabiłoby Go ponownie.
Jeśli słowa świętego Jerzego staną się drogowskazem, On sam będzie Patronem naszych działań. Opiekunem ludzi – choćby nielicznych, którzy w dążeniach długiego marszu – budowaniu prawdziwych elit i tworzeniu od podstaw fundamentów państwowości, widzą drogę do Niepodległej.
Wezwanie – nie bójcie się – jest twardym dowodem, że na tej drodze możemy liczyć na pomoc Księdza Jerzego.
Tylko On, patron wolnych Polaków, pomoże nam odnaleźć prawdę.
Również tę o swojej śmierci.
Wiem, że wbrew zamysłom ludzi złych i głupich, Bóg sprawi, że święty Jerzy, którego męczeństwo miało otworzyć drogę „porozumienia” katów ze zdrajcami, powróci jako Patron Niepodległej.

O autorze: JAM